piątek, 29 listopada 2013

LII



Weszłam pomału po schodkach z przodu autokaru. Przywitałam się z kierowcą, który szczerze się zdziwił na mój widok. Aż tak źle wyglądam? Zaraz potem siedzieli trenerzy i sztab. Potem zawodnicy. Stanęłam na środku i się rozejrzałam. Gdzie mam siąść? Wcześniej się nad tym nie zastanawiałam.
W końcu poszłam na sam tył. Po drodze spotkałam kilka miłych komentarzy.
- Zbyszek ci uciekł.
To było stwierdzenie Kurka, który siedział cztery siedzenia od końca. Zobaczyłam przez szybę pędzącego do nas Krzyśka. Więc nie tylko na mnie czekali! Pocieszające.
- No, chodź!- zawołał mnie Zbyszek.
Podeszłam  i miałam zamiar siąść obok niego, ale czyjaś ręka mnie powstrzymała.
- Chyba nie chcesz się z nim gnieść w tak ciasnym siedzeniu?!- zirytował się Igła, który z włączoną kamerą po kolei nagrywał każdą twarz. Doszedł do mnie. – Zapraszam na tyły.
Mrugnął do mnie i usiadł na swoim miejscu obok okna.
- No wiesz, zawsze możesz jeszcze usiąść ze mną- rozpromienił się Kubiak.
- Taa, wtedy to ani ja ani ty nie mileibyśmy spokoju! Zresztą, za misiowaty jesteś!
Siatkarze zaśmiali się na to moje określenie.
- To chodź do mnie…- rozłożył zachęcająco ramiona Bartman.
Cóż… kusząca propozycja. Moja mina była chyba kosmiczna, bo Winiar zaczął komentować moje zamyślenie.Po chwili dałam mu pstryczek w nos.
- Nie tym razem Zbysiu – Pysiu!- Zachichotał Jarski.- Ona woli nas!
Zrobił smutną minkę. Nie patrzyłam już na niego tylko się odwróciłam i usiadłam obok Krzyśka i Jarosza na samych tyłach. Nie patrzyłam na Zbyszka przez chwilę, bo wiem, że gdybym zobaczyła te smutne oczy… pękłabym.
- I tak właśnie zaczynamy nasz pierwszy dzień. W autokarze spędzimy trochę czasu…- mówił do kamery Igła.- O, Ania! Powiedz, jak się czujesz?
- Wypoczęta- wyszczerzyłam się do kamery.
- Jak oceniasz nasz stan psychiczny?- zapytał poważnie.
- Jest jaki jest…  Nie można mówić tu o normalnej psychice…Macie nieźle pokręcone w głowie. Ale czy to można nazwać złym stanem psychicznym? Przecież wy to już od zawsze macie. Takie cechy i wady jak np.nie…
- Nienormalność psychoiczną?- przerwał mi Igła chichocząc- Uważasz nas za nienormalnych?
- To za duże słowo.
- Więc widzicie, taka to jest rozmowa z naszą panią psycholog. Głowa w chmurach, nie da się jej myśli odgadnąć.
Nie słuchałam go. Założyłam słuchawki i puściłam Peje. Zaczęłam nucić. Aż w końcu w myślach śpiewałam i niektóre słowa szeptałam. Przynajmniej tak mi się wydawało… Bo gdy otwarłam oczy, cały autokar patrzył na mnie. Zdjęłam niepewnie słuchawkę i wyciszyłam muzykę.
- No co?
- Winiar, masz konkurencję!- Powiedział uśmiechnięty Magneto.
- Na to wygląda… Wygryzłaś mi pozycję w kadrze!- oskarżył mnie Misiek.
Zrobiłam niewinną minkę i się uśmiechnęłam przepraszająco.
- Już nie będę fałszować. Zamknę się- obiecałam.
Igła trzepnął mnie w ramię.
- Zwariowałaś? Ja to muszę mieć nagrane!- wariował z włączeniem urządzenia.
- Ale co?- zdziwił się Kuba Jarosz.
- No wojnę na głosy między nią- wskazał mnie- a nim- pokazał Winiarskiego.- Takie talenty się psują! Zamiast śpiewać, tańczyć… w siatkówkę grają!
- Ludzie bez rozumu- zachichotał Kubiak.
- Ale z jakim talentem!- Nadal mówił podekscytowany Krzysiek.
- Moja artystka…- szepnął Zbyszek z dumą.
Przesłałam mu całusa w powietrzu. Był obrócony bokiem do nas. I w tym momencie rozejrzałam się dokładnie.  Siedziałam obok Ignaczaka po lewej na samych tyłach. Po prawej miałam Jarosza. Przed nami rozłożył się Bartman, po lewej Kubiak. Dalej Możdżon, Winiar, Kurek, Ziomek, Ruciak, Nowakowski, Kosok i młodzi. Znałam ich bardzo dobrze. Kochałam ich wszystkich jak braci. No,  może jednego szczególnie… Każdy z nich był dla mnie wyjątkową osobą. I ci wariaci byli moimi przyjaciółmi!

***

Wyszliśmy z autokaru, udaliśmy się na lotnisko. Nasze bagaże już zostały przewiezione do specjalnej przestrzeni. Jechaliśmy półtorej godziny, nawet nieźle… Poczułam suchość w moim gardle. Dobrze, że spakowałam wodę do torby. Wyjęłam ją, odkręciłam i wzięłam Kika łyków. Nagle ktoś objął mnie od tyłu. Od razu poznałam ten zapach…
- Zmęczona już?
- Nie. Mam jeszcze siłę i na podróż i na was- zaśmiałam się.
Przytulił mnie mocniej i przyciągnął od tyłu bardziej do siebie. Oparł swój policzek o mój.
- Podzielisz się?- zapytał przymilnie.
- Jasne.- Podałam mu butelkę.
Wypił jej cała zawartość i wyrzucił plastik do kosza.
- Gdzie wszyscy?- zdziwiłam się.
Wokoło nie było naszych reprezentantów. Ale Zbyszek nie był zaniepokojony.
- Spokojnie, wiem gdzie są- mrugnął do mnie.
Byłam ciekawa, więc poszłam za nim. Przeszliśmy wielką poczekalnie i weszliśmy do mniejszej, gdzie nasi koledzy siedzieli na krzesłach, pod ścianami. Zrobiłam pełna uznania minę.
- Mam w głowie GPS- popukał się po czole.
- Jak mogłam w to wątpić!- udałam oburzenie.
Po chwili zaśmialiśmy się i podeszliśmy do siedzącego na ławce Kubiaka z Ruciakiem. Siedliśmy naprzeciwko.
- Już po romantycznym spotkaniu?- zachichotał Misiek.
Posłałam mu zdziwione spojrzenie. Nic nie tłumaczył. Okeej.
- Leci- westchnął Paput.
Obejrzałam się za siebie nie wiedząc o czym on mówi.  Po chwili zrozumiałam. Krzysiek już z kamerą i uśmiechem na twarzy, kierował się wprost na nas.
- … i tak żyjemy!- Zakończył pierwsza wypowiedź.- A teraz- nasza para!
Zrobił zbliżenie na mnie i Bartmana.
- Wszystkie dziewczyny…
- Zwłaszcza te brunetki- wtrącił Kubi.
- …tak, zwłaszcza one- zachichotał Igła- muszą się pogodzić z wiadomością iż ta kobieta, Anna T, ukradła im ...
- … punkt westchnień- podpowiedział Ruciak.
- Może nie punkt… chociaż?...
Zlustrował chłopaka wzrokiem statystyka.
- Igła, czego ty od nas, porządnych ludzi chcesz?- spytałam zrezygnowana.
- Jakbyś nie wiedziała, to twojego kochasia setki brunetek i tysiące blondynek chce ci odebrać…- mówił Rucek.
- Razem ze wstawieniem tego przeklętego odcinka …
- No, no! Tylko nie przeklętego!- Oburzył się Igła.
- …na youtube, ty- wskazał mnie Michał niewzruszony uwaga Krzyśka- zostajesz największym wrogiem tych dziewczyn.
- A właściwie nastolatek- podkreślił Kubiak.
- No i proszę, jak ci to pięknie wyjaśnili!- Stwierdził z uznaniem operator kamery.
Usiadł między mną a moim… chłopakiem ( znów to pomyślałam! Niedługo czas powiedzie ci przyznać to przed światem).
- To twoje całe Igłą Szyte będzie gorsze od poprzedniego.- Stwierdził Kurek, który już kilka minut stał za nami i przysłuchiwał się.
- Bo się Bartoszu nie starasz- uśmiechnął się Ignaczak.
Ten w odpowiedzi pokazał mu język. Jak dzieci… Zmęczona, a raczej śpiąca, oparłam głowę na kolanach Zbyszka i rozłożyłam się na podłodze. Bo postanowiliśmy usiąść pod oknem, było wygodniej. Zaczął głaskać mi policzek. Zamknęłam oczy i na chwilkę odpłynęłam.

Spała tak na moich kolanach. Tak słodko, bezbronnie… Nigdy nie pozwolę żeby ktoś ją jeszcze skrzywdził. I sam będę się starał jej nie zranić. Już tyle wycierpiała! Ledwo zapomniała o Michale. A może nie zapomniała? Wciąż nie jest pewna. Mimo, że powiedziała iż mnie kocha, nie może mnie zaakceptować jako swojego chłopaka. Staram się być jej wsparciem, jej najważniejszą osobą, tak jak ona mnie się stała.
- Idę po kawę!- Stwierdził Ruciak.- Chce ktoś?
- Możesz przynieść wszystkim- uśmiechnąłem się słodko.
Odpowiedział tym samym. Wstał i skierował się do kawiarni na lotnisku. Za trochę więcej niż pół godziny wsiadamy do samolotu. Do Toronto...
- Boję się, co będzie- stwierdził Kurek.
- Nie masz czego. Damy radę! To tylko Liga Światowa…
Igła jak zwykle nas podbudowywał. Podnosił na duchu. Bo sam był takim naszym dobrym duchem zespołu…
- Potrafisz pocieszyć człowieka- prychnąłem.
- No a jak!- Zachichotał.- Ty masz Anię, a my swoje kobiety. Teraz już nie odstajesz- wyszczerzył się.
- Nie odstajesz?- podchwyciłem.
- Nie chce mi się tłumaczyć…- westchnął.
Kiwnąłem głową.
- O, nasz Paput idzie.- Uśmiechnął się Dziku.- Kaawa!..
I wyrwał podchodzącemu swój kubek. Od razu otworzył i się napił. Chyba sparzył się w język, ale nie zważał na to tylko dalej kosztował czarnego płynu.
- Ani tez przyniosłem- powiedział Ruciak.
Odebrałem od niego dwa kubki i postawiłem po swojej prawej stronie na ziemi. Żal mi było jej budzić.
- Obudzisz ją?- zapytał Marcin.- Kawa jej wystygnie.
Zaprzeczyłem ruchem głowy.
- Za pięć minut. Mamy czas, nie chcę jej budzić…
Spojrzałem na śpiącą z czułością. I odgarnąłem jej kosmyk z twarzy, który opadł na policzek.
- Uuuu… Zibi, nie poznaję cię!- zaśmiał się Winiarski.- Zmienili nam Zbyszka!
- Gdzie?- Zdziwił się Zat, który się dołączył do rozmowy.
- No i to jest zagadką…- zmrużył oczy.
Uśmiechnąłem się pod nosem. To prawda, zmieniłem się. Ale ja po prostu ja kocham. Tą dziewczynę… kobietę, która tutaj leży przy mnie. I która chyba odwzajemnia moje uczucia... Jestem szczęśliwy- tyle.
- Obudź ją, niech się napije kawusi- zachichotał Igła.
Westchnąłem. Nie chciałem przerywać jej snu. Tak słodko spała...
- Ania...- pomasowałem jej ramię, potem pogłaskałem policzek i włosy.- Aniu, wstawaj…
Otworzyła szeroko oczy.
- Lecimy?!- przestraszyła się.
Siatkarze zaśmiali się głośno i szczerze.
- Nie, jeszcze jesteś na ziemi- chichrał się Ziomek.
- Cieszmy się tą chwilą!- Nagle spoważniał Kurek.
Anka się podniosła. Podałem jej kubek z napojem, podziękowała. Wziąłem swój i napiłem się. Cóż, lepsza jest w Spale, ale da się przeżyć.
- Ooo, ktoś tu się lotu doczekać nie może!- Wzruszyłem brwiami, szczerząc zęby.
- Bartuś, wiesz, że boeingi lądują bez kół?- Zaśmiał się Krzysiek, który już od dawna nagrywał naszą rozmowę. Tez się zaśmialiśmy.
Ten tylko uśmiechnął się słabo.
- Przestańcie go straszyć- przerwała nam moja dziewczyna. – Bo z wami nie poleci i gówno wygracie. A macie podobno wywalczyć złoto…  
- Kto takie plotki pierdoli?- Zdziwił się Kubiak.
- Tajemnica- zarumieniła się, że coś takiego jej wyleciało z ust… Zerknęła na mnie. Udawałem obojętnego.
- Poradzilibyśmy sobie jakoś bez niego- stwierdził Możdżon.
- I proszę, jak ten siatkarz wierzy w nas! Nasze możliwości…- Kpił Igła.
Bartek siedział cicho. Wiedział, że chwila wejścia na pokład zbliżała się nie ubłagalnie. Zaczął się trząść.
- Chyba Anka będzie musiała siedzieć z tobą i trzymać za rączkę.- Chichotał Łukasz.
Te słowa trafiły do mnie od razu.
- A kto tak powiedział?!- Oburzyłem się.
- Ja- wyszczerzył się Ziomek.
- Ania działa na Kurasia uspokajająca- stwierdził Winiarski.
Zmarszczyłem czoło. No, mam nadzieję, że żartują! Nie mam zamiaru znów odpuszczać i dać jej siąść z kimś innym. Najpierw autokar, teraz miałby być Kurek? Kurwa, nie dam!
- To niech lepiej podziała teraz tak na mnie- odparłem.- Będzie mi potrzebny spokój Ani w samolocie- uśmiechnąłem się do niej, na co odpowiedziała tym samym.
- Olo i doktor Sowa chodzą z lekami- westchnął Nowakowski.
- O, a ten się boi zastrzyków!- Wyparował Igła podchodząc do środkowego z kamerą.
Chyba zaczął z nim przeprowadzać wywiad na temat, jak bardzo boli zastrzyk, ale już nie zdążyłem posłuchać. Najpierw dostałem lek od Bieleckiego, a potem całus w nagrodę od Tykacz. Taki słodki…
Zwyczajnie w świecie podeszła do mnie, zarzuciła ręce na ramiona i pocałowała w usta. Nie kazałem jej długo czekać na oddanie pocałunku. Miała tak miękkie usta… Chciałbym ją wiecznie całować. Nigdy nie przestawać. Zawsze gdy podchodzi do mnie, całuję ją czy dotykam, przechodzi mnie miły dreszcz i mocniejsze bicie serca. Nie wiem, czy ona to odczuwa tak samo. Mam nadzieję, że tak.
W końcu się od siebie oderwaliśmy. Złapałem tchu, ona też. Cmoknąłem ją jeszcze raz w usta. Była uśmiechnięta. Jej oczy lśniły. Chyba była szczęśliwa? Mam nadzieję, że tak. Teraz dopiero zauważyłem, że Krzyśka kamera nagrywa nas z bliska, a chłopaki patrzą na nas. W końcu Misiek się odezwał:
- Dobra Igła, jestem ci winny piątaka- westchnął.
- Wiedziałem, że wygram!- Ucieszył się Libero.
- A o co chodzi?- zapytała zdezorientowana Anka.
- Założyli się, ile to potrwa.- Wyjaśnił Możdżon.
- Ale co?!
Nadal nie rozumiała. Ale ja już tak. I nie wierzę, że tylko oni…
- Niby nic nie straciłem,- robił dziwne miny Dzik- ale mogliście się krócej całować. Nie miałbym nic przeciwko tym pięciu złotych…- skrzywił się.
Okręciliśmy głowami z niedowierzaniem. Założyli się o czas naszej intymnej chwili! Nienormalni goście. Ale przecież to w końcu moi przyjaciele…
- Mogliście jeszcze zmierzyć czas na stoperze- zakpiłem z nich.
- Jak się skapłem było już a późno żeby włączyć…- odparł niezadowolony Piter.
- Jak widzę, żaden pomysł wam nie umknął- skrzywiłem się.
- Za pięć złoty!- Nie mogła uwierzyć.- Już droższej ceny nie mogliście postawić... Biedni jesteście.
W końcu temat mojego i Ani pocałunku się skończył. Wzięliśmy walizki i podeszliśmy do bramek, bo zbliżył się czas naszego wylotu. Szybko nas sprawdzili. Przeszliśmy i skierowaliśmy się w stronę drugiego wyjścia. Tam czekał na nas specjalny autokar, do którego zaczęli wsiadać już pierwsi pasażerowie.
Ja i nasza psychoterapeutka szliśmy na końcu. Obok blisko trzymał się Kurek.
- Serio się boisz?- zapytała z niedowierzaniem.
- Nawet sobie nie wyobrażasz…
Wsiedliśmy na końcu. Nasze bagaże zostały odebrane na lotnisku i przewiezione wcześniej do samolotu. Usiedliśmy byle gdzie. Kilka minut później wchodziliśmy na pokład. Ania była podekscytowana. Nasz przyjmujący – nie. Cały czerwony ze strachu i słuchawkami na uszach usadził się daleko od okna, na drugim miejscu obok Cichego Pita. Anka się uparła, że na wszelki wypadek musi być blisko niego. Nie mogłem się z nią kłócić. Nie potrafiłem.
Ale to, co się chwilę później stało... Nikt się nie spodziewał.



----------------------------------------------------

Hej!
No... to takie cos wyszło xD Mam nadzieję, że fajny.
Takie tam... w takiej całkiem interesującej chwili skończyłam :D 

Dziś nie pojechałam na trening bo musiałam zostać w domu... A ja sie juz tak psychicznie do niego nastawiłam... eh...  :c rzadko mi się to zdarza.
Ostatnio ciągle myślę żeby odwiedzić dziewczyny z innej, dawnej drużyny... Tęsknie za nimi ;c 

W sumie dzień spoko. Wczorajszy też... Zamiast mieć lekcje, my dziewczyny z 3gimbazy postanowiłyśmy pomóc, jako że mamy dobre serduszka, pomóc naszym młodszym kolegom i koleżankom w organizowaniu imprezy na andrzejki :D Szkolnej xD My rok temu organizowaliśmy ( moja klasa ). 
Więc dziś i wcozraj cały dzień szkolny przeprasowałyśmy obrusy i narzuty na krzesła hahahahha... 
Pamiętam, jak rok temu to organizowałam z klasą... masakra, na kuchni robiłysmy około 1000 klusek śląskich + sałatki itd. Wyszłam ( W SOBOTĘ! ) ze szkoły od 9 do 7 wieczorem! M.A.S.A.K.R.A. 
Do tego było nas mało... :/

NO ale koniec! Jutro andrzejki! Macie jakieś plany? Z chęcią poczytam :D 

Pozdrawiam i miłego czytania życzę ;*

3 komentarze:

  1. Cześć, czołem! :) Chciałaś, żebym informowała, więc informuję. Nowy rozdział:
    http://odbicie-cienia.blogspot.com

    Trzymaj się! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;D Żeby w takim momencie kończyć?! ;p

    OdpowiedzUsuń