- Gdzie byłaś całą noc?- zapytał Marek.
- U przyjaciół na imprezie.
- Zjesz coś?
- Nie, dzięki. Już jadłam. Zaraz się pakuję.
- Gdzie jedziesz?- zdziwił się.
- No na turniej. Do Częstochowy.
- No tak. Zapomniałem, przepraszam.
- Spoko.
Zastanowił się chwilę.
- Kiedy wracasz?
- Jutro w nocy. Ewentualnie w niedzielę.
Wyszłam do pokoju. Wyciągnęłam torbę treningową. Włożyłam do niej strój, buty i ubranie na przebranie. Byłam zdenerwowana. Mecz co prawda dopiero jutro, ale już dziś byłam podekscytowana. Mimo, że nie wejdę na boisko, to i tak będzie to wspaniałe przeżycie. Mam nadzieję, ze wygramy to pierwsze spotkanie. Następne będzie u nas. A potem jedno po drugim. W Sosnowcu, Katowicach i ostateczny mecz w Rzeszowie. Wychodzi na to, że kiedy nasza reprezentacja wyjedzie do Spały, ja będę miała wolne. O ile w ogóle dostaniemy się do finał. Bo jeżeli nie, to będę miała wcześniej wolne. Trzeba będzie znaleźć prace. Dalsza nauka? Może. Praktycznie skończyłam psychologię. Mogłabym pokusić się o każdą posadę.
Zanim się obejrzałam, było już po dwunastej. Zabrałam torbę i wyszłam z domu, żegnając się z ojcem.
- Wygraj.- powiedział bardzo spokojnie ale stanowczo.
- Postaram się tato.- Przytuliłam go.
U Gabi byłam chwilę później. Razem udałyśmy się pod hale, gdzie mamy treningi. Autokar właśnie przyjechał. Wszystkie siadłyśmy. Ja wybrałam siedzenie na samych tyłach po prawej stronie od okna. Gabi usiadła po drugiej stronie. Torby położyłyśmy między sobą. Każda założyła słuchawki na uszy i wyjechaliśmy z Rzeszowa.
- Dziewczyny!- Krzyknęła Gabi.- Jedziemy podbić Częstochowę!
- Podbić Częstochowę!- Krzyknęła reszta.
Na miejsce przyjechałyśmy około godziny siedemnastej. Stałyśmy teraz w recepcji czekając na klucze do pokoi.
- Numer 213!- krzyknął trener.
Wybrała go Aga i Maja- moi dwaj wrogowie.
- … 216?
- My!- krzyknęłam.
Odebrałam klucz i wzięłam Gabi za rękę na odpowiednie piętro. Otworzyłam nasze drzwi. W środku było ładnie. Żółte ściany, duże łóżka i mały stolik pod oknem. Dziś było wyjątkowo słonecznie i gorąco. Mam nadzieję, że jutro będzie równie pięknie, ale mniej upalnie.
- To co?- zapytała.- Które bierzesz łóżko?
- Obojętnie.
Podeszłam jednak do tego, które stało pod końcową ścianą. Nagle drzwi otworzyły się. Do środka zajrzał trener.
- Dziewczyny, za godzinę mamy spotkanie. Potem jest kolacja i pokażę wam hale, gdzie będziecie jutro grały.
- Okej.- Odpowiedziałam.
Wyszedł a my zaczęłyśmy się rozpakowywać. Co prawda, praktycznie nie miałyśmy żadnych rzeczy, ale jednak. Ręcznik zaniosłam do łazienki, razem z kosmetyczką. Sprawdziłam łóżko- miękkie, idealne.
- Myślisz, że będziemy jutro grały?- Zapytała przyjaciółka.
- Gabi, ty na pewno.- uśmiechnęłam się.- Ja raczej nie.
- Niby czemu?- przysiadła się do mnie.
- Jak to czemu? Dziewczyno, mnie nie było na kilku treningach! Na ostatnim się raczej nie popisałam, więc marne szanse. – Zawahałam się.- Ale teraz bym nawet nie chciała…
- Czemu?
Zrobiłam się smutna.
- Ach, chodzi o Michała, prawda?
Pokiwałam głową.
- Ale to nie twoja wina!- położyła mi rękę na ramieniu.- Wszystko się jeszcze ułoży, zobaczysz.
- Nie, Gabi. To się nie zmieni. – Powiedziałam załamana.- On już woli tą Agatę! Nie chce mnie, rozumiesz?- zaczęłam płakać.- On na mnie krzyczał! Nie chce mnie widzieć!
Przyjaciółka mnie przytuliła.
- Cii… spokojnie- szeptała.- Bądź silna. Jeżeli on naprawdę nic nie pamięta, to również nie jego wina. Nic nie możemy zrobić. Skoro woli tą żmiję, niech tak będzie. Musisz zapomnieć, albo walczyć. To twoja decyzja.
- Nie mam już o co walczyć.- Wyszeptałam w jej długie, złociste włosy.
Siedziałyśmy, całą drużyną, w dużej świetlicy. Na dużym ekranie, trener pokazywał nam przeciwniczki. Zwracał uwagę na każdy szczegół. Na końcu zwrócił się do Libero:
- Anka, Majka!- powiedział.- Uważajcie na numer siedem. To sprytna żmija.
Nie wiem czemu, ale strasznie mi się żmija kojarzyła ze Zbyszkiem…
- Potrafi wykiwać i blok i obronę. Już nie raz dała mi się we znaki! Atakuje na lewym skrzydle. Najczęściej wali po prostej. Ale kiedy widzi, że na środku nikogo nie ma, jest nieobliczalna. Wy już wiecie, jak najlepiej to rozegrać- mrugnął do nas.
Oj tak. Wiedziałyśmy doskonale! Myliłyśmy najlepsze zawodniczki. One nas nie wykiwały, prawie nigdy. A to dzięki trenerowi.
Potem mówił nam o środkowych. Pokazał niektóre akcje i kazał iść na kolację. I tak zrobiłyśmy. O dziewiętnastej siedziałam przy stoliku z Gabi i Angeliką ( nasza najlepsza rozgrywająca). Były różne przysmaki, ale ja wybrałam płatki z mlekiem, jak zawsze.
Po kolacji udałyśmy się do pokoi. Odpoczęłyśmy i na wpół do dziewiątej zawieźli nas na hale. Nie ćwiczyłyśmy tam, ale wzięłyśmy piłkę i poodbijałyśmy. Żeby się przyzwyczaić do nowego miejsca.
Rano wstałyśmy o siódmej. Poszłyśmy na śniadanie. Potem o dziesiątej byłyśmy na hali. Mecz był za trzy godziny. Teraz patrzyłyśmy jak nasze przeciwniczki grają. Nie grały na Maksa, ale trochę poodbijały. Godzinę później my się rozgrzewałyśmy i nasi fizjoterapeuci nas rozgrzewali. Mi trafił się młody, 28-letni Kuba.
- Anka, rozluźnij się!- powiedział.
- Tak, tak już. Ale to tylko łatwo powiedzieć.
- Wiem, że się stresujesz, ale nie masz czym. Z tobą na obronie…wygramy w dwustu procentach!
- Chyba kpisz!- zaśmiałam się głośno.
Ale zaraz potem skrzywiłam. Kuba właśnie masował mi lewa łopatkę.
- Nie kpię z ciebie. Nigdy. – Uśmiechnął się.- Mam nadzieję, że ciebie trener wystawi.
- Wątpię w to. Ale miło… kurwa!
Mimowolnie wyrwałam mu się. Bo zaczęła mnie kostka kłuć.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało.
- Dzięki, że wierzysz we mnie!
- Nie ma sprawy- uśmiechnął się.
Kiedy już byłyśmy rozgrzane, trener nas zawołał.
- Oho, - powiedziała Angelika- trener poda skład.
- Ty akurat się martwić nie musisz- powiedziała Agnieszka( nasza środkowa)
Trener ponaglił nas i kazał usiąść na ławce. Wyjął swoją tabliczkę i mówił skład. Ja nie byłam zaskoczona. Wystąpią następujące osoby:
Angelika(rozgrywająca)Najma, Agnieszka(środkowa)Maik, Karolina(środkowa)Koralik, Agata(atak, prawa antenka( mój wróg))Kędzior, Dominika(lewa antenka) Stasiuk, Monika(przyjmująca, która pomaga mi)Mirek, Gabrysia( przyjmująca)Maszowska i Majka( Libero) Dąbrowska.
Mnie tam nie było. Ale nie byłam zaskoczona, tak jak mówiłam. Jednak kiedy się rozeszłyśmy, a ja zakładałam koszulkę rezerwowej, trener podszedł do mnie.
- Anka- powiedział- to, że cie nie wystawiłem, to nie znaczy, że nie jesteś najlepsza. Muszę zobaczyć jak Majka sobie radzi. Gdybyś ty poszła na przykład do lepszego klubu.
- Na razie nie mam takich planów…
- Ale jednak. Później muszę z tobą porozmawiać.
I poszedł, zostawiając mnie ze swoimi myślami.
Pół godziny przed meczem, poodbijałyśmy z naszymi rywalkami. Potem poćwiczyłyśmy zagrywki i przyjęcia.
Ale w końcu nadszedł ten moment. Moment, kiedy nasza drużyna walczyła o wejście do turnieju. Wejście na czwarte miejsce.
--------------------------------
Witam. Znów nowy rozdział :)
Dodaję, bo chciałam się z Wami podzielić moimi przemyśleniami dotyczącymi reprezentacji.
Rozumiem, że Krzysztof Ignaczak nie będzie grał w tegorocznych ME. Znaczy nie rozumiem, ale pogodziłam się z tym. Trener Anastasi wie co robi. Ufam mu, zawodnicy też.
Przykro mi, że Igła nie zagra. Po dzisiejszym artykule dodanym prze Przegląd Sportowy, nie wiem co myśleć.
Różnie ludzie na to reagują, ja jestem w szoku. Tak, jak jedna osoba na Twitterze mi napisała, nie będziemy wiedzieć, co się u nich dzieje. Bo jeżeli nie będzie Krzyśka, nie będzie Igłą Szyte.
Moje słowa mało się liczą, ale naprawdę chciałabym, żeby ten siatkarz grał w kadrze jeszcze przynajmniej do Igrzysk w Rio. Nie mam pojęcia, co Andrea wymyślił, ale powinniśmy mu zaufać. Chociaż ja sama mam z tym kłopot.
Nie wyobrażam sobie Reprezentacji Piłki Siatkowej Mężczyzn bez Krzysztofa Ignaczaka i jego małej kamery. Kamery, dzięki której mogliśmy poznać bliżej naszych reprezentantów. I dzięki któremu pokochaliśmy siatkówkę jeszcze bardziej.
Pozdrawiam, Wiq
cudne opowiadanie <3 czekam na więcej i z niecierpliwością :*
OdpowiedzUsuńkiedy dalszy ciag ?? :D
OdpowiedzUsuńDziś wieczorem będzie nowy rozdział :)
Usuń