Zamknęłam i schowałam dokument. Teraz zauważyłam biurko, czarne, małe i skromne. Na nim leżał laptop, lampka i zegarek. Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Jerzy Wietecha i jakis nie znany mi mężczyzna.
- Aniu, to jest Jacek Rusin, fizjoterapeuta. Jacku oto nowy pomocnik Anna Tykacz.
- Dzień dobry. Mam nadzieje, że będzie nam się miło współpracowało - powiedział Jacek.- Mówmy sobie po imieniu. Dziś wszystko ci wytłumaczę. Będę cię zapoznawać z ważnymi informacjami. Niestety nie będę mógł zawsze ci pomagać, więc jest to obowiązkowe.
- Oczywiście.
- Zostawię was samych- zakomunikował trener.
Wyszedł. Jacek usiadł za biurkiem i włączył laptopa. Kazał mi się rozgościć, więc usiadłam naprzeciwko niego na krześle.
- Najpierw pokażę ci wszystkie kontuzje z jakimi nasi zawodnicy mieli do czynienia. Później zapoznam cie z nimi. Jako mój zastępca i pomocnik będziesz załatwiać wszystkie formalności oraz papierkową robotę. - Uśmiechnął się przepraszająco.
Nie byłam zła, raczej wdzięczna.
- Jasne, załatwię co każesz.
Do godziny 13.00 pokazywał mi wszystkie dolegliwości zawodników. Wszystko starałam się zapamiętywać, czasem coś zapisywałam w notesie. Jacek często prosił mnie o radę w jakiejś nowej kontuzji. Starałam się odpowiadać mądrze i rozważnie, żeby nie wyjść na idiotkę. Zapytałam go raz, dlaczego fizjoterapeuta zajmuje się psychologicznym wychowaniem drużyny.
- Nasz dotychczasowy psycholog nie może pracować. Na razie go zastępuję, ale niedługo wróci.
Więcej nie chciał na ten temat gadać. Zostawiłam tą sprawę w spokoju.
Piętnaście minut później przybyli chłopaki. Spotkałam się z nimi w sali gimnastycznej.
- Cześć- zaczęłam skrępowana.
Nie było z nami nikogo. Zostawili nas samych.
Przedstawiliśmy się, przywitaliśmy. O dziwo rozluźniłam sie zaraz po kilku zdaniach wymienionych z nimi.
- Więc, kto tu ma teraz kontuzję?
- No.. ja- przyznał Janek Świtalski, przyjmujący. - Moje kolano nie jest w najlepszej formie.
- Zapewne fizjoterapeuci zaraz na to zaradzą. - Przerwałam na chwilę- macie tu jakąś muzykę?- zapytałam żeby zmienić temat.
- No, a jak myślisz?- uśmiechnął się łobuzersko Michał Kędzierski- rozgrywający.
Podszedł do szafki stojącej pod ścianą i wyjął odtwarzacz.
- Co wolisz: Linkin Park czy Eminema?
Uśmiechnęłam sie z niedowierzaniem.
- Więc nie tylko ja przepadam za tą muzyką! Puszczaj!
Kiedy usłyszałam znajome słowa uśmiechnęłam się szeroko. Widać, że z chłopakami znalazłam wspólny język, zwłaszcza po tej sytuacji. Nawet z nimi zatańczyłam! Będzie dobrze.
Spędziłam z nimi jakieś dwie godziny. Potem rozstaliśmy sie niechętnie. Oni musieli iść na trening. Postanowiłam wejść jeszcze do Jacka. Podał mi kilka teczek, które musiałam znać i pozwolił iść do domu. Normalnie, wyszłabym o osiemnastej. Ale, że nie było nic do roboty pozwolił mi iść.
- Do widzenia. - Powiedziałam do siedzącej za szybą sekretarki.
- Mówmy sobie po imieniu.- Odparła z uśmiecham.- Baśka.
- Anka.
Pomachałam jej i miałam zamiar wyjść. Zajrzałam do teczki. Papiery o kontuzjach i badaniach tamtego psychologa. Kiedy miałam ją zamknąć, zauważyłam postać. Postacie, które znałam z telewizji, meczów itd.
Zbyszek stał z Ignaczakiem, Nowakowskim i Olieg Achrem. Nie chciałam żeby mnie Zibi zobaczył, więc zastawiłam się teczką i pomału szłam w kierunku drzwi.
Na marne.
- Ania! - zawołał wesoły.- Zaczekaj piękna Aniu!
Z rezygnacją opuściłam teczkę i z wymuszonym uśmiechem spojrzałam na niego.
- Prześladujesz mnie?! - Zapytałam, jeszcze nie zdążył blisko podejść.
- Ja, a skąd przyszedł ci taki pomysł?- oburzył się.- Aniu, stęskniłem się.
"Jezu, co on wygaduje?!"
- Opiłeś się, czy jak?- zapytałam. Nie zdążyłam ukryć w głosie kpiny.
- Ja nie piję o tak wczesnej porze. A właściwie mało co pije. Chyba, że kawę albo wino.
- Wczesnej? Dochodzi szesnasta!
- Coś mi się musiało pomylić...
- Yhm,... - krząknął Ignaczak.
Dopiero teraz zwróciliśmy uwagę, że oni tu stoją. Zawstydziłam się. Nie do wiary, jak ten siatkarz potrafi mnie zbić z pantałyku.
- Ach, tak- zaczął Zbyszek- to jest Anna. Nie muszę ci chyba ich przedstawiać?
- Nie.
W rzeczy samej, nie musiał. Znałam ich lepiej niż siebie. Bo nie wiem ile ważę (waga się zepsuła ), a wiedziałam ile oni. Każdy po kolei.
- Zibi, nie chwaliłeś się, że masz takie ładne koleżanki...- powiedział Achrem.
- Tak właściwie...- wtrąciłam- to my nie jesteśmy kolegami.
- Nie?- Zapytali równocześnie Igła, Pit i Olieg.
- Nie?- Powtórzył zdziwiony Zibi. Jego mina - bezcenne.
- No, nie.
- Przecież uratowałem cie dwa razy, a ty mi się tak odwdzięczasz!
- Dwa? Nie przypominam sobie.
- Podwiozłem cię do szpitala- to raz, a dwa pomogłem ci z kawami!
Zauważyłam zaskoczone i dziwne spojrzenia reszty siatkarzy. Mieli z nas ubaw.
- Z tego co wiem poprosiłam cie o podwózkę do szpitala...
- A ja się zgodziłem, chociaż nie musiałem- wtrącił.
- Ale nie miałeś wyjścia.- Uśmiechnęłam się triumfalnie do niego.- A te kawy... Cóż, nic takiego. Potrzymałeś je chwilę, jak widać to cię nie zbawiło.
- Halo, halo! Gdyby nie ja, nadal byś tam stała na pasach. A właśnie, jak tam twój chłopak?
Jego ton był szyderczy. Z resztą spojrzenie i mina też.
- Chłopak!?- Jęknął Igła- Zbychu, w coś ty sie zaś wpakował?! Trzeba cie pilnować jak dziecka...
- Igła, bawisz sie w niańkę?- Odparował.
Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Nowakowski i Achrem też się śmiali. Nie mogłam uwierzyć, że ich poznałam. Krzysiek, Piotrek, Olieg i Zbyszek... Życie czasem jest piękne!
- Jak widać, czasem muszę.
- Najstarszy, to się opiekuje- wtrącił Piotrek.
- Wyglądacie jak rodzina. Igła ojciec, Zibi syn. Hahaha
- O, wypraszam sobie!- Podniósł głos Krzysiek.- Ja jestem za młody na tak starego syna- oburzył się.
- No, chyba na odwrót!- powiedział Bartman.
- Ja już mam synka Sebastiana. Grzecznego, nie tak jak on...
- Dobra, przestańcie!- Powiedział Piotrek.- My tu gadu gadu, a sprawy mamy do załatwienia.
- Piter, jakiś ty obowiązkowy!- Uśmiechnął się Zibi.
- Mam to po tobie.
- Aniu wiem, że fajnie nam sie gawędzi, ale mamy bardzo ważną sprawę do załatwienia- zaczął Achrem.
- Zbyszek zapisuje się do Resovii- powiedział Piotrek.- Tak właściwie się już zapisał, ale teraz chce zapoznać się z fizjoterapeutami, trenerami, psychologam...
- Ei, nie muszę mieć agentów specjalnych! Umiem mówić.- Zdenerwował się Zibi.
- Czasem mam nadzieje, że nie potrafisz...- przyznał Igła.
Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Po prostu trzęsłam się i zgięta w pół śmiałam głośno.
- A tej co?- Spytał Achrem- chora?
- Nie... nie... oj- musiałam na chwilę przerwać- Zbyszek dokończ to wypowiedzenie, bo sie śpieszycie.
- Nie wiem, co ty tu robisz Anka, ale ja przyszedłem poznać nowego psychologa. Skoro tu jesteś, to może go widziałaś?
- No cóż...- westchnęłam nadal sie śmiejąc- tak sie składa, że na niego patrzysz.
---------------------------
Cześć wszystkim!
Mam nadzieję, że ktoś się uśmiechnął przy niektórych momentach...
Mam nadzieję, że dogodziłam z długością, opisami i dialogami :)
Osobiście jestem zadowolona z tego rozdziału.
Niestety
wczorajszy mecz nie wyszedł tak, jakbyśmy chcieli. Nasza forma nie była
dobra, ale to można poprawić. Może tak miało być? Może w finale z naszą
falująca grą nie bylibyśmy w stanie grać na wysokim poziomie. Może
dlatego przegraliśmy awans żeby mieć więcej czasu i lepiej się
przygotować na Mistrzostwa Europy :) Z takim podejściem, jestem
spokojniejsza.
Bułgarscy kibice nie
pokazali się z ładnej strony. Wkurzyli mnie odmówieniem pomocy
Winiarowi i nie tylko. Ale nie muszę chyba sie na ten temat rozpisywać,
bo każdy wie o co mi chodzi.
W
moim domu jest remont. A właściwie mojego pokoju. Przez cały tydzień
sprzątałam i zrywałam kasetony ze ścian. Uwierzcie, okropne zajęcie!
Wykłóciłam u mamy białe meble i niebieskie ściany do mojego new pokoju. Będzie ładnie :D
Dziś miałam jechać oglądać półki ale nie wiem czy pojadę.
Dziękuję za miłe słowa pod ostatnimi wpisami.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy :)
Pozdrawiam i życzę miłego czytania :D
Nie martw się, ja się uśmiechałam :) Ten moment mnie rozwalił, chociaż nie wiem dlaczego: "- Więc, kto tu ma teraz kontuzję?
OdpowiedzUsuń- No.. ja- przyznał Janek Świtalski"
Skom? http://kawiarenka-balladyny.blogspot.com/
Fakt, nie wiem dlaczego haha :)
UsuńŚwietny rozdział, przyjemnie się czytało, a nie raz na moje twarzy pojawiał się uśmiech ;) Czekam na więcej, bo bardzo dobrze piszesz^^
OdpowiedzUsuńFajny blog (:
Obserwujemy? Ja już ;)
http://codzia-blog.blogspot.com/
Mam nadzieję, że od początku prologu miło się czytało :) O ile czytało.
UsuńDziękuję.
Bardzo podoba mi się ten rozdział. Ogólnie to uwielbiam Twoje opowiadanie, ale to już pewnie wiesz. Z zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział. :3
OdpowiedzUsuńJeśli znalazłabyś troszkę czasu, by skomentować mojego bloga to bardzo proszę, bo przecież sama wiesz jakie to jest ważne. Odwdzięczę się tym samym :)
http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/
+ Zapraszam na konkurs, wystarczy kliknąć to na dole.
Konkurs na design bloga :3
Słyszałam, ale nie wierzę ;)
UsuńDziękuję.