niedziela, 31 marca 2013

Rozdział II

- Jesteś już spakowana?
- Tak.
Z uśmiecham popatrzyłam na Gabi. Moja najlepsza przyjaciółka przyjechała mnie odwiedzić. Leżałam tu jeszcze dwa dni. W końcu lekarz postanowił mnie wypisać, bo jak to stwierdził, nie ma zagrożenia. Za pół godziny ma być tu mój tata i zabrać mnie do domu. Już się doczekać nie mogę, aż położę się na własnym łóżku. To szpitalne jest strasznie twarde.
Nagle drzwi od sali otworzyły się. A w nich ukazała się twarz mojego lekarz. Dosyć młody, wysoki blondyn.
- Witam, panno... - spojrzał na moja kartę - ...Tykacz. Jak pani wie dziś wychodzi. Trzeba jeszcze podejść do recepcji się wypisać. Pani jest pełnoletnia?
Trochę mnie to zdziwiło. Czy nie widać, że nie jestem już małą dziewczynką? Przecież jestem już taka stara! Za niedługo stuknie mi dwadzieścia lat!
- Tak.
- Więc życzę zdrowia! Mam nadzieję, że spotkamy się kiedyś w lepszych okolicznościach.
- Do widzenia.
Pożegnałam go krótko. Nie chciałam być nie miła, ale ten gościu działał mi na nerwy. Wzięłam torbę do ręki i wyszłam na korytarz. Gabrysia non stop coś do mnie gadała, ale szczerze mówiąc nie słuchałam jej. W końcu doszłyśmy do okienka, gdzie pisało drukowanymi literami "recepcja". Przyjaciółka usiadła niedaleko na krześle a ja energicznie podeszłam do stojącej kobiety.
- Dzień dobry. Chciałabym się wypisać.
- Formalności nie u mnie.
Zdziwiłam się.
- Jak to? Przecież jestem w recepcji...
- Ale wypisy nie u mnie. Proszę podejść do koleżanki i nie zatrzymywać kolejki.
Wkurzona przeszłam kawałek i zobaczyłam niziutką starszą kobietę.
- Słucham?- Zapytała ewidentnie znudzona.
- Chciałabym się wypisać.
- Ale z tym to nie do mnie.
- Tamta pani powiedziała, że tutaj można!
Prawie się wydarłam. Te kobiety wkurzyły mnie na maksa.
- W takim razie gdzie? Proszę mi powiedzieć łaskawie, gdzie mam się wypisać?!
- Proszę się nie unosić. Trzeba iść z tym do lekarza.
- Doktor Kazań, kazał przyjść tutaj.
- Więc źle panią pokierował. Proszę iść do sali numer pięć.
- Dziękuję.
Natychmiast poszłam we wskazane miejsce. Podeszłam do drzwi i zapukałam odezwał się miły głos. Tam szybko i bez komplikacji dostałam wypis. Kiedy szłam do przyjaciółki tata już tam stał.
- Cześć, córeczko! Jak się czujesz?
- Wszystko dobrze. Czy możemy już jechać?
Wyszliśmy ze szpitala. Przywitały mnie promienie słońca padające na twarz. Mimy wiosnę i to ciepłą, to trzeba założyć kurtkę. Jak dobrze znów być na dworze! Wsiedliśmy do samochody. Oparłam głowę o szybę i zaczęłam myśleć. Wciąż zastanawiam się, dlaczego Michał przyszedł wtedy do mnie do domu. Tyle razy chciałam go o to zapytać, ale zawsze coś nam przeszkodziło. Najchętniej poszłabym teraz do niego i kazała to wytłumaczyć. Siedziałam na miejscu pasażera. Czułam zaniepokojony wzrok ojca. Niepotrzebnie się martwi. Dzwonił do mnie kiedy tam leżałam. Tysiąc razy zapewniałam go, że wszystko jest w porządku.
Jechaliśmy pół godziny. Gabi zawieźliśmy do domu a my wróciliśmy do swojego. Drzwi otworzyła nam Weronika. Zdziwiłam się, że ona tu jest.
- Cześć, Aniu! Jak się czujesz?
No nie, jeszcze raz i komuś coś powiem i będę tego żałować. Uśmiechnęłam się więc szeroko i odparłam:
- W porządku.
- Zrobiłam obiad. Zjesz z nami?
- Jasne. Jestem głodna jak wilk!
Postanowiłam, że będę miła. To nowa kobieta mojego taty. Ale później muszę z nim o tym porozmawiać. Usiedliśmy w kuchni. Na obiad była ogórkowa, której nie znosiłam. Ale nie odezwałam się. Sprawiłoby to przykrość Weronice. Szybko zjadłam i poszłam do mojego pokoju. Wszystko leżało tak, jak ostatnio widziałam. Rozłożyłam się na łóżku i patrzyłam na zdjęcie leżące na mojej szafce. Byli to uśmiechnięci siatkarze. Usiadłam na łóżku i wzięłam piłkę. Odbijałam nią chwilę. Później założyłam słuchawki na uszy włączyłam piosenki z albumu Pei. Ułożyłam się wygodnie i zasnęłam.
Obudziło mnie lekkie szarpanie za rękę. Otworzyłam zaspane oczy i ściągnęłam słuchawki.
- Aniu, idę z Werą do kina. Nie wiem o której wrócimy.
- Spoko tato.
- Kolacja jest na stole.
Wyszedł, a ja z powrotem chciałam usnąć. I kiedy już, już prawie odpłynęłam, ktoś pocałował mnie w policzek. Wstałam natychmiast przestraszona, aż mp4 spadła pod łóżko. Kiedy zobaczyłam kim był mój strach, uśmiechnęłam się szeroko.
- Przestraszyłeś mnie!
- Przepraszam.
Zrobił smutną minkę. Nie mogłam na to patrzeć.
- No dobrze... A co ty tutaj robisz? Jak się tutaj dostałeś?
- To moja słodka tajemnica.
- To może... - schyliłam się żeby podnieść mp4 - ... mi ją zdradzisz?
Usiedliśmy na podłodze opierając się o łóżko.
- Tajemnica to tajemnica! - Zrobił się nagle poważny - Chciałbym ci coś wyjaśnić...
- Nie wiem, mam się bać?
- Chcę ci wytłumaczyć to, co już dawno powinienem...


--------------------
Cześć wszystkim!
Na początku chcę życzyć wszystkim wesołych świąt i mokrego dyngusa, a może śnieżnego? 
A teraz jeżeli chodzi o bloga, dodałam dziś trochę więcej. Chce przeprosić, że tak długo nie dodawałam... Chciałabym znać waszą opinię co do tego rozdziału. Pewnie nudny. Postaram się tak długie dodawać :)
Zapraszam do czytania i pozdrawiam!

piątek, 22 marca 2013

Rozdział I

Z ciszy wydobył się szmer. Nagle zaczęła mnie boleć głowa. Nie rozumiem... Czyżbym nie była w niebie? Przecież tam, nie bolało by tak jak teraz. Nie musiałabym przeżywać takich katuszy. Gdybym mogła coś powiedzieć...
- Obudź się, proszę!- mówił ktoś płaczącym głosem.
Chciałam powiedzieć, że nic mi nie jest, że będę TAM szczęśliwa. Ale nie mogłam wydobyć z siebie nawet jęku. A do tego strasznie mnie boli głowa. Potem znów ktoś coś mówił, prosił, wręcz błagał żebym otworzyła oczy. Ale nic nie mogłam zrobić. Nastała cisza, przerażająca. Powieka sama mi się otworzyła. Potem druga, ale z powrotem musiałam zamknąć oczy. Poraziło mnie jasne światło, zbyt jasne. Przez chwile mrugałam oczami aż w końcu mogłam rozejrzeć się do o koła. Białe ściany, twarde zielone łóżko, po prawej stronie okno a po lewej drugie łóżko - puste. Przy moim stało krzesło.
- Ania?! Aniu, obudziłaś się wreszcie!
Spojrzałam do góry. Stał tam Michał. Ten Michał, którego tak kocham. Jego zielone, bystre oczy patrzyły na mnie z troską. Czarne krótkie włosy i piękne usta.
- Michał?! Gdzie ja jestem?
- Tak, to ja. - uśmiechnął się i chwycił za rękę - Leżysz w szpitalu, a dlaczego to chyba nie muszę ci mówić...
- Ale, jak? Przecież...
Nie wiedziałam co powiedzieć. Po prostu mnie zatkało. Byłam pewna, że zamknęła drzwi! I co on tu robił?
- Jak? Przecież jeszcze chwila, a przybyłbym za późno. Drzwi od twojego domu były otwarte, a ty nie odpowiadałaś. Wszedłem i domyśliłem się, że jesteś w łazience. Wyważyłam drzwi i przywiozłem tutaj. Śpisz już trzy dni! Tak strasznie się bałem...
Do pokoju wszedł lekarz i dwie pielęgniarki. Natychmiast zrobiono mi kilka badań a potem dano lek przeciwbólowy. Potem zasnęłam.

Kiedy znów otworzyłam oczy przy mnie było więcej osób. Oprócz Michasia pod ścianą stała moja przyjaciółka Gabrysia. Gdy zobaczyli, że się obudziłam podeszli do mnie uśmiechnięci. Gabi przytuliła mnie delikatnie a mój chłopak pocałował.
- Anka! Jak mogłaś mi to zrobić, ja się pytam?! Co ci strzeliło do głowy? Dziewczyny i trener pytały się czemu nie przychodzisz na treningi. A ja co miałam powiedzieć? Że rąbnęło ci coś w łeb i postanowiłaś się zabić? Czy ty do reszty zwariowałaś? Bo, że jesteś wariatka to wiem, ale że aż tak?!
- Już, skończyłaś swój monolog?
- Tak. Chociaż jeszcze bym ci nagadała i wtłukła po dupie. Bałam się.
- Nie potrzebnie.- Skrzywiłam się bo proszki przestały działać. Ale Michał już to zauważył i natychmiast do mnie doskoczył.
- Co jest?
- Nic, nadal mnie głowa boli. - Skrzywiłam się.
- Ten, to zawsze przy tobie! Calutkie trzy dni i dwie noce przy tobie siedział! Gdyby nie ja, to by tu z głodu padł.
Zrobiło mi sie przykro. Biedaczek mój, bał sie bardziej niż przypuszczałam. Nie chciałam tego. Tak bardzo go kocham. Myślałam, że zerwał ze mną. Przecież mnie zostawił. Czemu wrócił? Chciałam się go o to wszystko zapytać, ale była tu Gabi.
- A taty był? - zapytałam, chociaż juz chyba wiedziałam jaka będzie odpowiedź.
- Był. - Powiedział Michał  - Ale tłumaczył, że musi iść do pracy...
Przerwałam mu.
- Nie mów już nic o nim. Zawsze jest taka wymówka. Tylko w robocie siedzi. Nawet teraz mnie nie odwiedzi.
Po trzech godzinach rozmowy, poszli do domu. Miśka musiałam wyganiać, bo upierał się, że zostanie. Podobno jutro ma przyjść. Zaczęłam się nudzić. Najpierw bawiłam się rogiem od kołdry, ale potem uznałam to za głupie. Szkoda, że nie przynieśli mi żadnych gazet. Westchnęłam i odwróciłam się plecami do okna. Piętnaście minut później spałam w najlepsze.


--------------
Witam!
Dziś ten rozdział może trochę nudny, ale postaram się następne pisać lepiej :)
Ten pierwszy rozdział chciałam dedykować Karolinie. Dzięki niej mogę teraz pisać ten blog.
 Następny  będzie niedługo. 
 Pozdrawiam i zapraszam do miłego czytania :D

wtorek, 19 marca 2013

Prolog

Dlaczego moje życie jest takie... Nie ma chyba słowa żeby go określić. Niby jestem zwykłą dziewczyną, ale moja rodzina jest po prostu kijowa. Siedzę teraz w pokoju na łóżku i patrzę przez okno, jak zachodzi słońce. W uszach mam słuchawki i słucham rapu. Zastanawiam się, dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe? Czemu mi się nic nie udaje? Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę. - Powiedziałam niby wesołym głosem.
- Córeczko, jadę do pracy. Wrócę późno, nie czekaj na mnie.
Uśmiechnęłam się tylko i pokiwałam twierdząco głową. Tata zawsze tak do mnie mówił jak wychodził do pracy. Dlaczego to nie może być moja mama? Kiedy zamknęły się za nim drzwi, po policzkach spłynęły mi łzy. W końcu nie wytrzymałam i ryknęłam głośnym płaczem. Przypomniała mi się mama. A raczej jej ledwo widoczna twarz. W ten dzień jechała do pracy. Jednak nie dojechała. Po drodze miała wypadek, już dwa lata minęły a ja nadal nie mogę się przyzwyczaić, że jej nie ma. Ale tata... Tata już zapomniał. Zapomniała o tym bólu w sercu. Dwa tygodnie temu przyprowadził do domu jakąś swoją dziewczynę Weronikę. Był to dla mnie mały szok. Nie mogłam się z tą babą porozumieć. Nie lubimy się praktycznie w cale.
Podeszłam do fotela, na którym leżała piłka. Odbiłam ja kilka razy i znów siadłam, tym razem na ziemi opierając się o łóżko. Spojrzałam na swoja Mikasę i przypomniałam sobie ostatni trening. Wszystkie ćwiczenia, te które mi się nie udawały. I słowa koleżanki z boiska:
-Co? Nie potrafisz grać? O, zapomniałam! Ty jesteś ta, co nie umie podbić piłki...
Uśmiechnęła się perfidnie do mnie. Czy to był uśmiech... Wątpię! No, ale niedługo to ja się będę śmiać z niej... Mam zamiar stać na pozycji libero. Zresztą, przyjęcie i obrona jest moim życiem, moim żywiołem. Siatkówka, jest sportem wyjątkowym. Kocham ją za wszystko.
Ale teraz nie czas na to. Nie mogę o tym myśleć. Jeżeli pomyślę o siatkówce, nici z mojego planu. Wstałam powoli idąc w stronę łazienki. Po drodze odłożyłam mp4 na biurko. Zamknęłam drzwi na klucz i stanęłam przed lustrem.Zobaczyłam w nim dziewczynę o długich czarnych włosach i niebieskich oczach. Blada skóra pasowała do jej różowych, kształtnych ust. Czy ona byłaby kiedyś szczęśliwa? Otworzyłam szafkę z lekami. Przez chwilę szukałam. W końcu wyjęłam tabletki taty. Silny lek nasenny, który zażywał po śmierci matki. Odkręciłam buteleczkę i wysypałam na dłoń trzy tabletki.
- Tyle powinno wystarczyć...
Sięgnęłam po kubek i nalałam wody. Połknęłam wszystkie. Siadłam pod ścianą i wyjęłam z kieszeni zdjęcie. Zdjęcie siatkarzy z Ligi Światowej, to na którym tacy byli szczęśliwi... Czy ja byłabym kiedyś taka jak oni? Ostatnie co ujrzałam to śmiejącą się twarz Igły. Później wszystko zniknęło. Nagle ogarnął mnie sen. Zamknęłam powieki i już nic nie widziałam...


- - - - - - - - - 
Witam!
 Nie wiem, jak mi wyszedł ten prolog. Jeżeli nie zbyt, to na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że będzie to mój pierwszy blog.
No właśnie, blog. . Jako że lubię pisać i kocham siatkówkę postanowiłam go założyć. Będzie opowiadał o dziewczynie Ani, która uważa, że jej życie jest niepotrzebne. Będzie można się spodziewać wątku miłosnego oraz radzenie sobie z różnego rodzaju kłopotami. Czy to rodzinne, czy w szkole i nie tylko. Siatkówka w tym blogu będzie zajmować pierwsze miejsce. Może, może kiedyś w życiu Anny pojawi się osoba, dla której gotowa jest zrobić wszystko.
Nie wiem jak to się przyjmie, ale mam nadzieję, że moje wpisy będą czytane. Przyjemne jest to, że wiesz jak piszesz a innym sprawia to radość. 
Mile widziane komentarze z opinia co do wpisów :) Będzie to taka motywacja do dalszego pisania.
Miłego czytania życzę ;D