Po kolacji siatkarze mieli już wolne. Więc udaliśmy się tym razem do mnie do pokoju. Ja weszłam ostatnia. Wszyscy się już wygodnie rozsiedli. Na Zbyszka łóżku leżał Igła, Kubiak i Kosok, na Krzyśka łożu rozłożył się Ziomek z Możdżonem. Prawdopodobnie leżeli tylko we dwóch bo najzwyczajniej w świecie Marcin zajmował większość łóżka. Przeszłam przez tłum do swojego. I na tym leżał Zibi, Winiar i Kuba Jarosz. Założyłam ręce pod boki. Michał trzymał w ręce pilot i przerzucał kanały
- Eghm…-
odchrząknęłam.
- Co tam?-
zainteresował się Jarski, ale nie odwracał głowy od odbiornika.
- Nie za
wygodnie wam?- podsunęłam im sprytnie myśl.
- Nie…
- Zbysiu, a
może skoczyłbyś po coś do jedzenia?- zapytałam, przesuwając się tak, aby
zasłonić im widok na telewizor.
- Kobieto.
Zasłaniasz mi pole widzenia- zdenerwował się Michał.
- A ty
odbierasz mi możliwość rozłożenia się na własnym łóżku- zmarszczyłam brwi.
- Chodź tu
do mnie- uśmiechnął się Zibi, rozkładając ramiona.
- Nie,
dzięki. Wolę już spać na podłodze obok Piotrusia, Bartosza, Pawła…
- No chodź…
znajdzie się miejsce- wyszczerzył się.
- …obok
Rucka- wyliczałam dalej, próbując znaleźć miejsce między nimi.
- O, nie! –
oburzył się Bartman.
W jednej
chwili uklęknął na łóżku. Jedną ręką zepchnął na podłogę Jarosza, a drugą
chwycił moją dłoń i przewrócił obok siebie. Tak, że teraz leżeliśmy przytuleni.
- Hej!-
zawołał zdziwiony poszkodowany.
- Kubuś…
kobietom się ustępuje- mruknęłam, wtulając się w ramionach Zibiego.
- Daj spokój
zakochanym- powiedział zza naszych sylwetek Winiar, po czym przełączył kolejny
program.
W końcu
oderwaliśmy się od siebie. Zauważyłam, że Jarosz naburmuszony zabrał poduszkę
Krzyśkowi i się na niej położył. A ten znowu zaczął go wyzywać.
- Chłopcy…
macie jakieś filmy?- spytałam.
- Bartek?-
szturchnął kolegę Nowakowski.
- Coś tam
mam jeszcze…
- No to rusz
dupę!- pospieszył go Dziku.
- Sam se
rusz dupe- mruknął, ale posłusznie wstał i wyszedł.
Wrócił po
minucie z pięcioma płytami w ręku.
- Pokaż-
powiedziałam wyciągając rękę po płyty.
Usiadłam,
opierając się o tors mojego chłopaka. Wzięłam pierwszą z kolei. Był to horror :
„Jestem legendą „ z 2007roku. Pewnie jakieś badziewie, czego mogłam się po jego
filmach spodziewać… druga płyta „Mgła” tez horror z tego samego roku.
- Nie masz
nic normalnego?- zasmuciłam się.
- A co
nazywasz ‘normalnym’ filmem?- zainteresował się Bartosz.
- No proszę
cię… Jestem legendą… albo Mgła… Wyspa skazańców?!- podniosłam wzrok na Zbyszka,
który czujnie mi się przyglądał. – Ja takich nie lubię!
- Ale ja
tak- odpowiedział znudzony.
-
Transformers 3? O! Chwała ci Panie za Igrzyska Śmierci!- ucieszyłam się jak
dziecko.
- Co? Nie…
nie…- marudzili z podłogi.
- Ja jestem
za tym- poparł mnie Zbyszek.
- A o czym
to?- zaciekawił się Marcin.
- Zobaczysz…
ja też jeszcze nie oglądałam. Ale mówili, że jest fajne! Akcja… i chyba dramat
…
- Niech
będzie- zgodzili się.
Zanim
podjęli decyzję, odebrałam brutalnie pilot z ręki Winiarskiego. Nie był bardzo
z tego zadowolony, ale co tam. Podałam Cichemu płytę, którą włączył.
-Usnę-
powiedział Dziku, niemal chrapiąc.
Włączyłam
‘play’. Kiedy się zaczynał… było tak
ponuro. Ale czułam, że to bardzo dobry film. Rozłożyłam się wygodnie, Zbyszek
przytulał się do moich pleców, a Michał oparty o ścianę, patrzył na telewizor
bez prawie żadnych uczuć.
- Zaczyna
się jak „Gladiator”- westchnął Igła.
Kontem oka
widziałam, że wszyscy siatkarze już byli pochłonięci scenami z filmu. Nawet ten
zasypiający Kubiak. Kiedy ta mała dziewczynka zginęła, po moich policzkach popłynęły
pojedyncze łzy. Chłopaki też byli wzruszeni tą sytuacją. Ale płakać, nie
płakali. Chociaż Zibi ratując się przed tak silnymi emocjami, schował twarz w
moich czarnych włosach. Pogłaskałam go dyskretnie po ręce, za co dostałam
buziaka w szyję.
Po seansie
nikt się nie ruszył. Zrobiło na nas tak duże wrażenie. Dopiero po kilku
minutach odezwał się Grzesiu Kosok.
- To było
lepsze niż „Gladiator”.
Z czym się
oni zgodzili. Ja nie oglądałam, ale jestem pewna, że mają rację. Wychodzili
grupkami, rozmawiając o niektórych akcjach.
-
Wiedziałem, że to będzie fajne- stwierdził ożywiony już Dziku. – Tytuł mi to od
raz mówił…
- Oczywiście
to, że miałeś spać podczas filmu… udajemy, że tego nie było?- zachichotałam.
- A było coś
takiego?- zdziwił się.
Pokiwałam
głowa z rezygnacją. Spojrzałam na zegarek. Było przed 22.00. Wszyscy udali się
do swoich pokoi. Moi lokatorzy jeszcze żyli w euforii, więc szybko wzięłam
ręcznik i piżamę. Wzięłam gorący prysznic, zajmując łazienkę. Zanim oni to
zrobili.
Gdy wyszłam
kłócili się, kto następny. Wygrał Zibi, a Krzyś stwierdził:
- Dałem mu
wygrać, bo jest młodszy…
Aha… jasne,
jasne. Postanowiłam więc zadzwonić jeszcze dziś do Weroniki i zapytać o Marka.
Wybrałam jej numer dwa razy. I dwa razy nie odebrała. Może śpi już? Albo po prostu
jej się rozładował telefon… Zadzwonię rano.
***
Obudził mnie
budzik Igły. Jakieś dziwne kury piały.
- Igła…-
mamrotałam.- Wyłącz to dziadostwo…
Nic. Nawet
nie drgnął. Po kilku sekundach wyłączyło się to coś. Wdzięczna losowi,
przeciągnęłam
się.
- Ała!-
zarył Zbyszek.
-Oj…
przepraszam, kochanie- zawstydziłam się, bo swoim łokciem uderzyłam go w brodę.
– Wybaczysz?
Odwróciłam
się w jego stronę. Wyglądał tak pięknie z rana! Otworzył jedno oko.
- No nie
wiem…
Westchnęłam.
Zbliżyłam twarz do jego twarzy i spojrzałam mu w oczy. Potem dałam całusa w
policzek.
Zmarszczył niezadowolony brwi.
- Mogłaś mi
wybić szczękę- oskarżył.
Przewróciłam
teatralnie oczami i szybko pocałowałam go w usta.
- I tylko
tyle?- udawał oburzonego.
- A
zasłużyłeś na więcej?- spytałam czysto teoretycznie.
W odpowiedzi
postukał się w drugi policzek palcem wskazującym. I czekał. Znów przewróciłam
oczami i pocałowałam w to miejsce. Myślałam, że to koniec. Ale on najwidoczniej
nie miał dość. Powtarzaliśmy tą czynność dotąd, aż mu się znudziło. W pewnym
momencie, kiedy się nad nim nachylałam, po prostu chwycił mnie w pasie i
przewrócił (bo klęczałam przez ten czas) na siebie. Trzymał w żelaznym uścisku
i nie mogłam mu się wyrwać.
- Zbyszek… -
ostrzegłam.
Ale on sobie
nic z tego nie robił tylko zaczął mnie namiętnie całować. W końcu się poddałam.
- Hej!-
zawołał oburzony Igła.- Może tak nie przy mnie, co?
Zaśmialiśmy
się i oderwaliśmy od siebie. W jego oczach widziałam ogniki.
- Idę do
łazienki- oświadczyłam. Szybko przebiegłam do pomieszczenia i zamknęłam drzwi
na klucz. Oparłam się o nie i przez chwile tak stałam. Myślami wróciłam do
rzeczywistości. Jest masa spraw, które muszę wyjaśnić… Tata na przykład.
Podeszłam do
umywalki. Umyłam twarz i zaczęłam szczotkować zęby.- Tata. Cóż… jak Weronika
nie odbierze, będę dzwonić do Gabrysi. A ta będzie musiała mi powiedzieć, co
jest grane. A może nie powinnam czekać, tylko jechać do Rzeszowa? -Przez chwilę
przestałam robić idealne kółeczka na szkliwie zębów.- Nie, to by było głupie… -Wróciłam
do czynności.- No a jeżeli on potrzebuje pomocy? Jeżeli ja, jako jego córka
jestem mu najbardziej potrzebna? Jest chory? Znów serce, czy tym razem coś
mniej poważnego? Tyle pytań… żadnej odpowiedzi. Tylko dlaczego on nie chce mi
powiedzieć nic, skoro wszystko nie jest tak poważne?
Druga sprawa
to Michał. – Opłukałam jamę ustną, odłożyłam szczoteczkę do kosmetyczki i
wyjęłam szczotkę do włosów. Zaczęłam je czesać.- Ten też nie daje mi spokoju.
Wolę chyba nie patrzeć na fb ile mam od niego nowych wiadomości. Naprawdę on
nie potrafi zrozumieć, że nie mam zamiaru się z nim spotykać? Czy nie widzi i
nie wie, że jestem ze Zbyszkiem szczęśliwa? Jest tak głupi, czy tylko udaje?!
Najchętniej wysłałabym mu jedną krótką wiadomość, typu: „Odczep się. Nie chcę cię.
Nie dzwoń. Nie pisz. Daj mi żyć.” Ale czy to będzie dobre rozwiązanie? Chyba
powinnam się z nim spotkać i obgadać wszystko. Tylko że jest problem. Ja nie
chce go widzieć, bo się boję. Czego? A tego, że uczucia, jakimi go darzyłam
wrócą. Z podwójną siłą. Ile to ja razy po jego wypadku i kiedy odkryli tą
krótkotrwałą amnezję, myślałam jakby to było gdyby… Chciałam o niego walczyć.
Ale on sam nie chciał. Postanowiłam zaczekać, co zaowocowało jego nową
‘miłością’. A potem moją. Ja nie żałuję. Jestem szczęśliwa.- Odłożyłam
szczotkę, poprawiłam włosy, żeby się idealnie rozłożyły. Chwyciłam spodenki i
koszulkę. Szybko je założyłam. – A więc to tak ma być? On ma cierpieć. A ja mam
być szczęśliwa. Tylko, czy on serio mnie jeszcze kocha, czy to tylko takie
przyzwyczajenie? Powinnam o tym powiedzieć Zbyszkowi? Raczej tak. Potrzebuję
jego pomocy. Ale nie teraz. Teraz on jej potrzebuje. Teraz to ja dla niego
muszę być wsparciem. – Wyciągnęłam tusz to rzęs i kilka razy przeciągnęłam.-
Kiedy będzie po wszystkim, wtedy poproszę go o pomoc. Teraz nie mam serca tego
robić. A poza tym on sam ma jakiś problem, z którym jeszcze się ze mną nie
podzielił. Ale ja jestem cierpliwa. Poczekam.
- Wolne-
oznajmiłam wychodząc.
- Wreszcie!
Ileż można siedzieć w łazience?!
Krzysiu był oburzony.
- Wstawaj
Zbyszek…- ściągnęłam z niego kołdrę. Był w samych bokserkach.
Otworzył
oczy i ziewnął. I w tym momencie drzwi się otworzyły i wparował Kubiak.
- A ty co?
Pomyliłeś pokoje?- wkurzył się Zibi.
- Przybyłem
was rozbudzić. A poza tym wstałem dziś najwcześniej.
Posłałam
pytające spojrzenie, ale mi nie odpowiedział.
- Przez
ciebie miałem koszmary- wycelował we mnie palec wskazujący Dziku.
- A to
ciekawe…- usiadłam na kraju łóżka, czekając na fascynującą opowieść.
- A to
ciekawe, bo ja miałem same fantastyczne sny… o tobie- rozmarzył się Zbyszek,
mówiąc do mnie.
- To się
cieszę, Zbysiu- przeczesałam mu ręką włosy. – No, Michał! Opowiadaj, co i
dlaczego?
- Tak więc…
rozpoczynając moją jakże ciekawą historię, powiem wam, że jeszcze nigdy czegoś
podobnego nie przeżyłem! Przez Ankę i jej film „Igrzyska śmierci” miałem
koszmary!
- Do rzeczy-
popędził Zibi.
- No chwila…
to taka zapowiedź, żeby was potrzymać w niepewności- puścił do mnie perskie
oczko. – Otóż. Śpię sobie spokojnie, a tu nagle znajduję się w lesie i goni
mnie… uwaga… dzik!
Ja, Zibi i
Igła, który właśnie do nas dołączył, wybuchliśmy śmiechem.
- Dzik,
który miał dziwne uszy… jakby psie uszy- zadrżał na samo wspomnienie.- Gonił
mnie przez prawie cały sen! A do tego moja Monika się tam znalazła… i prawie
się o nią zabiłem!
Śmialiśmy
się teraz jak na super komedii.
- Takie sny
to tylko ty miewasz…- wystękałam.
-
Przyszedłem cie oskarżyć, Anno.
- Taaa,
biore na siebie tą odpowiedzialność- zachichotałam.
- Oj, Dziku,
Dziku… co z ciebie wyrośnie…- Igle już całkiem się poprawił humor.
- Żołędzie
na wierzbie czy żołędzie na sośnie?- zakończył Zibi.
I w takich
nastrojach zeszliśmy do stołówki. Oczywiście jeszcze zanim usiadłam, Kubiak już
opowiadał swój sen wszystkim naokoło. Gdy wreszcie dołączyłam, chłopcy już się
śmiali.
Spojrzałam
na stół. Przede mną, na zielonej serwetce stał kubek. Ale nie byle jaki kubek.
A raczej nie byle jaka zawartość…
- Kawa…-
rozmarzyłam się.
- Taką, jaką
chciałaś- uśmiechnął się Ziomek.
- Szczerze
wątpiłam, że dotrzymacie słowa…
- A to się
chyba mile zaskoczyłaś, co?- zachichotał Paweł.
- Ja po nią
poszedłem- powiedział chwaląc się Dzik.- Mimo tych koszmarów, które przez
ciebie dostałem w nocy!
- A jednak
masz serce- zakpiłam. – Umowa, to umowa. Pamiętajcie o dzisiejszym treningu… i
każdym innym.
- Nadal
uważam, że jesteś bezduszną kobietą!- naburmuszył się znów Igła.
- Wiesz,
Krzysiu… mogłam dodać dziesięć okrążeń…
- Wystarczy
nam już te dodatkowe trzy okrążenia i dziesięć pompek…
- Nie
marudź.
Może kiedyś
im powiem, że dali się złapać jak mucha na lep… może kiedyś. Aż się zaśmiałam.
- Co cie tak
bawi? Nasza niedola?!- oburzył się Bartek.
Wzruszyłam
tylko ramionami. Zaraz spoważniałam, bo niedługo muszę załatwić kilka ważnych
spraw.
Gdy
siatkarze wyszli na poranny trening, ja zostałam w pokoju i wykonałam telefon.
Do Weroniki. Odebrała po trzecim sygnale. Wyjaśniła mi całą sytuację. Ojciec
musiał przejść tylko kontrolne badania bo ostatnio się źle poczuł. Ale już jest
wszystko w porządku. Nawet z nim kilka minut porozmawiałam. Oświadczyłam, że
zawsze mogę wrócic do Rzeszowa, jeżeli będzie mnie potrzebował.
- A… jeszcze
jedno!- powstrzymałam go przed odłożeniem słuchawki.- Jeżeli jeszcze raz
napędzisz mi takiego stracha to obiecuję, że żaden lekarz ci nie pomoże-
zagroziłam.
Zaśmiał się
i rozłączył. A ja włożyłam dres reprezentacji. I wyszłam z budynku udając się
na siłownię, gdzie ćwiczyli chłopcy.
- O! Nasz
kat idzie- zawołał Igła.
Nie miałam
czasu na pogaduszki w ich towarzystwie. Musiałam wziąć się do pracy. Jak zawsze
pomogłam naszemu Łysemu Terroryście i przez resztę dnia pisałam sprawozdania.
Wieczorem byłam padnięta. Oczywiście na treningach zaszczyciłam siatkarzy swą
obecnością, z czego nie byli zadowoleni. Musiałam dopilnować, że nie oszukują.
Poza tym obiecałam Andrei, że pomogę mu na hali. Zasnęłam niemal natychmiast.
Kolejny
dzień miną szybciej niż się spodziewałam. Śniadanie, bieganie, pisanie
sprawozdanie, obiad, trening… wieczorem musiałam pomóc Łysemu i Kubie w
masowaniu siatkarzy. Wszyscy bili się, żeby przyjść do mnie na stół. W końcu
zdenerwowałam się i oświadczyłam, że jeżeli nie przestaną to sobie pójdę. Chyba
zrozumieli aluzję i po prostu grzecznie czekali na swoją kolej. Po masażu
musiałam dokończyć pisanie jednego artykułu ze stanu ich psychiki. Zmartwił
mnie Krzysiu, który od rana był posępny. Gdy zapytałam o to, dowiedziałam się,
że Dominika jest chora. Dałam mu kilka cennych rad, które widocznie zaczął
przestrzegać. Bo kolejnego dnia miał lepszy humor. I na stołówce i w pokoju był
weselszy i żartował. Zrobiłam mu kawał. Kolejny… Nie spodziewał się, że tym
razem użyję brutalnego sposobu, aby go rano rozbudzić. Włożyłam i podałam
wieczorem stopery do uszu Zbyszkowi. Pod poduszką Igły schowałam budzik. Nawet
się nie zorientował, bo poduszkę miał dość grubą (swoją drogą najlepszą z nas
wszystkich). Rano nawet nie usłyszałam jak wrzeszczy. W końcu zdjął ze mnie
kołdrę i zaprowadził do łazienki. No, okej. Zaniósł wbrew moim wrzaskom i
błaganiom. Dostałam deja vu. Po prostu wpakował mnie do brodzika i puścił zimną
wodę.
Ostatniego
dnia przed wyjazdem do Londynu, Andrea zrobił tylko dwa treningi. Rano na hali
dwie godziny i po południu również. Wieczorem mieliśmy czas na pakowanie
rzeczy. Nie powiem, to chyba najśmieszniejsza część tego dnia. Uzgodniłam z
Igłą, że nasza ‘wojna’ została zakończona. Oczywiście przed tak zwanym paktem,
odbyła się duża rozmowa. Otóż Krzysiu uważał, że powinien wygrać. Bo jak sądzi,
miał lepsze pomysły. Ja natomiast mówiłam podobnie. Tylko, że o sobie.
Zaczerpnęliśmy pomocy u innych siatkarzy. Zibi oczywiście stanął po mojej
stronie. A jak on, to Kubiak brał z niego przykład. O Bartmanowej i Kubiakowej
rozmowie wiedziałam tylko ja. Zibi zagroził, że jeżeli drugi nie stanie po
mojej stronie, pierwszy się obrazi na amen. I takim to sposobem miałam dwóch
zwolenników już na początku. Dołączy Paweł i kilkoro innych siatkarzy.
Krzysiowi brakło jednej osoby do wyrównania ze mną. Więc niby powinnam wygrać.
Ale zgodziłam się na kompromis. Oświadczyłam, że jest remis. Na początku Igła
nie był z tego zadowolony. Siatkarze też, bo jak mówili wcześniej, zakładali
się o moje lub jego zwycięstwo. Po pół godzinie im przeszło i wszystko wróciło
do normy. Córka Krzyśka czuła się lepiej. Okazało się, że to małe
przeziębienie. Zbyszek nadal nie powiedział mi, o co chodzi. Ale wiem, że
niedługo się dowiem. I miałam dziwne wrażenie, że Kubiak we wszystko jest
wtajemniczony. Zdziwiłabym się, gdyby było inaczej. Przecież są przyjaciółmi! A
i nie wiem, czy inni nie wiedzieli. Miałam się dowiedzieć ostatnia?
O
dwudziestej pierwszej przyszedł do nas Kubiak, Bartek i Grzesiu. Ten ostatni
był w siódmym niebie, bo Gabi codziennie z nim rozmawiała. Przez te kilka dni
codziennie dostawałam poranną, świeżą kawę. Pogadaliśmy i poszliśmy spać.
-------------------------------------------------
Witam ;*
Widzę, że wyświetleń jest coraz więcej... ale komentarzy? To porażka ;c
Moja własna.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam w tym rozdziale. Ale obiecuję, że w
kolejnych będzie lepiej. :)
Udało się! Dostałam się do swojej nowej szkoły, do jakiej chciałam iść :D
jestem zadowolona. Mam nadzieję, że wykorzystam tę szansę. Muszę się lepiej
uczyć... ;a
Pozdrawiam ;*
Gratulacje!! Świetny rozdział :) Wcale nie zanudzasz. Ciekawa jestem co ukrywa Zibi.
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńGratuluję ;) Ja jeszcze czekam do 16. ;)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału świetny. Ciekawe co ten Zbyś ukrywa. No i znowu się powtórze : Mam nadzieje że dowiem się w następnym ;)
Koszmar Kubiak hahahaaa... dzik go gonił hahahaaa...;) Ale Igrzyska śmierci nie są takie straszne ;)
No to do następnego ;*
PS: Zapraszam do siebie ;)
http://niebujajtaprosze.blogspot.com/
&
http://volleyball-is-my-heart.blogspot.com/
Cóż, niedługo wszystkiego się dowiecie ;a
UsuńBuziaki ;**
Na początku jedno wielkie PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM w sumie Cię razy 154198528498641987498419849...141411561 ;> troszkę nazbierało mi się u Ciebie zaległości, wypadł mi taki niespodziewany wyjazd i niestety nie miałam tam dostępu do internetu, brak okna na świat... Dziś sobie tu zaglądam, a taka niespodzianka ni mnie czekała dwa wspaniałe rozdziały *_* Dobra koniec tego pierdzielenia, nie chciałabym Cię zanudzić na śmierć, bo czyje opowiadanie będę czytać?? ;>
OdpowiedzUsuńjeszcze tylko Ci napiszę, że jestem strasznie, ale to stroasznie leniwa moje zdanie co do obu (obu czy obydwu??) rozdziałów napiszę w jednym, ok?? Jako, że jestem optymistką to założę, że się zgodziłaś xD
A więc co do rozdziału LXXIII, no co ja mogę Ci napisać wspaniałyfantastycznycudownyświetnysupermegazajebisty, takie oto słówko sobie wymyśliłam xD Kubiak masz rację rudy to kojot, a nie jakiś niedźwiedź czy wilk ;> Anka jaka kochana załatwiła chłopcom zwolnienie z biegania ;> nic za darmo, ale jednak o swoje trzeba dbać ;> zastanawiam się co tak dręczy tatę Anki, mam nadzieję że to nic strasznego z jego zdrowiem... ;/ Ale Zbyszek jaki słodki, martwi się o naszą Anulcie ;> Sąd Najwyższy Wszystkich Sędziów? Lubię to! hahahaha xD Igła Ty hultaju, sól do herbaty?? I to pięć łyżeczek??? O już czekam niecierpliwie jak Anki Ci się za to odwdzięczy ;> No to żeby Cię nie zanudzac już kompletnie podsumuję ten rozdział jednym zdańkiem ;> jest świetny, nie mam pojęcia skąd bierzesz tyle pomysłów, a przede wszystkim czasu do pisania, wiem że napisanie byle czego zajmuje sporo czasu, a co dopiero takiego cudeńka ;> dobra już koniec o tym ;>
A co do rozdziału LXXIV no po prostu jestem pełna podziwu, jak robisz to, że każdy kolejny rozdział jest jeszcze lepszy od poprzedniego?? Proszę podziel się ze mną ;> Ilość gości to mnie przeraziła... "Kobieto. Zasłaniasz mi pole widziedza." Misiu kultury troszkę, to bądź co bądź jest kobieta!! Ale na szczęście Zbyszek zachował się jak przystało na "dżentelmena" xD Igrzyska Śmierci? Dziewczyno kocham Cię normalnie ;* uwielbiam to ;*** no nie powiem film średni, ale książka <3 nigdy nie czytałam niczego lepszego, wszystkie trzy przeczytałam w 5 dni <3 jak najbardziej polecam, jeśli nie czytałaś, to będzie twoja praca domowa!!
No Anka ze swoim ojcem to ma niemały problem, chociaż może problem to złe określenie, ma no nie wiem jak to nazwać xD ale wiesz o co mi chodzi, prawda? Bo nie wydaje mi się, aby chodziło tylko o badania kontrolne, no takie przeczucie... No i ten cały pożal się Boże Michał, Anka taka mała rada, spotakj się z nim i jeśli nie siłą argumentu, to argumentem siły daj mu do zrozumienia, żeby dał Ci w końcu święty spokój ;> Dzika gonił dzik?? pogoń dzików xD
Pobudka dla Igły jak najbardziej zasłużona, tak trzymaj Anka nie daj mu się ;> Rozeim, a może to cisza przed burzą, którą jedno z nich wykorzysta?? ;> No i zbliżamy się do tego koszmarnego Londynu... ehhh...
Ejjjj nie załamuj się tak brak komentarzy nie jest twoją własną porażką, porażkę ponieśli Ci którzy nie mają czasu na czytanie czy też komentowanie (tak między innymi ja też) bądź Ci którzy nawet nie znają twojego bloga, bo moim skromnym zdanie to jeden z najlepszych tematyce siatkarskiej, serio ;*
Cieszę się razem z tobą, że dostałaś sieę do tej szkoły gdzie chciałaś ;> a nie mówiłam, że tak będzie? ;> słuchaj czasem cioci Oli, a źle na tym nie wyjdziesz (no zazwyczaj xD)
Już kończę ten mój monolog, wybacz mi ja tam mam, że muszę się dzielić moimi przemyśleniami, nawet chciałam coś usunąć, ale wtedy ciągle mi czegoś brakuje ;> To będzie chyba mój najdłuższy komentasz, mam nadzieję że dotrwałaś do końca ;>
ściskam mocno, buziaczki :***
zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com
O rany... przeszłaś samą siebie XD Jedynie mogę podziękować za tak wspaniałe słowa <3
UsuńBuziaki ;**
hahah zawsze się mówi: bede sie uczyć :D gratuluje i super rozdział :*
OdpowiedzUsuńNie no, serio muszę wziąć się za naukę. Jestem zdeterminowana ;p
UsuńDziękuję ;* mam nadzieję, że kolejne rozdziały również Ci się spodobają :)