Igła zaczął nagrywać każdy żart. Siedzieliśmy na kolacji. Znów złączyliśmy stoliki. Tylko mnie i Zbyszkowi nie dopisywał humor. Jako pierwsza wstałam od stołu i udałam się do swojego pokoju. Chodziłam jak duch. Nie wiedziałam, co się wokół mnie dzieje. Dwadzieścia minut później Gabryśka weszła do pokoju. Ona postanowiła zostać jeszcze ze mną. I chyba nie tylko o mnie tu chodziło… Oglądała mecz przed TV i kibicowała chłopakom. A Tomek, on nie chciał wyjeżdżać beze mnie. Postanowił zostać, póki z nim nie wrócę do Rzeszowa.
- Co taka cicha jesteś?- Spytała przyjaciółka.
- A co, mam skakać z radości?!
Mój podniesiony ton nie był uzasadniony. Zmieszana, spuściłam głowę.
- Przepraszam.
Usłyszałam westchnienie.
- Spokojnie. Nic się nie stało- uśmiechnęła się ciepło.- Wiem, że jesteś zdenerwowana.
- Nie mam prawa na ciebie krzyczeć. Po prostu nie przejmuj się mną.
- Nie potrafię się tobą nie przejmować. Próbuję pomóc…
- Tu już nic i nikt nie da rady pomóc.
Smutna oparłam się o ścianę i schowałam twarz w dłoniach. Siedziałam tak kilka minut gdy nagle otworzyły się drzwi. Przyszedł Kurek, Igła, Kosok, Kubiak i Ziomek.
- Więcej was matka nie miała?!- Wkurzyłam się.
- My w odwiedziny- uśmiechnął się Bartek.
Weszli cicho do pokoju i rozsiedli się na naszych łóżkach. O dziwo siedzieli cicho. Coś było nie tak… Nagle zauważyłam jak Igła wymownie patrzy na Gabi. A ta miała zdezorientowana minę i marszczyła brwi.
- Ehm…- odchrząknął Dziku.
- Czy coś się stało? Dobrze się czujecie?- Spytałam zdziwiona.
- Tak, oczywiście! Jest fajnie…- Uspokajał mnie Łukasz.
Spojrzałam po nich podejrzliwie. Udawali niewiniątka. W końcu dałam spokój. Wzięłam telefon i napisałam do taty smsa. Obiecałam, że zadzwonię jutro rano. Gdy pisałam, odezwał się Krzysiu.
- Gabrysiu, możemy cię prosić na chwilę…
Spojrzałam na nich znad wyświetlacza mojego telefonu.
- Yyy… czy…- bełkotała.
- Musimy bardzo poważnie porozmawiać!- Odparł poważnym tonem Grzesiu robiąc dziwne miny.
- A! Dobra, ale teraz??
Kiwnęli głowami.
Westchnęła. Posłała mi przepraszające spojrzenie i wyszła z nimi. Zanim zamknęły się drzwi, usłyszałam podekscytowany głos przyjaciółki. Dziwne? Co najmniej! Coś knuli. To było pewne. A przekonała mnie ta akcja, gdy Gabrysia wróciła. Zaczęła się rozglądać.
- Szukasz czegoś?- spytałam.
Kiwnęła głową. Zajrzała za drzwi do zamka.
- Jest!
Uśmiechnęła się. Wzięła do ręki klucz i schowała do kieszeni.
- Po co go bierzesz?...- Dopytywałam się podejrzliwie.
- Żebyś czegoś głupiego nie zrobiła!
Posłałam jej spojrzenie typu: „ Nie pierdziel”. Uśmiechając się poszła. Zauważyłam, że nie zgasiła światła w łazience, ale nie chciało mi się wstać by zrobić to za nią. Wróciłam do czytania mojej książki.
Zbyszek.
Siedziałem sobie kulturalnie na łóżku, słuchałem muzyki. Dzisiejszy dzień był okropny. Nie dość, ze pokłóciłem się z Anką, to jeszcze nie pomogłem drużynie wygrać meczu. Wciąż mnie to dręczyło. Debil. Drzwi się otworzyły i wparował Igła z kamerą, a zaraz za nim Kubiak.
- Zbychu!
- Czego?
- Muszę ci powiedzieć coś ważnego!
Westchnąłem. Ten człowiek nie da mi spokoju.
- Więc ja mam taka prośbę…
- Nie.
- No ale nawet nie usłyszałeś jaką…
- Nie.
Westchnienie Michała.- Może dasz mu powiedzieć?
Kiwnąłem głową.
- Chodzi o Gabrysię. Zatrzasnęła się w łazience. Zamka otworzyć nie może!
- Gdzie?- zdziwiłem się.
- No w swoim pokoju. Dramatyzuje. Mówi, że do końca życia tam zostanie i w ogóle… Potrzebny nam jesteś. Grzesiek sam rady z Kubą nie daje. A ty masz więcej siły…
Westchnąłem ciężko. Cóż, trzeba pomóc! Wstałem a za mną Kubiak i Igła, nagrywający całą akcję. Przeszedłem przez korytarz na sam koniec, gdzie Gabi dzieliła pokój z Anką. Nie miałem ochoty tej drugiej widzieć na oczy, ale musiałem przecież pomóc. Siła wyższa! Po drzwiami spotkałem idących w tą samą stronę Michała Ruciaka i Tomka. Gdy zobaczyłem tego chłoptasia, miałem ochotę go zabić.
- A ty tu po co?- fuknąłem.
- Pomóc przyszedłem! Nie można??
- Raczej nie jesteś potrzebny.
Zmierzyliśmy się dzikim wzrokiem. Drzwi do pokoju były zamknięte. Odwróciłem się w ich stronę i nacisnęłam klamkę.
Słyszałam jakieś głosy i szmer na korytarzu. W pierwszej chwili pomyślałam, że siatkarze się nabijają z kogoś. Ale potem… Nacisnął ktoś klamkę i szeroko otworzyły się drzwi. Do pokoju wparował Zbyszek. I… Tomek?
Zdziwiona szeroko otworzyłam oczy. Obydwoje podbiegli do drzwi od łazienki.
- Gabrysia, zaraz cię wyciągniemy!- Zawołał Tomasz i chwycił klamkę.
Drzwi się otworzyły. Zdziwieni popatrzeli po sobie. Byli w szoku.
- Co wy odpierdalacie?!- Zdziwiłam się.
Nagle drzwi wejściowe się zamknęły z hukiem. I ktoś przekręcił zamek. Jeszcze w większym szoku wstałam natychmiast. Ktoś nas zamknął! Wszyscy troje podbiegliśmy.
- Otwórzcie!- Zawołał Zibi.
Ale nikt się nie odezwał. Nadal zdezorientowana siadłam na swoim łóżku.
- Możecie mi wytłumaczyć, o co chodzi?- Popatrzyłam na nich.
- Wygląda na to, że nas wrobiono.
Z nadludzkim spokojem stwierdził to Tomek.
- Nadal nie rozumiem!
- Powiedziano nam, że Gabrysia zatrzasnęła się w łazience.
Zaśmiałam się. To wszystko wyjaśnia.
- Zamknęli nas- stwierdziłam.
- No popatrz! Odkryłaś Amerykę!
Spojrzałam na niego z byka. Ale po chwili coś zaświtało mi w głowie. Teraz mogliśmy porozmawiać, wyjaśnić!
- Zbyszek, proszę. Nie kłóćmy się.- Powiedziałam do chłopaka, który siedział cicho do tej pory.- Mam dość tego, że mnie ignorujesz.
- Nie ja ci kazałem się miziać w łóżku z tym tu…- zerknął na chłopaka.
- Ale to właśnie nieprawda! Tomek, powiedz coś!
Ten tylko popatrzył na nasze twarze i się uśmiechnął. Jemu to na rękę, że się kłócimy.
- Jeżeli ci na mnie zależy- zwróciłam się do chłopaka- powinieneś chcieć mojego szczęścia. Powiedz, jak było naprawdę.
- Kocham cię, ale…
- No pięknych ja się tu rzeczy dowiaduję! Jak jeszcze cholera poczekam, to wyjdzie, że ty jego też!
- Zamknij się i słuchaj!- Rozkazałam Bartmanowi.- Zanim wszedłeś do mojego pokoju, przyszedł Tomek. Wyznał mi miłość po raz któryś. Cały czas mu tłumaczyłam, żeby odpuścił. Jednak bezskutecznie…- Zwiesiłam głowę. W moich oczach pojawiły się łzy.- Kiedy wszedłeś, Tomek chciał mnie pocałować. Ale ja byłam jak sparaliżowana!- Przeszedł mnie dreszcz, uspokój się Anka, powiedz jak było.- On… zbliżył się do mnie tak bardzo, że aż przypomniało mi się to zdarzenie… sam wiesz jakie.- Kiwnął głową. Skrzywił się na samo wspomnienie.- No właśnie. Nie wiedziałam co zrobić!- zaczęły mi się szklić oczy.- A ty wparowałeś i zastałeś nas w jednoznacznej sytuacji.
Siedział cicho. Patrzył się na mnie, analizował czy mówię prawdę.
- Czy ona mówi prawdę?- zapytał chłopaka.
- Mnie się nie pytaj…
- Cholera, Tomek! Powiedz jak było.- Zrozpaczona patrzyłam raz na jednego, raz na drugiego. Ten bał mi się zaufać, a ten nie chciał mówic prawdy. I jak tu się z facetami dogadać?!
Wstałam i podeszłam do młodego.
- Proszę. Pomóż mi, powiedz jak było!
Mój głos chyba go rozkruszył. Latał oczami po całym pomieszczeniu. Zmusiłam go do spojrzenia mi w oczy. Po moich policzkach popłynęły łzy.
- Dobra.- Westchnął i niezadowolony poprawił się na łóżku.- Tak, to prawda. Zakochałem się w niej. Chciałem ci ja odbić. Próbowałem wtedy ją pocałować. A na moje szczęście, ty się pojawiłeś. Mogło być tak pięknie! A tu nagle ta sytuacja z dzisiaj…
Spadł mi kamień z serca. Usiadłam ciężko na pościeli Gabrysi i spuściłam głowę.
- To na serio prawda?- Chciał się upewnić Zbyszek.
- Idioto, przecież ja nigdy bym cie nie skrzywdziła!
Zaczęłam płakać i schowałam twarz w dłonie. Ale ze szczęścia. Uwierzył mi wreszcie! Podszedł i ukląkł przede mną. Chwycił moje dłonie w swoje i odstawił od twarzy. Pocałował najpierw jedną, potem drugą. Uśmiechnęłam się przez łzy.
- Tak bardzo cię kocham…- szepnęłam.- Pamiętaj o tym…
Przytulił mnie mocno do siebie.
- Przepraszam- mówił w moje włosy.- Tak bardzo cię przepraszam! Nie wierzyłem, chociaż miałem nadzieję… Nie dawałem ci dojść d słowa. To moja wina…
Pocałował mnie w powieki, policzki i kącik ust.
- Na pewno nie twoja, kochanie.
Szczęśliwi razem zaczęliśmy płakać. Wstaliśmy, podniósł mnie i przyciągnął do siebie. Objęłam nogami jego pas. Pocałował mnie namiętnie aż całkiem się zatraciliśmy.
- Halo! Ja nadal tu jestem…
Przypomniał o sobie Tomek. Zaśmiałam się szczęśliwa. Zibi odstawił mnie na ziemię i obrócił w jego stronę.
- Ty skurwielu! Sukinsynie cholerny!- Wrzasnął i podszedł szybko do chłopaka.
Dźwignął rękę by uderzyć.
- Nie! Zbyszek, nie!- Krzyknęłam i chwyciłam go za ramię.
- Mam ochotę cie zabić, młody. Skłóciłeś nas i jeszcze kłamałeś! Zabiję jak psa…
Te ostatnie słowa nie krzyczał. On to mówił spokojnie i groźnie jednocześnie. Wyrwał się z mojego uścisku i znów chciał uderzyć Tomka. W tym momencie otworzyły się drzwi. Do środka wparował Krzysiek i Kubiak.
- Zibi!- Krzyknęli jednocześnie.
Michał był pierwszy. Stanął między dwóch mężczyzn. Tyle, że młodszy już dostał od starszego i wycierał ręką krew z wargi. Ja przestraszona stałam jak słup soli. Przybiegł Kurek i Gabrysia.
- Zabiję gnoja…- Wrzeszczał Zbyszek.
- Uspokój się, chłopie!- Potrząsnął nim Bartek. – On nie jest tego wart.
Zibi przez chwilę wpatrywał się w jego oczy. W końcu rozluźnił pieść i z politowaniem spojrzał na Tomka.
- Jeszcze raz! A popamiętasz mnie na zawsze.- Pogroził palcem.
Gabrysia stała ze mną, Igła z kamerą latał w tą i z powrotem. W końcu mój ukochany podszedł i objął mnie w pasie. Położyłam głowę na jego ramieniu. Wyprowadzili złego Tomasza i wszyscy opuścili pokój.
- Wiesz, że cie kocham?- Zapytał.
- Hmmm… chyba nie jestem pewna.
Uśmiechnęłam się tajemniczo. Poruszył brwiami i po chwili nasze usta złączyły się w gorącym pocałunku. Runęliśmy na łózko. Dosyć szybko nam poszło ściągnięcie ubrań i bielizny. Może kiedyś jakiś rekord ustalimy?
Tak tęskniłam za nim. Za jego ciałem, dotykiem i pocałunkami. Te trzy dni pokazały, jak bardzo go kocham. Ciągnęły mi się strasznie. Bez niego były okropne. I tak właściwie to już w ogóle nic nie czuję do dawnego chłopaka. Przynajmniej tak mi się zdaje. Michał odszedł na dalszy plan. Teraz liczy się Zbyszek, siatkówka i moi przyjaciele.
***
- Czeeeść kochanie.- Przywitał się promiennym uśmiechem.
Patrzył na mnie jednym okiem znad poduszki.
- Cześć.- Cmoknęłam go w nos i położyłam twarzą do niego.
- Jak się spało?- spytał.
- Zważywszy na to, że nie mogłam spokojnie spać całą noc, a tylko kilka godzin, nawet nieźle.
- Czyli jednak moje starania nie poszły na marne- zachichotał.
Uderzyłam go lekko w ramię. Ale zaraz potem zaśmiałam się i przeczesałam mu palcami włosy. Był bez koszulki, bo ja ją na sobie miałam. Była mi do połowy ud, więc akurat do spania. A do tego jego własna, reprezentacyjna. No i pachniała Zbyszkiem…
Położył się na plecach i przeciągnął. Kołdra spadła mu do pasa. Ukazał się pięknie wyrzeźbiony tors siatkarza. Mimo wszelkich starań nie mogłam się powstrzymać by na niego nie patrzeć. Oczywiście Zbyszek to zauważył i zaczął się śmiać.
- No i z czego rżysz?- Skrzywiłam się.
- Aż tak działa na ciebie moja uroda?- Spytał z niedowierzaniem.- Jesteś uzależniona!
- Wcale nie!..- zaprzeczałam
- Ależ tak... jestem twoja heroiną...- mrugnął do mnie.- No przyznaj...
- Może... troszeczkę... trochę...?
Zaśmiał się szczerze i pogłaskał ręką po policzku.
- Bo ty moja jesteś- szepnął.
Zarumieniłam się i położyłam na plecach. Patrzył na mnie z góry. W końcu nachylił nade mną i pocałował lekko, przelotnie w usta. Szczerze, miałam nadzieję na więcej. Mój oddech przyspieszył. Serce zresztą też. Zawsze tak na mnie działa! Jęknęłam mimowolnie.
Znów się zaśmiał.
- A tak w ogóle… Piękne rzeczy mówiłaś w nocy.
- Znaczy?
Nie rozumiałam do czego pije.
- O czym śniłaś?- dopytywał.
Zmarszczyłam brwi. Czy coś mi się śniło? Nie pamiętam.
- A co mówiłam?
- Hm…
Nachylił się nade mną. Odgarnął mi włosy z twarzy i zaczął przyglądać się, jak mi się zdawało, każdej komórce mojego ciała.
- Na przykład to, że bardzo mnie kochasz… Albo, że Michał ma…
- Nie kończ!
- … ma zero szans w porównaniu ze mną. – Dalej odpowiadał na moje pytanie.- No i, że jestem najlepszy w tych sprawach…- Poruszył brwiami szczerząc zęby.
Jezu Święty, co mi się śniło?! Dlaczego ja tego nie pamiętam?...
Zawstydzona zarumieniłam się i przymrużyłam oczy, odchylając głowę na bok.
- Ale nie musisz się togo wstydzić.- Powiedział rozbawiony moją reakcją. Dłońmi przytrzymał moja twarz i pomału się nachylał.- Ja co noc o tobie śnię. Każdy sen mogę ci opowiedzieć…
W końcu mnie pocałował. Chwyciłam go rekami za kark i przyciągnęłam mocniej do siebie. Znalazł się nade mną. Jedna jego ręka powędrowała pod moją koszulkę…
- Wstawać śpiochy!
W jednej chwili, a raczej ta chwila, która miała być przyjemną, zatrzymała się. Zamarliśmy w jednej pozycji. W drzwiach stał Igła i Kubiak. A Winiarski i Jarosz z tyłu patrzyli na mnie i Zbyszka w łóżku.
- Ups, Krzysiu chyba im przeszkodziłeś- zachichotał Winiar.
- No, piękną publiczność mamy!- Westchnęłam.
- Lepiej taka niż inna- odparł Kuba.
- A idź mi z tymi swoimi mądrościami!- Udawał złego Bartman.
Rozluźniłam się, usiadłam na łóżku i oparłam o klatkę piersiowa Zbyszka.
- Normalnie uwiecznić was i do albumu rodzinnego wstawić.- Stwierdził Dzik.
- Tak. Ale jeszcze im tam brakuje czegoś…- rozmyślał głośno Winiarski.
- Dziecka!- Wyparował Igła.
Popatrzyli na niego śmiejąc się. A ja ledwo wytrzymywałam żeby nie wybuchnąć śmiechem zrozpaczonej kobiety.
- Jakąś sprawę macie do nas?- Zmieniłam szybko temat.
- No, ale patrz Kuba. Jakby taki bobas Zbychowi naszemu się... – ciągnął ignorując mnie Krzysiek.
- Lepiej chłopczyk. Nowy Bartman będzie w reprezentacji.
Przynajmniej próbowałam.
- Wy to się lepiej martwcie o swoje bobasy! Do moich się nie wtrącać!- Zamknął ich Zibi.
- Czy my o czymś nie wiemy?- Patrzył na nas bacznie Kubiak.
- Niby o czym?- Nie rozumiałam.
- Nic, nic…
- Dobra!- Przerwał nam konwersację, na szczęście moje, Winiar. – Śniadanie za pół godziny. Potem trening przed meczem.
Kiwnęliśmy głowami. Wyszli. Tylko jedna osoba została. Michał nadal się dziwnie na mnie patrzył.
- Czy coś się stało, Misiek?- Spytałam przestraszona.
- Wy mi to powiedzcie.
Popatrzyłam się ze Zbyszkiem na siebie. O co mu chodzi?
- Jak nie, to nie!- Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnicie!...- Oburzył się i poszedł.
A my wybuchliśmy gromkim śmiechem.
-------------------------------------------------
Heej!
No to kolejny rozdział sie ukazuje! :D
Dodaję tak wcześnie bo wieczorem jadę na korki z angola... Boje się, trzymajcie kciuki bo to mój pierwszy raz na takich korkach :c
No a potem mecz! Wczoraj reprezentantki wygrały 3:0! Jak będzie dziś i jutro?
Kibicujmy naszym paniom!
No i Glinka w kadrze... Cieszę się, jak ją widzę gdy gra :)
Coś na temat rozdziału...
Jest dłuższy niż poprzednie. Przynajmniej tak mi się wydaje... Treść- nie oceniam. Wy to zróbcie. Trochę może namieszane, ale wyjaśnione! :D Mam nadzieję, że spodobał Wam się sposób, w jaki Zbyszek i Anka wszystko sobie wyjaśnili.
Przepraszam za błędy i inne pomyłki.
Pozdrawiam ;*
Na szczęście wreszcie się pogodzili :) ten Tomek mógłby już wyjechać, a tak po za tym jak zawsze fajny rozdział . Nic dodać nic ująć :) Pozdrawiam :) czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSuper ! Czekam na kolejny i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://ignaczakblog.blogspot.com/ zachęcam do czytania i zadawania pytań ! :)
Dziękuję :) Również życzę zdrowia w Nowym Roku ;*
OdpowiedzUsuń