niedziela, 5 maja 2013

Rozdział IX


Siedziałam w kuchni przy stole. Na nim rozłożyłam trzy bilety i wpatrywałam się w nie.
'Czy było warto? Warto błagać swojego "wroga" o coś, co jest dla ciebie bardzo cenne? Tak. Było warto! I chociaż teraz niektóre dziewczyny będą się śmiać, jak to klęknęłam przed Agą, błagałam... Poniżyła mnie, ale było warto! Przynajmniej w to chciałam wierzyć.'
- Czemu nie powiedziałaś? Sama bym to załatwiła...- Przerwała moje rozmyślania Gabi.
- To był impuls. Tak chciałam tych biletów, więc je mam...
- Za wysoką cenę.- Wtrącił Michał.
- Przynajmniej idziemy wszyscy razem!- Uśmiechnęłam się.
Wstałam i zabrałam ze sobą nabytek. Schowałam go do szafki z papierami i usiadłam z moimi przyjaciółmi na kanapie przed telewizorem. Skakali po kanałach. Nic ciekawego. W końcu na Polsacie Sport News był mecz FC Barcelony. Oglądaliśmy go przez godzinę. W końcu usłyszałam otwierane drzwi. Wiedziałam, że to tata, więc krzyknęłam:
- Kolacja w lodówce!
Nie odpowiedział. Musiał mieć na serio zły dzień! Kiedy podszedł do nas z posiłkiem, zobaczyłam, że jest bardzo zmęczony.
- Tato, połóż się spać. Jesteś zmęczony.
Misiek i Gabi poszli do swoich domów. Tata położył się spać, a ja zajęłam sie sobą. Siedząc w swoim pokoju i patrząc na zdjęcie siatkarzy, myślałam o niedzielnym meczu. W końcu wypiłam szklankę i poszłam pod prysznic. Gorąca woda, spadająca na moje ramiona, nieźle mnie orzeźwiła. Przebrałam się w piżamę z napisem 'LIFE' i umyłam zęby. Wróciłam do pokoju.
' No pięknie, zapomniałam wgrać muzę na mp4!'
Ale postanowiłam, że zrobię to jutro. Zaraz jak przyjdę z zajęć! Nawet nie wiedziałam kiedy Morfeusz zabrał mnie w swoje ramiona.

Rano obudził mnie szczek psa na ulicy. Sprawdziłam na wyświetlacz w telefonie. Była 6:55. Wstałam, ociągając się. Jak dobrze, że dziś już piątek! Poszłam do kuchni. Na stole leżała kartka, więc wzięłam ją do reki i przeczytałam, co było napisane.
"Aniu, poszedłem do pracy. Będę dziś wcześniej niż zwykle. 
ps. Nie przejmuj się obiadem, Weronika przyjdzie i coś ugotuje"
No, skoro Weronika... Obejrzałam sie do okola. Nikogo ze mną nie było. Zajrzałam do lodówki. Chciałam nalać sobie soku, ale już go nie było. Został pusty karton.
- No dobra. Dziś idę na zakupy!
Ubierałam się, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Idę!- Krzyknęłam, zakładając bluzkę.
Otworzyłam je, a moim oczom ukazał się 'młody bóg '. Dżinsy, koszula w kratę.... No, trzeba przyznać, że jest baardzo przystojny!
- Cześć, kochanie!- Zawołał, kiedy mnie zobaczył.- Gotowa?
- Yyy.. Gotowa?- Zdziwiłam się- A na co?
- No do szkoły! - Zaśmiał się głośno.- A potem na trening!
- Ok.... A co TY tutaj robisz? Przecież twoja uczelnia jest w druga stronę.
- Mam dla ciebie niespodziankę. -Złapał mnie za rękę- No chodź!
Szliśmy, a raczej wybiegliśmy z domu. Michał zaprowadził mnie przed bramę. Ale nic ciekawego nie zauważyłam.
- O co chodzi?
- Rozejrzyj się. Co widzisz?
- No... To co zawsze.- Spojrzałam na niego. Był dziś w bardzo dobrym nastroju.- Misiek, o co ci chodzi?
Stanął za mną i obrócił w stronę wielkiego dębu.
- Spójrz. - Wskazał.
Teraz skojarzyłam. Pod tym wielkim drzewem stał samochód. Mercedes ML 500.
- Samochód. Pewnie sąsiad nowy sobie sprawił! Wreszcie tego starego grata sprzedał. Albo oddał na złomowis...
- To nie jest wóz sąsiada. Tylko mój.
Z niedowierzaniem patrzyłam na niego.
Dziesięć minut później, siedziałam w aucie jako pasażer. Cieszyłam się jak dziecko! Na kolanach trzymałam torbę. A Michał jadąc, zerkał na mnie z uśmiechem. Podwiózł mnie pod uczelnię i obiecał przyjechać z powrotem po zajęciach.
Siedziałam na ławce przed budynkiem i bawiłam się paskiem od torby. Zamyślona, nawet nie zauważyłam jak ktoś stoi za moimi plecami.
- Uważaj, bo popsujesz torebkę.- Powiedział ktoś całując mnie w szyję.
Nigdzie nie mogłam pomylić tego głosu.
-Czekam, czekam... i się doczekałam.- Wstałam, powiesiłam torbę na ramię i się uśmiechnęłam.- To co?- zapytałam podekscytowana- jedziemy!



----------------------------
Cześć wszystkim!
Przepraszam, że tak późno dodaję, ale nie było mnie przez kilka dni. I później ie miałam czasu.
Mam nadzieję, że rozdział chociaż troszkę się udał. :) Przepraszam, że krótki...
Następny postaram się napisać w środę.

Szkoda, że już jutro do szkoły... Ostatnio coraz bardziej pragnę wakacji!
Pozdrawiam :)

KOMENTUJESZ--------MOTYWUJESZ
Życzę miłego czytania ;D

4 komentarze:

  1. dla biletów na mecz warto czasami cierpieć nawet bolesne tortury. :)
    ciekawi mnie skąd michał miał kase na auto, bo na samocodach sie nie znam, ale mercedes mówi sam za siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest jak zawsze świetny, kochana. Jestem pod wrażeniem, że umiesz tak świetnie pisać! Szkoda, że taki krótki, ale i tak kocham to opowiadanie <3
    Jeśli znalazłabyś troszkę czasu, by zobaczyć lub skomentować mojego bloga to bardzo proszę, bo przecież sama wiesz jakie to jest ważne. Odwdzięczę się tym samym :)
    http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń