piątek, 4 kwietnia 2014

LXII



Po piętnastu minutach usłyszałem dzwonek do drzwi. Szybko wstałem z kanapy i otworzyłem. A potem zamknąłem na klucz.
- Co jest?- zapytał wchodząc za mną do kuchni.
- Chcesz piwo?
- Prowadzę. Nie pije.
Kiwnąłem głową i podałem mu Red Bulla.
- Doda ci skrzydeł- mruknąłem i siedliśmy w salonie na sofie.
Siedział. Nie pytał. Było bardzo cicho, nawet grobowo. Ale to nie z braku tematu, czy niezręcznej sytuacji. Czekał, aŻ sam zacznę mówić. Ale wiedziałem, że skręcI go z ciekawości i niepokoju.
- Igła, Nie wiem co się dzieje. Ale coŚ musi być na rzeczy.
I zacząłem opowiadać, co mnie dręczy. Słuchał uważnie i nie przerywał. Byłem pełen obaw. Nie mogłem pozbyć się uczucia, że dziś przed obiadem coś się wydarzyło. Ale nie mam pojęcia co. I to mnie dobija.
- Ona coś przede mną ukrywa?- to raczej było pytanie niż stwierdzenie.
- Może po prostu ci się wydaje? Ona zawsze była, jest i będzie uparta.
- Ale to nie w tym rzecz…
Napiłem się Żubra i rozłożyłem na kanapie. Telewizor grał. Nie wiem po co. Nawet nie oglądaliśmy tenisa, który tam leciał.
- A w czym?- spytał i się napił swojego Red Bulla.
- Coś ukrywa. Nigdy tak się nie zachowywała. Tylko ja mogłem to zauważyć. Niby normalnie się zachowywała, ale patrzyła na mnie… jakby widziała mnie ostatni raz. Jakby tamte pocałunek w kuchni był ostatni…
- Do czego zmierzasz? Oszczędź szczegóły. Nie chce mieć koszmarów- powstrzymał mnie i zaśmiał się.
Westchnąłem ciężko. Nie jestem mu tego w stanie wytłumaczyć. Ania jest osobą, którą dobrze zna. Ale ja ją znam lepiej. Obserwuję jej każdy gest, każdy uśmiech… Wiem, który do czego prowadzi. I znam jej zachowania. A to nie było normalne. Raczej dziwne.
- Czego się boisz?- spytał patrząc mi w oczy.
- Tego samego co zawsze. Że mnie zostawi. Albo, że coś jej się stanie.- Byłem coraz bardziej przerażony.- Mogłem z nimi iść…
- Bredzisz. Niby dlaczego miałaby cie zostawić?
- Nie wiem. To jest Rzeszów. Tutaj się poznaliśmy. Trochę w niekomfortowych warunkach, ale
to jest nasze miejsce. Tylko, że tutaj przywołują się wspomnienia. Może odżyć w niej miłość do tego chłopaka. Nie chce tego…- ostatnie słowa już wyszeptałem.
- Ona cię kocha. I raczej nie zostawi. – Mówił z przekonaniem.- Te wspomnienia mogą dla niej nic nie znaczyć. A co do Michała… raczej się nie martw. Ona już bardziej kocha ciebie niż jego.
- No nie wiem…
Nadal nie byłem zbytnio przekonany. Ale w ostateczności dałem spokój. Postanowiłem sobie nie zawracać tym głowy. Jeżeli coś będzie chciała mi powiedzieć, to powie. A ja nie mogę jej zmuszać.

Anka.
- No, chodź!- wzięła mnie za rękę Karolina ( środkowa ).
- Nie chce mi się tańczyć… posiedzę i popatrzę- mrugnęłam do niej.
Trochę zdziwiła się, ale poszła na parkiet. Wszystkie się dobrze bawiły. Tylko nie ja. Obróciłam się w stronę barmana, który dobrze mnie znał. Pamiętam, jak przychodziłam tu jeszcze przed pracom w reprezentacji. To ten sam, który kiedyś zrobił mi drinka. Specjalnie dla mnie.
- To czego się napijesz?- spytał opierając się na łokciach o blat.
- Liczyłam, że ty mi powiesz- uśmiechnęłam się do niego słodko.
Odwzajemnił uśmiech i zabrał się do pracy. Przy mnie robił różne rzeczy, różne mieszanki z  wódkami, sokami itd.
- Coś się stało?
- Co?- niemożliwe. Zauważył?
- Nie tańczysz, mało się śmiejesz…
- Wydaje ci się.
- Barmana nie oszukasz- stwierdził.- To co? Powiesz, o co chodzi? Obowiązuje mnie tajemnica zawodowa, wiesz… Często ludzie wypłakują się na moim ramieniu- mrugnął do mnie.
- Dawno mnie tu nie było. Ogólnie w Rzeszowie. Zakochałam się- teraz się uśmiechałam do własnych dłoni, położonych na blacie. – Z wzajemnością zresztą. Zapomniała o dawnym chłopaku… Ale teraz, gdy znów jestem na swoim… Ponownie z nim rozmawiałam.
Czekał na dalszy ciąg, ale się nie doczekał.
- I co teraz?- spytał stawiając przede mną szklankę z fioletowo, niebiesko czerwonym płynem. Barwy układały się kolejno od spodu.
- Nowy wynalazek?- spytałam.
- Nie. Ten jest już sprawdzony. Kilka osób z podobnymi schorzeniami wypiło to cudo.
- I co z nimi?
- Wyzdrowieli- zaśmialiśmy się.
Zastanawiałam się, czy kończyć. Czy mówić dalej.
- Zanudzam cię.
- Daj spokój!- oburzył się.- Mówiłem ci już. Jestem w tym dobry. Mniej więcej dlatego zostałem tym, kim zostałem.
Więc opowiedziałam wszystkie problemy. O Michale. Wspomnienia wracały jak bumerang. Chcesz się ich pozbyć, ale nie możesz. Bo one się od ciebie nie odczepią.
- Jedna mała rada- powiedział na koniec.- Porozmawiaj z chłopakiem. Jednym i drugim. Wyjaśnij wszystko i żyj w spokoju.
Trochę spokojniejsza dołączyłam do tańczących dziewczyn. Nawet fajne remiksy puszczali. Po półgodzinie, usiadam z dziewczynami przy stoliku. Piłyśmy soki z wódką.
- Jak tam ten twój Zbyszek?- spytała ciekawa Majka.
- Nie narzekam- uśmiechnęłam się.
- I tylko tyle?!- niemal usłyszałam jek rozpaczy Angeliki.
- Doszło między wami już do jakichś spięć?- spytała mnie Agnieszka.
- I to nie jednej! Ale dość o mnie. Raczej mówcie, co u was?
- Jakoś leci.
Dalej gadałyśmy o sporcie. O siatkówce. Pytały, czy nie wrócę. Odpowiedź była dość naciągana i wymijająca. Ale dały spokój. Pogadałam z barmanem jeszcze o pewnej dziewczynie, która chciała go poderwać. Bronił się przed tym.
- Ona nie jest w moim typie- zmarszczył nos.
- No ale chyba pogadać możesz, nie?
Westchnął i udawał, że mnie nie słyszy. Ta dziewczyna była wysoką, nie grubą nie chudą blondynką. Cały czas zerkała w jego stronę.
- Wolałbym żeby mnie zostawiła w spokoju- odparł w końcu.- Niech uważa, że już mam dziewczynę.
- A masz?- spytałam.
Ej, co jest Anka? Opiłaś się! Nie rozmawiaj z nim, nie wolno!
Ale to co myślałam już po kilku sekundach wyleciało mi z głowy.
- Jak się zgodzisz, to będę miał- mrugnął do mnie.
Dziwnie gorąco na sercu mi się zrobiło. Coś podobnego słyszałam kiedyś od kogoś. Tak, to było dawno przed Michałem. Ten, który mnie zranił. Ten, który chciał mnie wykorzystać…
Kiedy moje myśli skierowały się na Miśka, odpłynęłam. Po prostu zaczęłam myśleć o nim jak o… o atrakcyjnym chłopaku. Ale w porę przerwał mi barman.
- To jak?
- Mam chłopaka- uśmiechnęłam się.- Ale radzę ci zagadać do niej.
I odeszłam od baru. Wróciłam do tańca. Gabi wzięła mnie za ręce i pociągnęła do siebie. I tak jak dzieci małe tańczyłyśmy. Kilku chłopaków już podrywało nasze koleżanki z drużyny. Do nas na razie nikt nie podchodził. Może oni to wyczuwali? No to, że jesteśmy zajęte? W sumie to dobrze. Nie jestem na sto procent trzeźwa, więc nie myślę normalnie. W sumie ciekawe, co robi Zbyszek…
Pół godziny później postanowiłyśmy wyjść z klubu i zjeść pizzę. Weszłyśmy do pizzerii i zajęłyśmy największy stolik na samym końcu sali. Bez trudu się pomieściłyśmy. Zamówiłyśmy colę dwu litrową i pizzę Hawajkę. Ale nie wiemy, czy dwie wystarczą…
- Kto chce coli?- zawołała idąc do nas Angelika.
- Polej- uśmiechnęłam się.
Zrobiła jak powiedziałam. Siadła obok mnie i nalała mi. Potem ja zaczęłam przysłuchiwać się ich rozmowie. Gadały o facetach, którzy akurat wchodzili i wychodzili. Jedni na nas zerkali, inni szli obojętnie. Też patrzyłam na nich zaciekawiona. Niektórzy byli przystojni. Usłyszałam chichot dziewczyn. Rozejrzałam się. Zauważyłam, że trzech chłopaków, którzy siedzieli przy stoliku obok – patrzyli na nas i o czymś rozmawiali.
- Hej, dziewczyny!- uśmiech tego blondyna był oszałamiający. – Może się dołączycie?
- Hej! No…- zaczęła Majka, jak zwykle porywcza. Ale w porę jej przerwałam.
- Nie, dzięki.
Koleżanka spojrzała na mnie z wielkimi oczami. No rozumiem, że Libero musi być wybuchowa, ale bez przesady. Nawet ich nie znamy. Szybko odpuściła i znów zaczęła gadać z dziewczynami. A moje myśli powędrowały daleko od lokalu. Właśnie zaczęłam myśleć, co porabia Zbyszek. Siedzi sam, biedny w domu? Czy może spotkał się z chłopakami? Albo ogląda jakiś film. A bardziej prawdopodobne, ze mecz. Fajnie jest się spotkać z dziewczynami, jednak szkoda trochę, że on tam sam siedzi. Mogłabym teraz wyjść i iść do mieszkania. Wpaść w jego ramiona i powiedzieć, że wolałam z nim być niż z kimś innym.
Z transu wyrwała mnie pewna osoba.
- Patrzcie na tamtego bruneta…- szepnęła Majka zerkając w stronę wysokiego mężczyzny.
- Ej, czy to przypadkiem nie twój były?- spytała mnie Karolina.
Zaskoczona odwróciłam głowę. Stał tam. I patrzył w moją stronę. Śledzi mnie, czy jak? Odwróciłam wzrok. Nie mogę na niego patrzeć. A zwłaszcza teraz, kiedy jestem podchmielona.
- Może z nim pogadaj? Bo on nie da ci żyć- szepnęła mi na ucho Angelika.
Może ma rację? Wstałam więc. I podeszłam do niego. Z każdym moim krokiem, jego uśmiech stawał się szerszy. Może źle robię? Ale już było za późno. Stanęłam z nim face to face.
- Cześć skarbie- nachylił się aby mnie pocałować.
- Co ty robisz?!- odepchnęłam go od siebie.
Ale ten zapach… nigdy nie zapomnę. Nigdy.
- Chciałem się przywitać z moją dziewczyną…- zrobił smutną minkę.
Zmienił się. Nie wiem, ale teraz był inny.
- Nie jestem twoja dziewczyną.- Zaprzeczyłam stanowczo. – Mam kogoś.
- Anulcia...- szepnął i założył mi kosmyk włosów za ucho. Strzepnęłam jego rękę.- Nie zostawiaj mnie. Brakuje mi ciebie bardzo…
- Masz przecież Agatę!
- Aga mnie zostawiła- westchnął.- Z resztą niedawno się zorientowałem, że tak naprawdę jej nie kocham. Tylko ciebie.
- Przestań!- krzyknęłam. Kilka osób popatrzyło na nas zaskoczonych.
- Aniu…
- Michał. To co było między nami…
- Anka, pizza!- zawołała Gabrysia.
- Już idę!- odkrzyknęłam i przeprosiłam Miśka.- Muszę iść. I proszę, nie pisz więcej do mnie tych smsów. I nie dzwoń.
Odwróciłam się ze łzami w oczach. Tak, chciałam płakać. Właśnie zrezygnowałam z… no właśnie z czego? Z niego.




--------------------------------------------------

Cześć ;*
Znów muszę Was przeprosić. To takie niesprawiedliwe z mojej strony... 
Ten rozdział miał być dłuższy, ale wyszedł jaki wyszedł. Za to również przepraszam :c

Od ostatniego wpisu minęło sporo czasu... Jednak przez ostatnie 2... 3 tygodnie?? nie miałam czasu.

Zbliża się egzamin gimnazjalny, który będę pisała. Już sie boję. Strasznie sie boję. I to nie tylko tych testów... Dalsza szkoła, liceum. Sama nie wiem, gdzie mam iść. Co robić dalej? Boję sie nowego otoczenia, nowych ludzi, nauczycieli... To chyba normalne, że jak jest coś nowego to człowiek sie boi? 
Chciałabym dobrze napisać egzamin. Zwłaszcza z polskiego, historii, wosu, biologii i geo. Ale czy to mi wyjdzie? 
Wątpię.

Tydzień temu miałam już dodać ten wpis. Jednak wszystko runęła z kilku powodów. O jednym nie będę pisała bo to bardziej taki rodzinny... 
Co do drugiego, już sie pogodziłam. Auto potrąciło mi mojego ukochanego kota Łati. Strasznie to przeżyłam ja i cała rodzina. ;c 

Nie wiem kiedy pojawi sie kolejny rozdział. Może za tydzień. A może dopiero po egzaminie... 

Jeżeli jeszcze tutaj jesteście i zaglądacie co jakiś czas, czy coś nowego się pojawiło -czy nie, to dziękuję ;*

Pozdrawiam Was gorąco i jeszcze raz przepraszam ;*

5 komentarzy:

  1. Warto bylo czekac tyle na rozdzial ;)
    Ja egzamin pisalam rozk temu
    i prawie wogole sie do niego nie uczylam,
    jedynie chodzilam na korki z maty
    z ktorych jestem bardzo zadowolona,
    bo mialam 90%
    Wierze, ze tobie tez dobrze pojda te egaminy :)
    Tez sie troche balam nowej szkoly,
    klasy, zwlaszcza, ze tylko ja
    poszlam akurat do tej.
    Nie bylo tak strasznie jak myslalam,
    z klase mam swietna. :D
    Pozdrawiam i czekam na
    nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :)
      Wszyscy próbują mnie uspokoić ale ja i tak się boję... Jednakże dziękuję, że we mnie wierzysz ;*

      Również pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. O matko kochana!! Dziewczyno kocham Cię normalnie! Cudo!!! Długo kazałaś mi czekać, ale nie powiem, opłacało się i to nawet bardzo.! Dlaczego ten Michał to utrudnia życie Anki?? Mam nadzieję, że dowiem się w następnym. Jak najbardziej Cię rozumiem, wiem ile trzeba przykładać się do nauki przed egzaminami... Sama to przeżywałam w ubiegłym roku... Jedyne co mogę Ci powiedzieć, to życzyć Ci powodzenia.
    Nominowałam Cię do Liebster Award :)* więcej informacji znajdziesz na moim blogu :)**
    zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle czytając Twój komentarz mam banana na twarzy :D
    Dziękuję! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto było czekać tyle na kolejny rozdział . Jest cudny<3 Dziewczyno ja Cie kocham normalnie ;* I niech ten Michał (aż mi sie przekleło) zniknie z życia Anki. Mam nadzieje ze porwie go jakieś ufo . ;)
    Ale tak na serio to niech on się odczepi od Ani i Zbyszka.
    Ja Cie rozumiem co obawy przed egzaminem i wyborem dalszej szkoły bo sama się tez do tego przygotowuje. A wobec szkoły to mam 100 odmian na godzine.
    Więc życzę Ci powodzenia na testach, wysokich wyników i dostania się do tej wymarzonej szkoły. Powodzenia KOCHANA <3 ;*
    Nominowałam Cie do Liebster Award ;)
    Do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń