wtorek, 3 września 2013

XXIX

Kiedy Igła dał pomysł, żeby zadzwonić do Anki, byłem przeciwny. Tak myślałem, że będzie zła. Ale on zawsze musi postawić na swoim. Zaprosił ich do naszego pokoju. Mojego, Miśka i Igły. Gdy usłyszałem jej zły głos z głośnika telefonu… Pomyślałem, że chciałbym tam być i się z nią kłócić. A kiedy zapytała o mnie… zrobiło mi się gorąco.  Ale morderczym spojrzeniem kazałem Igle nie mówić, że jestem w pokoju.
Teraz już się rozeszli do siebie. Kubiak oglądał mecz w TV. Igła siedział w łazience. Już pół godziny.
- Igła! Wyłaź z tej łazienki!- wrzasnąłem.- Siedzisz tam pół godziny, a ja muszę do kibla!
Po chwili usłyszałem jak przekręca klucz. Wyszedł.
- No, już nerwusie!- powiedział zły.- Poczekać nie możesz?
- Mogę. Mogę czekać pięć minut, dziesięć, ale nie pół godziny!- wrzasnąłem na niego i zamknąłem się w łazience.
Przemyłem twarz i spojrzałem w lustro. Nie było źle. Nadal jakiś ten swój urok mam. Tylko dlaczego on nie działa na tych, co powinien?

Zmęczona rozmową z siatkarzami, zasnęłam od razu.
Następnego dnia musiałam się wcześniej zwolnić z Resovii. Powiedziałam o co chodzi. Nie miałam dużo do roboty, więc mnie puścili.
Razem z Gabrysią i Bartkiem, szliśmy do bloku, w którym znajdowało się nasze mieszkanie. Znaczy, jeszcze nie nasze…
Weszliśmy na siódme piętro. Jedynym minusem w tym bloku, jest to, że nie ma windy. Podszedł do drzwi z numerem 26. Otworzył je i nas wpuścił. Weszłam nieśmiało. Za mną była Gabi. Mężczyzna oświecił światło. Moim oczom ukazał się może na dwa metry szeroki korytarzyk. Prowadził prosto do kuchni. W prawo było przejście bez drzwi do salonu. Nie był duży, ale nie był też bardzo mały. Po lewej stronie była łazienka
( ubikacja ). Obok były drzwi ( w dobrym stanie ). Tam był pokój na dwie osoby połączony z większa łazienką. Był prysznic.
- Fajne mieszkanie!- zawołała Gabi.
- Nie sprzedałbym wam gówna…
- To, co Gabi? Bierzemy?
- Bierzemy!
I w taki sposób kupiłyśmy mieszkanie. Były już nawet ładne meble, prysznic, zlew, kuchenka i kanapa… Było idealne. Mogłyśmy się wprowadzić kiedy tylko chciałyśmy. Na trening poszłyśmy z wielkimi uśmiechami. Postanowiłyśmy się wprowadzić po turnieju. Mieszkanie już kupiłyśmy. Trzeba było jeszcze tylko kilka podstawowych przyrządów. Ale to z czasem. Kiedy już będę pracować.
- Dziewczyny, robicie oczywiście parapetówę, nie?- spytała Majka.
Ta już się do nas przekonała. Fajnie było o tym wiedzieć.
- Najpierw to musimy się tam wprowadzić i urządzić!- opanowałam.
- Jak tylko będzie wszystko na swoim miejscu, gadać! Wpadamy od razu!- mówiła Karolina.
Było po treningu. Nie zbyt ciężko. Chociaż dziś trener kazał nam więcej biegać. Mi to odpowiadało, ale Gabi… Cóż, protestowała całą sobą. W drodze do domu powiedziałam jej o telefonie siatkarzy.
- Grzesiek pytał o ciebie…- zaczęłam.
- I co powiedziałaś?- zapyta mnie uśmiechając się w ziemię.
- No, oczywiście byłaś u siebie. Powiedziałam całkiem chyba fajne rzeczy…
- No, mów!- szturchnęła mnie.
Westchnęłam.
- Po prostu, że wszystko jest w porządku.
Uśmiechnęła się. Chciała wiedzieć, co powiedział. Ale sama już nie wiedziałam. Chyba nic, bo mu nie dali dojść do głosu. Biedny Grzesiu…
Wieczorem znów zakuwałam. Ale takie życie ucznia…
W środę pokazałam swojemu tacie mieszkanie. Powiedział, że będzie nam tu dobrze. Wieczorem zapytał mnie o Michała. Powiedziałam co i jak. Więcej nie pytał. Poszedł z Weroniką do kina i przyszli w nocy. Ja właśnie kończyłam naukę.
W czwartek jednak poszłam do Resovii ale tylko na kilka godzin, bo w piątek rano idę do szkoły zdać. Ale czy zdam? Oby…  Później po południu odwiedziłam Iwonę.
- Cześć Ania!- zawołał mały Ignaczak.
- Sebastian, ale ja cię dawno nie widziałam…- stwierdziłam.- Dziś nadrabiam zaległości! Cześć Iwona.
Podeszła do nas. Pięknie ,jak zawsze wyglądała. Usiadłyśmy w salonie i piłyśmy kawę. Sebastian siedział obok mnie i rysował coś na papierze. Dominisia po mojej drugiej stronie na kanapie i bawiła się moją bransoletką.
- Co nowego u ciebie?- spytała kobieta.
- Kupiłam z Gabi mieszkanie w bloku, wspólnie.
- Super! Będziecie miały własne mieszkanie. Kiedy się wprowadzacie?
- Po turnieju. Teraz mamy dużo na głowie. Jutro egzamin.
Dominika oddała mi bransoletkę i zaraz wzięła następną.
- Jaki egzamin?- spytała i napiła się kawy.
- Z wiedzy o psychologii. A raczej ja jestem takim psycho- fizo. – Zaśmiałam się.
- Że co?- zawtórowała mi.
Napiłam się kawy i podałam Sebastianowi niebieską kredkę, która mu upadła i leżała pod moimi nogami.
- No niby psychologia, ale połączone z biologią. Jak zdam, będę psychologiem, ale tez mogę mieć pracę fizjoterapeuty.
- Acha, już rozumiem. O której piszesz?
- Piszę o jedenastej. A słowny mam dopiero o piętnastej. Już jestem zdenerwowana. Dziś musiałam coś zrobić, bo bym myślała o jutrze…
Napiłam się znów kawy, żeby opanować nerwy.
- Będzie dobrze. A mniej więcej jak kończysz ten pisemny i drugi?- spytała mnie.
- Godzinę. Tak jakoś. Nie wiem co będę robić tyle godzin między egzaminami… Uczyć pewnie!
Uśmiechnęłam się. Sebastian właśnie skończył swój rysunek.
- Ania, zobacz!- wręczył mi rysunek.
Na kartce był Krzysiu i piłka z kawałkiem siatki. Wyglądało to jakby malował tatę rzucającego się by obronić piłkę, która przelatuje przez siatkę.
- Ślicznie, Sebastian!- powiedziałam zachwycona.- Malujesz jak Leonardo da Vinci!
- Kto?- spytał uroczo marszcząc nos i czoło.
- To był taki malarz. Namalował miedzy innymi „Damę z łasiczką”.
- Czyli... jestem sławnym malarzem!
Zaśmialiśmy się z jego zaskoczenia.
Posiedziałam jeszcze pół godziny i poszłam na trening. Wyszłam pół godziny wcześniej, prosząc o to trenera. Wróciłam, wzięłam prysznic i znów się uczyłam. I w taki sposób minął mi cały tydzień! W wolnych chwilach rozmawiałam z siatkarzami i myślałam o Michale... A nie powinnam.
W nocy nie mogłam spać. Poszłam do łazienki i zaczęłam szukać proszku na sen. Dobrze pamiętam tamten dzień… Od tamtej chwili wszystko się zmieniło. Nawet tata gdzie indziej schował tabletki! Znalazłam je w kuchennej szafce. Wzięłam jedną słabą i popiłam woda z kranu. Położyłam się i po kilku minutach zasnęłam. Obudził mnie tata o ósmej trzydzieści. A dokładniej ósmej trzydzieści dwa. Założyłam przyszykowane wczoraj białą bluzkę z krótkim rękawkiem i czarną spódniczkę. Do tego czarne buty na wysokim obcasie.
- Pięknie!- skomentowała Weronika.
- Dziękuję. Jezu, ale się stresuję!
- Niepotrzebnie. Będzie dobrze. Wykonaj jakieś swoje psychologiczne sztuczki na stres.
Mrugnęła do mnie.
- Nie masz tabletki na nerwy?- zapytałam błagalnie.
- Mam. Ale ci nie dam. Od niej będziesz otumaniona i może ci źle pójść.
Miała rację. Do torebki włożyłam kilka książek, długopisy i poszłam po Gabi. Razem udałyśmy się do naszej uczelni. Weszłam przez znajoma bramę, potem drzwi. W środku było dosyć osób. Ale było cicho, każdy się uczył. Za pół godziny zacznie się egzamin pisemny. Usiadłam na ławce, wyciągnęłam książki i znów powtarzałam.  Gdy zegar na korytarzu pokazał godzinę jedenastą, drzwi do Sali się otworzyły. Wywołano osoby, mnie prawie na końcu. Wzięłam głęboki oddech i przeszłam przez próg idąc na spotkanie z przyszłością.

Byliśmy już po śniadaniu. Siedziałem w pokoju i przyglądałem się Krzyśkowi, który rozmawiał z kimś. Pewnie z żoną.
No, on z żoną. A ja? Jedynie z rodzicami. Tylko kilka razy rozmawiałem z nią. Nie miała czasu spotkać się zemną przed wyjazdem. Co to za dziewczyna, która nie interesuje się tobą? Powinienem to skończyć, ale jakoś nie potrafię. Zawsze tylko mówi, że mnie kocha. I wtedy przechodzi cała złość. Ale… czy ja ją jeszcze kocham?
- Anka dziś ma egzaminy. Właśnie zdaje ustny.- Powiedział spokojnie Igła.
- Jakie egzaminy?- zdziwiłem się.- O żadnych nam nie mówiła…
- No nie mówiła, bo nie chciała nas rozpraszać przed LŚ.
Prychnął i usiadł na swoim łóżku.
- Kończy o szesnastej.
- To ta Anka, z którą rozmawialiśmy ostatnio?- spytał Kubiak.
Pokiwaliśmy głowami. Wstałem z łóżka i usiadłem znów na nim.
- A co mnie to obchodzi?- spytałem opryskliwie.
Oparłem łokcie na kolanach. Krzysiek zmierzył mnie wzrokiem.
- Jak to co?! Ona tam walczy o swoja przyszłość! W ogóle cie nie interesuje?
- Nie.
Wzruszyłem ramionami. Czemu niby ma? Nie jestem jej przyjacielem. Jedynie jej przeszkadzam.
- Mógłbyś chociaż ty odpuścić- powiedział cicho.
Nie rozumiałem.
- Kłócicie się, dokuczacie sobie nawzajem! Nie przeszkadza ci to?!- pokiwałem przecząco głową.- Zachowujecie się jak dzieci! Każde uparte jak osioł! Bądź mądrzejszy i odpuść.
Wkurzony wyszedł trzaskając drzwiami. Pewnie do Magneto i Rucka. Kubiak spojrzał na
mnie ciekawie.
- A, idź!- wkurzyłem się i machnąłem na niego ręką.
Opadłem na łóżko.
- Kurwa mać!- wrzasnąłem.
Założyłem słuchawki i czekałem na trening.

W domu Anki.
- Czekamy na nią już pół godziny! – mówił jej tata.- Gdzie ona się podziewa?
Na stole była już zrobiona kolacja. Uroczysta kolacja. Wszyscy mieli nadzieję, wszyscy wiedzieli, że Anka zda. Ale czy tak było?
Czekali następne piętnaście minut. W końcu drzwi się otworzyły.



---------------------------------------

Heej Kochani ;*
Jak tam pierwszy dzień szkoły? U mnie już na za tydzień zapowiadają sie dwa sprawdziany i jedna kartkówka, świetnie po prostu  *-* 

Rozdział taki sobie. Przepraszam za błędy, bo takowe na pewno są.
Ciekawi, co będzie dalej? ;D Anka zda, czy nie zda? Jak uważacie? I co ze Zbyszkiem? Odpuści?

Chciałam jeszcze wypowiedzieć się na temat ostatniej decyzji Andrei Anastasiego. Podziękował za grę w reprezentacji ' jak na razie' Zbyszkowi Bartmanowi.
Smutne ;( Ja wychodzę z założenia, że gdy najpierw pozbył się Igły, utracił życie w drużynie. No spójrzcie chociażby na to zdjęcie, które zostało zrobione niedawno, bez Krzyśka w składzie i chyba reprezentacji: 



Bo ja tu żadnego zycia w wygranej akcji nie widzę... A bez Zbyszka, to już podwójna katastrofa. Rozumiem decyzję trenera. Zibi nie był w formie. Może nie grał na całe swoje możliwości, ale przecież nie tylko on! Gdyby musiał wywalić tych, co nie mają dobrej dyspozycji, musiałby wszystkich. Nie chcę krytykować, hetować i tak dalej. Bez tego zawodnika, nie mamy juz przewagi nad innymi reprezentacjami. Utraciliśmy ważnych graczy.
Oczywiście to nie tragedia. Ale ja i tak nie potrafię sobie wyobrazić meczów bez nich. Nie wiem jak wy. Jest Bociek, którego gra jest fantastyczna. Pokazał to w ostatnich meczach.
A jednak, to już nie ta sama reprezentacja.

" Jestem rozczarowany,  ale trener wie co robi"- Bartman.
" Zbyszek odpadł na tym etapie, bo nie grał tak, jak od niego oczekiwałem. Ale nie dlatego, że był krnąbrny czy mu się nie chciało!"- AA
"Przyjąłem tę informację z godnością i szanuję decyzję trenera. Jestem przekonany, że wie co robi i jest to słuszne działanie."- Zibi.
"Jedną z kluczowych wątpliwości była właśnie forma Zbyszka. Po tych spotkaniach musiałem się zdecydować i to zrobiłem."- AA
"Jak się mam czuć, skoro rezygnuję z kluczowego przez dwa lata atakującego? Czułem się źle, było mi bardzo, bardzo trudno, lecz wydaje mi się, że także Zbyszek czuł, że dla biało-czerwonych tak będzie lepiej."- AA

"Nie za dużo tych rewelacji? Wcześniej Ignaczak, teraz Bartman...
Andrea Anastasi: Nie chodzi o sensacje czy jakieś medialne gierki. Te decyzje były dla mnie bolesne, lecz moim zdaniem konieczne."

Może jakieś zdjęcie na pocieszenie?




















Dziękuję za komentarze ;*

4 komentarze:

  1. boskie opowiadanie , czekam na więcej ;) kiedy dalej ?? <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne ! Super rozdział ! Ciekawe czy zdała...
    zapraszam do mnie na http://madeforyoux.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ;* Ale żeby w takim momencie skończyć?! Why?! ;P Teraz wyczekuję z niecierpliwością kolejnego ;D Mam nadzieję, że zdała ;) Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń