czwartek, 23 stycznia 2014

LXIII



Siódmego lipca równo o siódmej czterdzieści pięć wszyscy byli już na nogach. Dziś czekał nas mecz z Bułgarią. Nie będzie łatwo ich pokonać, co wie każdy. Bo nawet najbardziej dogodny przeciwnik może stać się najtrudniejszym. Jednak wszyscy starali się myśleć pozytywnie w przyszłość. Już na śniadaniu o ósmej trzydzieści wszyscy byli bardzo skupieni. Ja spóźniłam się kilka minut, siatkarze czekali na mnie z pełnymi talerzami. Podeszłam szybko do stołu, który został połączony tak, że siedzieliśmy wszyscy przy jednym.
- Ależ jesteście kulturalni!- Uśmiechnęłam się, odwzajemnili uśmiech.
- A wątpiłaś w to?!- Udawał oburzenie Bartek.
- Miewam takie momenty.- Przyznałam się.
Odsunęłam krzesło i usiadłam obok Zbyszka. Ten uśmiechnął się i dał całusa w policzek. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wzięłam kanapkę, która mi zrobił i zaczęłam jeść. Co prawda wolałabym mleko, ale co tam! Raz się żyje.
- Jakie plany po śniadaniu?- zapytałam.
Popatrzyli po sobie.
- Chyba będziemy leniuchować przed meczem- wyszczerzył się Jarosz.
- O, nie! Nie pozwolę wam na to!- Podniosłam głos.
- Więc, co niby mamy robić?- Chciał wiedzieć Winiar.
Zastanowiłam się, nakładając pomidora na chleb. Zmarszczyłam przy tym brwi.
- A na co macie ochotę?
- Anka, czyżby ci się Zbigniew znudził??- Poruszył śmiesznie brwiami Dzik.
Zmierzyłam go groźnym wzrokiem. Zaśmiali się i dali temu spokój.
Zjadłam nawet szybko śniadanie i szłam z Igłą do pokoju. Zibi miał coś załatwić u trenera.
- Jesteś gdzieś dziś taki mało rozmowny?...- zaczęłam, gdy szliśmy po schodach.
- Ja?- Zdziwił się i uśmiechnął.
Jednak zbyt sztucznie.
- Coś się stało?- spytałam spokojnie.
Kiwnął przecząco głową. Nie naciskałam. Więc do drzwi szliśmy w ciszy. Dopiero w środku znów zaczęłam temat.
- Krzysiu, coś jest nie tak. I to widać na odległość!
- Niby skąd to wiesz?
- Bo nie wziąłeś kamery na śniadanie. A to moim zdaniem dziwne.
Zachichotał a ja mu zawtórowałam.
- No i prawie nic nie mówiłeś. I jesteś smutny.
- Raczej zestresowany…
Powiedział cicho i usiadł na swoim łóżku. No tak, teraz zrozumiałam. Przeżywał bardzo to, co się działo. Z ulgą, że to nic poważniejszego i uspakajającym uśmiechem podeszłam do niego i uklęknęłam przed jego nogami.
- Krzysiek… ale czego tu się stresować?- Zapytałam.
Westchnął. Spojrzał mi w oczy i zobaczyłam w jego mały strach. Przed czym? No bo chyba nie przed meczem?!
Oblizał językiem usta. Miał przy tym wielkie oczy. Jak wtedy, gdy na meczu lub treningu nie wybroni piłki lub po prostu nie przyjmie mocnej zagrywki. Ten gest świadczy o tym, że kara się w duchu za to.
- Igła! Opanuj się człowieku! – Powiedziałam lekko szturchając go za ramię.
- Jak można być spokojnym?! Tak daleko zaszliśmy… Cały czas mam wrażenie, że śnię. Ale wtedy myślę o AA. Wiesz, on jest dla mnie jak… ojciec.
- Wiem. On ciebie tez bardzo lubi, a nawet kocha!
Uśmiechnął się na to moje stwierdzenie.
- Boję się, że przez mój głupi błąd możemy nie dojść do finału…
- Jak to przez ciebie?
Zdziwiłam się szczerze. O co mu chodziło?
- Jestem Libero. Musze bronić. A co, gdy nie wybronię?
- Nie ma takiej opcji. Jesteś najlepszy! I ja i ty o tym wiesz- puściłam mu oczko.
- Wiem.- Zachichotał i mnie przytulił.
- To co? Przestaniesz się obwiniać, bać i tak dalej?...
Kiwnął głową. Zadowolona, że mu pomogłam, wstałam i zwróciłam się w stronę łazienki.
- Ania…
Obróciłam głowę do niego.
- Tak?
- Dziękuję.
Kierując się do ubikacji, uśmiechałam się szeroko.


- Spokój tam!
Dookoła rozniósł się władczy ton Andrei, który powiedział po polsku. Krzysiu już w lepszym humorze, biegał z kamerą po autokarze. Było na serio strasznie głośno. Winiar zaprezentował nam swoje umiejętności i zaczął śpiewać. A Ziomek, chcąc go zagłuszyć puszczał jakieś stare piosenki na boomboksie. Więc nie dziwię się, że AA zareagował. Oczywiście śmiejąc się przy tym.
Jechaliśmy na trening przed meczem. Jest siedemnasta, za kilka godzin pojedynek z Bułgarią.
- Boisz się?- zwróciłam się do Zbyszka, do którego się przytulałam.
- Nie. Skopiemy im tyłki! – Wrzasnął na cały autokar.
- Co powiedziałeś?- Natychmiast kamera Igły znalazła się przed naszymi nosami.- Czy właśnie obiecałeś wygraną?
Zibi wzruszył ramionami. Cały autokar nagle ucichł.
- Tak. Wygramy to spotkanie. Wygramy, choćbym miał odbijać, bronić, zagrywać sam!
Powiedział to z taką zawziętością!
- Hi hi hi hi… Bartman, nie poznaję cię!- Zachichotał Możdżon.
A ja z dumy, pocałowałam go namiętnie i wczepiłam swoją jedna rękę w jego czarną czuprynę, a drugą położyłam na klatce piersiowej. Zaskoczony moim zachowaniem, poddał się pocałunkowi. I świat przestał istnieć. Liczył się tylko on.
- Mamy darmowe kino erotyczne!- Ucieszył się Kubiak.
- Wolałbym dramat…- narzekał Cichy Pit.
- Albo horror!- Przebił wszystkich Winiarski.
- Oj, nie chciałbym widzieć tych scen między nimi…- skrzywił się Krzysiek.- Zbyt drastyczne przeżycie jak dla mnie… takiego delikatnego i wrażliwego…
- Chyba upartego kozła!- Przerwał mu Paweł Zagumny. – Ale masz rację. Lepiej żeby się kochali niż zabijali…
- Tylko nie na naszych oczach!- Pogroził Ziomek.
- Dzieci, nie oglądajcie tego!- zastrzegł Jarski wkładając głowę w kadr.
Zaśmiali się. A nawet my, pomiędzy pocałunkami. A po chwili wszyscy zajęli się sobą. Wtulona w tors siatkarza, czekałam na koniec krótkiej podróży.

*** 

Hala z zewnątrz była ogromna! I taka ładna! Aż miło się do niej wchodziło. W środku jeszcze lepiej.
- Tak… oto nasz obiekt do zdobycia…- Mruczał do kamery Ignaczak.
- Już go zdobyliśmy. Teraz trzeba go dobić!- Stwierdził bez ceregieli Zibi.
- A więc zróbmy to!- Krzyknął Kurek, który palił się już do treningu i rozgrzewki przedmeczowej. I z takimi nastrojami udali się do szatni aby przebrać się. Ja pomogłam fizjoterapeutą rozłożyć sprzęt. Po chwili przyszli do nas Kubiak, Kosok i… Igła. Z kamerą. Włączoną.
- Co jest?- Od razu przeszedł do rzeczy Olek.
- Potrzebna jest pomoc Aleksandra B. Znanego też jako Łysego Terrorystę.- Wytłumaczył Krzysiu.
- Z moim ramieniem jest coś nie tak- skarżył się Kosa, który mimo swojej cichej natury taki właśnie potrafi być.
- Znaczy, co?- Dopytywał się Olo.- Nadwyrężyłeś, nadciągnąłeś mięsień?
- Nie wiem nawet kiedy…
Coś jeszcze go popytał i zajął się Kubiakiem, który również czekał rozmawiając z Igłą.
- Więc uważasz, że…
- A ty co tu robisz?- Zdziwił się Dr Sowa. – Też coś z ręką?
- U niego to z głową.- podpowiedział przybyły Zibi. – Nie wykryto mózgu…
- I kto to mówi?!- Zdenerwował się Libero.
- Potrzebne będą kinetejpy- stwierdził Bielecki.
Dr Sowa wygrzebał z wielkiej torby plastry i zaczął wycinać dokładne wymiary nożyczkami.Ja z ciekawością się przyglądałam.
- Zamiast pomagać, to się w wycinanki bawią…- skwitował Zbyszek do kamery.
- Jak dzieci…- westchnęłam.
Razem z Krzyśkiem odeszli dalej i usiedli na krzesełkach prowadząc, na pewno, jakąś ciekawą konwersację.
Gdy Kubi i Grzesiu byli już załatwieni, Michał W. biegł do mnie z telefonem.
- Coś się stało?- przestraszyłam się gdy go zobaczyłam.
- Telefon- uśmiechnął się do mnie.
Odetchnęłam z ulgą i zabrałam od niego komórkę.
- Halo?
- Anka?
Ten głos… Skąd ja go znałam? Nie pomyliłabym go z żadnym innym.
- Michał? Skąd masz mój numer?
Na te słowa Zibi natychmiast podniósł się z krzesełka i podszedł do mnie. Moja mina chyba spowodowała u niego taki odruch. Spróbowałam się uśmiechnąć.
- Coś się stało?- Zapytał z troską Zbyszek patrząc mi głęboko w oczy.
- Nie, nie. Halo?
Udając, że nie mam zasięgu odeszłam daleko  by mnie nikt nie słyszał.
- No, mów.
- Yyyy… znaczy ja… no chciałem życzyć ci, wam, powodzenia.
Wiedziałam, że się uśmiecha. Ale dlaczego dzwonił?
- Gabi tu ze mną jest. I Agata (Aga)…
Czyli byli nadal razem… Okej, to nie moja sprawa! Więc czemu mnie to interesowało?
- Ok. Nie dziękuje, żeby nie zapeszyć.
Rozłączyłam się szybko. Ten telefon był co najmniej dziwny.
- Wszystko w porządku?
Aż się wzdrygnęłam kiedy Łukasz stanął za mną. Odetchnęłam.
- Tak, tak! – Uśmiechnęła się wesoło.- Jak tam? Zaczęliście już rozgrzewkę?
- Właściwie to tak. Tylko Zbyszek się niepokoi- wskazał na atakującego, który zerkał na mnie z niepewnością.
- Wszystko okej- znów się uśmiechnęłam szeroko.
Uspokojony trochę odszedł do swojej pracy. Znów odetchnęłam z ulgą. Nie chciałam żeby ktoś wiedział o rozmowie z Michałem. A zwłaszcza Zbyszek. Chociaż, może powinnam mu powiedzieć? Nie… Gdyby się dowiedział, z pewnością coś by się stało. Musze go chronić teraz przed takim stresem. A zwłaszcza teraz, gdy zbliżamy się do finału Ligi Światowej! 


- Spokojnie.
Odezwałam się w szatni, gdy chłopaki już przebrani siedzieli i słuchali naprawdę głośno muzyki.
- My jesteśmy wulkanem spokoju, przecież- poprawił mnie Grzesiu.
- No tak, ty na pewno- zachichotałam.
Igła wziął kamerę i podszedł do Pawła, który coś robił ze swoimi nowymi skarpetkami.
- Co robisz?
- A nie widać?- wkurzony Guma spojrzał na kamerzystę z byka.
- Po co prujesz je? Jak będziesz grać? A wiesz, potrzebny to ty jesteś…
- To wielkie dziursko już tu było, gdy wyciągnąłem z torby. Może wiesz coś na ten temat?
Ignaczak udawał zdezorientowanego i niby nie wiedział o co chodzi.
- No chyba nie myślisz, że to ja!- Oburzył się.
- Nie, to na pewno Cichy zrobił mi na złość tuż przed samym meczem…- zakpił Paweł.
Stałam oparta o ścianę i przyglądałam się tej scence. Oczywiście, Krzyśka było na to stać. Taki numer to tylko on może zrobić.
- To na serio nie ja. A Piter to nawet dobry pomysł…
- Wiesz co, Igła? Bujać to my a nie nas. Odwdzięczę ci się za to, zobaczysz. – Pogroził groźnie palcem.
Libero zaśmiał się, odłożył kamerę i włożył nakolanniki. Następnie wyjął buty z torby i zaczął sznurować.
Ze śmiechem obróciłam się w stronę Bartmana, który śpiewał coś.
- Wszystko okej?- Spytałam, żeby się upewnić.
- Tak- uśmiechnął się do mnie i przesłał całusa w powietrzu.
Trochę podenerwowana wyszłam przed szatnię i czekałam aż będą gotowi. Znów oparłam się o ścianę i próbowałam uspokoić. Nie mogę być zdenerwowana, kiedy jestem im potrzebna. Wzięłam kilka głębokich wdechów. Po chwili wyszli do mnie Winiarski z Krzyśkiem, Ziomek, Kubiak i Jarosz, Bartman. Ten ostatni gdy mnie zobaczył podszedł szybko i bez zastanowienia ziął mnie w ramiona i mocno przytulił.
- Będzie dobrze- szepnęłam.- Uważaj na siebie, okej?
- Jak zawsze. Gram i wygram to dla ciebie.
Pocałował mnie w czoło, pogłaskał po policzku i odszedł do innych siatkarzy. Tak bardzo go kocham… A on mówi, że wygra dla mnie… Nie chce, żeby coś mu się stało. Bo to będzie tylko i wyłącznie moja wina… Gdy patrzę na niego i widzę te ogniki w jego oczach kiedy gra, trenuje… z taką zawziętością… I gdy patrzy mi w oczy, mówi, że mnie kocha, wygra dla mnie… Czuję, że żyję. Że mam dla kogo żyć. Ale czasem mam wrażenie, że nie zasłużyłam na tak wspaniałego mężczyznę. On jest moim światem. A ja tylko maleńką plamką, która pragnie żyć z nim i w nim.
Okazało się jednak, że nie mogliśmy, nie mogli rozgrzewać się na hali. Był to oficjalny trening przed meczowy. Tak więc rozgrzewkę mieli na …. korytarzach! Z Magneto przeprowadzono wywiad.
- No tak, to jest Bułgaria… półfinał… Zapewne nie będzie się grać tutaj na dużym luzie. Trzeba być na maksa skupionym. Wszystkie rzeczy sa w Sofii możliwe. Tutaj nawet sędziowie będą nam przeszkadzać i nie dopuścić do wygranej. O kibicach nie wspomnę.
Później Winiar coś tam dopowiedział i weszliśmy na halę. 

 
***
 
Siedziałam obok stolika z komentatorami. Słyszałam ich każde słowo. Wygraliśmy dwa pierwsze sety. W trzecim objęliśmy duże prowadzenie. Michał Kubiak pojawił się na zagrywce za Zbyszka.
- Kubiak pojawił nam się na boisku, na zagrywkę. Aby ten mecz zakończyć. Jego na pewno na to stać! – podnosił głos Swędrowski.
Bo przecież w tym właśnie momencie mieliśmy piłkę meczową 24: 18.
Zbyszek stał i trzymał mocno kciuki. Moje zaraz mi chyba odpadną. Też wstałam, kiedy ledwo piłka przeszła na drugą stronę. Bułgarzy ją podbili.
- Podbili Bułgarzy! Sytuacyjna na lewy atak, Bułgarzy…Bułgarzyy... AAAUUTT!! Jesteśmy w wielkim finale Ligi Światoweej 2012/2013! To się do tej pory nie zdarzyło!
Sam komentator nawet podniósł się z miejsca i zaczął krzyczeć. Moje serce tak szybko biło! Wszyscy siatkarze pobiegli na boisko i zaczęli tańczyć, śpiewać. Po prostu się cieszyć.
Szybko podbiegłam do trenera, mocno go przytuliłam. Potem resztę sztabu. I gdy Łysy Terrorysta wypuścił mnie z ramion, ktoś chwycił mnie w pasie. Jedną rękę wsadził pod moje kolana i nagle znalazłam się w górze.
- Zbyszku, tak bardzo się cieszę!- krzyknęłam szczęśliwa.
Jego oczy były tak radosne… Takie wypełnione miłością!
- To dla ciebie. Kocham cie. Tak bardzo cie kocham!
Nie wytrzymałam i mocno pocałowałam go w usta. Postawił mnie na ziemi, przytulił jeszcze raz i wrócił do kolegów.
- Lalala, la la lalalalalalalal lala lala lalala lala la la la la!- Śpiewał zadowolony Igła. – Anka! Jesteśmy w finale! Kurwa, jesteśmy w finale!
Krzyczał do mnie. Podszedł a ja chwyciłam jego ramiona dłońmi.
- Tak, jesteśmy w wielkim finale!- potwierdziłam.
Śmiał się jak głupi i mocno mnie przytulił. Ale natychmiast ktos mnie wyrwał z jego objęć. Obróciłam się zaskoczona.
- Ziomek! Gratuluję.
Dał mi całusa w czubek głowy i gdzieś poszedł. Natychmiast przy mnie znalazł się Zibi. Chwycił za rękę i wyszliśmy za hale. Jarosz miał wywiad. Postanowiłam posłuchac, co mówi.
- Świetnie wytrzymaliście ciśnienie. Bo było kilka momentów. No i ta publiczność z każdym punktem się gotowała- stwierdził dziennikarz.
- No na pewno, na pewno był to mecz taki, że trzeba było wytrzymać go nerwowo. W momentach publiczność dopingowała bardzo głośno. Ale my jesteśmy do tego przyzwyczajeni.
Kiedy skończyli nagle stanął przed dziennikarzem Krzysiu, który zaczął się przeglądać w obiektywie kamery.
- Igła, gratulacje. Awansowaliście do finału. Szkoda, że w takiej atmosferze. Trochę gorącej, trochę nieprzyjemnej…
- Jesteśmy na Bałkanach. I ci ludzie przyzwyczaili nas do chamskich zagrań. Także to jest wszystko normalne. Spodziewaliśmy się tego.  Myślę, że ich reakcje są troszeczkę niesłuszne.
- Historyczny mecz, jednak widać było, że macie go kontrolą. Że jesteście absolutnie lepsi.
- Tak.. Dziś trochę byliśmy spięci w pierwszym secie. Ale teraz trzeba się skupić na jutrzejszym meczu z Amerykanami, który nie będzie należał do łatwych- zaśmiał się.

Po tak wielkiej radości, udaliśmy się znów do naszych korytarzy. I siatkarze zaczęli się rozciągać po ciężkim meczu. Siedziałam z nimi i również wykonywałam kilka ćwiczeń.
- Igła dostał w łeb popcornem, może jutro lepiej zagra…- powiedział Bartek.
- Dostałem nie popcornem, a to jakaś flegma Bałkańskiego człowieczka.
Zaśmialiśmy się wszyscy. Humory dopisywały każdemu. Andrea siedział i patrzył na swoich wychowanków. Chyba nie dowierzał.
- Coś mnie kolano boli- skrzywił się Krzysiek.- Tak jakby strzyknęło.
Wstałam szybko i podeszłam do niego. Wyprostowałam mu nogę i zaczęłam masować.
- To pewnie ta flegma zaczęła jakoś na ciebie działać- zachichotał Winiar.
- Ha, ha, bardzo śmieszne! 



------------------------------------------------------

Czeeeść! ;*
Już nowy :) Jak Wam się podoba? Nie zanudziłam? No bo tak jakoś trochę dziwnie mi wyszło... 
Mam nadzieję, że długością dogodziłam :>

Oglądaliście/łyście wczoraj mecz naszych Szczypiornistów? Tak bardzo mi się płakać chce, jak sobie przypomnę te emocje... Do końca w Nich wierzyłam. Wiedziałam, że mogą nadrobić. Bo z Nimi to nigdy nic nie wiadomo ;) 
Reska i JW w 6 najlepszych drużyn świata! I o to chodzi! :D Szykuje sie drugi play-off. Tylko tym razem będzie piękniejszy, bo z udziałem dwóch Polskich drużyn!
Tylko szkoda, że jedni odpadną... I Resovia i JW powinni grac dalej. Zasłużyli.
Barcelona też wygrała 4:1 ! I dzieki temu całkiem mi wczorajszy humor poprawiła xD

Chcę podziękować za komentarze. Szczególnie dwóm osobom. Na pewno wiedzą, o kogo mi chodzi ;D
Dziękuję ;*

6 komentarzy:

  1. No nie tak bardzo nie lubię się powtarzać, ale ty mi ma to nie pozwalasz! Rozdział jak wszystkie świetny, cudowny, supermegahiperzajebisty :)* tylko po co ten Michał do niej dzwonił?? Może odzyska pamięć i jeszcze sporo namiesza w życiu Anki?? No cóż jak zwykle z niecierpliwością czekam na następny :)** tak mecz oglądałam na końcówce się popłakałam nawet... Ehh Ale humor poprawiły mi wygrane JW i Resovii :)* do następnego :)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyno, skąd Ty bierzesz takie słowa? xD hahahhaha ale dziękuję ;* niezmiernie miło mi czytać takie komentarze :) To bardzo dużo dla mnie znaczy, bo to cholernie motywuje do dalszego pisania... Chyba jako jedyna tutaj jesteś i komentujesz :) Więc dziękuję, że jesteś. Że czytasz (przetrwałaś :o ) do tej chwili!

      Usuń
    2. Jak mogłabym nie czytać? To opowiadanie jest świetne, naprawdę jedno w moich ulubionych, a uwierz mi przeczytałam już sporo :)* a tekst to podłapałam od brata :)***

      Usuń
    3. Hahahahha w takim razie miło mi to słyszeć ;*
      To go pozdrów :)

      Usuń
  2. Ejejeje! ;p Ja się nie zgadzam na żadnego Michała xd Ja rozumiem, mały niewinny telefon itd., ale ja już najgorsze scenariusze zdążyłam sobie ułożyć ;p Chociaż sądząc po tym co już Anka ze Zbyszkiem przeszli to nikt nie będzie w stanie ich rozdzielić (mam nadzieję ;p) Megga optymistyczny rozdział *-* Czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze scenariusze? hmmm... w takim razie muszę ułożyć taki, który Cię zaskoczy xD No, zobaczymy co to dalej będzie z tym Michałem ;D

      Usuń