niedziela, 10 listopada 2013

XLIX



Trzymając się za ręce, wróciliśmy do pokoju. Otworzyłam drzwi i weszliśmy cicho. Chyba byliśmy sami. Zbyszek obrócił mnie przodem do siebie i pocałował w czoło. I nagle usłyszeliśmy kroki z łazienki.
- Dam, dam da da dam….- wyłonił się ktoś z kamerą.- A oto nasza para zakochańców!
Odskoczyłam od Zbyszka i spojrzałam z byka na Igłę. Nagle wyszedł jeszcze z łazienki już uśmiechnięty Kubiak.
- Poczekaj, poczekaj…- wtrącił. Podszedł do mnie i spojrzał w oczy.- Szklące.- Potem w Zbyszka.- Za mgłą… Zibi nam się zakochał!
Zaśmiali się.
- Uwaga, proszę państwa- Igła mówił do kamery.- Ta kobieta i ten mężczyzna kiedyś się nienawidzili. Teraz się kochają. Czyż ot nie fantastyczne?
- Więc wniosek jest taki- mówił Dzik za niego.- Kochajmy się ludzie, bo bez kochania jesteśmy nikim!
Pokręciłam głowa i się zaśmiałam. Razem z Bartmanem usiadłam na jego łóżku. Rozłożył ramiona i usiadłam, a on objął mnie i mocno przytulił. Zaśmiałam się, wzięłam laptopa i włączyłam internet. Razem przeglądaliśmy strony.
- To może my wam przeszkadzać nie będziemy…- zachichotał Igła.
- Muszą porozmawiać!- Dzik przeciągnął dziwnie ostatnie słowo.
- A idźcie stąd!- Zbyszek chwycił poduszkę i rzucił w nich. Kubiak oberwał w głowę. Zaśmialiśmy się i wyszli.- Idioci…
- Kochani idioci- poprawiłam.
Zachichotał i dalej przeglądaliśmy różne strony.
Nie mogłam się skupić na tym, co robiłam. Czytaliśmy jakiś głupi artykuł. Ale ja tylko przeczesywałam litery wzrokiem. Nie mogłam się skupić. Czułam zapach mężczyzny, który mnie przytulał. Jego dotyk mnie rozpraszał, oczy doprowadzały do szaleństwa. Chciałabym patrzeć na niego, dotykać warg, policzków i umięśnionych ramion… Michał odleciał. Nie było go teraz. Czułam się swobodnie.

Zbyszek.
Siedziała w moich ramionach i czytała artykuł. Mało zwracałem na niego uwagi. Udało się. Byłem pewny, że mi powie tak. Kupiłem wcześniej ten łańcuszek, żeby wiedziała. Wiedziała, że jestem z nią. Nie wiem, co do mnie czuje. Bo ja ją kocham, szczerze kocham. Nie powiedziała mi tam tych dwóch magicznych słów. Ale ja wciąż czekam. Bo wiem, że ona coś do mnie czuje, tylko potrzebuje czasu. Ja to rozumiem.
W końcu włączyła przegląd sportowy.
- Nic ciekawego w tym internecie…- mruknęła.
- Możemy porobić coś ciekawszego- odparłem, nie myśląc o czym gadam.
Nachyliłem się, odgarnąłem włosy z jej ramienia i wtuliłem policzek w jej szyję. Chciałem się napawać jeszcze jej zapachem. Był taki jakiś fiołkowy?...
- Wiesz, może się przejdziemy?- spytała mnie, zamykając laptopa.
- Jest zimno. Chce ci się?- uniosłem jedną brew.
- Cokolwiek, tylko nie siedzenie bezczynnie…
Przewróciłem oczami. Miała wstać, ale gdy odłożyła laptopa, przewróciłem ją na łóżko obok siebie. Pocałowałem namiętnie. Miała takie małe, słodkie i piękne usta, że aż same chce się całować. Leżeliśmy do siebie bokiem. Ona głaskała mnie po policzku, a ja ją po plecach. Nagle drzwi się otworzyły. A my nawet się nie poruszyliśmy o centymetr.
- No widzę, że wreszcie się pogodziliście- stwierdził Ziomek.
- A kłóciliśmy się kiedyś?- zdziwiła się Anka.
- Czyli to już oficjalne?...- może bardziej stwierdził niż zapytał Guma.
Kiwnąłem głową dziewczyna też, pomału.
- A pomyśleć, że tak go nie trawiłaś!- Prychnął Możdżon.- A teraz się z nim w łóżku myziasz.
Zachichotali, łącznie ze mną.

Po rozmowie i śmiechach z naszymi ‘ziomkami’, udaliśmy się na kolację. Cała nasza paczka. Igła, Kubiak i Kurek, już kombinowali jakąś imprezę. Szłam ze Zbyszkiem, trzymaliśmy się za ręce. Od dziś, na serio nie chciałam go odstępować nawet na krok. Od tamtego snu… Bałam się, że odejdzie i mnie zostawi. A ja już tego rozstania nie przeżyję.
- Dołączycie się dziś do nas?- zapytał uśmiechnięty Kuraś.
- W jakim sensie?- spytałam chichocząc.
- Chodzi mi o to, czy oglądacie z nami jakieś filmy?...
- I Ziomek robi muuuzykę- dodał Igła.- Moim boomboxem.
- Czyli, szykuje się imprezka?- dopytywał się Zbyszek.
Potwierdził dziwnym uśmiechem i poruszył śmiesznie brwiami, że aż musiałam zachichotać.
Weszliśmy na stołówkę i usiedliśmy na swoich miejscach.
- Niech będzie- stwierdziłam z uśmiechem.
Zbyszek wstał, żeby iść sobie nałożyć jedzenie.
- Możesz mi też przynieść?- poprosiłam słodko.
Uśmiechnął się i poszedł.
- Anka, ty wiesz co robisz?- zapytał Winiar.
- No, powiedz mi. Co takiego robię? – byłam tego naprawdę ciekawa.
- Wiążesz się z człowiekiem bez uczuć. Bartman to typ, który wykorzystuje i zostawia- zrobił dziwna minę.
- Nie musisz się martwić o to.- Dzik luknął na Zbyszka, a my za nim.- On poza nią świata nie widzi. Trzeba przyznać, ma gust…
- Hej! Ja tu nadal jestem- przypomniałam o sobie.
Zibi już z talerzami zbliżał się.
- Jesteś pierwszą, no drugą, kobietą jaka go na serio zainteresowała. Brawo!- Klasnął w ręce.
No tak. Kto inny by tak dużo wiedział o sobie jak nie najlepszy przyjaciel?...
- Proszę- Bartman postawił przede mną talerz i sam usiadł.
- Dzięki.
Nie mogłam się powstrzymać i cmoknęłam go w policzek. Zrobił słodką minkę. Oczywiście nie pozostawiono tego bez kąśliwych uwag, komentarzy i gwizdów.
- Widzę, że miłość rozkwita na całego!- Zachichotał Łukasz Żygadło.
- I nawet łańcuszek jej dał, widzieliście?- Wtrącił Krzysiu, wskazał na moją szyję.
- Jakież to romantyczne... - westchnął, udajac zadumanego Grzesiu.
- Nie zjem tyle…- jęknęłam gdy zwróciłam spojrzenie na moją kolację. I równocześnie próbowałam odwrócić ich uwagę od mojego prezentu.
- Jedz.
Westchnęłam i wzięłam gryz kanapki. Była dobra, ser, pomidor… Kocham takie. I skąd Zibi to wiedział? Ledwo zjadłam jedną kromkę, a już kazał mi jeść następną.
- Czyżbyś chciał mnie utuczyć?- wkurzyłam się.
- O to się nie martw- spojrzał na mnie pobłażliwie.
Posłałam mu wzrok typu: „Nienawidzę cię!”. Ale zaraz potem się uśmiechnęłam. Czyżby ktoś właśnie zaczął o mnie dbać? 
Szybko dokończyłam, siatkarze poczekali na mnie i poszliśmy do pokoi. Walnęłam się na łóżko, tyłem do wszystkich. Było mi niedobrze. Za dużo zjadłam. Nagle czyjeś ręce objęły mnie od tyłu. Nigdzie bym ich nie pomyliła.
- Gniewasz się?- zapytał smutny.
„Nie patrz! Nie wolno mu spojrzeć w oczy…” Mruknęłam tylko.
- No, nie gniewaj się… musisz więcej jeść- zaprotestował.
Obróciłam się do niego. I mimo własnych przestróg, zajrzałam w jego oczy. Zatraciłam się normalnie. Mówił coś do mnie, ale ja nic nie słyszałam.
- Serio się gniewasz?... Na mnie…
Musnął moje ramie nosem. Kurde, on wiedział jak zadziałać!
- Tak- odparłam twardo.
Przejechał nosem po mojej szyi.
- Na pewno?- dopytywał się.
Zaraz zwariuję! On mnie zabije, dostanę ataku serca!
- No… tak…- słabł mi pomału głos.
Oczywiście to zauważył i wykorzystał. Dalej muskał mnie nosem po brodzie i po żuchwie. Mimowolnie zmrużyłam oczy. To było silniejsze ode mnie!
- Nie gniewaj się…- szepnął do mojego ucha i pogłaskał mnie po policzku.
Moje serce pracowało jak nigdy. Waliło jak oszalałe. Zrobiło mi się gorąco. Przeczesałam dyskretnie pokój. Igły w  nim nie było.
- No, może…- szepnęłam słabo.
Jezu, jak on na mnie działał! Jak jakiś narkotyk, kuźwa. Nadal z przymrużonymi oczami, patrzyłam przez rzęsy na jego twarz. Musnął mnie w kącik ust. Nie wytrzymałam.
- Ty, to potrafisz doprowadzić człowieka do szaleństwa!- wkurzyłam się i sama go pocałowałam.
Wyraźnie był zadowolony.  Położył się obok, objął mnie jednym ramieniem. Wczułam się. Był taki delikatny… I kto by pomyślał? On, twardziel i bohater na boisku, tutaj taki mały, skromny i delikatny… Wczepiłam swoją dłoń w jego czarną czuprynę. A jego ręka masowała mi plecy, potem zjechała na moje udo. Z niedowierzaniem i uśmiechem przesunąłem ją na biodro, żeby go nie kusić. Ale on swoje. W końcu znalazła się pod moją koszulką.
- Kocham cię- szepnął.
Nie wiem, który to już dzisiaj raz. Ale schlebiało mi to. Miło słyszeć takie słowa non stop. On też na nie czeka.
- Jesteś bardzo ważny dla mnie- spojrzałam mu w oczy.
Nie tego oczekiwał, ale był uśmiechnięty. Czyli- może być. Wtuliłam się do niego. Czy znaczył dla mnie naprawdę więcej niż zwykły chłopak? Bałam się wciąż mu powiedzieć.
- Co z twoją nogą?- spytał ni z gruszki, ni z pietruszki.
- Jest okej- stwierdziłam.- Będę niedługo musiała znów iść na kontrolę, najlepiej przed wyjazdem z wami.
- Pójdę z tobą- przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Nie musisz, wiesz przecież.
- Ale chce.- Uśmiechnął się.- Będziesz dalej grała w siatkówkę?
Był na serio zainteresowany. Ja sama nie wiedziałam, co będzie. Mogłam się tylko domyślać.
- Nie wiem. Zależy od zdrowia- stwierdziłam.- Jeżeli będzie jakakolwiek, malutka szansa na to, że będę mogła wrócić… Nawet nie wiesz, jak o tym marzę!
Ale on wiedział. Wiedział, jak to jest. Też przecież kocha siatkówkę.
- Pomogę ci ze wszystkim- obiecał.
- Czy mogę ci zaufać?- spytałam, patrząc w jego oczy jak zaczarowana.
- Oczywiście. Zawsze możesz na mnie liczyć.
Powiedział to tak szczerze, z taka miłością… Mimowolnie chwyciłam wolną ręką, bo lewą trzymałam go za dłoń, serduszko na mojej szyi. Splótł nasze dłonie i dźwignął do góry. Przyglądał się chwilę, a potem cmoknął moją dłoń. Zarumieniłam się i żeby tego nie zauważył, jak najszybciej wtuliłam głowę w jego tors.
O siódmej musieliśmy wstać. Zbyszka czekał trening. Postanowiłam dziś z nimi zagrać, więc włożyłam spodenki i czarną koszulkę. Oczywiście nie będę szarżować, ale troszkę poodbijam... Poprzyjmuję... Noga mnie nie boli...
- Gotowa? To idziemy- uśmiechnął się Igła.
Mięli na ramionach swoje torby z czystymi ubraniami, nakolannikami, strojem sportowym i żelem pod prysznic. Widziałam jak się pakowali, więc wiem.
- Uważaj na nogę- pogroził mi palcem Zibi.
Przewróciłam oczami. Był zbyt opiekuńczy.
Doszliśmy do szatni. Kazali mi się przebierać u nich, ale odmówiłam.
- Po treningu będą nie zbyt miłe zapachy.- Zmarszczyłam nos.
- No wiesz co?!- zagrzmiał Kubiak.- Obraziłaś mnie!
- Przepraszam- cmoknęłam go w policzek, swoją drogą nieźle musiałam się nagimnastykować, żeby dostać.- Ale taka jest prawda…
Zaśmiałam się i poszłam do osobnej się przebrać. Pięć minut później, gotowa już wyszłam na halę. Chłopcy właśnie doszli. Przywitałam się z trenerem, który pozwolił mi z chęcią pograć pod koniec. A na razie poszłam na bok się rozgrzewać. Rozciągnęłam się i wykonałam kilka innych zadań. Potem poodbijałam trochę piłki z młodszym fizjoterapeutą. Pogadaliśmy trochę. I tak czas minął aż do naszego pojedynku. Siatkarze mnie zawołali. Podeszłam pomału. Andrea układał składy.
- Bartman, Winiarski, Nowakowski, Zatorski, Ruciak i Kosok. – Mówił Andrea. Po angielsku, próbował trochę po Polsku.- Drugi skład: Jarosz, Ignaczak, Żygadło, Tykacz, Możdżonek i Kubiak. Reszta ćwiczy na boku i będzie zmiana składu.
Przybiłam piątki z moimi zawodnikami.
- Jak stoimy?- zapytałam Łukasza.- Na swoich pozycjach?
- Tak, stoimy jak na meczu, tylko w szóstki.
Kiwnęłam głową i stanęłam obok Libero na przyjęciu. Oburzony Ignaczak spojrzał na mnie.
- Ja stoję tutaj- wyjaśnił.
- No chyba nie. Bo ja- uśmiechnęłam się chytrze.
- Zajmujesz moją pozycję!
- Oj tam od razu zajmuję . Tylko na chwilę. Po połowie seta możemy się zmienić.
Kiwnął z dezaprobata głową. A ja zadowolona, usadowiłam się na swoim miejscu. Zaczęliśmy, a trener bacznie obserwował swoich podopiecznych. Moje przyjęcie było w miarę. Wszyscy na mnie serwowali. Ale ja nie dawałam się zaskoczyć. Czasem podbiegał Igła, żeby bronić.Bo ja nie mogłam się rzucać. I pierwszego seta wygraliśmy 26:24.
My zeszliśmy, a weszli ci, co się bawili z piłkami na boku. Patrzyłam jak grają i zaczęłam się rozciągać. Zabolało mnie prawe ramię.
- Pomóc ci?
Obejrzałam się za siebie. Fizjoterapeuta, ten młody podszedł i grzecznie zapytał.
- Jakbyś mógł…- odetchnęłam z ulgą.

Siedziałem na ławce i przypatrywałem się Ani. Trochę się rozciągała, ale miała kłopot z ramieniem. To było widać.
- Pomóc ci?
- Jakbyś mógł…
Zgodziła się! I to do tego młodego. Jakby nie mogła iść do naszego Łysego Terrorysty… Zaczął masować jej rękę. Na jej twarzy widziałem ulgę. Musiało ją to ramię bardzo boleć…
- Stawiam na drużynę Kurka- przerwał ciszę Winiar.
- Coś ty! Konarski ma lepszy skład- zaprotestował Kubiak.
-Zibi!- zawył Igła.- Podziel się swoimi myślami.
Zaśmiali się. Gdy zobaczyli na co patrzę.
- Uduszę tego młodego- stwierdziłem cmokając ustami.
- Ależ ci dziwne myśli po głowie chodzą, Zbyszek…- zachichotał Zati.
Uśmiechnąłem się krzywo. Ale ja głupi jestem. Przecież on tylko masuje jej ramię… Ale gdy zobaczyłem jak się do niej uśmiecha… Myślałem, że mnie szlag trafi. To było okropne! Nie mogłem na to patrzeć. Zwiesiłem głowę. Potem podniosłem i nie mogłem wprost uwierzyć, co widzę. Tego było już za wiele!

Masował mi to ramię. Aż mi ulżyło. Już nie bolało i w ogóle. Myślałam, że zaraz skończy, ale on zamiast odejść do następnego siatkarza, zaczął masować mi kark. I to nie byle jak. Prawie się na mnie położył! Nie chciałam krzyczeć, więc próbowałam lekko, acz stanowczo odsunąć go od siebie. Jednak ten nic sobie z tego nie robił. Byłam bezradna. Nie chciał mi zrobić krzywdy, ale ja się bałam. Po ostatnim wydarzeniu z tym kelnerem… Jestem przewrażliwiona. Zaczęłam się szarpać, a on nie wiedział o co chodzi.
- Nie ruszaj się, musisz mieć wymasowany kark…- powiedział stanowczo.
- Zostaw mnie! Odejdź!- krzyknęłam.
- No, ale przecież…
- Nie słyszałeś, co powiedziała?
Nagle przy mnie stanął mój wybawiciel. Odepchnął chłopaka i kucnął pryz mnie.
- Wszystko okej?- zapytał z troską.
Kiwnęłam głową. Wyprostował się.
- Nigdy więcej jej nie dotykaj!- warknął.
Młody kiwnął głową i obdarzył mnie przepraszającym uśmiechem. Odszedł. A ja odetchnęłam. Nie wiem, czy będę mogła jeszcze mu spojrzeć w oczy. Zbyszek podał mi rękę i pomógł wstać.
- Nie musiałeś na niego krzyczeć- stwierdziłam po chwili, gdy usiedliśmy na ławce.
Objął mnie ramieniem i się do niego przytuliłam.
- Musiałem. Nie potrafiłem patrzeć na to, jak cie dotyka… No a potem twój krzyk. Myślałem, że go rozszarpię- westchnął i pocałował mnie w czoło. – Nie pozwolę Cię nikomu skrzywdzić.
Uśmiechnęłam się do niego. Wierzyłam mu jak nikomu innemu. Wiedziałam, że nie pozwoli. Kocha mnie, sam to powiedział.
I ja chyba jego też…



------------------------------------------

Witam!
Na wstępie od razu chciałam Was przeprosić. Wczoraj nie dodałam jak obiecałam, ponieważ coś mi sie stało z internetem. Dziś został naprawiony... Dzieki Bogu! XD

Niestety wczoraj Resovia przegrała ze Skra po tie-breaku :( Nadal małego dołka mam. 
A dziś najprawdopodobniej jest mecz Barcy, więc może mi sie humor poprawi!

Miałam sie dziś uczyć, ale mi sie nei chciało. Oczywiście jutro na ostatnią chwilę będę wszystko robiła ;D

Dobranoc skarby ;* 
Pozdrawiam. <3

4 komentarze:

  1. Aww *o* Jak ja uwilebiam jak jest tak pięknie i kolorowo i wgl. xd A Zbysiu jaki zazdrośnik ;p Czekam na kolejny! ;) Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :) Kiedy nowy rozdział dodasz?
      Również pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. super :) czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny jak zawsze :) Kiedy następny ? Pozdrawiam O. ;*

    OdpowiedzUsuń