Nawet nie wiem kiedy, stanęliśmy na parkingu w Spale. Zbyszek wyciągnął walizki z bagażnika i razem weszliśmy do ośrodka.
- Dzień dobry!- przywitała się recepcjonistka, pani Zosia.
- Dzień dobry! – uśmiechnęliśmy się. Wzięłam klucz do pokoju.
Gdy weszliśmy z bagażami na drugie piętro do naszych pokoi, sapaliśmy jak konie. Znaczy ja, bo Zibi prawie w ogóle się nie zmęczył… ale co się dziwić.
Podeszliśmy do odpowiednich drzwi, otworzyłam je. Dokładnie ten sam pokój, który mieliśmy przed wyjazdem na LŚ. Wkroczyłam i zajęłam swoje łóżko. Zibi odłożył nasze walizki i położył się na swoim. Byliśmy zmęczeni po podróży.
- Kurde, pierwsi- zdziwił się Igła, który dopiero teraz przyjechał i wszedł do naszego pokoju. Zajął ostatnie łóżko.
- Takie miłe powitanie…- stwierdziłam.
- No, wiesz. Krzysiu to się potrafi zachować.- Zbyszek nie owijał w bawełnę.
Igła podszedł szybko do mnie i mocno przytulił, potem przybił piątkę z Zibim.
- Jak widać nierozłączni- zachichotał.- Jak tam Anno wizyta u teściów?
Zdziwiona aż otworzyłam usta.
- Po pierwsze skąd wiesz? A po drugie to nie moi teściowie…
- … jeszcze- dokończył z chytrym uśmieszkiem. – Nie jest trudno wywnioskować. No bo jesteście pierwsi. Oznacza to, że jak najszybciej chcieliście uciec. A z Rzeszowa to raczej byście nie śmiali?...
- Dlaczego? Oświecisz nas?- zapytał mój chłopak.
- Bo ja tam mieszkam!
- Tak… rzeczywiście przekonujące- zakpił.
- No i w ogóle macie dziwne miny. Takie, jak ja zawsze mam po odwiedzeniu rodziców Iwonki… - skrzywił się.
- Aż tak są fantastyczni?
- Tak i to bardzo- na tym zdaniu zakończyliśmy temat.
- Gotowi na bój?!- krzyknął nowy gość.
- Michał!- Winiarski na nasz widok się rozpromienił.
- A już myślałem, że jestem pierwszy…- uśmiechnął się i podszedł mnie przytulić.- A co wy tacy dziwni?- spojrzał na nas.- Byliście u rodziców ZB9?
Zrobiłam wielkie oczy, mój chłopak tylko westchnął.
- Skąd niby takie przypuszczenia?- dopytywałam, gdy Michał podszedł do Bartmana i Krzyśka się przywitać
- Wiesz, to się widzi… Igła! A gdzie żel?
Libero się skrzywił.
- A nie widać?!- poprawił zdecydowanym i delikatnym ruchem włosy.
- A przeglądałeś się w lustrze dziś rano?- spytał Zibi.
Libero spojrzał tylko na nas z byka i poszedł do łazienki.
- No, jak nie ma, jak jest! Ślepi jesteście…
- Koniec z fryzurą na Zaytseva?- spytał Kubiak, który właśnie przybył do ośrodka.
- Dzikuu!- ucieszyliśmy się.
Przywitaliśmy i pożartowaliśmy. Za jakąś godzinę wpadł do naszego pokoju Ziomek, Bartek, Paweł i Kosok z Pitem, którzy razem przyjechali z Rzeszowa. A na końcu Kuba Jarosz z Zatorskim i kilkoma innymi zawodnikami.
- Zaraz kolacja- wpadł ogłosić Kurek.
- Ok., zaraz zejdziemy- odpowiedziałam. Igła siedział w łazience, z pewnością udoskonalał swoja zacną fryzurę. Zbyszek się przebierał.
- Kubiak chyba na serio już z nami w pokoju nie będzie- odezwał się.
- No wiesz, trochę go wystraszyliśmy- stwierdziłam, zamykając laptopa. Bo już zdążyłam napisać sprawozdanie z przyjazdu i stanu zdrowia niektórych zawodników.
- I jak teraz?- Krzysiu wyszedł ze swojego królestwa które się zwie „łazienka”.
- Jeszcze gorzej niż było- wymruczał Bartman.
- Przestań…- trzepnęłam go w ramię a on się zaśmiał.- Jest ok. Ubierz koszulkę i idziemy na stołówkę.
I jak powiedziałam, tak zrobił. Pięć minut później szliśmy po schodach na parter. Skręciliśmy w prawo i weszliśmy przez dobrze znane nam drzwi na stołówkę. My trzej z pokoju dosiedliśmy się do Kubiaka, Ziomka i Możdżona, który akurat przybył na kolację.
- Ten to ma wyczucie czasu- żachnął się Igła.
- Tez cie miło widzieć, Krzysiu… Ania!
Przywitałam się z nim wielkim uściskiem. Zginęłam w jego ramionach na kilka chwil. No cóż… przy moim niecałym 170cm wzrostu, on jest… wielki. Ogromny!
- O! Widzę Igła, że poprawiłeś swój fryz…- zachichotał Łukasz.
- Teraz serio wyglądasz na Zaytseva…- stwierdził Dzik.
- Nie… moja jest lepsza niż ma Ivan… moja jest idealna… Widzieliście go, gdy atakuje? Zauważyłem, ze używa odżywki i specjalnego … no nie wiem jak to się nazywa. Ale w każdym bądź razie odkryłem jego tajemnicę.
- Podziel się- zachęciłam.
- Tajemnica to tajemnica! A tobie to raczej to nie potrzebne. No, chyba, że chcesz obciąż włosy na…
- W życiu!- zaprzeczył Zbyszek za mnie. – Jakby mogła? Te piękne, czarne włosy…- ucałował mnie w czoło i dotknął pieszczotliwie włosów.
- A więc nie chcesz, to nie… ale rozgryzłem go- ciągnął Igła.- Dlatego też moja jest o wiele lepsza.
- Nie śmiałabym zaprzeczyć- przyznałam.
- Bo byś oberwała przy pierwszej dobrej okazji- zaśmiał się Marcin.
Nagle naszą konwersację przerwał śpiew. Dobrze znałam ten głos.
- Winiar! Głośniej!
I Michał się rozszalał. Przez całą kolację słuchaliśmy, jak śpiewa. Pod koniec przyszli nas dwaj trenerzy i sztab szkoleniowy. Wstaliśmy i zaczęliśmy bić brawa.
- Witajcie!- uśmiechnął się Andrea i mówił po angielsku. – Mam nadzieję, że odpoczęliście przez te kilka dni i znów będziemy mogli wziąć się do ciężkiej pracy!
Chciałam zwrócić Krzyśkowi uwagę na jeden szczegół, ale kiedy się obejrzałam jago nie było! Latał już po całej stołówce z kamerą. Sama nie wiem, skąd ją wziął bo przyszedł bez niej…
- Czy mistrz, jest na siłach dalej dawać nauki uczniowi, który jest posłuszny?- spytał Libero podchodząc z kamerą do trenera i filmując jego twarz.
- Brzmi, jak z gwiezdnych wojen- stwierdził krzywiąc się Bartman.
Zaśmialiśmy się i wróciliśmy do jedzenia kolacji.
- W sumie to się cieszę, że znowu was widzę…- stwierdziłam po posiłku, gdy szliśmy po schodach na górę.
- A kiedykolwiek się nie cieszyłaś?!- zapytał zdziwiony Kubiak.
- Za tobą? Zawsze!- i pocałowałam go w policzek.
- Uważaj, bo Zbyszek będzie zazdrosny…- szepnął.
- A tam! Trochę nerwów mu nie zaszkodzi…
- No tak, tylko, że to ja oberwę a nie ty!- zrobił minę typu: „Tak nie może być. Nie zgadzam się!”
Zibi szedł za nami i bacznie obserwował. W końcu położyłam się na swoim własnym łóżku. Igła wparował z kamerą.
- Kurwa, znowu ty!- zaklął Zbyszek.
- Nie zapominaj, że ja tutaj też mieszkam!- pogroził Libero.
- Znów z kamera latasz?- westchnęłam cicho.- Dopiero co przyjechałeś!
- Trzeba zapoznać nowe – stare twarze- mrugnął do mnie.- Bo tutaj w tym pokoju jest nasza stara, ale i nowa twarz…. A nawet dwie stare!
- Yyyy… mówisz o sobie i Zibim, nie?
- Nie! Ja? Ja stary?!- oburzył się.- Mówię o was!... Nasza para zakochańców… Pani psycholog Anna Tykacz…- zrobił zbliżenie na moją twarz, no czułam to po prostu! – I nasz najlepszy atakujący LŚ Zbignieeew Baaaartmaaaann!- wydarł się jak sędzia ringowy…
- A siebie już przedstawiłeś?
Zachichotałam.
- Nie, ale lecę! Najpierw goście, na końcu operator kamery…
Przebiegł przez otwarte drzwi i o mało się nie przewrócił o próg.
- Nie zabij się!- krzyknęłam.
- Spokojna głowa… Igła nie zginie w stogu siana…- uspokoił mnie Zbyszek z głupia miną. Zamknął za Libero drzwi i położył się na swoim łożu.
Godzinę później, chłopaki i my- sztab szkoleniowy i medyczny – mieliśmy spotkanie z trenerami. Zebranie na hali. Siedliśmy na ławkach przygotowanych przez Ola. Andrea miał dużą, białą tablicę na której rysował i mazał różne rzeczy taktyczne.
- Jak myślisz, czy Paweł zorientuje się, to co ma się zorientować?- Krzyśka szepnął mi do ucha.
Siedział po mojej prawej stronie, po lewej Zibi i Kubiak. Przed nami ci trochę starsi zawodnicy, a za nami młodsi. Co prawda Krzysiek powinien siedzieć z przodu, ale jak on to powiedział:
- Nie jestem jeszcze taki stary! Dobrze widzę i chodzę!
A więc siadł obok mnie. Bo podobnież ja jedyna się go nie czepiam, choć nie raz mi wypominał, że jest inaczej. Ale jego czasem trudno zrozumieć…
- Myślę, że on się zorientuję jak będzie za późno na zorientowanie się…- rzekłam.
- A, to może mu powiedzieć?- zlitował się Zbyszek.
- Nie! To jest niespodzianka…
- Skąd taki pomysł Krzysiu, hę?
- Od syna podłapałem… to nawet fajna zabawa…- zachichotał.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową i spojrzałam na plecy Gumy. Przez chwilę zastanawiałam się, czy mu nie powiedzieć. Ale wtedy Igła byłby na mnie okropnie obrażony… więc postanowiłam milczeć.
Andrea mówił o treningach i mojej, jako psychologa pracy. Potem napisał plan dnia. Śniadanie mieliśmy o ósmej, o dziesiątej trzydzieści trening na siłowni. Potem drugie śniadanie, obiad o piętnastej. Kolejny trening o siedemnastej na hali- ćwiczenie zagrywki, przyjęcia, ataku… i kolacja o osiemnastej czterdzieści pięć. A wieczorem co drugi dzień bieganie przez godzinę na dworze. Mamy mało czasu i musimy się sprężać, bo nie tylko my tutaj będziemy trenować do igrzysk. Inni sportowcy z naszego kraju również tutaj przyjadą. Jutro.
Jesteśmy w grupie A i mamy następujących rywali: Bułgarię, Argentynę, Włochów, Australię i Wielką Brytanię. To silna grupa i trzeba z niej wyjść. Taki jak na początek mamy plan. I tego się musimy trzymać. Media i kibice mogą sobie marzyć o medalu. Ale my musimy patrzeć realnie. Każdy z nas, który tutaj siedzi dobrze wie, jak bardzo jest trudno. Za trzy tygodnie, 29 lipca zaczynamy mecz z Włochami. A kilka dni wcześniej musimy być w Londynie. To niezwykle napięty grafik!
Gdy wyszliśmy ze spotkania, wszyscy nagle zaczęli rozmawiać. Ale nie o siatkówce. Nie o tym, co się miało stać. Znaczy o przyszłości, ale niedalekiej. Paweł szedł z nami powoli w stronę schodów na piętro. Nawet przy nim byłam taka mała…
- Guma, może się połóż…- zasugerował Piter niezwykle subtelnie.
Rudzielec tylko zrobił zdziwiona minę.
- No wiesz, twoje kolana jeszcze nam się przydadzą…- tym razem powiedział to Bartek.
Szliśmy całą paczką. Igła już miał włączoną kamerę i nagrywał akcję.
- Skoro tak cie bolą, to może od razu się połóż… no bo wiesz…
- No właśnie nie wiem!- powiedział rozgrywający.- Nie wiem, o czym wy wszyscy mówicie? Jakie kolana? Jaki zmęczony?
- Może to ten wiek tak już działa?- Krzysiu powiedział to wprost do kamery śmiejąc się.
Wiedziałam, co się święci. Ale nie wiedziałam, jak zareagować. Biedny Paweł…
- Może już dość? Powiedzcie mu…- przerwałam te pojedyncze wytyki.
- To dopiero początek- szepnął mi śmiejący się Zbyszek.
Weszliśmy po schodach i najzwyczajniej w życiu rozeszliśmy się do pokoi. Położyłam się na łóżku. I obserwowałam Krzyśka, który jak dziecko wykonywał swój chytry plan.
- Dajcie spokój…
- Oj, to ty daj spokój Anka… czasem trzeba się pośmiać
Już się nie odzywałam. Po prostu wyjęłam laptopa i najzwyczajniej w świecie zaczęłam pisać kolejne sprawozdanie. Tym razem z obłędu tych ludzi.
- Tylko nie wypisuj bzdur!- pogroził palcem Igła i usiadł na swoim łóżku. Czekał na coś.
- Bzdury?! Przecież ja samą prawdę pisze… To, że jesteście stuknięci, nienormalni i niespełna rozumu, już kiedyś wspomniałam w swojej pracy…
Zbyszek siadł obok mnie i coś pisał na telefonie. Nagle drzwi się otworzyły. Paweł wkroczył jak zły pies.
- Igła! Co to miało znaczyć?!- krzyknął.
- A o co chodzi?- spytał udając zdziwienie wywołany.
- Nie udawaj… dobrze wiem, że to ty! Jeszcze cie dorwę…
I wyszedł.
- Ta groźba zbyt groźnie zabrzmiała- stwierdził patrząc w ślad za Gumą Zbyszek.
No tak. Tez bym się wkurzyła… Bo niecodziennie na plecach, do koszuli ktoś przykleja ci kartkę z napisem: „od rana bolą mnie kolana…”. I nie jest to najgorsze. Bo najgorsze jest to, że każdy to widział. No i każdy to czytał… Pani Zosia, nasz strażnik, siatkarze, trenerzy… i ludzie z poza budynku.
- Nie wierzę, że to zrobiłeś- zachichotałam.
- Przez całe te kilka dni zastanawiał się, czym tu urozmaicić nasz pobyt…- zachichotał Kubiak, który wszedł z Zagumnym i usiadł na wolnym łóżku Zibiego.
No tak, jak dzieci! I tak do 21.00 siedzieliśmy i gadaliśmy o wszystkim i o niczym. W końcu położyliśmy się spać.
***
Rano wstałam niezwykle zadowolona. Znów jestem w Spale, znów się tutaj budzę… jestem z siatkarzami, do których tak bardzo się przyzwyczaiłam… Siatkarze stali się dla mnie prawdziwą rodziną.
- Wstawaj śpiochu!- szturchnęłam Krzyśka, bo jeszcze wtulał głowę do poduszki i drzemał. Zibi był w łazience, a ja przygotowałam sobie ubranie.- Krzyś…- szepnęłam mu do ucha.
- Kochanie, jeszcze chwilkę… pięć minutek…- wymruczał do poduszki.
Wyglądał tak słodko! Jego włosy się trochę rozkopały, lekki uśmiech i poduszka w tle… mistrzostwo. Nie czekałam ani chwili, tylko wyciągnęłam swój aparat ( który zabrałam jakimś cudem nie zapomniałam), włączyłam go i zrobiłam zdjęcie. Najpierw z bliska, żeby uwiecznić ta chwilę. Potem z daleka. Odłożyłam aparat na miejsce. Wtedy wyszedł Bartman z łazienki.
- Igła…- próbowałam mu wyrwać spod głowy poduszkę, ale ten skubany trzymał ją kurczowo i nie chciał puścić…
- Nie obudzisz go- stwierdził Zbyszek. I wyszedł na korytarz. Po chwili wrócił z … czerwoną trąbką w rekach!
- Skąd ją masz?!- zdziwiłam się.
- Paweł z chęcią mi ja pożyczył.
- A skąd on ją ma?
- Tego nie wiem.
Zaśmialiśmy się. Odeszłam kawałek i patrzyłam na tę scenę. Nagle w pokoju rozległ się wielki hałas. Zibi zatrąbił czerwoną trąbką!
Śpiący tak się przestraszył, że nie wiedział o co chodzi. Zerwał się tak nagle, że po prostu spadł na podłogę razem z kołdrą, która wplątała mu się w nogi. A ja i Zibi śmialiśmy się z tego na maksa.
- Co jest, kurwa?!- wrzasnął Igła.
- Po…p.. pobudka śpiochu!- krzyknęłam ze śmeichem.
- Ha ha ha- wymruczał i wstał pocierając bolący pośladek.
- Jeden zero dla mnie- uśmiechnęłam się.
Krzysiek patrzył na nas tępo, chyba jeszcze nie dowierzał co się stało. Stał w czarnych bokserkach, u nóg rozciągała się biała kołdra, włosy rozrzucone na wszystkie strony.
- Wyglądasz dużo lepiej niż wczoraj- zaśmiałam się.
Posłał mi rażące, z byka spojrzenie i natychmiast dotknął włosów.
- Aaaaa!- wrzasnął, a jego mina była bezcenna. Szkoda, że nie ma aparatu w ręce… i nagle usłyszałam pstryk! Zbyszek zrobił fotkę. – Skasujesz to- wskazał na mojego chłopaka palcem.
- Nie… bardzo ładnie wyszło- stwierdziłam przypatrując się zdjęciu. – Oryginalne…
I przybiłam zadowolona ze Zbyszkiem piętkę.
- Skasujesz! Moje włosy nie nadają się do zdjęć!- oburzył się.
- Co tu tak głośno?- spytał wchodząc do pokoju Bartek Kurek.
- No lukaj na to- zachichotałam pokazując aparat.
Gość zaczął się śmiać w niebo głosy.
- Boże, nie mogę- chichotał.- Igła, weź skończ z siatkówką a zacznij prace modela!
Ryknęliśmy śmiechem. Krzysiek posłał nam spojrzenie typu: „ zabiję”. I poszedł do łazienki.
- Pilnuj, żeby ci sprzętu nie wziął… - przypomniał Bartosz i poszedł.
Odłożyłam aparat na swój stolik przy łóżku. Po pięciu minutach Libero wyszedł z łazienki i stanął przede mną. Ubrał się i ogarnął włosy. Znalazł się tam nawet już jego żel! Na pewno, gdyby miał liczony czas, byłby najszybciej nakładającym żel na włosy człowiekiem…
- Powiedziałaś jeden zero dla ciebie?- upewnił się.
Kiwnęłam głową.
- Jeszcze zobaczymy- prychnął i wyszedł. Z pewnością do Ziomka poskarżyć się z jakimi niedobrymi ludźmi dzieli pokój…
- Oho, wkurzyłaś go- objął mnie w pasie Zibi.
- Takie życie jedynej kobiety w stadzie samców – powiedziałam nadzwyczaj poważnie, co go rozbawiło. – Idę się przebrać- cmoknęłam go w policzek, ominęłam i zamknęłam w łazience.
Kilka minut później byłam gotowa by zejść na śniadanie. Więc razem zeszliśmy na stołówkę. Już prawie wszyscy byli. Tylko brakowało Winiara przy naszym stoliku. Ogólnie zmienili stoły. Są zwiększ i więcej ludzi przy jednym siedzi. Już teraz przybyli nasi pływacy i jedli posiłek. Usiadłam na swoim miejscu. Do naszej gromadki: Igła, Ziomek, Winiar( który zaraz za nami przybył), Kubiak Zibi i ja, dołączyli wszyscy. Jeden wielki, okrągły stół.
- Słyszałem, że ciekawy poranek wam się zaczął- poruszył dziwnie brwiami Dziku.
- I to jak!- zaśmialiśmy się.
- Jak tam twoje kolana, Paweł?- zaciekawił się Łukasz.
- Są w jak najlepszym stanie- mruknął.
- Musisz im pokazać Anka te zdjęcia!- nie wytrzymał Bartek.
- Nie!
Reakcja Igły była natychmiastowa. I w tym momencie nasi trenerzy weszli na stołówkę przyłączając się do nas.
- Gotowi na trening?- spytał Andrea z uśmiechem.
- Jak nigdy- marudził Kubiak.
- Kawa ci potrzebna!- stwierdził Możdżon.- Może Ania byłby tak dobra…
- Śnicie!- przerwałam, żeby za daleko nie zaszedł ze swoją wypowiedzią.- Teraz to wy chodzicie mi po kawę- uśmiechnęłam się.
Byli zawiedzeni. Ale dobrze wiedzieli, o co mi chodzi. Była kiedyś między nami umowa. Po wygranej to oni przynoszą kawy! I wszyscy musimy się jej trzymać!
---------------------------------------------------------
Hej.
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Miałam dodać wczoraj, ale byłam na zakupach, a potem okropnie mnie bolała głowa :c
Mam nadzieję, że się nie gniewacie i jakoś tym rozdziałem odwdzięczyłam się za czekanie (o ile ktoś czeka).
Polska- Brazylia (3:0) Ha! Piękny mecz, jeszcze lepszy niż przedwczoraj. Bo mimo przegranej walczyliśmy jak lwy! Jestem dumna z naszych siatkarzy <3
Jak wspominałam, wczoraj byłam na zakupach. Kupiłam sobie niebieską sukienkę na komers i książkę "Larista". Polecam ją! Wczoraj wieczorem zaczęłam czytać i skończyłam w nocy. Nie spałam przez to do 3.30 nad ranem. Nawet nie zauważyłam, że już się jasno robiło XD
No, nie zanudzam już. Dziękuję za komentarze i wyświetlenia! Pozdrawiam ;*
Cudowny ;)
OdpowiedzUsuńPobudka Igły była najlepsza. hahahaaa;)
Ciekawe w jaki sposób Igła odpłaci się Ance ;>
Mecz był piękny. A złość Rezendy jeszcze lepsza ; )
Buziaki ;*
http://niebujajtaprosze.blogspot.com/
Hahahaha, dziękuję ;a
UsuńBuziaki ;*
Ja czekałam! :D Jak zawsze świetnie. Czekam na kolejny ;* Buuuźka, koleżanka z tt - Magda :D
OdpowiedzUsuńO, jak miło <3
UsuńCieszę się, że jesteś ;)
Buziaki ;**
Ktoś czeka? Ja czekam, może nie zawsze od razu mogę preczytać i skomentwać, ale dobrze wiesz, że niecierpliwie czekam na każdy kolejny. Uwielbiam Ciebie, uwielbiam jak piszesz, uwielbiam to opowiadanie! Jaki wspaniały długi rozdział *-* cudeńko awwwww. Już coraz bardziej brakuje mi epitetów, które trafnie opiszą jak wspaniały jest każdy kolejny rozdział *-* naprawdę, masz ogromny talent dziewczyno ;> Igła i nowa fryzurka? Jedno wielki Lubię to! Rozmowa o odżywce i tajnikach pięknych włosów? Pozdrowiam z podłogi xD tak się przy tym uśmiałam, dziękuję Ci za to ;* ja też chcę koncert prywatny Winiara!!! Aż chyba zaraz sobię odpalę youtube i posłucham, może to nie będzie koncert na żywo, ale jak to się mówi, lepszy rydz niż nic ;> mój system opanowania został totalnie rozwalony, po tym dowcipie zrobionym Gumie, ehhh Krzysiu, Krzysiu.... Kiedy Ty dorośniesz? ;> dziękuję Ci za poprawienie mi humoru, po dość ciężkim dniu ;> no, no, no rywalizacja Anki i Igły zapowiada się bardzo, a nawet jeszcze bardziej ciekawie ;> no i co ten Guma zrobi Krzyśkowi??? Ale mnie tym strasznie zaciekawiłaś... Niecierpliwie czekam na następny, prawie tak samo bardzo jak na oświadczyny Zbyszka ;>
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno, buźka ;**
Do następnego ;>
zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com
PS: Przepra za anonima, ale piszę z telefonu brata.... ;>
UsuńCóż. Chyba mogę tylko dziękować, że czytasz i komentujesz :)
UsuńCieszę się, że choć trochę Cię rozśmieszyłam ;a
Buziaki ;*