- Przestań żartować, to ważne...
Nie wierzył
mi. Cóż zdarza się, ale postanowiłam go uświadomić.
- Ale ja nie
żartuję! Mówię serio, ja jestem nowym psychologiem. Znaczy pomocnikiem.
Stali w
czwórkę przyglądając mi się. Piotrek zlustrował mnie wzrokiem.
- Ona nie
żartuje.- Przyznał po chwili.- Zibi masz przed sobą nowego psychologa...
psycholożkę, czy jakoś tam- ogłosił uroczyście.
Ich
zdziwienie było... cóż spodziewałam się tego.
- Dobra,
powiedzmy, że jesteś psychologiem. - Kpiarsko mi się przyjrzał- mam sprawę, ale
nie na dziś. Spotkamy się wkrótce. Może w piątek? Wiesz, mamy sporo do
omówienia...
Kręcił. Ale
co tam!
- Ok-
zastanowiłam sie chwilę.- Zobaczę. W piątek nie wiem czy dam radę bo mam
turniej.
- Turniej?
Jaki?- zapytał szybko Igła.
Serio był
ciekawy.
- Siatkówka.
Mój klub gra...
- Na jakiej
pozycji grasz?- dopytywał.
Nie
powiedziałam, że gram, ale miło. Chyba się domyślił. Był zafascynowany!
- Na libero.
Jego uśmiech
stał się tak szeroki, że myślałam iż mu twarz pęknie. Popatrzył na mnie z dumą.
Nie spodziewałam się tego więc mnie zatkało.
- Ale -
posmutniałam- chyba nie będę gać. Mój chłopak jest w szpitalu i możliwe, że nie
pojadę.
- Nie ma
mowy!- Zareagował Zbyszek- to, że twój chłopak jest nieprzytomny, to ty nic na
to nie możesz poradzić. Pojedziesz. A my będziemy ci kibicować.
Wszyscy
obecni zgodzili się z nim. Miło.
-
Zobaczymy...
***
Po tej
rozmowie poszłam do domu. Do taty. Igła wziął mój numer telefonu. Jak on to
powiedział? Że musimy się spotkać i będzie mnie pytał, jak najlepiej przyjmować
i które ataki bronić. Czuję, że nie tylko o to chodzi. Od kiedy powiedziałam,
że gram na libero, nie zamykały mu sie usta. Pytał o wszystko, a i tak za mało.
Cóż, nie mam nic przeciwko spotkania z nim ponownie. Wezmę autograf i
zdjęcie!
Taty nie
było. Zostawił mi kartkę na stole, że poszedł do Weroniki. Może się pogodzili?
Zapytam jak przyjdzie.
Zjadłam
kanapkę z szynką i pomidorem. Poszłam pod prysznic. Jak miło, gdy woda spada na
twoje ramiona ciężkim strumykiem! Odprężyła się owinęłam ręcznikiem i
wyszłam z łazienki. Nie lubię suszyć włosów, ale chciałam jak najszybciej iść
do szpitala, więc nie mam wyjścia...
Dziesięć
minut później stałam w przedpokoju ubrana w zieloną bluzkę z fioletowym
wzorkiem na brzuchu i dżinsach. Założyłam Adidasy i wyszłam.
***
Stanęłam w
drzwiach. Ale nikogo nie było! Michała łóżko stało puste. Pościelone, a nawet
zmieniona pościel. Przestraszyłam sie nie na żarty. Zbiegłam szybko do
recepcji.
-
Przepraszam, gdzie jest pacjent spod czwórki?
Kobieta,
młoda niecałe trzydzieści lat. Na plakietce pisało Anna Makiela.
- Pani z
rodziny?
- Jestem
jego dziewczyną.
- Został
przewieziony do sali numer 13. Jeżeli ma pani jeszcze jakieś pytania, proszę
zgłosić się do lekarza dyżurującego.
Trochę zła
udałam się we wskazanym kierunku. Otworzyłam drzwi do sali nr 13. Taka sama jak
poprzednia. Z jednym wyjątkiem. W środku stały dwa łóżka. Pod oknem spał jakiś
chłopak w moim wieku. Nie był połamany, czy coś. Obok niego na drugim łóżku
leżał Michał.Nieprzytomny. Na dwóch krzesełkach siedzieli jego rodzice.
- Nic się
nie poprawiło?
- Lekarz
jeszcze nic nie mówił- zakomunikowała kobieta.
Podeszłam do
Miśka i pocałowałam go tak, jak rano. Potem zwróciłam się do Hanny i Henryka.
- Powinni
państwo jechać do domu odpocząć. Ja zostanę z nim.
- Nie
trzeba. Możesz jechać, my jeszcze posiedzimy- odparł twardo mężczyzna.
Uparty.
Uparty jak osioł!
- Proszę-
nagle rozległ się głos za nami- niech państwo jadą. Muszą państwo odpocząć,
przespać, coś zjeść. Nie można cały czas siedzieć przy synu.
Odwróciłam
głowę. Lekarz. Chyba stał tu już jakiś czas.
- Ale..-
zaczęła Hanna.
- Ale, panie
Henryku, widzę, że małżonka jest słaba. Powinna odpocząć.
-
Rzeczywiście. Ma pan rację.
Zebrali się
szybko i wyszli. Dobrze, bo pobędę chwilę sama z Miśkiem.
" Cały
czas myślę, jak mogło się to stać? Jakim cudem jego samochód uderzył o drzewo?
Coś musiało być na rzeczy. Pewnie to ta sprawa z Grubym... Ale, jak on się
dostał do samochodu mojego chłopaka? Kto to był? Jakiś człowiek z jego gangu?
Jezu, tyle pytań, żadnej odpowiedzi! A do tego on jest nieprzytomny. Nie wiem
jaki jest jego stan i za ile się obudzi. Nie wiem wielu rzeczy. Czy pojadę na
ten turniej? Nie chcę teraz. Muszę zostać z Michałem. A jednak chciałabym tam
być. Ale moje uczucia są nie ważne. Ważniejszy jest teraz on. - Uśmiechnęłam
się w stronę chłopaka. - No i siatkarze... Jej, jakie szczęście mnie spotkało w
takim złym dla mnie czasie! Igła, Piter, Olieg i Zibi! Może kiedyś uda mi się
wszystkich poznać? Znowu pytanie... ech.."
Długo nie
zostałam sama. Jakieś piętnaście minut później przyszedł ten lekarz.
-
Pomyślałem, że może chcesz się napić kawy...- uśmiechnął się niepewnie.
Z jednej
strony, nic do niego nie miałam. Ale ostatnio mnie za bardzo wkurzył!
- Dziękuję-
powiedziałam, próbując żeby głos nie był zbyt szorstki.
- Jakby co,
jestem w swoim gabinecie.
Wręczył mi
kawę. Po czym wyszedł. Wziął czarną z cukrem- jaka uwielbiałam. Nie zaskoczył
mnie. Większość osób taką pije. Chociaż... Dopiero teraz zauważyłam, że cały
czas trzymam Michała za rękę.
- Cześć!
Usłyszałam
znajomy głos.
- Hej
Gabi.
- Mów, co
nowego?
Uściskałyśmy
się. Ona usiadła na drugim krzesełku obok mnie.
- Nic. Chyba
taki sam stan- zrobiłam się jeszcze bardziej smutna.
- Ale u
ciebie? Byłaś już dziś w Resovii?
Zrozumiałam
dopiero, o co jej chodzi.
- Tak. Było
wspaniale! Ci chłopcy są tacy... no fantastyczni. Ale nie tylko ich poznałam.
Zdziwiła
się. Myślała intensywnie.
- Kogo?
Jakiegoś ważnego gościa? Taki co karierę ci załatwi? A ja się oczywiście
załapię. haha
- Nie. Znacznie
kogoś lepszego.
- No, nie
trzymaj mnie w niepewności!
- Igła,
Piter i Olieg Achrem wpadli z Zibim do 'nowego psychologa'.
Jeszcze do
niej nie dotarło, ale powoli zaczęła normalnie oddychać.
- Mówisz
serio.- To raczej było stwierdzenie.- Jej! Masz autograf?
- Nie,
jeszcze nie.
Długo
milczałyśmy. Wsłuchiwałyśmy się w głuchy oddech Michała. Chciałabym, żeby sie
już obudził. Zostawił mnie samą w tych chwilach! Byłam zła. Ale nie na niego,
na siebie. Że potrafię mu to wyrzucać teraz. O to jestem zła. Staram się iść do
przodu nie myśleć o przeszłości. Nie chce patrzeć, tam gdzie brudno. Chciałam
zapomnieć, ale nie dane mi było.
Siedziałam
do trzeciej nad ranem. Pielęgniarki ze trzy razy mówiły mi, żebym szła do domu
odpocząć. Ale nie słuchałam. Na chwilę dały mi spokój. Ale kiedy zasnęłam na
krześle i prawie z niego spadłam, jedna z tych kobiet uparła się i kazał iść do
domu. Nie sprzeciwiałam się. Nie miałam siły.
Wyszłam około godziny piątej.Szłam na
nogach bo autobus był dopiero za dwie godziny, a ja nie miałam gdzie czekać. Co
prawda, myślałam żeby zadzwonić do Gabryśki, ale pewnie śpi. Więc postanowiłam
się przejść.
Dobrze
mi zrobi świeże powietrze.
***
W domu byłam
pół godziny później. Ledwo przytomna, chociaż już bardziej świadoma, tego co
robię, poszłam pod prysznic. Ubyłam włosy i dokładnie je spłukałam. Nie
śpieszyłam się. Kiedy wyszłam z prysznica, owinięta ręcznikiem, znów zalała
mnie fala zmęczenia. Ubrałam się w piżamę i wyszłam do kuchni. Wzięłam szklankę
i nalałam sobie soku pomarańczowego z miąższem. Zanim napój trafił do moich
ust, przeciągle ziewnęłam. Gdy wypiłam ostatni łyk, poszłam do pokoju. Tak jak
szybko rano wstałam, tak szybko zasnęłam.
Znów mi się śnił ten sen. Dokładnie taki sam jak ostatnio. Byłam do tego przyzwyczajona, ale dziś zapomniałam o tym. Przez chwilę byłam szczęśliwa, gdy rozmawiałam z siatkarzami. Ten sen przypomniał mi, jak jest naprawdę.
Usiadłam gwałtownie na łóżku. Westchnęłam ciężko i spojrzałam na wyświetlacz w telefonie. Siódma. Dobrze się składa.
Wstałam do kuchni. Tata siedział przy stole na swoim miejscu ubrany i czytał poranną gazetę. Kiedy weszłam podniósł głowę.
- Cześć An.
- Cześć tato- odpowiedziałam jeszcze trochę zaspana.
- Jak minął ci wczorajszy dzień? Wróciłaś późno.
Trochę to zabrzmiało jakby mi to wyrzucał. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam sok pomarańczowy.
- Byłam w Resovii. A później pojechałam do szpitala.
- Jak te praktyki?
Wyjęłam z szafki szklankę i nalałam sobie napoju. Nie śpieszyło mi sie z odpowiedzią.
- Było interesująco- starałam się mówić bardziej wyrachowanym językiem polskim.- Mam miłego szefa, śmiesznego strażnika i fajną sekretarkę.
- To dobrze. A co z Marcinem?
Przez chwilę nie wiedziałam o co mu chodzi. Później sie zorientowałam.
- Michałem tato- westchnęłam z dezaprobatą. Wyjęłam słodką bułkę z chlebaka i zaczęłam jeść;- Cóż, jest w śpiączce. Ale chyba jego stan jest lepszy bo przenieśli go z sali intensywnej terapii.
- W porządku.
Chyba koniec przesłuchania. Kiedy miałam wyjść, coś mi się przypomniało.
- Tato, zadzwoniłeś do Weroniki?- zapytałam już w progu.
- Tak. Wyjaśniliśmy sobie wszystko.
Z ulgą i bez odpowiedzi wyszłam z kuchni. U siebie w pokoju siadłam na łóżku i wyjęłam teczkę, którą wręczył mi wczoraj Jacek. Otworzyłam ją i postanowiłam zapoznać się z papierami, które były do niej włożone. Trzeba się przygotować na dzisiejszy dzień.
------------------------------
Hej, hej!
Rozdział, jak każdy inny. Nie wiem, czy znów nie zanudzam. Oceńcie go i napiszcie w komentarzu, co myślicie :)
Uniwersjada- dziś dziękujemy chłopakom za srebro! <3
U mnie ogólnie się nic nie dzieje. Zamówiłam meble i kanapę do mojego pokoju :D Będzie po mojemu- czyli ślicznie! Jak będę miała zrobiony to opowiem więcej haha.
Dziś znów zrywałam z przedpokoju płyty ze ścian. A właściwie to mama zrywała, a ja rwałam na kawałki do worków. Paskudztwo, uwierzcie :/
I zaczęło mnie gardło boleć - MASAKRA
Zapraszam do czytania i komentowania :)
Pozdrawiam ;*
Mam nadzieję, że przestanie Cię boleć gardło. Co ja Ci mogę powiedzieć do opowiadania, skoro Ty wiesz, jak ja je kocham. c:
OdpowiedzUsuńJeśli znalazłabyś troszkę czasu, by skomentować mojego bloga to bardzo proszę, bo przecież sama wiesz jakie to jest ważne. Odwdzięczę się tym samym :)
http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/
+ Zapraszam na konkurs, wystarczy kliknąć to na dole.
Konkurs na design bloga :3
Już pomału gardło przestaje boleć :)
UsuńDziękuję.
Świetne ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Mam nadzieję, że wpadniesz jeszcze ;)
UsuńSuper rozdział:)
OdpowiedzUsuńMuszę nadrobić resztę, więc by pamiętać dodam Cię do swojej listy :)
Dziękuję :) Miło.
Usuń