wtorek, 22 października 2013

XLIII



Impreza się udała. Wróciłam z Gabi do naszego mieszkania około czwartej nad ranem. Nie byłyśmy pijane, po prostu tylko trochę wypiłyśmy. To wszystko. Bez alkoholu można żyć! Jak tylko moja głowa dotknęła poduszki, zasnęłam. Nawet nie wiem co z przyjaciółką. Spałam jak kamień. Dobrze, że mi się nic nie śniło, przynajmniej tyle.
Obudził mnie dźwięk telefonu. Dostałam smsa. Nieprzytomna, wymacałam na szafce obok łóżka telefon. Wzięłam go i podstawiłam do ucha. Chciałam wcisnąć zieloną słuchawkę. Przeliczyłam się. - Boże, co za idiotka ze mnie!- pomyślałam. Otworzyłam jedną powiekę i sprawdziłam wiadomość.
„ Cześć. I jak, wszystko załatwiłaś? Chłopaki czekają na Ciebie aż przyjedziesz. ZB9”
- Że co kurwa?
Aż mi się przeklęło. Skąd ten pajac miał mój numer? Spojrzałam na wyświetlacz.
- Czternasta?!- wrzasnęłam szybko wstając. Gabi smacznie spała. Podeszłam i szturchnęłam w ramię. Ale to nic nie dało. Więc ściągnęłam z niej kołdrę.
- Odbiło ci?!
- No, wreszcie jakaś reakcja!- Uniosłam ręce do góry.- Czternasta. Za kilka godzin powinnam być z powrotem w Spale.
Teraz zrozumiała. Przeciągnęła się leniwie i wstała. Poszłam do łazienki, a ona robiła śniadanie. Chociaż, o tej godzinie to powinien być raczej obiad. Potem ona mnie zastąpiła w łazience i usiadłyśmy w kuchni.
- Musisz jechać.- To nie brzmiało jak pytanie.
Kiwnęłam głową.
- Ale najpierw chcę się pożegnać z tatą i Michałem.
Przyznała mi rację. Ubrałyśmy się, spakowałam swoje rzeczy do torby. Przez cały czas myślałam, skąd Bartman ma mój numer. Nie dawało mi to spokoju. Później się tym pomartwię. Szłam teraz z przyjaciółką do szpitala. Weszłyśmy do odpowiedniej sali. Dobrze, że nie było tam jego rodziców. Przynajmniej ich uniknęłam. Agaty też nie było, cóż…
Zapukałam i włożyłam głowę przez uchylone drzwi. Zobaczyłam uśmiech na jego twarzy. Taki szczery…
- Cześć- przywitałam się.- Mogę?
- Jasne, wchodź!
Normalnie go nie poznawałam. Gabrysia czekała na korytarzu.
- Dzięki, że mi pomogłaś.
Te jego zielone oczy nadal patrzyły na mnie. Z wdzięcznością?
- Nie ma sprawy. Musiałam, po prostu.
Usiadłam na krzesełku obok łóżka. Pacjenta obok nie było w pokoju. Chyba zauważył, gdzie patrzę.
- Ma badania- wyjaśnił.
- Jak się czujesz? Lepiej? Kiedy wychodzisz?- Zadałam stek pytań na raz. Musiałam wykorzystać moment, kiedy był rozmowny. Był sobą, Michałem.
- Za kilka dni- widziałam radość w jego oczach. Tak jak kiedyś.- Może wtedy to uczcimy.
Zatkało mnie. Takie słowa? Zmienił się. A może coś sobie przypomniał? Jezu, ale ja naiwna jestem!
- Nie będzie mnie tutaj.
- A gdzie?
Wydawał się być na serio ciekawy.
- W Spale z siatkarzami.- Uśmiechnęłam się na sama myśl.- Dziś wyjeżdżam.
- A... no tak, zapomniałem.
Nie gadałam z nim długo. Kilka minut później przyszła jego matka, więc ja poszłam. Nie miałam ochoty być z tą kobietą w jednym pomieszczeniu. Krew by się polała. Jak mogła wtedy powiedzieć, przyznać Michałowi, że ja nie jestem jego dziewczyną tylko Agata? Nie potrafię tego sobie wyjaśnić. A jej wybaczyć.  Zdziwił mnie dziś dobry humor Miśka. Podejrzane… Może na serio coś sobie przypomina? Nie zapytałam o Agę. To nie moja sprawa. I niech tak zostanie. 
Zaraz ze szpitala pojechałam do taty.
- Już myślałem, że się nie pożegnasz!- powiedział od progu.
- Z moim ukochanym tatusiem? W życiu!- Zaśmiałam się i go przytuliłam. Posiedziałam pół godziny i wróciłam znów do swojego mieszkania. Gabi na mnie czekała, już ubrana.
- Za pół godziny masz pociąg- przypomniała mi.
- Wiem, wiem. Chodź, idziemy.
Wzięłam torbę do ręki i zajechałyśmy na peron. Wysiadłyśmy z taksówki, która jeszcze stała i czekała na koleżankę. Pociąg za kilka minut ma przyjechać.
- Napisz jak zajedziesz na miejsce- uśmiechnęła się. Odwzajemniłam tym samym.
- Uważaj na siebie. Spotkamy się dopiero na pierwszym meczu biało-czerwonych.
- Ten dzień przychodzi coraz bliżej.
Pociąg przyjechał. Zaczęli wysiadać pasażerowie. Chwyciłam swoją torbę. Przytuliłyśmy się. Podeszłam z nią do otwartych drzwi od wagonu.
- Trzymaj się- pomachała mi.
Odmachałam. I nagle na kogoś wpadłam. Podniosłam głowę do góry. Z pociągu wychodził nie kto inny jak Tomek. Ten, którego poznałam w tym pociągu podczas podróży do Spały.
- Przepraszam- powiedziałam słabym głosem.
- O, Ania!- zawołał uradowany.- Też przyjechałaś?
Przyjaciółka patrzyła na nas podejrzliwie.
- Przyjechałam. I wyjeżdżam.- Uśmiechnęłam się smutno.
- Znów do Spały?
- Tak. To moja przyjaciółka Gabrysia, to Tomek. – Usłyszeliśmy wołanie konduktora. – Przepraszam, ale muszę już iść.
I wsiadłam. A oni pomachali mi na pożegnanie.
Wybrałam pusty przedział, położyłam torbę na podłodze obok nóg i usiadłam. Wyjęłam telefon. Wybrałam wiadomości i jeszcze raz przeczytałam słowa Bartmana: „ Cześć. I jak, wszystko załatwiłaś? Chłopaki czekają na Ciebie aż przyjedziesz. ZB9”. 
Nie zastanawiałam się długo, tylko napisałam.
„Skąd masz mój numer?”
Odpowiedź przyszła natychmiast.
„ Krzyśkowi się telefon rozładował i kazał mi napisać ;)”
No tak. Cali siatkarze. Po chwili znów dźwięk telefonu.
„Za ile będziesz? Igła się niecierpliwi”
„ Trzy godziny. Prześlij mu buziaki”
Odłożyłam telefon. Ściągnęłam buty, położyłam się i zasnęłam.
Obudził mnie dźwięk dzwonka. Otworzyłam przestraszona oczy. Spałam trochę więcej niż pół godziny. Na ekranie pojawił się Igła z kamerą. Przycisnęłam zielona słuchawkę.
- Krzysiek, spałam. Obudziłeś mnie.
- Przepraszam. Gdzie jesteś? Za ile będziesz? Wszyscy czekają, chcemy wiedzieć jak sprawa z Michałem.
Powiedział to bez tchu. Szacun.
- Jak to, Zibi nie przekazał Ci wiadomości?- zapytałam zdziwiona.
- On?- teraz to on był zdziwiony.- A skąd miał wiedzieć niby?
Nie chciało mi się tłumaczyć. Jezu, jacy oni tępi.
- Wytłumaczę na miejscu.
I się rozłączyłam. W końcu nie zasnęłam ponownie, więc siedziałam cicho i czekałam na swój przystanek.
***
Wysiadłam na peronie i tak jak za pierwszym razem udałam się do Spalskiego ośrodka, gdzie trenowali moi niewymiarowi. Szłam przez spokojne uliczki ze słuchawkami w uszach i śpiewałam pod nosem.
Gdy znalazłam się przed ośrodkiem, moje serce szybciej zabiło. Ucieszyłam się. Czułam, jakbym wracała właśnie do swojej rodziny. Dziwne?
Strażnik od razu mnie poznał i wpuścił do środka. Recepcja, nikogo nie było. Tylko na fotelach po lewej stronie od wejścia, siedział Ziomek i Wanio, który przeprowadzał z nim wywiad.  Pomachałam im.
I nagle zza korytarza wyłonił się nasz Libero. Oczywiście z kamerą w ręce.
- A tu, nasza Anna!- zawołał ucieszony.- Wreszcie przyjechała. Chłopaki już na dupach wysiedzieć nie mogli.
- Krzysiu, dobrze cię widzieć!- uśmiechnęłam się.
Podszedł do mnie i przytuliliśmy się.
- Uśmiechnij się do kamery Aniu, może oglądalność mi wzrośnie!
Zachichotałam i wypełniłam jego prośbę.
- A tam, moja konkurencyjna kamera- stwierdził udając przejętego.
- Twojego Igłą Szyte nic nie pobije. Nawet najgłupszy program świata.
Przyszedł Bartman. Uśmiechnięty od ucha do ucha. A ja? Cóż, nie wiedziałam co zrobić. Przytulić, podejść? Czy tylko podać rękę? Jednak to on mnie wyręczył. Podszedł i spojrzał mi w oczy. Odwróciłam wzrok. Znowu.
- Jeżeli to miał być komplement, to słaby- próbował się pocieszyć Igła i poszedł dalej na górę. Pewnie zawołać resztę siatkarzy.
- Jak tam sprawy z chłopakiem?- Spytał zielonooki, drwiącym głosem. Znów się zaczyna?- Poprawił ci humor?
- Oczywiście, że…
Nie dokończyłam, bo ktoś chwycił mnie od tyłu i przewiesił sobie przez ramię. Spojrzałam w bok.
- Dziku, natychmiast mnie puść!- wrzasnęłam udając przestraszoną.
- Na ziemię?- upewniał się.
- Tak, natychmiast!
Jak kazałam, tak zrobił. Po prostu przestał mnie trzymać i upadłam na ziemię z wielkim hukiem.
- Jezus Maria, Kubiak zabiję cię…- jęknęłam wstając.
- Sama kazałaś, a teraz będziesz zabijać- westchnął.- Zdecyduj się!
Zamachnęłam się, a on skulił ze strachem w oczach. Ale zamiast go uderzyć, rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam.
- Więc to oznacza, że jeszcze mnie nie zabijesz?- spytał z nadzieją.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Po chwili przyszła reszta i również się z nimi przywitałam. Niby nie było mnie tylko dwa dni, a czuję jakby rok. Okropne uczucie.
Pokój nadal dzieliłam z Igłą i Zbyszkiem. Weszłam do pokoju i walnęłam się na łóżko. Było sto razy wygodniejsze niż w moim mieszkaniu w Rzeszowie. Rozpakowałam resztę rzeczy do szafki. Oczywiście przy tym towarzyszyła mi kamera.
- Jak się czujesz wkładając ubrania do szafki? A przy tym ze słynna kamerą Igły?- zapytał nabijając się Zibi.
- Jak gwiazda- westchnęłam.
Zaśmiali się z tego określenia. Włożyłam ostatnia bluzkę i zamknęłam drzwiczki. Odwróciłam się do nich.
- Tęskniłam- stwierdziłam poważnie.
- Za mną też?- wyszczerzył się Bartman.
- Taa, w szczególności!- zadrwiłam.
Rzucił we mnie poduszką, za co mu oddałam tym samym.
- Moi drodzy, tutaj dzieją się rzeczy nieprawdopodobne!- ekscytował się Igła.- Oto dwa uparte kozły, toczą ze sobą krwawy pojedynek- zachichotał.- Kto wygra? Wściekła Anka- wetknął mi kamerę przed nos. Pokazałam mu język, zaśmiał się.- To wszystko jest na taśmie!- pogroził i podszedł do drugiej ofiary.- Czy oto ten, niewinny, bezbronny Zbigniew?
- Bezbronny!- prychnęłam.- Dzięki Krzysiu. Właśnie obnażyłeś swoje prawdziwe oblicze.
- Cóż…- zrobi niewinna minę.- My, mężczyźni, musimy się trzymać razem. Nie?
Ale Zbyszek nic nie powiedział. Bo się śmiał. Dosłownie trząsł się ze śmiechu. Tak mocno, że aż spadł na podłogę z wielkim hukiem. Zaraził nas tym i po chwili ja siedziałam na swoim łóżku zwijając się ze śmiechu, a Ignaczak ledwo utrzymywał kamerę. Drzwi gwałtownie się otworzyły i wparował Kubiak. Przerażony spojrzał na Zbyszka, który nadal leżał na podłodze śmiejąc się.
- Cholera, coście mu zrobili?!- wrzasnął i wpadł do pokoju.
- A teraz… teraz…- mówił Igła do kamery ledwo, ledwo- przerwa i zawył ze śmiechu.
Kubiak patrzył na nas wzrokiem mówiącym: „ zwariowaliście? Iść po lekarza?” Potem wpadli jeden po drugim reszta siatkarzy. Humor dopisywał nam jeszcze długo, długo.




--------------------------------------------------------

Cześć!
 Taki ten rozdział krótszy troszkę, przepraszam. Ledwo znalazłam czas żeby dodać :) 
Ostatnio mam kupę ( za przeproszeniem ) nauki i ledwo wyrabiam... 
Kolejny rozdział w piątek lub sobotę :D

Cieszę się, że Resovia w 2 kolejce jest pierwszą drużyną. Oby tak dalej!

A ja zaraz znów wracam do nauki. Będę kuć na polski -,- O ile nie zasnę przy podręczniku, co jest bardzo prawdopodobne ;D Jutro okropny dzień. Nie lubię żadnej środy.

Tak więc powodzenia wszystkim jutro w szkole! W tym nienawistnym przeze mnie dniu.
Pozdrawiam ;*

3 komentarze:

  1. Super. ;)
    Powodzenia także Tb ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dużo literówek w poprzednim ;p
      Więc...zachowanie Michała baardzo dziwne ;o Jakiś podstęp? Możliwe ;) A Anka i Zibi? No oni MUSZĄ być razem ;p Czekam, czekam ;) Pozdrawiam! :)

      Usuń