- Tak.
Z uśmiecham popatrzyłam na Gabi. Moja najlepsza przyjaciółka przyjechała mnie odwiedzić. Leżałam tu jeszcze dwa dni. W końcu lekarz postanowił mnie wypisać, bo jak to stwierdził, nie ma zagrożenia. Za pół godziny ma być tu mój tata i zabrać mnie do domu. Już się doczekać nie mogę, aż położę się na własnym łóżku. To szpitalne jest strasznie twarde.
Nagle drzwi od sali otworzyły się. A w nich ukazała się twarz mojego lekarz. Dosyć młody, wysoki blondyn.
- Witam, panno... - spojrzał na moja kartę - ...Tykacz. Jak pani wie dziś wychodzi. Trzeba jeszcze podejść do recepcji się wypisać. Pani jest pełnoletnia?
Trochę mnie to zdziwiło. Czy nie widać, że nie jestem już małą dziewczynką? Przecież jestem już taka stara! Za niedługo stuknie mi dwadzieścia lat!
- Tak.
- Więc życzę zdrowia! Mam nadzieję, że spotkamy się kiedyś w lepszych okolicznościach.
- Do widzenia.
Pożegnałam go krótko. Nie chciałam być nie miła, ale ten gościu działał mi na nerwy. Wzięłam torbę do ręki i wyszłam na korytarz. Gabrysia non stop coś do mnie gadała, ale szczerze mówiąc nie słuchałam jej. W końcu doszłyśmy do okienka, gdzie pisało drukowanymi literami "recepcja". Przyjaciółka usiadła niedaleko na krześle a ja energicznie podeszłam do stojącej kobiety.
- Dzień dobry. Chciałabym się wypisać.
- Formalności nie u mnie.
Zdziwiłam się.
- Jak to? Przecież jestem w recepcji...
- Ale wypisy nie u mnie. Proszę podejść do koleżanki i nie zatrzymywać kolejki.
Wkurzona przeszłam kawałek i zobaczyłam niziutką starszą kobietę.
- Słucham?- Zapytała ewidentnie znudzona.
- Chciałabym się wypisać.
- Ale z tym to nie do mnie.
- Tamta pani powiedziała, że tutaj można!
Prawie się wydarłam. Te kobiety wkurzyły mnie na maksa.
- W takim razie gdzie? Proszę mi powiedzieć łaskawie, gdzie mam się wypisać?!
- Proszę się nie unosić. Trzeba iść z tym do lekarza.
- Doktor Kazań, kazał przyjść tutaj.
- Więc źle panią pokierował. Proszę iść do sali numer pięć.
- Dziękuję.
Natychmiast poszłam we wskazane miejsce. Podeszłam do drzwi i zapukałam odezwał się miły głos. Tam szybko i bez komplikacji dostałam wypis. Kiedy szłam do przyjaciółki tata już tam stał.
- Cześć, córeczko! Jak się czujesz?
- Wszystko dobrze. Czy możemy już jechać?
Wyszliśmy ze szpitala. Przywitały mnie promienie słońca padające na twarz. Mimy wiosnę i to ciepłą, to trzeba założyć kurtkę. Jak dobrze znów być na dworze! Wsiedliśmy do samochody. Oparłam głowę o szybę i zaczęłam myśleć. Wciąż zastanawiam się, dlaczego Michał przyszedł wtedy do mnie do domu. Tyle razy chciałam go o to zapytać, ale zawsze coś nam przeszkodziło. Najchętniej poszłabym teraz do niego i kazała to wytłumaczyć. Siedziałam na miejscu pasażera. Czułam zaniepokojony wzrok ojca. Niepotrzebnie się martwi. Dzwonił do mnie kiedy tam leżałam. Tysiąc razy zapewniałam go, że wszystko jest w porządku.
Jechaliśmy pół godziny. Gabi zawieźliśmy do domu a my wróciliśmy do swojego. Drzwi otworzyła nam Weronika. Zdziwiłam się, że ona tu jest.
- Cześć, Aniu! Jak się czujesz?
No nie, jeszcze raz i komuś coś powiem i będę tego żałować. Uśmiechnęłam się więc szeroko i odparłam:
- W porządku.
- Zrobiłam obiad. Zjesz z nami?
- Jasne. Jestem głodna jak wilk!
Postanowiłam, że będę miła. To nowa kobieta mojego taty. Ale później muszę z nim o tym porozmawiać. Usiedliśmy w kuchni. Na obiad była ogórkowa, której nie znosiłam. Ale nie odezwałam się. Sprawiłoby to przykrość Weronice. Szybko zjadłam i poszłam do mojego pokoju. Wszystko leżało tak, jak ostatnio widziałam. Rozłożyłam się na łóżku i patrzyłam na zdjęcie leżące na mojej szafce. Byli to uśmiechnięci siatkarze. Usiadłam na łóżku i wzięłam piłkę. Odbijałam nią chwilę. Później założyłam słuchawki na uszy włączyłam piosenki z albumu Pei. Ułożyłam się wygodnie i zasnęłam.
Obudziło mnie lekkie szarpanie za rękę. Otworzyłam zaspane oczy i ściągnęłam słuchawki.
- Aniu, idę z Werą do kina. Nie wiem o której wrócimy.
- Spoko tato.
- Kolacja jest na stole.
Wyszedł, a ja z powrotem chciałam usnąć. I kiedy już, już prawie odpłynęłam, ktoś pocałował mnie w policzek. Wstałam natychmiast przestraszona, aż mp4 spadła pod łóżko. Kiedy zobaczyłam kim był mój strach, uśmiechnęłam się szeroko.
- Przestraszyłeś mnie!
- Przepraszam.
Zrobił smutną minkę. Nie mogłam na to patrzeć.
- No dobrze... A co ty tutaj robisz? Jak się tutaj dostałeś?
- To moja słodka tajemnica.
- To może... - schyliłam się żeby podnieść mp4 - ... mi ją zdradzisz?
Usiedliśmy na podłodze opierając się o łóżko.
- Tajemnica to tajemnica! - Zrobił się nagle poważny - Chciałbym ci coś wyjaśnić...
- Nie wiem, mam się bać?
- Chcę ci wytłumaczyć to, co już dawno powinienem...
--------------------
Cześć wszystkim!
Na początku chcę życzyć wszystkim wesołych świąt i mokrego dyngusa, a może śnieżnego?
A teraz jeżeli chodzi o bloga, dodałam dziś trochę więcej. Chce przeprosić, że tak długo nie dodawałam... Chciałabym znać waszą opinię co do tego rozdziału. Pewnie nudny. Postaram się tak długie dodawać :)
Zapraszam do czytania i pozdrawiam!