W pierwszej chwili mieli nieporuszone miny. Kiedy dotarło do nich, co Zibi powiedział… zaczęło się piekło.
- Jak to?!- krzyknął Igła.
- Normalnie, baranie! Zaręczyli się- szczerzył zęby Dziku.
Oczywiście Kubiak już wie.
- Gratulacje!- podeszła Iwona i mnie przytuliła.
- No, no… stary! Wkraczasz do naszego grona- zachichotał Krzysiek, który już się otrząsnął z szoku.
Każdy mówił przez każdego. Wiwatowali z szampanem, którego wcześniej Żygadło nam nalał.
- Mała… na pewno wiesz w co się pakujesz?- szepnął Winiar. – To niebezpieczny człowiek.- Wskazał ręką Zbyszka, który przyjmował gratulacje od Nowakowskiego.
- Wiem, jest szalony. Ale warto.
- Aniu…- podszedł Mariusz Wlazły i Grzesiu Kosok.- Chyba trzeba ci pogratulować.
Uśmiechnęłam się promienni. Przytuliłam ich. Gabrysia gadała z Iwoną i gestem przywołała mnie. W drodze do nich, przede mną wyrósł Igła.
- Straszysz- stwierdziłam lekko się wzdrygając.
- Oj, tam! Nie wyglądam tak źle- mrugnął przeczesując włosy ręką.- Chcę ci oświadczyć, iż jestem gotowy. Składam gratulacje i czekam na propozycję.
Zdziwiona zmarszczyłam brwi.
- O co chodzi? Czyżbym coś przegapiła?
- No wiesz! Obrażasz mnie- cmoknął niezadowolony ustami.
- To może mnie oświecisz?- podsunęłam.
Zmierzył mnie zdziwionym spojrzeniem. O co mu chodzi?
- Najpierw mi powiedz, co szykujesz mi za niespodziankę.
- Igła, ja nadal nie…
- Będę wujkiem, czy świadkiem na twoim ślubie?
A więc to tak! Zaśmiałam się głośno.
- Jak zasłużysz, to możesz być i tym i tym!
Posłał mi mrożące spojrzenie i podszedł do Zbyszka.
- Zbychu!
No, niech się teraz on troszkę pomęczy. Rozejrzałam się. Dziewczyny siedziały na kanapie i czekały na mnie. Szukałam wzrokiem Adama, ale nigdzie go nie ma.
- Wiesz może gdzie jest Homi?- spytałam Cichego Pita.
- Chyba w łazience.
Podziękowała mu i podeszłam do dziewczyn. Na mój widok uśmiechnęły się promiennie i kazały usiąść pośrodku.
- No, to pokazuj ten pierścionek!- zatarła ręce żona Ignaczaka.
Wyciągnęłam rękę. Od razu ją pochwyciły i zaczęły oglądać, jak na wystawie w muzeum.
- Piękny… cóż, Zibi się postarał! – przyznała Iwona. – Zielone oczka? Czyżby miały jakieś dodatkowe znaczenie?- uniosła brwi.
- Cóż. Może…
Zaśmiały się.
- Ustaliliście coś już?
Pokręciłam przecząco głową.
- Dopiero wczoraj się dowiedziałam, że… no..
- Że wychodzisz za mąż- podsunęła.
Kiwnęłam głową. Cóż, ona ma doświadczenie.
- Jesteście idealną parą- stwierdziła. – Odkąd was razem zobaczyłam, nawet jak się kłóciliście, wiedziałam że coś się święci.
Zobaczyłam Adama, który stanął z Winiarskim i Wlazłym, zerkał na nas. Zibi już zdążył ich ze sobą poznać. Mojemu bratu mordka się cieszyła. Teraz będzie mnie ubóstwiał!
- … no i Gabi z Kosą. Też ładnie wyglądacie- kontynuowała Iwona nieświadoma tego, ze jej nie słucham. – Nie zdziwiłabym się, jakbyście tutaj zaraz nam oznajmili podobna wiadomość.
- Ja też- przyznałam.
- Hm. Może napijecie się jeszcze czegoś?- zmieniła temat Gabi. Dobrze wiedziałam, dlaczego.
- Chętnie- przytaknęłam.
Wstała i poszła do kuchni. Ja zaś przysłuchiwałam się wymianie zdań Igły i Zbyszka.
- … Zbychu, Anka się już zgodziła! Mogę wam nawet to wesele wyprawić!
- Igła, postradałeś zmysły? Dopiero się zaręczyliśmy! Do ślubu daleko.
- Cóż, na twoim miejscu też bym się nie śpieszył. To fantastyczne przeżycie, gdy jest się mężem, ale i fatalne doświadczenie…
- Hahahaha będziesz mu udzielał porad małżeńskich- zachichotał Kubiak.
- Aniu, proszę.
Podniosłam głowę. Przede mną stała Gabi z wyciągnięta ręką. Odebrałam drinka i oparłam się o oparcie kanapy.
I tak generalnie minęło nam kilka godzin. Ludzie rozmawiali teraz w grupkach. Gabrysia i Grzesiu gdzieś zniknęli, Piotrek z i Adamem rozmawiali na jakiś niezwykle interesujący temat. Chociaż widziałam, że braciszek się rozgląda za Gabrysią. Reszta siedziała przy mnie. Śmiali się z kawałów opowiadanych przez Winiarskiego i Krzyśka. Ja prawie ich nie słuchałam. Siedziałam w ramionach Zbyszka i myślałam nad tym, co będzie dalej. W końcu poszłam do kuchni. Tam zastałam naszych „zaginionych”. Siedzieli na krzesełkach i o czymś rozmawiali.
- Oj, przepraszam… nie chcę wam przeszkadzać, tylko wezmę babeczki- uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Nie przeszkadzasz, rozmawiamy tylko- stwierdziła przyjaciółka.- Zaraz do was dołączymy.
Kiwnęłam głową. Zabrałam pudełka z ciastkami i weszłam do salonu.
- Uwaga, uwaga!- Krzyknęłam.- Ktoś jest głodny?
- A co tam masz?- zaciekawił się Igła, który jako pierwszy stanął przy mnie.
- Babeczki, własnej roboty. Więc proszę być wyrozumiałym!- ostrzegłam.
Zachichotali.
Po pół godzinie nie było żadnej.
- No, siostra… trzeba przyznać, że wypieki idą ci doskonale!
- Oj, nie zgrywaj się- posłałam mu kuksańca w bok.
- On mówi prawdę- przyznał Kubiak.
- Gabrysia miała w tym duży udział- przypomniałam im.
- Więc dlatego takie dobre!- ucieszył się Adam. Spojrzał zadowolony na przyjaciółkę.- Już rozumiem… samej księżniczce by takie pyszne nie wyszły.
Gabrysia się zarumieniła. W duchu skarciłam się za niedbalstwo. Adam potrafi być bardzo grzeczny, irytujący, zabawny i dziwny na raz. Widziałam dziwna minę Kosoka. Nie był zadowolony z tego, że mój brat flirtuje z jego dziewczyną. Uwierzcie, ja też.
- E, tam!- machnęła Gabi ręką, żeby nie zauważyli napięcia między tą trójką. – Lepiej opowiedzcie jeszcze jakiś kawał.
- No właśnie, Winiar! Już skończyły ci się?- spytał Piotrek.
- Oczywiście, że nie! Zaraz wam opowiem o…
Znów się wyłączyłam. Byłam już lekko zmęczona. A poza tym nie mogłam się skupić. Widziałam, jak Homi patrzy na Gabrysię. Teraz zrozumiałam, że ją kocha. A i on jej nie pozostawał obojętny. Nie powinnam się do tego wtrącać. To ich sprawa, muszą to sobie poukładać. Ale oni mi pomogli… Eh, tylko co ja mogę zrobić?
Jedyne, co mi przychodzi do głowy to rozmowa z każdym z osobna. Wyczuć co i jak, a potem podpowiedzieć przyjaciółce. Tylko, że to od niej zależy. Z kim się lepiej i swobodniej czuje? Przy którym jest tak, jak ja ze Zbyszkiem? To ważne. Jak tylko znajdziemy się same w mieszkaniu, pogadam z nią.
O drugiej w nocy rozstaliśmy się. Siatkarze powiedzieli, że już nie mogą doczekać się kolejnego spotkania. Gabrysia z Adamem zostali i czekali na mnie w korytarzu. Ja stałam w salonie ze Zbyszkiem.
- Na pewno nie zostaniesz?- spytał, przysuwając mnie blisko siebie.
- Zibi… muszę pogadać z Gabi.
- Teraz?- podniósł brew.- Jest prawie trzecia nad ranem.
Westchnęłam. Ma rację. Tylko czy ja mogę zostawić ją z Adamem sam na sam? Ale nie wypowiedziałam tego na głos.
- Zostań, proszę…- szepnął mi do ucha. Owiał mnie jego świeży oddech. Ręce, które trzymał na moich biodrach rozgrzewały jak cholera. – Odwiozę cie rano, obiecuję.
Westchnęłam. I jak ja mogłabym się sprzeciwić temu pięknemu mężczyźnie? Widać poczuł, że podjęłam decyzję bo się uśmiechnął. Wyszliśmy na korytarz.
- Gabi? Mogę na słówko?- spytałam ją.
Stała i rozmawiała z Adamem. Jej oczy lśniły. Z uśmiechem odeszła ze mną na bok.
- Słucham?
- Widzisz… Zibi prosił mnie żebym została…
- Jasne.
- Mogę cie z nim zostawić?- skinęłam na brata.
- Nie jestem bezbronną nastolatką- prychnęła.
- Wiesz o co mi chodzi- spojrzałam na nią znacząco.
- Wiem, wiem… nie martw się.
- Na pewno?
Kiwnęła głowa. Uścisnęłyśmy się na pożegnanie. Bartman uścisnął rękę Adamowi i dał całusa w policzek Gabrysi. Wyszli. Natychmiast Zbyszek objął mnie ramionami i pocałował w szyję.
- A co to panie Bartman?
- Zwykła namiętność- odparł.
Chwycił mnie w pasie i wziął na ręce.
- Musimy posprzątać- przypomniałam.
Rozejrzał się dookoła. Wzruszył ramionami.
- Nie jest znów tak bardzo brudno.
- Czyżby? – podniosłam brwi.
- Oczywiście. Ja mam dużo ciekawsze rzeczy do robienia...
- Tak? A jakie to rzeczy?
Niósł mnie do sypialni.
- Wiesz… całkiem przyjemne te „rzeczy”- przyznał.- Mogę pokazać ci kilka nowych sztuczek…
Zaśmiałam się głośno. Położył mnie na łóżku. Cały czas patrzył mi w oczy. Widziałam, że w jego igrają ogniki. Był skupiony.
- Jesteś piękna- wyznał.- Tak piękna, że mnie to boli.
- Już to chyba kiedyś słyszałam…
Uśmiechnął się tajemniczo i mnie pocałował.
***
Obudziło mnie grzejące słońce. Uśmiechnęłam się i przeciągnęłam nabierając dużo powietrza nosem. Obróciłam się na drugi bok. Wyciągnęłam rękę żeby dotknąć śpiącego Zbyszka. Moja dłoń natrafiła na pustkę. Przestraszona otworzyłam oczy i usiadłam, opierając się na łokciach.
- Zibi?- rozejrzałam się. Nigdzie go nie było.
Wstałam więc. Owinęłam się w biały ręcznik, który leżał w szafie. Wyszłam do salonu. Tam również go nie było. Ale jego głos dochodził z kuchni. Weszłam po cichu i oparłam się o futrynę. Zbyszek śpiewał jakąś angielską piosenkę, której nie znałam. Robił śniadanie. Patrzyłam na to z zachwytem. Był w samych szarych dresach, luźnych. Słońce z okna w kuchni padało na jego plecy i tył głowy. Chyba brał prysznic bo miał mokre włosy. Nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności. A ja stwierdziłam właśnie, że ma najpiękniejszego, najlepiej śpiewającego, najprzystojniejszego faceta na świecie!
- O, jesteś!- uśmiechnął się na mój widok, podszedł i dał całusa w policzek.- Szykują śniadanko.
- Widzę właśnie- wyjąkałam. Kurde, mój głos jeszcze nie doszedł do siebie. Tyle czasu go znam, każdy centymetr jego ciała, a nadal reaguję w taki sposób. Czas nauczyć się kontrolować emocje! Odchrząknęłam. – A co takiego? Znowu jajecznica?
- Nie, niespodzianka.
- Heh, skoro tak, idę wziąć prysznic.
Skinął głową. Wyszłam i udałam się do łazienki. Powiesiłam ręcznik na ściance. Puściłam gorącą wodę. Spadała mi na ramiona, spływała po ciele… Zawsze uwielbiałam to uczucie. Umyłam włosy. Owinęłam się ręcznikiem. Drugim, mniejszym włosy. Wyszłam przez sypialnię to kuchni.
- Szybko się uwinęłaś- stwierdził, widząc mnie.
Uśmiechnęłam się do niego promiennie.
- Naleśniki!- zapiszczałam ze szczęścia.
- Może być?
- Czy „może być?”! Człowieku, z nieba mi spadłeś!- pocałowałam go w policzek.- Lecę się ubrać i zaraz przyjdę jeść… a! Masz dżem? Truskawkowy?
- Tak.
Wyszczerzyłam się i pobiegłam do sypialni. Założyłam wczorajsze ciuchy i rozczesałam włosy. Gdy wróciłam, na stole czekały naleśniki. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.
- Smacznego.
Spróbowałam. Hm, nie takie jak robiła mi mama… ale są dobre.
- Pyszne- przyznałam. – Nigdy nie myślałam, że doczekam aż jakiś facet zrobi mi na śniadanie naleśniki.
- A więc spełniłem twoje marzenie- mrugnął.
- Chyba tak.
Michał, gdy byliśmy jeszcze parą, zrobił mi tylko jajecznicę i ugotował mleko. Nie raz śmiałam się z niego, że nie potrafi robić nic innego. Ale teraz… pełen wypas!
- Mam takie pytanie, małe…- zaczął.
- Hę?- wydukałam z pełną buzią.
- O co chodzi z Gabryśką i Adamem?
Aż się zakrztusiłam. Zaczęłam kasłać. Zbyszek podał mi szklankę z sokiem pomarańczowym, który uwielbiam.
- Nic ci nie jest?- spytał z troska.
Kiwnęłam przecząco głową, mrugając szybko oczami. Gdy mi przeszło, westchnęłam.
- To jakiś temat tabu?
- Nie, nie…- zaprzeczyłam.- Nie rozumiem tylko, co dokładnie masz na myśli?
Udawałam głupią i zdawałam sobie z tego sprawę. Jeżeli on zauważył, to jestem pewna, że inni też. Siatkarze nie są głupi, wyczuwają takie hece na kilometr.
- No wiesz… wczoraj zauważyłem kilka razy, jak na siebie patrzą. Może mi się wydawało, a może nie…- na pewno dodałby, że: „co wynika z twojej reakcji”, ale przemilczał to.- Ale zauważyłem między nimi napięcie… i coś jeszcze.
- Chemię?- podsunęłam. Kiwnął głowa, a ja westchnęłam. Znowu.
- Oni…
Nie dokończył. Ale wiem, co miał na myśli. Czy oni się kochają? Tak! Czy oni chcieliby być parą? Odpowiedź brzmi TAK! A czy ja o tym wiedziałam od początku? Tak.
- Cóż…- przygryzłam wargę.- Jeżeli mam być szczera, to sama nie wiem. Nigdy ze sobą nie chodzili. Ale wiem, że chcieli. Tylko, że Adam wyjechał zaraz po śmierci mamy. Musiał.. jak on to powiedział? „Odpocząć od wszystkiego”.
- Myślisz, że oni nadal coś czują do siebie?
Zacisnęłam wargi. Cholera, niestety tak. A może stety?
- Nie wiem- odparłam krótko.
Wiedziałam, jakie pytanie zaraz padnie. Ale go uprzedziłam.
- Rozmawiałam z nią o tym. Ale nie powiedział mi wszystkiego. Brat też nie.
- To złamie Kosie serce- powiedział oczywistość.
- Jeżeli to prawda, to co się domyślamy, to tak.- Cholera, za dużo tych „tak”!- I nie wiem co zrobić…- przyznałam.
- Pogadam z Grześkiem- odezwał się po chwili. – Nie powiem mu, co odkryłem. Ale zapytam o kilka rzeczy.
- Ja muszę to samo zrobić z Gabi i Homi.
- A właśnie! Dlaczego Homi?- zachichotał.
- Tak go w dzieciństwie nazywałam i tak zostało- odpowiedziałam ze śmiechem.- On nazywał mnie „księżniczką”. Co nadal czyni.
- No bo ty jesteś taką księżniczką- posłał mi swój najpiękniejszy, najbardziej uwodzicielski uśmiech.
- A ty nadal Gargamelem.
Wybuchliśmy śmiechem.
Godzinę później Zbyszek podjechał pod mój blok. Pożegnaliśmy się długim i namiętnym pocałunkiem. Potem on pojechał, a ja udałam się na górę nucąc pod nosem Linkin Park.
Otworzyłam kluczem drzwi. Od razu poczułam tę atmosferę… dziwna. Gdy zdejmowałam buty, zauważyłam kogoś bardzo mi znane adidasy. Nie Gabrysi.
Szybko rzuciłam torebkę na szafkę i wpadłam do salonu.
To, co zobaczyłam- wstrząsnęło mną.
--------------------------------------------------
Witajcie!
Przepraszam, że wczoraj nie dodałam, ale nie dałam rady. Byłam tak wykończona po przyjechaniu autobusem ze szkoły, że zaraz po meczu poszłam spać.
Mecz! Jak Wam się podoba gra naszych siatkarzy? ;>
Dziś dowiedzieliśmy się, że Igła po MŚ ma zamiar zakończyć karierę.
Tak bardzo tego nie chcę... Tak bardzo płaczę ;c
Ale zawsze gdzieś jest jakiś koniec...
Niestety.
Ja już chyba idę spać, bo jutro wcześnie wstaję ;)
Dobranoc ;*
w takim momencie zakończyłaś :((( teraz mam milion pomysłów na minutę co tam się mogło stać :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie zastała brata i przyjaciółki razem?
OdpowiedzUsuńjej, a co taam mogło się wydarzyć, aż się boję.. trochę szkoda Kosy. ;c Ania i Zibi. <3 czekam na next'a ;)
OdpowiedzUsuń