piątek, 25 października 2013

XLIV



Trening wieczorny mieli lekki. Na kolacji nadal się wesoło bawiliśmy. Do pokoju weszłam równo o dwudziestej trzeciej. Chłopaki razem ze mną.
- Pierwsza zajmuję łazienkę!- wrzasnęłam biegnąc po piżamę i ręcznik.
- Nie, bo ja- wpadł do łazienki Igła.
Z niedowierzaniem usłyszałam cichy szum wody w prysznicu. Jakim cudem? Westchnęłam i usiadłam na łóżku kręcąc głową. Zibi siadł obok.
- Fajny dzień- stwierdził.
Rozłożył się na moim łóżku, tak że ja nie miałam miejsca.
- Hej! Nie za wygodnie?- spytałam.
- Jakbyś się też położyła, to byłoby wygodniej- uśmiechnął się szarmancko.
- Chyba śnisz!- prychnęłam i chciałam wstać.
Ale gdy już stałam obok łóżka, Zibi chwycił mnie w talii i przewrócił na nie. Tak, że leżeliśmy teraz obok siebie na plecach. Walnęłam go w ramię.
- Musisz się wyżyć, co?- zapytał zjadliwie.
- Na tobie, zawsze.
Nie wiem, ile czekaliśmy aż Igła wyjdzie z łazienki. Ale po kilku minutach usłyszałam miarowy oddech atakującego. Oparłam się na łokciu i spojrzałam mu na twarz. Miał zamknięte oczy, spał. Nie wiem czemu, ale był inny niż na początku. Wcześniej, gdy go poznałam, wydawał mi się taki… zakochany w sobie? Może tak. Nie powiem, że go nie lubię. Bo gdybym powiedziała, że tak jest, że go nie lubię, skłamałabym. Boże, ale głupio pomyślane, no ale okej. Nie jestem do niego przekonana bo za bardzo mi przypomina Michała. Za dużo z niego ma. Oczy, włosy, nawet jeden uśmiech.
Położyłam się obok niego i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Perspektywa Igły.
Wychodzę z łazienki. Miałem nawet krzyknąć i zrobić ‘wejście smoka’ ale się powstrzymałem. Gdy spojrzałem na łóżko Anki, nie byłem zdziwiony. Spali oboje. Wyglądali tak słodko! Zawołałem kilka chłopaków. Najpierw Dzika, Jarosza, Rucka i Magneto. Potem wpadł Ziomek z Nowakowskim i Winiarem.
- Ty, gdzie masz kamerę?- zapytał Kubiak.- Uwiecznijmy to!
Wyciągnąłem z szafki mój ‘sprzęt’ i włączyłem.
- A oto nasze nocne życie- zachichotałem.- W moim pokoju jest dosyć… tłum. A dlaczego?- przejechałem obiektywem po każdej twarzy. Zatrzymałem się na Piotrku.- O, ten nam powie. Piotrze, wyjaśnij państwu, dlaczego w MOIM pokoju zebrało się to stado.
Cichy popatrzył na mnie z byka.
- Sensacja!- wyręczył go Kuba.- Trzeba uwiecznić ten moment!
Wskazał palcem łóżko Anki. Skierowałem na śpiących kamerę. Zbyszek spał na plecach, rozwalony prawie na całym łóżku. Nasza kochana Ania, biedna, spała na skraju. Wtulona w siatkarza.
- Czyż nie pięknie wyglądają?- podekscytował się Michał.

Anka.
Usłyszałam tylko szepty. I chichot. Ale nie otwierałam oczu, nie chciałam. Tak wygonie mi się spało… Wyciągnęłam lewą rękę do przodu, żebym lepiej się ułożyła. I… poczułam pod sobą coś. O nie, to nie było coś, raczej ktoś! Teraz dopiero poczułam, że moja twarz, policzek, spoczywa na czyjejś klatce piersiowej, która podnosi się równo i opada. Przestraszona otworzyłam szeroko oczy. Wokół mnie stali: Kubiak, Kuba, Rucek, Ziomek, Pit, Możdżon, Winiar i… Igła. Igła z kamerą. Która jest włączona. Która mnie w tym momencie nagrywa.
- Co jest grane?- zapytałam jeszcze nieprzytomnie.
Zachichotali zgodnie. Teraz sobie przypomniałam o kimś, kto leżał na moim łóżku…
- Bartman!- wrzasnęłam i obróciłam się gwałtownie w jego stronę.
Obudził się natychmiast i zaspanym wzrokiem spojrzał na mnie.
- Kuźwa, musisz mnie budzić?- zirytował się.
Niewyspany Bartman, to zły Bartman. Teraz usłyszeliśmy wszystkich mocne głosy, śmiechy i gwizdy. I Igła. Kamera.
- I tak oto, nasza para spała sobie słodko…- powiedział do kamery roześmiany.- Niestety, przerwaliśmy ich sen.
- Czyli trzeba uciekać!- wrzasnął Winiarski.
I wszyscy jak jeden mąż, zerwali się z miejsc i pobiegli do swoich pokoi. Jeden tylko z bladą twarzą i strachem w oczach, stał z kamerą. Wstałam pomału ze złowrogim uśmiechem.
- Co tam Krzysiu nagrałeś?- zapytał Zbyszek, który dołączył do mnie. Szliśmy w kierunku Igły pomału. A on wycofywał się. Kamera nadal była włączona. – No, pokaż nagranie!
- Wiesz, że mnie obraziłeś?- spytałam z grobową miną.- Ja i on- pokazałam palcem Bartmana- to nie para, jak to ująłeś.
Ale Ignaczak nic. Nadal szedł tyłem, a przodem do nas. Kierował się do drzwi. Zanim to zajarzyłam, on już stał tam i nacisnął klamkę. Wybiegł szybko na korytarz. Rozejrzał się w prawo, lewo, na nas i zwiał. Po schodach na dół. A my za nim. Miał małe nogi, sprytnie się wywinął. Zbiegł na parter i uciekł do jakiejś uliczki między korytarzami. Po chwili usłyszałam tylko zatrzaskujące się drzwi. Igła zamknął się w szafie na mopy. A klucz był po naszej stronie. Dobiegłam szybko i przekręciłam go. Zbyszek dołączył tuz za mną. Oparliśmy się o drzwi zziajani.
- Igła, poddaj się!- krzyknęłam.
Niby była cisza nocna, ale inni sportowcy raczej się tym nie przejmowali.
- Posiedzi, to zmięknie- uśmiechnął się chytrze Zibi.- Da nagranie.
Ale Igła siedział cicho. Słyszałam tylko jego szybki oddech po biegu. Oparłam się prawym ramieniem o drzwi i tak stałam. Zbyszek zrobił to samo. Tak, że byliśmy zbyt blisko siebie.
- Zibi, może…
Przerwałam bo założył mi kosmyk włosów za ucho. Patrzył mi w oczy. Nieśmiało, też zajrzałam w jego. Przypominały morze. I… Michała. Niestety, po ostatniej rozmowie z moim BYŁYM  wciąż myślę o nim. Ale teraz, moje serce szybciej zabiło. Czemu? Kuźwa, dlaczego? To nie Michał! A może ja już nie widzę w nim Miśka, tylko Zbyszka. I dlatego mam palpitacje serca…
- Ciii…- powiedział uśmiechając się.
Jego ręka spoczęła na moim policzku. Byliśmy tak blisko. Tak cholernie blisko. Chciałam tego. Chciałam żeby mnie pocałował. Ale bałam się. Bałam się, że kiedyś go zranię. Że kiedyś zamiast Zbyszku, powiem Michał… Znów tamte uczucia wróciły. Nie mogłam ich wymazać. Nie mogę się poddać. Nasze milczenie i prawie pocałunek przerwał cichy głos i westchnienie.
- Nie przeszkadzajcie sobie, ja tu mogę tak siedzieć nawet kilka dni…- powiedział Igła zza drzwi.- Jest nawet przyjemnie...
Zaśmialiśmy się i wróciliśmy do dawnej pozy. Może dobrze, że nam przerwał? Dzięki niemu, nie zrobiłam nic głupiego.
- Nie ja ci kazałam tam włazić!
- Zawrzyjmy układ.- Słychać było w głosie Igły dumę z pomysłu.
- Układ? Jaki?- od razu przeszedł do rzeczy Zbyszek.
Chwila ciszy. Każdy zastanawiał się, jak to rozegrać.
- Wy- przerwał cisze Krzysiek- mnie wypuścicie. A ja…
- A ty dasz nam to nagranie!- Przerwałam jego krótki monolog.
- W życiu!- oburzył się.- Może porozmawiamy w pokoju?- Chytry ton. – Tu, jeżeli uwierzycie, mi nie wygodnie.
Bartman westchnął i przekręcił klucz. A nasz kamerzysta wyparował i stanął przed nami.
- No co się szczerzysz?- warknęłam.
Wzruszył ramionami i ruszył przez korytarze na schody. Z westchnieniem udaliśmy się za nim.

***

Rano ledwo wstałam na śniadanie. Musiałam budzić moich współlokatorów, bo nie wstaliby sami. Takie są skutki nocnych rozmów.
Wczoraj w nocy rozmawialiśmy gdzieś do drugiej. Doszłam z Igła do porozumienia i wyszło na moje. On był wolny, my też. Nie doda  tego na Igłą Szyte. Jego słowa:
- Szkoda, bo zrobił bym na tym mega popularność… Tyle lajków…- próbował przekonać nas.- Trudno. Nie będziecie sławni.
I pokazał język. Inteligencja.
- Jak się spało, Zbyszku?- zapytał przy stoliku Winiarski, który dosiadł się do nas. – Na łóżku Anki?
Zachichotali. Miałam ochotę go rozszarpać.
- Kurde, no! – Złościł się Igła.
Marcin spojrzał na niego pytająco.
- Nie wziąłem kamery…- zrobił smutna minkę.
- Bo ten Igła z kamera się nie rozstaje…- zanucił Kubiak.
- Igła „ Jesteś kobietąą…”- zaśpiewał Cichy Pit, który siedział obok przy sąsiednim stoliku.
Całe siatkarskie towarzystwo, plus ja, zaczęliśmy się śmiać.
- Piter! Skąd takie teksty znasz?- był szczerze ciekawy Kurek, który siedział z nim przy stoliku.
- Kwejka nie znasz?- Zrobił zdziwioną minę Pit.
- Cholera, nie wziąłem tej kamery, a takie teksty się fajne sypią…- obwiniał się Igła.
A my znów w ryk śmiechu.

Zbyszek.
Niby się śmiałem, ale wciąż myślałem o wczorajszej sytuacji. Miałem ochotę Igłę udusić za to, że nam przerwał.
Tak. Byłem zły. Lubię Ankę. Bardzo ją lubię. Już mnie nie irytuje, nie wkurza, nie przezywa. Jest sobą. Chciałbym ją lepiej poznać, jeszcze lepiej. Ale czy ona da mi szansę? Za każdym razem, gdy dochodziło do jakichś sytuacji, ona była dziwna. Taka czujna, jakby miała dodatkowe zmysły. Pilnowała się, wczoraj też. Znów nie chciała patrzeć mi w oczy, co mnie zdenerwowało. Unika mojego wzroku.
- Zbyszku, uśmiechnij się! Nadszedł nowy, piękny dzień!- wykrzyczał Igła.
- Igła…- westchnąłem.- Idź pomęcz kogoś innego. Tam Kurka masz- wskazałem, który szedł kilka metrów przede mną.
I z niezadowoleniem odszedł. Nie miałem ochoty z nim gadać. Niedaleko szła Anka z Nowakowskim i Winiarem. Czemu po prostu do nich nie dołączę, nie pogadam z nią? Chyba powinniśmy sobie sytuację wyjaśnić. Ale ona mnie unika jak ognia. Nic poradzić nie mogę.
Nie rozumiem tylko, dlaczego? Czego ja nie mam, co miał ten cały Michał?




Szłam z Winiarem i Cichym po schodach do pokoi. Widziałam kontem oka Bartmana, który szedł niedaleko. Zerkał na nas czasem. Chciałam podejść do niego i zawołać. Zapytać o coś głupiego i rozładować tą atmosferę między nami.
Więc co mnie trzymało? Sama nie wiem. Co, miałabym mu powiedzieć: „Hej, Zbyszek! Zapomnijmy o wczorajszej nocy i żyjmy dzisiejszym dniem!” ?? To chore! Nie wiem, boję się na niego spojrzeć. Z jednej strony chciałabym widzieć u niego te ogniki, kiedy na mnie patrzy. A z drugiej, nie. Dlaczego? Bo po prostu boje się własnej reakcji.
- Anka, żyjesz?- pomachał mi dłonią przed twarzą Cichy Pit.
- Yyy.. coś mówiłeś?- Zapytałam nieprzytomnie.
Westchnął i szedł ze mną przez korytarz do pokoju.
- Pytałem, czy Gabi mówiła ci coś o Kosoku.
Zdziwiona spojrzałam na niego.
- A co miała mówić? Pytała, co słychać. Powiedziałam, żeby się do niego odezwała.
- I właśnie ona nie odbiera od niego telefonów.
Teraz byłam w szoku. Niby czemu? Przecież go tak lubi! I z wzajemnością, jak się okazuje.
- Mogłabyś do niej zatelefonować i zapytać, czy wszystko w porządku? Kosa mi w pokoju wariuje.
Obiecałam pomóc. Wykonam prośbę, jak tylko będę miała czas. Piotrek poszedł do swojego pokoju, a ja weszła do swojego. Chłopaki już siedzieli na swoich łóżkach. Igła oglądał nagrania z wczorajszego dnia. Pewnie będzie montował.
- Pamiętaj co obiecałeś!- pogroziłam palcem.
- Masz mnie za niedotrzymywacza obietnic?- oburzył się.
- Jezzzz... skąd takie słowa?- zrobił wielkie oczy Kurek, który wpadł na chwilę.- Słownik " Ignaczakowo Igłą Szyte " w mózgu? 
Pokręciłam głową i walnęłam się, dosłownie, na swoje łóżko. Każdy robił swoje rzeczy, po godzinie, siatkarze zaczęli się zbierać. Obiecałam przyjść na ich trening za kilka minut. Nie miałam ochoty patrzeć, jak Zibi idzie obok cicho i bez tej swojej bartmanowej energii. Otworzyłam laptopa i sprawdziłam internetowe strony. Wszystko po kolei. Był jeden artykuł, w którym nawet ja się pojawiłam. Kilka skromnych zdań. Jak dla mnie, niepotrzebnych.
Wyłączyłam laptopa. Ubrałam dresowe spodnie i bluzę z reprezentacji, którą dostałam. Adidasy i wyszłam.
W recepcji przywitałam się z panią Zosią i strażnikiem. Wyszłam i szybko udałam się w kierunku hali. Otworzyłam drzwi i wpadłam do środka. Chłopaki już się rozgrzewali. Podeszłam do trenera.
- O, zgłupa się znalasla! – powiedział Andrea raniąc język Polski.
Zachichotałam.
- Chyba się nie zgubiłam jeszcze…
Usiadłam na ławce i przypatrywałam się każdemu zawodnikowi z osobna. Starałam się jak najmniej patrzeć na zielonookiego. Biegali już chyba z dziesięć minut. W końcu zatrzymali się przy ławce i wzięli kilka łyków wody. Podszedł Igła.
- Wykończę się.- Stwierdził poważnie.
- Nie marudź. Jesteś najlepszym Libero w Polsce, na świecie!- Przypomniałam mu.- I ty nie masz siły?...
Uśmiechnął się pod nosem. Chyba mu pomogłam. Chyba.
Wrócili na boisko. Winiar robił rozgrzewkę. Ciężka, ale potem lepiej im się grało. Ćwiczyli tak godzinę, może trochę więcej. Potem wzięli piłki i odbijali między sobą. Ja też się załapałam do  Drzyzgi. Potem ćwiczyli przyjęcie, zagrywkę, wystawę, atak i inne.
Próbowałam cały czas nie patrzeć w stronę Bartmana, a jeżeli już, to obojętnie. W końcu wyszło na to, że zachowuję się dziwnie. Doszłam do jednego, jedynego wniosku.
Musimy porozmawiać.
Ale nie miałam odwagi po treningu podejść i się zapytać. Powiedzieć, że wszystko jest okej między nami. On chyba tez nie. I w końcu nic nie zrobiłam.



------------------------------------------------

Hej!
Witajcie kochani. Taki tam rozdział... Dłuższego niestety nie mogłam dodać.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy w tym i innym wpisie ;) 

Dziś piątek! Jakieś plany macie? ;D


4 komentarze:

  1. Zamorduję tego Igłę no! ;// Zresztą tych dwoje też nie lepszych...niech w końcu któreś się odważy i pogada, bo tak to do nieczego nie dojdzie ;p Czekam na kolejny! Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, Igła może doprowadzić do szaleństwa! XD Ciekawe co dalej. Które z nich odważy sie podejść i porozmawiać? Kurcze, wciągnęło mnię ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział jak zawsze ciekawy ,czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń