sobota, 15 czerwca 2013

XIII

Myślisz, że jesteś sama. Sama w tych ciemnościach. Nic, żadnego światła... -Znam to miejsce, byłam tu.- Nie widzisz drogi, ale wiesz, że po czymś idziesz. Czujesz, że nie żyjesz. Tak tu ciemno! - Zaraz, jeszcze chwila. Nie poddawaj się!- Myślisz, kiedy chcesz zostać w tyle. Znów ta postać. Tam będzie bezpiecznie. Chcesz się obudzić. Nie masz zamiaru na to patrzeć. A jednak robisz to samo, chociaż wiesz co potem nastąpi. 
[...] 
Spadasz w dół. Ale widzisz jeszcze człowieka, który może ci pomóc. - Michaaaał!- Wołasz, ale wiesz, że i tak nikt cie nie usłyszy. Jesteś sama. I nie ubłagalnie twoje ciało zbliża się do czegoś, czegoś bardzo nieprzyjemnego...

- Aniu!- Ktoś szarpał mnie za rękę.- An. Aniu obudź się.
Chciałabym. Ale nie mogę.
- Anka, do jasnej cholery otwórz oczy!- Krzyknął na całe gardło.
Posłuchałam.
- Michał...- powiedziałam przez łzy, które już spływały po moich policzkach.- Błagam, pomóż mi...
- Kochanie, co się stało?- Mówił łagodnym głosem.- Dlaczego płaczesz?
Nie odpowiedziałam. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Teraz już nie mogłam powstrzymać głośnego łkania. Miś wziął mnie w ramiona i lekko kołysał.
- Ciii... Wszystko już dobrze. Jestem z tobą.
Całował mi oczy i włosy. Starałam się zasnąć. Ale nie mogłam. Znów ten sen. Och, czemu taki straszny?
Po kilkunasty minutach znów leżeliśmy przytuleni do siebie.Nikt nie chciał nic mówić. Bałam się zasnąć. Ciszę przerwał jego głos.
- Co się stało? Miałaś zły sen?
- A co wiesz?- Zapytałam żeby wiedzieć, ile mogę mu powiedzieć.
- Niewiele. - Zmarszczył uroczo brwi.- Wołałaś mnie. Rozpaczliwie mnie wołałaś. Mówiłaś, coś o ciemności... Nie wiem.
Zastanowiłam się. Może powiedzieć mu prawdę? Opisać cały sen?
- Dobra. Nie ma co ukrywać. To nie był sen. To istny koszmar!
Opisałam mu całą paranoje snu. Każdy szczegół, a kiedy doszłam do opisywania stojącego chłopaka... Usłyszałam jęk. Po krótkiej chwili zrozumiałam, że wydobywa się z mojego gardła. Znów zaczęłam płakać. Ale mówiłam dalej.
- Kiedy miał, miałeś się obrócić, chciałam... żebyś mnie złapał. Ja spadałam!...Nie zobaczyłam już twojej twarzy...
Łzy same mi leciały z oczy, płynęły po policzkach i cicho spadały na jego koszulkę. Dobra, spokój! Muszę się wziąć w garść.
- Spokojnie, to był tylko zły sen. Czasem się zdarzają. Zaśnij znowu...
Boże, żeby on wiedział! Jak ja mogę znów zasnąć? Czasem się zdarzają? Fakt, sen może śnić się kilka razy. Ale nie codziennie!
- Nie zasnę.- Powiedziałam stanowczo.- Nie mogę...
Objął mnie ramieniem i tak leżeliśmy do szóstej rano.

***

- Co zjesz na śniadanie?
- Nie wiem, a co masz?
 Po ciężkiej nocy poprawił mi się trochę humor. Oby jak najdłużej się utrzymywał!
- Proponuję kanapki lub jajecznicę. 
- Czyli będę musiała  sama ją przyszykować...
- Dlaczego niby?- Zdziwił się. Po chwili zrozumiał.- No cóż, nie wierzysz w moje umiejętności kucharskie...   A jajecznicę robię najlepszą. Sam Pascal mi nie dorówna!
- Oczywiście. Hahaha
Śmiałam się jeszcze ze dwie minuty przypominając sobie jego śmieszna minę, gdy to mówił.
 Jajecznica była faktycznie pyszna. Powiedziałam mu o tym. I oczywiście było jego zdanie:
- A nie mówiłem? Tylko ja potrafię zrobić prawdziwą jajecznicę! 
Był poniedziałek. Postanowiłam nie iść na uczelnię. Jeden dzień, nic takiego. Michał pozwolił mi zostać w swoim mieszkaniu.
- Jak chcesz, to możesz tu być. Klucze są w szafce w kuchni nad mikrofalą. Jak coś to dzwoń.
- Poradzę sobie. - Uśmiechnęłam się do niego.- Idź już bo się spóźnisz!
- Kocham cię.- Powiedział znienacka, zbliżył, chwycił moją twarz w dłonie i pocałował. Tak delikatnie, że myślałam iż to nie nastąpiło. Kiedy mnie puścił, zmarkotniałam.
- Też cię kocham.- Odpowiedziałam trochę zła.
I poszedł. 
Nie chciałam siedzieć bezczynnie, więc postanowiłam mu trochę posprzątać. Zaczęłam od kuchni. Pozmywałam po śniadaniu i inne rutynowe czynności. Potem przeszłam do innych pomieszczeń. Pościerałam kurze i podlałam, prawie ususzone kwiatki. Uwinęłam się w godzinę. Nagle zadzwonił telefon. Sprawdziłam kto dzwoni, myśląc, że to Michał lub Gabi. Ale się myliłam. Dotknęłam zieloną słuchawkę.
- Słucham?
- Czy to pani Anna Tykacz?- Zapytał jakiś kobiecy głos. Wydawała się miła.
- Tak. O co chodzi?
- Jestem Mariola Wejga.- Zaczęła wesoło kobieta.- Nie ma pani dziś na uczelni...
- Tak. Przepraszam, źle się czuję.- Skłamałam.
- Rozumiem. Ale mam nadzieje, że znajdzie pani czas i lepiej się poczuje po południu, około godziny piętnastej.
Zdziwiłam się. 
- Nie rozumiem. O co chodzi?
Chyba wyczuła mój strach w głosie.
- Nie, nie, nic takiego. - Zaczęła pospiesznie.- Dyrektor prosił, abym przekazała pani iż ma ważną sprawę. 
- Jaka to sprawa?
- Nie wiem. Nie mówił, ale prosił aby pani przeszła do jego gabinetu o piętnastej.
- Oczywiście, zjawię się. 
- Do widzenia.
Rozłączyła się. A ja pozostałam ze swoimi myślami.

***

Idąc do budynku szkoły, rozmawiałam przez telefon z Gabrysią. Powiedziałam o dziwnym śnie, który miewałam od jakiegoś czasu i o dziwnym telefonie.
- Jak to - mówiła - zadzwoniła sekretarka i nie powiedziała w jakiej sprawie?
- Nie no, niby powiedziała. Ale chyba sama za dużo nie wiedziała. 
- Ale ci się rymnąło. - Zaśmiała się.
- No mam czasem takie przebłyski. - Uśmiechnęłam się.- Muszę kończyć. Już jestem na miejscu.
- Ok. Ciao.
Wchodziłam przez bramy uczelni, tak mi znane. Nie było już ludzi, tylko kilka nauczycieli wychodzących z budynku. Weszłam do środka i udałam się w stronę pokoju dyra. Zapukałam i weszłam słysząc 'prosze' Pokój składał się z dwóch pomieszczeń. W pierwszym znajdowało się małe biurko, za którym siedziała sekretarka pisząc coś na komputerze. Po lewej znajdowały wie duże ,rozsuwane, drewniane drzwi. 
- Dzień dobry. Przyszłam do dyrektora.
- Ach, tak! To pani. Proszę poczekać.
Usiadłam na krześle w kącie pod małą szafką ze słownikami. Spojrzałam na zegarek, była za pięć trzecia. 
Po dwóch minutach dyrektor wyszedł ze swojego 'królestwa' i zwrócił się do mnie.
- Witam! Jak się cieszę, że pani przyszła, pani Anno.
- Dzień dobry. Miło mi. 
- Proszę wejść.
Rozsunął drzwi i weszłam do środka. Nie byłam tu jeszcze. Może dobrze, albo źle. Duże okno wpuszczało jasne światło do pomieszczenia. Promienie słoneczne padały na przeciwległą ścianę. Tam stała wielka szafa, a na jej półkach teczki i inne dokumenty. Pod oknem stało biurko z uruchomionym laptopem i czarna lampkę. Ściany pyły pomalowane na żółto. Na jednej z nich wisiał dyplom z czymś tam.
- Proszę usiąść. Zaraz wszystko pani wytłumaczę.


-------------------------

Cześć!
Po długiej przerwie dodaję coś nowego. Nie będę się rozpisywać bo już późno, ale mam nadzieję, że jakoś wyszło. W następnym obiecuję, że będzie się więcej działo :)

Chciałam zapytać was, co mam robić żebyście dodawali komentarze. Ja rozumiem, że nie ma czasu dodać koma, ale od czasu do czasu proszę o opinie. Jest  to dla mnie bardzo ważne. A i chyba osoby, które piszą, wiedzą dlaczego... ;)

Pozdrawiam i życzę miłego następnego tygodnia.
Zapraszam do czytania :)



 


1 komentarz:

  1. Moim zdaniem Twoje opowiadanie jest świetne. Nie szkodzi, że w tym rozdziale jest mało akcji - złagodziłaś to swoim stylem pisania, który jest ponadprzeciętny. Gratuluję talentu i mam nadzieję, że następny rozdział nadejdzie jak najszybciej. c:
    Jeśli znalazłabyś troszkę czasu, by skomentować mojego bloga to bardzo proszę, bo przecież sama wiesz jakie to jest ważne. Odwdzięczę się tym samym :)
    http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń