- Londyn… miasto
- Londyńczyków- przerwał Igle Zbyszek.
- Ładnie powiedziane- stwierdziłam śmiejąc się.
Właśnie wychodziliśmy z samolotu. Zaraz wejdziemy przez ‘tunel’ na lotnisko. Chciałam jak najszybciej się położyć do łóżka. Jestem mega zmęczona. Zbyszek podszedł, objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy.
- Co tam?
- Zmęczenie.
Zachichotał i pociągnął w stronę wyjścia. Zaraz dołączyła do nas reszta siatkarzy. Wyszliśmy na środek wielkiego tłumu…
- Oni nas witają jakbyśmy byli sławnymi prezydentami- zachichotał Cichy Pit.
- Wczuj się w rolę- powiedział mu Winiarski i sam przeczesał ręką włosy, wypiął dumnie pierś i parł na przód.
Ta cała sytuacja była komiczna. Grzesiu, Możdżon i Guma dawali autograf jakimś kibicom. Ziomek pozował do zdjęcia, a reszta próbowała przejść przez tłum ludzi. Ja, Igła, Zbyszek i Kubiak też próbowaliśmy się wydostać na zewnątrz. I nam się udało.
Wyszliśmy przed budynek i odetchnęliśmy. Walizki stało obok nas. Zibi podszedł i mnie objął.
- Londyński raj.
- Chyba ul- skrzywiłam się kiwając głową w stronę ludzi.
- Przy tobie ten tłum mi nie przeszkadza. Jakby go nie było…
- Oprócz hien cmentarnych- zawył Krzysiek.
Nawet na niego nie patrzyliśmy. Siatkarz nachylił się by mnie pocałować, ale w tym momencie usłyszeliśmy czyjeś wołanie.
- Zbyszek! Hej, Zbyszek!
Zamarł.
A ja nie wiedziałam co się dzieje. Z gardeł Kubiego i Bartmana wydobyło się głośne:
- O kurwa.
Potem o mało nie straciłam gruntu pod nogami, ale w ostatniej chwili złapał mnie Zbyszek. Bo przed chwilą puścił. Spojrzałam na ich twarze. U Igły szczere zdziwienie. Reszta była przerażona.
Teraz przyjrzałam się osobie, która przepychała się między ludźmi by dojść do nas. Była to wysoka blondynka. Szczupła i gdyby nie te szpilki dałabym jej najwyżej 170cm. Podeszła do nas.
- Cześć Zbyszek!- uśmiechnęła się i pocałowała go w usta. Założyłam mu ręce na szyję i mocno objęła.
Wytrzeszczyłam oczy i rozdziawiłam usta. Zibi również był zdziwiony i brutalnie odsunął od siebie kobietę.
- Co to do cholery ma znaczyć?!- wydarłam się.
- Co ty tutaj robisz?- Bartman puścił jej nadgarstki i zrobił krok do tyłu. Był w szoku.
- No jak to co? Musiałam cie zobaczyć, kochanie…
- Zaraz, zaraz…- teraz zdenerwowałam się nie na żarty. Odepchnęłam ją jeszcze dalej od chłopaka i stanęłam między nimi. Założyłam ręce pod boki i zmarszczyłam brwi. – Kim pani jest i co chce od Zbyszka?
- To samo pytanie mogłabym zadać pani- przejechała po mnie wzrokiem od stup do głowy.
Bezczelna idiotka.
- Kim pani jest?!
- Joanna. Właściwie Ania, ale mówią mi Aśka. Jestem dziewczyną Zbyszka Bartmana! Mój bohater…- przesłała mu całusa.
- Że co, proszę! Pani żartuje?! Zbyszek…
Obróciłam się w jego stronę. Patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem. Czyli to prawda?! Jak mógł mi coś takiego zrobić? W moich oczach zalśniły łzy.
- Aniu… to jest Asia… ale…
W tym momencie dostał w twarz. Ode mnie.
- Ty draniu…- wyszeptałam i z płaczem zaczęłam biec w jakimś kierunku.
Ale nie wiem, gdzie.
- Anka!
Słyszałam jego wołanie i radosne okrzyki Aśki. Jego starej-nowej dziewczyny. Przetarłam dłonią oczy i rozmazany tusz. Nagle wpadłam w czyjeś ramiona. Szlochając podniosłam głowę. Był to Igła.
- Krzysiek!....- przytulił mnie mocno do siebie.
- Spokojnie, Aniu… wszystko będzie dobrze…
Chciałabym w to wierzyć.
Zbyszek.
Kiedy miałem pocałować Ankę, nagle usłyszałem czyjś głos. To była Aśka. Zamurowało mnie i o mało przeze mnie Ania by się przewróciła. A potem Asia mnie pocałowała. W pierwszej chwili nie wiedziałem, co zrobić. Ona się do mnie przyczepiła i zaczęła całować! W końcu się od niej oderwałem. Widziałem zdziwienie Ani i Kubiaka. Ja byłem przerażony! Jak to jest możliwe, że ona tutaj jest?? Teraz, kiedy wszystko miało się układać.
Teraz, kiedy miałem oświadczyć się Ani!
Te wszystkie tajemnice… to dlatego, że miałem zamiar ją wziąć na spacer po Londynie i wręczyć pierścionek.
Ale ona wszystko zepsuła. Te esemesy musiały być od niej… Nie wiedziałem tak do końca, kto to. Przypuszczałem tylko… ale nigdy nie chciałem, żeby to była prawda! W życiu!
Dostałem od Anki w twarz. Chyba wiem za co. W oczach miała łzy. Tak strasznie mnie wtedy zabolało, gdy je zobaczyłem… bardziej niż ten cholerny, piekący policzek! Chciałem ją gonić, kiedy zaczęła biec. Wołałem. Ale Michał położył mi rękę na ramieniu i uspokoił. Powiedział:
- Daj jej chwilkę. Później pogadacie. Teraz mogłoby dojść do rozlewu krwi. Masz na głowie nowy problem… pozbądź się jej- doradził i rzucając krótkie spojrzenie Aśce, odszedł ze swoja walizką. Wziął torbę Ani.
- Chyba nie spłoszyłam ci przyjaciół…- zrobiła dziubek z warg. Wyglądała na złą na siebie. Ale wiedziałem, że tak nie jest. Cieszyła się, że jesteśmy sami.
- Co to miało być, kurwa?! Co tutaj robisz!? Ja pierdole, odbiło ci?!
Uśmiechnęła się promiennie i podeszła do mnie. Chciała pogłaskać po policzku, ale odsunąłem ją od siebie. Wręcz odepchnąłem.
- No jak to… Kochanie, przecież tęskniłam! Ty nie?
- Przestań! Nie jestem twoim kochaniem do jasnej cholery!
- Nie krzycz… bo ludzie się patrzą.
- A co mnie Kuźwa ludzie obchodzą? Ja się pytam, co tutaj robisz. A ty masz mi odpowiedzieć!
- Mieszkam.
- Co?!
- Od jakiegoś czasu mieszkam w Londynie. Gdybyś odbierał telefon i przeczytał esemesy i e-maile to może byś wiedział…
- Nie wkurwiaj mnie.
Zacisnąłem pięści.
- I co? Tak nagle sobie o mnie przypomniałaś?!
- Cały czas o tobie myślałam…
- Więc niepotrzebnie. Nie jesteśmy już razem. Wiesz o tym dobrze!
- Zbyszku…- znów podeszła i położyła swoje dłonie na mojej klatce piersiowej. Chwyciłem jej nadgarstki i strzepnąłem ręce. Westchnęła.- Eh… przecież nawet nie zerwaliśmy!
- Myślałem, że tamta rozmowa … widocznie powinienem powiedzieć ci to wprost.
- Tamta rozmowa była o czym innym. Ty chciałeś się przeprowadzić, ja nie. Mieliśmy żyć na odległość. Widocznie ty nie mogłeś się powstrzymać od podrywania lasek…
Teraz we mnie zawrzało.
- Ania nie jest przypadkową, głupią laską na jedną noc!- ryknąłem na nią, aż odskoczyła.- A ty, zjawiając się tutaj po tak długiej przerwie myślałaś, że co?! Właśnie przez ciebie mogłem ja stracić! Ale tak nie będzie! Masz zniknąć z mojego, naszego życia. Zrozumiano?!
Patrzyłem na nią wzrokiem zabójcy. Nic nie odpowiedziała.
- Pytam, czy zrozumiałaś?- powtórzyłem już ciszej.
- Nie jestem ułomna… Ale tego obiecać ci nie mogę.
Przesunąłem po niej wzrokiem kpiny, odwróciłem się i miałem zamiar iść. Ale ona mnie zatrzymała za ramię.
- Nadal cię kocham, Zibi…
Chcąc jak najszybciej dojść do autokaru, wyrwałem się z jej uścisku. Wziąłem walizkę i dołączyłem do kolegów.
Anka.
Nie wiedziałam co zrobić. Nie byłam w stanie się uspokoić. Igła prawie wniósł mnie do autokaru. Nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Non stop przychodziły pytania: „Jak on mógł mi to zrobić?!” , „Dlaczego nic mi nie powiedział??” i chyba najważniejsze: „Dlaczego związał się ze mną mając już kogoś?...”
Nie potrafię togo pojąć. Ta sytuacja mnie przerosła. Siatkarze patrzyli na mnie zdziwieni. Byłam cała zapłakana, więc się nie dziwię. Mój chłopak ukrywał fakt, że ma dziewczynę! Czy to nie brzmi jak w jakimś filmie? Takiej ważnej rzeczy mi nie powiedział!? Igła chciał mnie zaprowadzić na tyły, ale się nie zgodziłam. Usiadłam obok Nowakowskiego.
Znowu się zaczęło. Od nowa. Dopiero co przeżyliśmy jeden kryzys. Ale coś takiego?!
- Co się stało?- spytał cicho Pit.
- Nic.
- Próbujesz mi wmówić, że te łzy i mina trupa to „nic”?
- Piotruś, daj mi spokój.
- Okej. Ale jak coś to możemy pogadać. Wiesz, prawda?
Kiwnęłam głową i przymknęłam oczy. Chciałam jak najszybciej zasnąć. A może ja śnię? Może to tylko był zły sen?...
Obudziło mnie szturchnięcie w ramię. Otworzyłam nieprzytomnie oczy.
- Zaraz wysiadamy- oznajmił Grzesiu Kosok.
Obróciłam się do niego twarzą i próbowałam uśmiechnąć.
- Pomóc ci z torbą?- spytał Cichy.
Teraz zauważyłam, że opieram się głową o jego ramię.
- Będę wdzięczna- przyznałam.
W tym momencie przypomniałam sobie, co zaszło na lotnisku. I znów zachciało mi się płakać. Ale wiem, że nie mogę. Muszę być silna i nie pokazywać słabości przyjaciołom. Jestem w pracy przecież!
Nie miałam odwagi spojrzeć do tyłu na niego. Ale wiem, że niedługo będę musiała stanąć z nim twarzą w twarz i porozmawiać na ten temat. Na razie nie chce o ty myśleć. Tylko z kim ja będę teraz w pokoju? Trudno. Poproszę o jednoosobowy. Chcę mieć spokój i ciszę.
Kilka minut później wyszłam z autokaru jako pierwsza. Hotel był ładny z zewnątrz. Ciekawe jak będzie wewnątrz? Odebrałam torbę i podeszłam do trenerów.
- Mogę prosić o jednoosobowy pokój?
- Coś się stało?- spytał Andrea.
- Ważna część sezonu… muszę się skupić na pracy- uśmiechnęłam się blado.
Nie wiem, czy zrozumiał.
- Anka!- zawołał Igła.
- Hę?
- Co się stało? Kto to był?...
- Igła, daj mi spokój. Nie mnie o to pytaj.
I poszłam przodem. Odebrałam kluczyk i windą wjechałam na odpowiednie piętro. Przez chwilę szukałam swojego pokoju aż wreszcie znalazłam. Był na samym końcu. Zaraz obok pokojów trenerów i techników. Idealnie.
Otworzyłam drzwi z numerem 316 i zamknęłam się od środka. Miejsca było wystarczająco dużo jak dla jednej osoby. Łóżko duże ze świeżą pościelą.
- No i pięknie!
Odłożyłam torbę na bok i zajrzałam do łazienki. Ładna, niebieska z małym okienkiem. Prysznic i umywalka były duże. Półka na kosmetyki wisiała pod lustrem wprost drzwi. Zgasiłam światło i wyszłam. Usiadłam na jeszcze nie ubranym łóżku i patrzyłam tempo w ścianę. Odechciało mi się wszystkiego. Nagle ta wspaniała wycieczka do Londynu (bo jeszcze tutaj nigdy nie byłam) stała się koszmarem.
- Dlaczego moje życie jest takie okropne?- zastanawiałam się na głos.- Czy nie wystarczy, że straciłam już jedną ukochana osobę kilka lat temu? A teraz nie mogę znaleźć spokoju.
Nagle poczułam tęsknotę. Tęsknotę za miłością i ciepłem, jakie dawała mi mama. Tak dawno nie byłam u niej na cmentarzu… Ale gdy tylko wrócę do Polski, od razu tam pójdę. A możliwe, że będzie to niedługo. Nie mam pojęcia czy sobie poradzę. Może lepiej będzie jeżeli zastąpi mnie jakiś inny psycholog? Powinnam była zostać na lotnisku, przeprosić i odlecieć z powrotem do kraju.
Co by mi powiedziała mama?
Pamiętam, jak kilka miesięcy przed jej wypadkiem samochodowym rozmawiałyśmy w lodziarni. Miałyśmy ulubione ludy w mieście i tam często chodziłyśmy w weekendy. Odkąd zmarła, nie odwiedzam tego miejsca. Zbyt wiele wspomnień…
A więc, rozmawiałyśmy wtedy o życiu. Powiedziałam, że chcę być psychologiem. Nie miała zastrzeżeń. Było lato, upał. Siedziałyśmy przy stoliku pod parasolem. Ja z dwoma gałkami lodów jagodowych, a ona pistacjowych. To były jej ulubione smaki.
„- Psycholog to bardzo dobry zawód- przyznała mama i wytarła chusteczką usta.- Razem z Michałem stworzycie rodzinę. A ja będę dumna. Tylko pamiętaj jedno, Aniu.- Nagle spojrzała na mnie z poważną miną.- Życie nie jest łaskawe. Czasem musisz nieźle się natrudzić, żeby coś wyszło. Tutaj nie jest jak w bajce o Królewnie Śnieżce- zaśmiała się, a ja jej zawtórowałam.- Kłopoty, intrygi, kłótnie… to normalna i naturalna rzecz w życiu każdego człowieka. Dlatego trzeba starać się to przezwyciężać. Jest to możliwe. Ja i twój ojciec… może i nigdy byśmy nie byli razem. Może ty byś nigdy nie istniała, gdyby nie fakt, że zawalczyliśmy o nasza miłość. Dlatego pamiętaj – tutaj spojrzała na mnie wzrokiem mówiącym „wkuj to”- nie ważne, jak bardzo życie da ci w kość, zawsze idź za głosem serca. Zawsze staraj się postępować właściwie. Walcz o swoje, bo nigdy nic za darmo nie będzie ci dane… Ale pamiętaj też, że musimy doceniać życie, które mamy, a nie ciągle na nie narzekać, bo nie ma niczego nad życie.”
Te słowa mam wryte w pamięć jak żadne inne.
Ani ja, ani ona nie zdawałyśmy sobie sprawy z tego, że tak szybko będziemy musiały się rozstać. Że już nigdy tak nie porozmawiamy.
- Pomóż mi, mamo… co ja mam robić?
Po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Dopiero teraz to zauważyłam. Ale nie wiem z jakiego powodu. Może dlatego, że przywołałam wspomnienia. A one sa dla mnie nadal bolesne… mimo tylu lat. Albo dlatego, że zamazuje mi się obraz matki i nie jest już taki dokładny? Albo dlatego, że jestem po prostu bezradna i nie wiem, co robić?
Jednak jedno wiem na pewno. Nie poddam się. Zrobię tak, jak mama mi powiedziała. Zawalczę o to, co mi się należy. Jeżeli Zbyszek będzie chciał mnie zostawić, przyjmę to z godnością. Pogratuluję jego dziewczynie i odejdę, aby nigdy go już nie spotkać. Żeby mogli żyć w spokoju. Przynajmniej powalczę wtedy o prawdę i o własny spokój ducha.
--------------------------------------------------------
Witajcie ;*
No, to szybko pojawił się nowy ;)
Mam nadzieję, że na niektóre Wasze pytania znalazła się tutaj odpowiedź?
Sołłł... dziś tak zimno na dworze, a tutaj moje urodziny :o Dziwnie się czuję, że już mam skończone te 16 lat...
Mam już podręcznik do matematyki... Cóż, jak ja dam sobie radę z tym wszystkim? Odkąd spojrzałam w zadania jestem w szoku. Boję się, co będzie dalej. Znając moje szczęście pani/pan od matmy będzie gruba/gruby i wredna/wredny.
Modlę się o wyrozumiałego nauczyciela od matmy i angielskiego ;a
No a tak już poza tym wszystkim to dziękuję za komentarze i miłe słowa ;*
Mam nadzieję, że szybko dobijemy z wyświetleniami do 30tys. ;p
Przepraszam za jakiekolwiek błędy.
Pozdrawiam ;*
Na początek to wszystkiego najlepszego ;**
OdpowiedzUsuńDo tego rozdziału to pasuje mi fragment piosenki Happysad'u
"a miało być tak pięknie
miało nie wiać w oczy nam
i ociekać szczęściem
miało być "sto lat! sto lat!"
Miało być tak w przypadku Zbyszka i Ani. Zbyszek miał sie oświadczyć w jakiś romantyczny sposób, a tu klapa. Pojawiła się ta Aśka. No normalnie aż się coś we mnie gotowało. Jak ona mogła tak bez żadnych ceregieli, przyjść na lotnisko i jak gdyby nigdy nic zaczęła go całować, mówić czułe słówka no normalnie jakaś debilka z niej. Przecież Bartman z nią zerwał, a ta sobie uroiła jakiś związek na odległość.Mam nadzieje, że oni sobie to wytłumaczą i będą żyli długo i szczęśliwie i będa mieli gromadkę dzieci. ŚP. mama Ani miała święte słowa mówiąc że życie nie jest łaskawe i czasem trzeba nieźle się napracować żeby coś osiągnąc. ;)
Pozdrawiam ;**
Do następnego ;*
Faktycznie pasuje ten fragment piosenki ;a
UsuńPozdrawiam i dziękuję ;*
Najlepszego :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Mam nadzieję, że szybko to sobie wyjaśnią :)
Dzięki :)
UsuńNo, zobaczymy ;p
No no, tego się nie spodziewałam .. dobra, będę szczera teraz robi się ciekawie, za długo była sielanka, ale mam nadzieję, że się pogodzą ;)
OdpowiedzUsuńI oczywiście najważniejsze, jak zawsze świetny :P
Buziaki, K.
Dzięki za miłe słowa ;a
UsuńBuziaki ;**