czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział VII

Rano obudziły mnie promienie słońca padające na twarz. Otworzyłam oczy. Sprawdziłam na zegarek, była dopiero 5.22. Miałam szmat czasu do zajęć, więc postanowiłam jeszcze chwilę poleżeć.
'Co mam zrobić? Jak zdobyć ten bilet... Cały czas o tym myślę i nic mi do głowy nie przychodzi. A do tego nie mam oszczędności... Muszę tam być! Grają ze Skrą, a to wielkie emocje.'
W końcu nie mogłam dłużej leżeć, bo doprowadzało mnie to do szału. Wstałam więc i odpaliłam laptopa. Postanowiłam poszukać w internecie informacji, gdzie można JESZCZE kupić bilety.
Poszłam w kierunku łazienki. Umyłam zęby i przemyłam twarz. Nagle coś mi się przypomniało.
- Moja mp4!
Wytarłam twarz ręcznikiem i pognałam znów do pokoju. Siadłam na kanapie, laptop na kolana i tradycyjnie weszłam na swoje strony. Najpierw sprawdziłam co się w świecie dzieje, włączając tt. Postanowiłam pm4 zostawić na później. Następnie sprawdziłam 'Igłą Szyte' i ostatnia kartę na stronę Asseco. Zobaczyłam  informacje o kupnie biletów. Jednak spotkało mnie rozczarowanie.
- 'Przykro nam, nie ma już wolnych miejsc.' - Przeczytałam na głos.
Załamana wyłączyłam laptopa i poszłam do kuchni.
- Cześć córcia. - Odezwał się tata siedzący na krześle przy stole- Już wstałaś? Jest dopiero za piętnaście szósta.
- Cześć. - Starałam się, aby w moim głosie słychać było optymizm. - Nie mogłam dłużej spać. A ty idziesz już do pracy?
- Za...
- Cześć wszystkim!-  Zawołała Weronika wychodząc z sypialni taty. - Aniu, zrobisz mi kawy?
Nie odpowiedziałam tylko wstawiłam wodę. Wyjęłam specjalny dzbanek do parzenia kawy.
- Jak dziś planujesz dzień?- Spytał mnie Marek.
- Nic specjalnego. Najpierw zajęcia, potem nauka, potem trening i chyba na tym się skończy...
- To może- Przerwał mi- Może pójdziesz z nami do kina?
'Ja i oni? Nie... Nie, nie chce im przeszkadzać... Ale z drugiej strony...' 
Do głowy wpadł mi niezły plan, ale w ostatniej chwili się wycofałam.
- Nie. Nie będę wam przeszkadzać przecież! Na pewno chcecie zostać sami. A ja może spotkam się z Gabrysią i Michałem, albo...
Nie dokończyłam, bo woda zaczęła się gotować. Zaparzyłam kawy i wlałam każdemu do filiżanki. 'Zakochani' robili sobie śniadanie. Ja nasypałam kulek do miseczki i wlałam mleka. Zaczęłam jeść. Starannie przeżuwałam chrupiący pokarm.
- Ja już muszę iść.- Powiedział tata jedząc w biegu kanapkę. - Pa.
Pocałował mnie w czubek głowy : 'Jakbym była dzieckiem' . I wyszedł, a za nim Weronika.
- No to zostałam sama.
Skończyłam konsumować. Włożyłam naczynia do zmywarki i dolałam sobie letniej już kawy. Z filiżanka w ręce skierowałam się do pokoju. Ubrałam, spakowałam i wyszłam z domu.
Po drodze wstąpiłam po Gabi i razem przekroczyłyśmy mury uczelni. Tam nic się nie działo. W drodze powrotnej opowiedziałam przyjaciółce o moim rozczarowaniu.
- No patrz, dopiero bilety zostały wystawione, a już nie ma miejsc! Nie mam szczęścia...
- Masz. Tylko go nie wykorzystujesz. Masz super faceta, jesteście razem już... ile? - Zapytała retorycznie- Trzy lata!
- Ale mi nie o to idzie... Chciałam bilety, mogłam je mieć. Ale ich nie zdobyłam. Znów będę musiała obejrzeć finał w tv!- Mówiłam chyba za szybko, bo Gabrysia miała minę niezidentyfikowana prze zemnie.
- Możesz wolniej, robocie?
- No chodzi o to że jestem głupia...
'Głupia jak pies! Mogłam od razu zaklepać trzy miejsca, jak były...'
- Nie jesteś głupia, tylko trochę nieogarnięta!- Zaśmiała się.
- Na jedno wychodzi.- Westchnęłam.
Dalej szłyśmy w milczeniu. Dopiero przed jej domem się odezwałam:
- To co? Widzimy się na treningu, tak?
- Myh, tak.
Wróciłam do domu. Przed drzwiami stał Michał. 'Co on tutaj robi? Przecież jeszcze nie skończył zajęć'
- Co ty...
- On nie odpuści.
Od razu domyśliłam się o co chodzi. Otworzyłam szybko drzwi i wpuściłam gościa do środka.
- Co się stało?
- Był u mnie przed szkołą. Marcin. Powiedział, że Gruby czeka na kasę. Mam zapłacić Do tygodnia. Jeżeli nie, inaczej to załatwi, mniej przyjemnie.
Siedliśmy na kanapie w salonie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Wiedziałam, że tak to się nie skończy, ale…
- Dobra, miarka się przerwała! Idziemy z tym na policję.
- Nie!- Powiedział gwałtownie.- Przecież oni i tak nic nie zrobią.
- Musimy to zgłosić! - Wstałam i wyciągnęłam rękę w jego kierunku.- Wstawaj, idziemy!
Z nieukrywaną niechęcią, podniósł się.


-------------------------
Cześć wszystkim!
Na początku, chciałam podziękować tym, którzy oceniają  i komentują tego bloga. Jest to bardzo dla mnie ważne.

Mam nadzieje, że ten rozdział nie jest bardzo nudny.
Pozdrawiam i zachęcam do czytania!

KOMENTUJESZ------MOTYWUJESZ!

ps. Nie musicie dawać linków do swoich blogów. Wystarczy, że skomentujesz, a ja na pewno wejdę na twój :) 

3 komentarze:

  1. - Cześć córcia. - Odezwał się tata (...) --> powinno być - Cześć córcia - odezwał się tata (bez kropki i z małej litery)
    ach, myślałam, że wyjaśni się, jak Anka ma zdobyć bilety. a jednak cwana z ciebie bestia, lubisz trzymać w niewiedzy. :D
    ma Ania rację trzeba było już na początku wszystko zgłosić na policję, a nie czekać aż stanie się coś złego.:P
    Mam małe pytanko, bo nie rozumiem jednego zdania. Sprawdziłam na zegarek, była dopiero 5.22. drugą część rozumiem, ale pierwszej już nie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za poprawkę :) Będę się starać nie popełniać takich błędów.
    Miło, że jesteś ciekawa, co będzie dalej.
    Co do tego zdania, nie wiem czego nie rozumiesz... Chyba chodzi ci o godzinę: 5:22 :) Ale nie jestem pewna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wik acz świetnie piszesz pisz tak dalej ja się nie mogę doczekać kiedy się do wiem czy Anka dostanie ten bilet czy nie.Również zgadzam się z Jaga20098 o tym błędzie.
    Ja zapraszam teraz Ciebie do przeczytania http://nad-gwiazdy.blogspot.com/2014/06/rozdzia-1.html#comment-form.

    OdpowiedzUsuń