piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział VIII



- Czy pan nie rozumie, że ten 'młody człowiek' jest przestępcą?!- Krzyknęłam na funkcjonariusza, który siedział na przeciwko nas. - To jest chore!
Spojrzałam kpiąco na policjanta. Otyły, niski i brzydki. Od dziś, tak będę sobie kojarzyć policjantów!
- Proszę się nie unosić. Próbuje coś ustalić.- Spojrzał na Miśka- Proszę powiedzieć, kiedy to się zaczęło? W jaki sposób? I czy mogło coś sprowokować pana Wojciecha Maszowskiego...
- Nie. Nigdy nie próbowałem nawet z nim gadać. Oni sami tak wkręcają ludzi...
On coś jeszcze tłumaczył. Chociaż powtarzał już trzeci raz, policjant nadal pytał o to samo.
'Nie no, nasz kraj jest genialny! Obywatel potrzebuje pomocy, a policjant jej odmawia. Tak samo ze służbą zdrowia...'
- Dobrze, spisaliśmy państwa zeznania. Sprawdzimy wszystko i damy znać o jakichś poszlakach w sprawie.
- Zanim cokolwiek zrobicie, Gruby się zmyje. Zwinie interes tutaj, przeniesie się gdzie indziej. A jak sprawa ucichnie, znów tu wróci. A Michał będzie musiał zapłacić. Pan nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji!..
Miałam jeszcze coś powiedzieć, ale w porę mnie Misiek uspokoił. Wyszliśmy z komisariatu. Chyba najbardziej wkurzona byłam ja. No cóż, widać bardziej się tym przejmuję.
- Uspokój się. Mówiłem, że tak będzie.
- Miałeś rację.
- Uparta jesteś i mnie nie słuchasz.
- Ale przynajmniej coś zrobiliśmy.  Ten policjant, nic sobie nie robił z naszych słów! Myślałam, że mu przyłożę...
- W tedy to byłby napad na funkcjonariusza policji.- Powiedział śmiejąc się.
- Nie wkurzaj mnie!
Spojrzałam na zegarek. Do treningu została godzina. Przyśpieszyłam kroku. Nagle zadzwonił telefon. Bez namysłu wcisnęłam zielona słuchawkę.
- Halo?- Nic się nie odezwało. Cisza.- Halo?!- Krzyknęłam głośniej. W końcu się rozłączyłam.
- Kto to był?               
- Nie wiem, chyba pomyłka...
Michał odprowadził mnie pod samą furtkę. Powiedział, że od teraz nigdzie bez niego mam się nie ruszać. Bał się o mnie. No cóż, ja o niego też. Ale kto bardziej?...
W domu szybko się przebrałam, spakowałam potrzebne rzeczy na trening. Chciałam ugotować chociaż mały obiad dla Marka, ale nie wyrobiłabym się. Wskazówki zegara pokazywały 16:37. Powinnam już być w drodze. Złapałam w biegu torbę i wyszłam zamykając drzwi, a klucz schowałam do kieszeni. Nagle mój telefon zawirował. Dostałam sms od Gabi:
"Jesteś już na treningu?"
"Nie. Właśnie wyszłam z domu."-Odpisałam szybko.
"To przyjdź po mnie. Pójdziemy razem"
Niestety musiałam się wrócić. Trasę do domu Gabi pokonałam biegiem. Słońce mocno grzało w plecy. To chyba była moja rozgrzewka. Stanęłam przed jej bramą i czekałam. Była godzina 16.44, kiedy z domu wyszła długowłosa blondynka.
- Dłużej się nie dało?- Krzyknęłam w jej stronę.- Malowałaś się, czy jak?
Podeszła do mnie szybkim krokiem.
- Nie, jadłam obiad. - Spojrzała na mnie.- Widzę, że nie jesteś w sosie.
- A mam być?- Zdziwiłam się.- Jakim? Ostrym, czy słodko kwaśnym?
- Widać, że ostrym.
Opowiedziałam jej całą akcję na komisariacie. Śmiała się do rozpuku. A kiedy powiedziałam, że miałam temu grubemu policjantowi przyłożyć, śmiała się już na całego.
Nie patrzyłam która godzina. Kiedy weszłyśmy na halę, dziewczyny już się rozgrzewały.
- Co tak długo? Wiecie, która jest godzina?!- Wrzasnął trener.
- Przepraszam, ale Gabi z domu bała się wyjść.
- Haha, bardzo śmieszne!- Zakpiła przyjaciółka.
Przebrałyśmy się szybko i dołączyłyśmy do ćwiczących dziewczyn. Jak zawsze najpierw długa i męcząca rozgrzewka. A dziś trener nie miał litości. Non stop bieg, skok, bieg i skok. Potem bieg do siatki, trzy pompki, bieg tyłem,  sześć przysiadów, pompka i znów bieg. Myślałam, że się wykończę. Zresztą nie tylko ja. W końcu trener podwyższył siatkę. Stanęłam na obronie.Koło mnie Angela, która także stała na pozycji libero. Po drugiej stronie siatki na rozegraniu Gabi. Prawy atak Agata, lewy Gośka. Na zmianę celowały we mnie, więc Angelika nie miała dużo roboty. Moje przyjęcie nie było zbyt udane, ale z 70% ze 100%  na pewno.
Potem pół godziny grałyśmy. Moja drużyna wygrała seta 26:24. Na koniec, trener ogłosił, że jutro trening normalnie, a w sobotę rano o 8.00.

Kiedy wychodziłam z szatni, usłyszałam rozmowę dziewczyn z innego pomieszczenia.
- Aga, na serio chcesz sprzedać te bilety? Komu?
- Nie wiem. Ale muszę. Nie mogę w ten dzień być na meczu. Może któraś z was kupi trzy bilety...
- Ja!- Krzyknęłam, wchodząc do szatni. - Z chęcią je od ciebie odkupię.
Spojrzała na mnie, jakbym z innej planety była.
- Tobie? A dlaczego tobie, a nie np. Angeli? Tez chciała iść na mecz.
- Proszę! - Stanęłam przed nią.- Zakopmy ten topór wojenny.
- Śnisz na jawie?- Spytała wrednie.
- Nie. Ale błagam abyś mi je odsprzedała...
- Klęknij.- Powiedziała.- Samą przyjemność da mi to, że uklękniesz tutaj,- wskazała miejsce przed sobą- i będziesz błagać.
Uśmiechnęła się tak fałszywie i złośliwie, że jeszcze bardziej jej nienawidziłam!
- No, to ty chyba teraz śnisz!
- Nie, to nie!
- Małpa.- Syknęłam w jej kierunku.
Miałam wyjść i trzasnąć drzwiami, ale zatrzymałam się w pół kroku.
'A co ,jeżeli inaczej nie zdobędę tych biletów? Kasę mogę pożyczyć od taty, a później mu oddać. Będę musiała jakąś robotę znaleźć. Zrobić, to co karze, czy nie? Oto jest pytanie!
- Dobra. Ale najpierw mi je pokaż!
Agata wyciągnęła trzy, czyściutkie bilety. Położyła je na ławce. A ja patrzyłam na nie jak na święte. Klęknęłam przed nią i powiedziałam:
- Dobrze. Błagam...- Prosić się o coś, największego wroga swego! Nisko upadłam...'-  Błagam, odsprzedaj mi te bilety! - Ledwo przeszło mi to przez gardło.
'Będę mieć przerąbane'  Tylko tyle pomyślałam.


-----------------------
Hej!
Jakieś plany na cały tydzień wolnego?

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział VII

Rano obudziły mnie promienie słońca padające na twarz. Otworzyłam oczy. Sprawdziłam na zegarek, była dopiero 5.22. Miałam szmat czasu do zajęć, więc postanowiłam jeszcze chwilę poleżeć.
'Co mam zrobić? Jak zdobyć ten bilet... Cały czas o tym myślę i nic mi do głowy nie przychodzi. A do tego nie mam oszczędności... Muszę tam być! Grają ze Skrą, a to wielkie emocje.'
W końcu nie mogłam dłużej leżeć, bo doprowadzało mnie to do szału. Wstałam więc i odpaliłam laptopa. Postanowiłam poszukać w internecie informacji, gdzie można JESZCZE kupić bilety.
Poszłam w kierunku łazienki. Umyłam zęby i przemyłam twarz. Nagle coś mi się przypomniało.
- Moja mp4!
Wytarłam twarz ręcznikiem i pognałam znów do pokoju. Siadłam na kanapie, laptop na kolana i tradycyjnie weszłam na swoje strony. Najpierw sprawdziłam co się w świecie dzieje, włączając tt. Postanowiłam pm4 zostawić na później. Następnie sprawdziłam 'Igłą Szyte' i ostatnia kartę na stronę Asseco. Zobaczyłam  informacje o kupnie biletów. Jednak spotkało mnie rozczarowanie.
- 'Przykro nam, nie ma już wolnych miejsc.' - Przeczytałam na głos.
Załamana wyłączyłam laptopa i poszłam do kuchni.
- Cześć córcia. - Odezwał się tata siedzący na krześle przy stole- Już wstałaś? Jest dopiero za piętnaście szósta.
- Cześć. - Starałam się, aby w moim głosie słychać było optymizm. - Nie mogłam dłużej spać. A ty idziesz już do pracy?
- Za...
- Cześć wszystkim!-  Zawołała Weronika wychodząc z sypialni taty. - Aniu, zrobisz mi kawy?
Nie odpowiedziałam tylko wstawiłam wodę. Wyjęłam specjalny dzbanek do parzenia kawy.
- Jak dziś planujesz dzień?- Spytał mnie Marek.
- Nic specjalnego. Najpierw zajęcia, potem nauka, potem trening i chyba na tym się skończy...
- To może- Przerwał mi- Może pójdziesz z nami do kina?
'Ja i oni? Nie... Nie, nie chce im przeszkadzać... Ale z drugiej strony...' 
Do głowy wpadł mi niezły plan, ale w ostatniej chwili się wycofałam.
- Nie. Nie będę wam przeszkadzać przecież! Na pewno chcecie zostać sami. A ja może spotkam się z Gabrysią i Michałem, albo...
Nie dokończyłam, bo woda zaczęła się gotować. Zaparzyłam kawy i wlałam każdemu do filiżanki. 'Zakochani' robili sobie śniadanie. Ja nasypałam kulek do miseczki i wlałam mleka. Zaczęłam jeść. Starannie przeżuwałam chrupiący pokarm.
- Ja już muszę iść.- Powiedział tata jedząc w biegu kanapkę. - Pa.
Pocałował mnie w czubek głowy : 'Jakbym była dzieckiem' . I wyszedł, a za nim Weronika.
- No to zostałam sama.
Skończyłam konsumować. Włożyłam naczynia do zmywarki i dolałam sobie letniej już kawy. Z filiżanka w ręce skierowałam się do pokoju. Ubrałam, spakowałam i wyszłam z domu.
Po drodze wstąpiłam po Gabi i razem przekroczyłyśmy mury uczelni. Tam nic się nie działo. W drodze powrotnej opowiedziałam przyjaciółce o moim rozczarowaniu.
- No patrz, dopiero bilety zostały wystawione, a już nie ma miejsc! Nie mam szczęścia...
- Masz. Tylko go nie wykorzystujesz. Masz super faceta, jesteście razem już... ile? - Zapytała retorycznie- Trzy lata!
- Ale mi nie o to idzie... Chciałam bilety, mogłam je mieć. Ale ich nie zdobyłam. Znów będę musiała obejrzeć finał w tv!- Mówiłam chyba za szybko, bo Gabrysia miała minę niezidentyfikowana prze zemnie.
- Możesz wolniej, robocie?
- No chodzi o to że jestem głupia...
'Głupia jak pies! Mogłam od razu zaklepać trzy miejsca, jak były...'
- Nie jesteś głupia, tylko trochę nieogarnięta!- Zaśmiała się.
- Na jedno wychodzi.- Westchnęłam.
Dalej szłyśmy w milczeniu. Dopiero przed jej domem się odezwałam:
- To co? Widzimy się na treningu, tak?
- Myh, tak.
Wróciłam do domu. Przed drzwiami stał Michał. 'Co on tutaj robi? Przecież jeszcze nie skończył zajęć'
- Co ty...
- On nie odpuści.
Od razu domyśliłam się o co chodzi. Otworzyłam szybko drzwi i wpuściłam gościa do środka.
- Co się stało?
- Był u mnie przed szkołą. Marcin. Powiedział, że Gruby czeka na kasę. Mam zapłacić Do tygodnia. Jeżeli nie, inaczej to załatwi, mniej przyjemnie.
Siedliśmy na kanapie w salonie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Wiedziałam, że tak to się nie skończy, ale…
- Dobra, miarka się przerwała! Idziemy z tym na policję.
- Nie!- Powiedział gwałtownie.- Przecież oni i tak nic nie zrobią.
- Musimy to zgłosić! - Wstałam i wyciągnęłam rękę w jego kierunku.- Wstawaj, idziemy!
Z nieukrywaną niechęcią, podniósł się.


-------------------------
Cześć wszystkim!
Na początku, chciałam podziękować tym, którzy oceniają  i komentują tego bloga. Jest to bardzo dla mnie ważne.

Mam nadzieje, że ten rozdział nie jest bardzo nudny.
Pozdrawiam i zachęcam do czytania!

KOMENTUJESZ------MOTYWUJESZ!

ps. Nie musicie dawać linków do swoich blogów. Wystarczy, że skomentujesz, a ja na pewno wejdę na twój :) 

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział VI



Patrzył tak, jakby miał mi coś złego zrobić. Troszkę się przestraszyłam. Ale dobrze, że był ze mną Misiek.
- To co, Marcin? Pogadamy jak dorośli? Czy będziesz uciekał? - Zapytał mój towarzysz widząc, że chłopak chce uciec.
- Czego chcecie?
- To może wyjaśnisz mi, dlaczego to zrobiłeś? - Zaczął mówić Michał, siadając przy stoliku.- Dlaczego mnie wrobiłeś? I nie udawaj, wiem wszystko.
Chłopak spojrzał na nas kpiąco. Uśmiechnął się głupio.
- No najwidoczniej nic. Nic nie wiecie. Gówno wam powiem. A teraz muszę już iść.- Przy ostatnich słowach zaczął wstawać. Jednak Michał powstrzymał go kładąc rękę na ramieniu.
- Siadaj. Wyjaśnisz nam wszystko.
Nagle z kieszeni chłopaka wyleciał jakiś przedmiot na podłogę. Schyliłam się by go podnieść. To, co zobaczyłam nie da się opisać. Z jednej strony radość, z drugiej złość. Szybko chwyciłam w rękę to "coś" i położyłam na stoliku.
- Możesz mi wytłumaczyć, skąd to masz?! - Wydarłam się na niego. Wkurzyłam się na maksa. To była moje mp4! Moje, które dostałam od mamy. - Odpowiesz, czy mam ci najpierw przyłożyć?!
- Dostałem.
Kiedy zobaczyłam jego uśmiech... Świerzbiła mnie ręka, chciałam go walnąć. Walnąć tak, żeby się nie pozbierał.
- Pytam ostatni raz. Skąd ją masz?
- No odpowiedz.
- Dostałem od Grubego. A tak właściwie to ona jest moja.
- Nie. Jest moja. Nigdy bym jej nie pomyliła!
- Od Grubego?!- Krzyknął Michał.- Teraz to wszystko nam wyśpiewasz! Jak nie, to cię do tego zmuszę.- Dokończył obojętnie.
- Chcesz wiedzieć? Proszę bardzo!- Wziął łyk swojej zamówionej herbaty- Otóż, zabrałem ją. Tobie- Wskazał palcem na mnie.
- Ale odkrycie! - Prychnęłam.
- Pokazałem ją Grubemu, a on kazał ją zatrzymać. Hojny jest, jak widać.
- Czyli ty dla niego pracujesz?
- Można tak powiedzieć.
- Ty i on mnie wyniuchaliście!- Zbulwersował się Misiek.- Oszukujecie ludzi, w taki sposób? Żeby zarobić?
- A znasz jakiś inny powód? Gruby jest ostrożny. Kazał zmienić numer telefonu, dom i tak dalej... Ale widzę, że nie do końca mu się to udało.
- Co z moim długiem? Pfe, nie moim, tylko twoim!
- Musisz zapłacić. A co do mp4... Zachowaj ją, mała.- Próbował pogłaskać mnie po policzku. Jednak Michał go powstrzymał.
- Nie zapłacę. Przekaż Grubemu, że jak chce to może sam sobie płacić. Niech spada na drzewo. Nie dam się wrabiać. Jeżeli ktoś z was, zbliży się do mojej dziewczyny lub do mnie, obiecuję, że pójdę na policję lub sam coś z tym zrobię.
I po tych słowach wstaliśmy. Kelnerowi podaliśmy sumę pieniędzy za picie i wyszliśmy. Trzymałam w dłoniach, mocno, moją mp4. Stęskniłam się za muzyką, którą tam mam. Włączyłam ją, a słuchawkę włożyłam do ucha.
- Co za cholera!- Krzyknęłam, prawie uderzając moim wymachem ręki Miśka.
- Co się stało?
- Wiesz co on zrobił? Kurde, wiesz? Skasował moje kawałki i wgrał jakieś badziewie!- Mój bulwers zainteresował przechodniów. Podałam mu wolna słuchawkę.-Słyszysz?
-Gówno. Już wolałem twój hip-hop i  Linkin Park.
Wściekła szłam w stronę domu. Michał pobiegł po swoje rzeczy.
-Zaraz spóźnię się na trening. Pa!
Krzyknął na odchodnym. I tyle go widziałam. Weszłam do domu. Spojrzałam na wyświetlacz w telefonie. Za pół godziny trening. Szybko się przebrałam, włosy spięłam w kok. Zajrzałam do lodówki, a tam pustka.
- No cóż, zapomniałam zrobić zakupy...
Wzięłam ostatni plaster sera i położyłam go na chlebie. Bez masła też dobre... Włączyłam radio na stację "Radia Rzeszów". Nic ciekawego. Po pięciu minutach miałam go wyłączyć. Już trzymałam palec na przycisku 'off' , kiedy z głośnika wydobył się głos komentatora sportowego.
"- Jak już wiadomo, Asseco Resovia Rzeszów będzie grała czwarty mecz  w Plus Lidze z PGE Skrą Bełchatów. Zapraszamy kibiców do hali na Podpromiu. Tam, już za cztery dni zostanie rozegrany czwarty mecz finału. Czy Resovia po 37 latach zdobędzie Mistrzostwo Polski? Zapraszamy na niesamowite emocje..."
Dalej nie słuchałam. Wyłączyłam radio. Do tej pory oglądałam mecze finałowe w telewizji. Ale tym razem zdobędę ten bilet. I choćby miało się palić, będę tam na trybunach i będę kibicować Resovii. Z takim postanowieniem zabrałam torbę i pognałam na trening. Tam już czekała na mnie cała grupa. Trener chciał coś ogłosić, więc szybko się przebrałam.
- Skoro jesteśmy w komplecie, chciałbym wam coś powiedzieć. - Popatrzył na nas wszystkie.- Będzie turniej. Chciałbym wiedzieć, czy jesteście zainteresowane grać o miejsce na podium w kraju?
Zatkało nas. Taka wiadomość... Nigdy nie byłyśmy na turnieju. A teraz, taka propozycja.
- Jestem za! - Krzyknęła Aga.
Większość z nas poparła ją. A w tym ja i Gabi.
- Skoro jesteście zainteresowane, załatwię nam specjalne ubrania i tak dalej. Wierzę, że jesteśmy w stanie powalczyć o dużo. - Uśmiechnął się prawie czule.- Pierwszy mecz grać będziemy z drużyną z Częstochowy.
- Kiedy? - Spytała Aga.
- Za niecałe dwa tygodnie. Więc bierzemy się do pracy. Dziś ćwiczyć będziemy wyjątkowo mocno. Na koniec może zagramy. Od dziś, treningi codziennie. Obowiązkowo, kto chce grać na turnieju!
To 'może' nie spodobało się nikomu. I słowo 'mocno' raniło w uszy. Ale jak to mawia trener "Bez pracy nie ma kołaczy".
Na początku biegałyśmy sześć okrążeń. Później ćwiczenia rozciągające i tak dalej. Jako, że miałyśmy już zaplanowane swoje pozycje na boisku, ćwiczyłyśmy każdy element. Moje przyjęcie nie było 'bardzo dobre', ale niezłe. Obrona też jakoś dziwnie opornie mi szła. No, ale każdy może mieć zły dzień. Jak zwykle Agata waliła najmocniej jak się dało w piłkę. Czułam, że będę mieć siniaki na rękach.
Po męczącym treningu, ja, Gabi i Misiek, który dołączył do nas później, postanowiliśmy pójść do mojej przyjaciółki. Ma podobnież wolną chatę, jak to się wyraziła. Gdy dotarliśmy na miejsce, zaczęliśmy się uczyć. Chociaż, uczyć to złe określenie... Mieliśmy się uczyć. Ale tak wyszło, że z odtwarzacza leciała muzyka, a my wygłupialiśmy się.
Do domu wracałam z Michałem.
- Miałam się uczyć...
- Uczyłaś sie przecież!
- Jeżeli ty to nazywasz nauką.... I tak będę musiała jeszcze posiedzieć w nocy nad materiałem. - Skrzywiłam się na sama myśl o tym.
- Będzie dobrze.
Doszliśmy do mojego domu. Przytuliliśmy się na do widzenia.
Otworzyłam drzwi. Powiesiłam bluzę na oparciu krzesła w kuchni i zdjęłam buty.
- Cześć, Aniu!
Obróciłam się gwałtownie. Za mną stała Weronika. O nie, ona tez mi nie zepsuje dnia!
- Witaj!- Mój uśmiech chyba nie był miły, ale co tam!
- Kolacja jest na stole.
- Skąd zakupy? Przecież nic w lodówce nie było... I gdzie jest tata?
- Zakupy zrobiłam ja. Kolację przyrządziłam, więc nie musisz się martwić. A tata śpi.
Na tym zakończyłyśmy rozmowę. Porwałam ze stolika dwie kanapki i skierowałam się w stronę mojego pokoju. Nie zabrałam ze sobą szklanki herbaty, ale to dlatego, że jej nie lubiłam. Wróciłam więc po sok pomarańczowy. Zawsze wszyscy się dziwią, dlaczego taka mieszanka? Po prostu tak lubię. Z nabytkiem weszłam do pokoju. Łokciem otworzyłam drzwi, a światło oświeciłam brodą. Położyłam rzeczy na szafce po lewej stronie i położyłam się na łóżku, biorąc w ręce piłkę.
Leżałam tak z piętnaście minut. Potem zjadłam kolację i poszłam do łazienki. Tam wzięłam gorący prysznic i starannie umyłam zęby.
Po powrocie do swojego pokoju, położyłam się pod pościelą i myślałam, jak skombinować bilety na finał Plus Ligi. Bijąc się z tymi myślami zasnęłam. 



--------------------
Witam wszystkich!
W następnych dniach będę miała więcej czasu, więc może będę dodawać częściej.
Wszystkim gimnazjalistom, którzy piszą testy, chciałam życzyć powodzenia! :)

Cieszę się z wygranej Sovii! Obronili mistrzostwo, co jest trudniejsze niż samo go zdobycie! Jestem z nich dumna, a jednak szkoda, że Plus Liga się kończy...

Co u was? Jak minął weekend?
Zachęcam do czytania!

KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ :)
Będę wdzięczna.

Pozdrawiam ;)


czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział V

Staliśmy teraz w drzwiach, żegnając się. Było grubo po 24.
- I nie powiedziałaś mi tego swojego 'planu' - Powiedział Misiek, trzymając moją rękę.
- Wyobraź sobie, że ktoś mi brutalnie przeszkodził! - Zaśmiałam się głośno.- Jeżeli, to co kombinuję wypali... No, ale teraz już idź.
- Wyganiasz mnie?
- Przez kogoś się nie pouczyłam na jutrzejsze zajęcia, a jest materiału bardzo dużo. No i się nie wyśpię...
- Już na dzisiejsze zajęcia.- Mrugnął do mnie.-Kto ci kazał iść na psychologię? Nie miałabyś tak zawalonego dnia. I mogłabyś się więcej ze mną spotykać!
Oczywiście żartował. Po chwili wyszedł, a ja położyłam się spać.
Następny dzień minął mi szybko. Po lekcjach  spotkałam się z Gabrysią. Opowiedziałam jej całą wczorajszą zaistniałą sytuację. Wystraszyła się i chciała nawet iść na policję ze mną.
- Nie rozumiem tylko, dlaczego nie poszłaś od razu! Przecież ten facet mógł ci zrobić krzywdę!- Unosiła się na mnie i robiła wyrzuty. Ale za to byłam jej wdzięczna.
Wieczorem napisałam do tego całego Marcina. Pisałam z nim jakieś dwie godziny. Próbowałam się czegoś o nim dowiedzieć. Troszkę informacji wyciągnęłam od niego, ale to było za mało żeby coś ustalić.
Następnego dnia miałam zaproponować mu spotkanie. Ale to on pierwszy zapytał o to! Powiedział:
"Nie lubię tak przez gg z nieznajomą mi osobą. Wole spotykać i rozmawiać w realu. Masz może jakieś miejsce gdzie moglibyśmy się spotkać?"
"Jasne. Możemy się spotkać w kawiarni 'Costa Caffe'. Znasz?"
"Tak. Wysłałabyś mi jakieś zdjęcie? żebym mógł cię rozpoznać..."
"Wolę nie. Siądź przy oknie na przeciwko wielkiego obrazu nieznanego pochodzenia. O 15.00"
"Czyli randka w ciemno! Oczywiście siądę jak każesz ;)"
Spotkanie było załatwione. Spokojna, położyłam się spać.A rano przyszła po mnie Gabi.
-Hej!- Zawołała kiedy otworzyłam drzwi. - Ty jeszcze nie gotowa?! - Zlustrowała mnie wzrokiem.
- Nie. Jeszcze nie. Wchodź, siadaj i czekaj.
Spojrzałam na zegarek. Była 7.27. Szybko się ubrałam, wzięłam torbę, mp4 i wyszłyśmy. Nie skupiałam się zbytnio na lekcjach. Cały czas myślałam o tym spotkaniu. Wyciągnęłam komórkę i napisałam do Michała:
"Przyjdź po mnie" 
Ostatnia lekcja była dodatkowa. Urwałam się wcześniej. Przed bramą stał Misiek.
- Co się stało?
- Ciele oknem wyleciało! - Pokazał mi język. Odwzajemniłam.
- A tak na serio?
- Dziś mamy spotkanie. Spotkanie z pewnym człowiekiem o imieniu Marcin.
- Jak to? Umówiłaś się z nim?!
- Teraz wszystko mogę ci wytłumaczyć...

Odprowadził mnie do domu. A sam poszedł do swojego. Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Taki był mój pierwszy rytuał. Jednak nic ciekawego w niej nie znalazłam.
- Będę musiała zakupy zrobić...
Nagle usłyszałam dźwięk otwierania drzwi wejściowych. Odwróciłam się gwałtownie, juz przewrażliwiona.
- Cześć, Aniu. - To był tata. Odetchnęłam z ulgą.- Wpadłem na chwilę zrobić jakiś obiad dla ciebie. Ale widzę, że dziś wcześniej skończyłaś...
- Tak tato, wcześniej. Nie było cie rano.- Nie chciałam żeby było słychać jakieś zarzuty w moim głosie. Ale chyba mi się nie udało.
- Byłem u Weronisi.
Chyba skończyła się nasza rozmowa. Poszedł do salonu i włączył telewizję. Tak jak mnie, jego interesował sport. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 14. Pomału zaczęłam sie szykować. Otworzyłam szafę w moim pokoju. Szukałam czegoś eleganckiego, ale też wygodnego. Wyjęłam czarne legginsy i kremową tunikę. Wzięłam ubrania i kosmetyki do łazienki. Tam się umalowałam, czego nie lubiłam robić często, i ubrałam w wybrane rzeczy. Wyszłam z łazienki. Nalałam sobie soku i usiadłam w fotelu koło taty. On spojrzał na mnie.
- Ślicznie wyglądasz. Randka?
- Można powiedzieć, że tak.
Ale tata nie odpuszczał.
- Z tym Maćkiem? Tak?
- Michałem, tato.
Miałam dość przesłuchania, kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek. Wstałam, czując się wybawiona. Odłożyłam szklankę na blat w kuchni. Otworzyłam drzwi. Przede mną stał Michał.
- Gotowa na podbój świata?- Obdarzył mnie szerokim uśmiechem, który bardzo kochałam.
- Jasne. Zwarta i gotowa. Poczekaj chwilę. - Weszłam znów do środka. Zabrałam torebkę i zwróciłam się do taty.- Wychodzę. Mam klucz jak coś.
- Baw się dobrze córcia! - Zawołał nie odrywając nosa od telewizora.
Wyszłam z domu, zamykając drzwi.Szliśmy szybko żeby zdążyć przed naszym 'kolegą'. W kawiarni "Costa Caffe" wszyscy nas znali. Kiedy tam dotarliśmy była 14.46. Od razu podali nasze ulubione kawy. Chwilę jeszcze uzgadnialiśmy co i jak. Potem Michał usiadł w innym stoliku zakrywając twarz kartą. O równej 15 do kawiarni wszedł chłopak. Niski, ciemne blond włosy, grzywka, czarne oczy. Ubrany w bluzę z napisem "DOG". Michał pokiwał głową. To Marcin.
Chłopak usiadł w miejscu, którym mu kazałam. Wstałam od stolika i podeszłam do niego.
- Marcin. - To było raczej stwierdzenie niż pytanie.
On jednak mnie chyba znał. Podniósł głowę i rozszerzył oczy. Wyglądał jak kosmita z taką mina. Ledwo sie powstrzymałam żeby się nie śmiać.
- Anka?! To ty, kuźwa?
- Nie kuźwa, tylko Anka.- Spojrzałam na niego z góry.- Chyba mamy do pogadania!
Domyślił się. Dobrze wiedział, że jestem z Michałem. Wstał gwałtownie z krzesła. Chciał cię szybko odwrócić i zwiać. Ale w tym momencie za nim stanął Misiek.
- Dokąd to?
Teraz Marcin się przestraszył. Spojrzał na mnie. A ja wskazałam mu miejsce przy stoliku. Z niechęcią usiadł na swoim miejscu i patrzył na mnie z nienawiścią.


-----------------------
Cześć!
Na początku chciałam powiedzieć, że nie jestem zbyt zadowolona z tego rozdziału. Ale to wy oceńcie.

Co do ostatniego meczu Resovia-Zaksa... Będzie ciekawie! Mam nadzieje, że Resovii uda się pokonać Zaksę na terenie wroga. Liczę, że obronią Mistrzostwo Polski!

Jak wam minął tydzień?
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
CZYTASZ, SKOMENTUJ :)
Będę wdzięczna! 








piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział IV

Zajęcia trwały do godziny 13. Dziś dzień jest okropny. Wszystko nie tak...
Kiedy przechodziłam przez bramę uczelni, zauważyłam grupę znajomych Michała. Przypomniał mi się jego kłopot. Postanowiłam podejść do nich.
- Cześć.- Powiedziałam podchodząc i z lekka się uśmiechając.
Tylko Adrian mnie poznał i odezwał się do mnie.
- Hej Anka! Co tam słychać?
- Mogłabym z tobą porozmawiać na osobności?
- Jasne.
Odeszliśmy kawałek. Na początku on non stop gadał, jak to Adam. Ale potem zorientował się, że mam do niego sprawę.
- To o czym chciałaś porozmawiać?
- Widzisz... Mam taki interes do pewnego kolegi Michała. Tylko, że on nie chce mi nic o nim powiedzieć.
- Czemu do mnie z tym przychodzisz?
- Bo wiem, że ty mi pomożesz... Ma na imię Marcin, więcej się nie dowiedziałam.
Spojrzał na mnie z uśmiechem. Nie rozumiałam tego, ale nic nie mówiłam. Najważniejsze żeby dowiedzieć się czegoś konkretnego.
- Czy mógłbyś mi na niego podać jakiś namiar? Znasz go na pewno!
- Znam. Ale...
- Proszę! Pomóż mi. Ja muszę się z nim skontaktować...
Dopiero po piętnastu minutach, udało mi się wyciągnąć od Adriana jakieś konkretne rzeczy. Podał mi nawet GG. W głowie rodził mi się już pomału plan. Jeżeli oczywiście uda mi się z nim skontaktować... Szłam Rzeszowskimi uliczkami i myślałam już o treningu. Nie wiem czemu, ale czułam się jakby ktoś za mną szedł od jakiegoś czasu. Obejrzałam się do tylu, ale ulica była pusta. Musiało mi się wydawać. Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam Linkin Park pierwszą z listy zapisanych piosenek.
Stanęłam przed drzwiami i otworzyłam je kluczem. W domu nikogo nie było. Była 14.12. Do treningu zostały trzy godziny. Schowałam mp4 i włączyłam telewizor na Polsat Sport. Akurat była powtórka  meczu Atom Trefl Sopot - Budowlani Łódź. Oglądałam i zaczęłam coś robić na obiad. Stwierdziłam, ze najlepsze będzie spaghetti. Tata je uwielbiał. O ile oczywiście przyjdzie dziś do domu...
Po zrobieniu posiłku zasiadłam przed telewizorem i oglądałam końcówkę trzeciego seta. Kiedy nadeszła godzina szesnasta, postanowiłam się już spakować. Do torby treningowej włożyłam strój, buty i reszte potrzebnych rzeczy. Zebrałam się szybko i wyszłam z domu.
Znów czułam, że ktoś mnie obserwuje. I tak jak wcześniej się obejrzałam, jednak nikogo nie zobaczyłam. Piętnaście minut później. Byłam na treningu.
Przebrałam się i zaczęłam sama rozgrzewkę. Po mnie zaczęły się schodzić dziewczyny.
- Cześ Anka! - Usłyszałam znajomy i wredny głos. - To co, dziś znów zamiast grać będziesz siedzieć na ławce?
- Nie, Aga. Dziś to ty będziesz siedzieć. Ale nie na ławce tylko w kącie. - W te słowa wlałam tyle jadu, że Agata bez słowa odeszła.
Po chwili przyszła Gabi i trener. Rozgrzewka trwała jakąś godzinę. Potem ćwiczyliśmy zagrywkę, atak i ja jako libero przyjęcie. Oczywiście Aga zdecydowanie mocniej się przyczyniała do ataku niż inne dziewczyny, ale ja przyjmowałam z łatwością. To mnie motywowało. Później graliśmy pół godziny.
Kiedy wyszłam przed sale, Michał już na mnie czekał.
- Cześć piękna. - Cmoknął mnie w policzek.
- Cześć brzydki! - Zaśmialiśmy się.
- To co? Idziemy gdzieś?
- Do mnie. Musimy pogadać.
- Ale najpierw zapraszam na kawę i ciastko.- Powiedział takim głosem, że nie mogłam mu odmówić.
Weszliśmy do naszej ulubionej kawiarni, zamówiliśmy kawy i ciasto.
- To jak? Myślałaś i coś wymyśliłaś?
- Tak, ale opowiem ci w domu...
Wyszłam ze sklepu a Misiek płacił za zamówienie. Podeszłam do słupka z informacjami w mieście. Właśnie zobaczyłam jakiś plakat o meczu Asseco Resovii Rzeszów, kiedy nagle ktoś złapał moją mp4 wystającą z kieszeni.
- Ej! Oddawaj! - Przestraszona nie wiedziałam co robić. Chciałam za nim biec, ale ten ktoś był już dosyć daleko.
- Co się stało? - Podbiegł do mnie Michał.
- Ukradł mi moja mp4! Ukradł... ta co dostałam od mamy... - Łzy napłynęły mi do oczu. Czułam, że zaraz wybuchnę. 
- Poczekaj, zaraz będę.
I pobiegł. Czekałam na niego w strachu ponad piętnaście minut. Kiedy przybiegł był zmęczony, ale nie miał przy sobie mojego sprzętu. Podszedł i przytulił mnie.
- Nie bój się, trzeba to zgłosić na policję... To moja wina!
- Michaś, co ty gadasz. - Mówiłam przez łzy, których dłużej nie mogłam ukrywać.
- Gdybym z tobą tu był... Nie doszłoby do tego!
I taka rozmowę prowadziliśmy w drodze do mojego mieszkania. On upierał się, że to jego wina, a ja go od tego odprowadzałam. Postanowiłam nie iść na policję, przynajmniej nie dziś. Weszliśmy do mnie. Otworzyłam sok pomarańczowy i usiedliśmy w salonie na kanapie. Oparłam się o jego ramie i przez chwilę zapomniałam o tym, co zdarzyło się pół godziny temu. To on pierwszy przerwał cisze.
- To jak zdradzisz mi swój plan? Bo jak sądzę, na pewno jakiś masz...
- Mam. Wiesz, udało mi się zdobyć namiar na tego Marcina.
- Jak? Od kogo?
- Adrian. On mi wszystko zdradził. Ale z pewnością nie było to łatwe...
- A co masz?
- Wszystko! Telefon, nowy numer domu, gg ... Zaraz zaczniemy eksperyment, tylko się ogarnę.
- Jesteś moim aniołem! Zaczekam.
Poszłam do łazienki. Przebrałam się i umyłam twarz. Nadal trzęsłam się na samą myśl o tej sytuacji przy kawiarni. Postanowiłam jednak wziąć prysznic. Kiedy w ręczniku przechodziłam do swojego pokoju po piżamę, Michał poszedł za mną. Stanął koło mnie kiedy brałam ciuchy. Chciałam przejść przez próg, ale on zastawił mi drogę.
- Misiek... - Nie dokończyłam, bo pocałował mnie i znalazłam się w jego objęciach.


------------------
Cześć wszystkim!
Dziś okropny mam dzień, wiec postanowiłam już  napisać rozdział. Nie wiem jaki wyszedł, mam nadzieję, że nie zanudzam :)
Jutro mecz, oglądacie? Jestem ciekawa jak to będzie! Ostatnio Bartman dał popis. Cieszę się, że Resovia zremisowała z Zaksą. Teraz grają w "swojej twierdzy". Mam nadzieję, że to da im zwycięstwo!
Jak myślicie, Zibi zagra jutro? Czy wejdzie Schops? Nie wiem co myśleć :D
Mam prośbę:  Jeżeli czytasz  ---------> Komentuj
Zapraszam do miłego czytania! I pozdrawiam ;)

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział III

Bałam sie tego co chciał powiedzieć. Może znów chciał mnie zostawić i przy tym zranić? Nie mogłam dłużej czekać.
- To mów. - Powiedziałam drżącym głosem.
- Proszę, tylko się nie denerwuj... Przyszłaś ze szpitala... No właśnie nie zapytałem jak się czujesz?
Znów to pytanie! W tym momencie coś innego mnie interesowało, a on wyskakuje z tym!
- Jak zaraz nie przejdziesz do rzeczy to poczuję się gorzej! - Prawie syknęłam na niego.
- No dobrze, już. - Wciągnął, później wypuścił głośno powietrze. - Chciałbym wrócić do tamtego dnia, kiedy cię zostawiłem...
Wreszcie wytłumaczy mi wszystko! Pomyślałam i odwróciłam się do niego przodem. Nie chciałam mu przerywać.
- Więc, na pewno zastanawiasz się dlaczego tak zrobiłem. Otóż, widzisz ja musiałem... To nie jest tak, że chciałem czy coś, ale musiałem!
Teraz mnie zaskoczył. Więc o co tu chodzi?
- A tak jaśniej? Dlaczego 'musiałeś'?
- Chciałem cie chronić... Chronić przed jednym gościem. To wszystko jest takie skomplikowane! Opowiem od początku. Więc, najpierw dowiedziałem się, że mam dług. Dług u Grubego, wiesz tego co tyle kasy ma i daje 'pożyczki' z procentem.- Spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich zakłopotanie, ale nie przerywałam- Tylko, że ja nigdy na coś takiego bym nie poszedł! Później okazało się, że Marcin...- Przeszył mnie wzrokiem, widocznie chciał to ukryć prze de mną. Dopowiedział szybko- Ale go nie znasz! No on to zrobił, podał się za mnie.
- No dobra, ale czemu się z nim nie skontaktowałeś, nie wyjaśniłeś sprawy? I czemu mnie chciałeś chronić?
- To wszystko jest dziwne... Ten co mnie wrobił nie odpisywał, nie oddzwaniał i w ogóle kontakt się mi z nim urwał. Miałem zapłacić cztery tysie...
- Ile?! Tylko nie mów, że zapłaciłeś...
- No właśnie nie, nie zrobiłem tego. Ale Gruby mnie straszy, że coś tobie zrobi... Wiem, że to brzmi nieprawdopodobnie. Ale... Bałem się o ciebie!
Nie wytrzymałam. Przytuliłam go mocno i pocałowałam. On tak bardzo mnie kocha jak nikt inny...
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? Przecież pomogłabym ci... Zawsze możesz na mnie liczyć!
- Wiem... Ale co ja mam zrobić?
- Słuchaj jutro po treningu możemy się spotkać. Coś pomyślimy.
Uśmiechnęliśmy się do siebie. Przytuleni siedzieliśmy tak jeszcze piętnaście minut. Potem Michał musiał iść. Odprowadziłam go do drzwi.
- To cześć... - Powiedział smutno.
- Pa... Tylko mam prośbę.
- Słucham cie uważnie.
- Nigdy więcej mnie nie okłamuj!
W tym momencie pocałował mnie namiętnie, co oznaczało że rozumie. I wyszedł.
Westchnęłam cicho i poszłam z powrotem do pokoju. Spojrzałam na zegarek, była 20. Zabrałam piżamę i ręcznik. Udałam sie w kierunku łazienki. Wzięłam gorący prysznic. Dwadzieścia minut później byłam w kuchni i jadłam kolację. Przy okazji włączyłam telewizję. Na samym początku przeszłam na kanał Polsatu Sport w nadziei, że będą jakieś powtórki meczów Resovii czy Skry. Jednak zawiodłam się, nic - żadnych meczów! Wyłączyłam tv i wróciłam do pokoju. Nagle dostałam sms. Od Gabrysi.
"Hej, śpisz już?"
"Nie. A coś się stało?"
"Będziesz jutro na zajęciach i treningu?"
"Tak, będę. Przyjdziesz po mnie tak jak zawsze?"
"Oczywiście, to do jutra!"
Odłożyłam telefon i położywszy się na łóżku, zasnęłam.

Rano obudził mnie budzik w telefonie, który zawsze mam nastawiony. Była 6 a mi się nie chciało wstać. Poleżałam chwilę. W końcu zebrałam się w garść. Otworzyłam szafę. Co tu dziś założyć? Zawsze ten sam dylemat! Wzięłam dżinsy, szarą bokserkę i na to luźną koszulę. Całkiem mój styl. Odwiedziłam toaletę i później weszłam do kuchni. Tata jeszcze nie wstał. Zabrałam się za robienie śniadania. Piętnaście minut później tato siedział w kuchni przy stole i zajadał kanapki, które mu zrobiłam. Ja oczywiście zjadłam płatki z mlekiem.
-Nic więcej? - Zapytał
-Przecież wiesz, że tyle mi wystarczy. - Uśmiechnęłam się.- Ale chciałam z tobą porozmawiać...
-O czym Aniu?
- Widzisz... Czy ty jesteś pewny Weroniki?
- Nie rozumiem...
- Czy ty ja kochasz z wzajemnością? Rozumiem, że chcesz sobie poukładać życie na nowo, ale powiedz mi co do niej czujesz?
Zaskoczyłam go tym pytaniem. Patrzył chwilę na mnie, a potem odpowiedział:
-Wiesz, od śmierci twojej mamy, nie mogłem żyć normalnie. Ale od kąt poznałem Weronikę... Odżyłem! Czuje się z nią swobodnie, jeżeli o to ci chodzi.- Obdarował mnie swoim pięknym uśmiechem.
-To dobrze. Chce tylko żebyś był szczęśliwy.- Spojrzałam na zegarek- Zaraz muszę iść. Mam wziąć klucz, czy zastanę się w domu?
-Weź.
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, a w nich stanęła moja przyjaciółka.
-Hej, Gabi!- Przywitałyśmy się uściskiem- Poczekaj chwilkę, zaraz idziemy.
Wróciłam po torbę do której włożyłam telefon i założyłam bluzę. Zabrałam mp4, które się ładowało i wyszłam z Gabrysią.



---------------------

Cześć!
Dziś kolejny rozdział. Mam nadzieję, że chociaż trochę mi wyszedł...
Dziś miałam taki mieszany dzień. Zaraz po treningu zaczęłam pisać i trochę to trwało :)
Oczekuję niedzieli, a wy? Jest mecz Resovii z Zaksą. Za kim jesteście i jaki typujecie wynik, kto wygra?
Ja już się nie mogę doczekać!
Mam prośbę wielką! Jeżeli czytasz to komentuj! Dodawaj opinię bo mi na tym zależy...  Z wielka wdzięcznością będę przyjmować wskazówki i tak dalej :D

Zapraszam do czytania i komentowania tego wpisu!