niedziela, 3 sierpnia 2014

LXXXI



Obudził mnie zapach zaparzonej kawy. Nie mogłam się oprzeć. Ale nie wstałam. Nie miałam siły. To było nie do wytrzymania, kiedy moje ciało nie reagowało na to, co mówił mózg. Wpatrywałam się w wskazówki zegara.
TIK- TAK TIK- TAK TIK-TAK…
W kuchni słyszałam Gabrysię, która podśpiewywała coś. Wstyd mi było za tamta noc. Miałam chwilę słabości. To nie może się powtórzyć!
Miałam koszmar. Śnił mi się Zbyszek i Aśka. I ja. Z boku. Na ich ślubie. A potem patrzyłam na jego usta, które mówiły mi:
- Daj sobie spokój. Nie kocham cię. Wolę ją. Asia jest całym moim życiem… a ty … już dla mnie nie istniejesz.
Szczerze? Myślałam, że to się dzieje naprawdę. To był tak realistyczny koszmar! Aż się wzdrygam na jego wspomnienie. Dlatego muszę go wyczyścić z pamięci.
- Aniu, śpisz?- do saloniku weszła Gabi.
- Nie…
- Chodź na śniadanie- uśmiechnęła się.- Czy wolisz zjeść tutaj?
Kiwnęłam przecząco głową. Jak to jest, że ona ma tyle energii żeby się uśmiechać, mówić… żyć? A ja nie jestem w stanie nawet przewrócić oczami.
Poczekała aż wstanę i pomogła mi dojść do kuchni, chociaż sama dałabym sobie rade. Ale nie chciałam mówić tego. Mogłaby wtedy się obrazić. A poza tym nie chciałam mówić, bo brakowało mi słów. Ale dlaczego? Zazwyczaj mam dużo do powiedzenia…
Brakowało mi głosu. Czyli serca. Może nie całego, bo w końcu jakoś żyłam. Ale połowy. Ktoś mi zabrał połówkę i nie oddał. Zniszczył a teraz ja cierpię.
Usiadłam przy stoliku. Nalała mi kawy.
- Proszę, dopiero zrobiłam. Są kanapki. Zjedz chociaż jedną, dobrze?
- Niech będzie.
Poszłam jej na rękę, żeby nie była zła. Bo ona jest taka dobra! Opiekuje się mną, wczoraj pomogła mi się uspokoić, chociaż wiem, że była zmęczona i chciała spać. Nie mogę jej więcej martwić i złościć. To jest nie fer.
Wybrałam bułkę z serem i pomidorem. Jak zwykle.
- Nie jesz?
Naprawdę dużo mnie kosztowało siły wypowiedzenia tych słów.
- Już zjadłam. Smakuje?- spytała kiedy, ugryzłam bułkę. Była świeża!
Kiwnęłam głową. Musiała pójść do sklepu z samego rana… jest 8:17 więc o której ona musiała już być na nogach?! Matko… czyżby przeze mnie zarwała noc?
- Dziękuję- szepnęłam patrząc jej w oczy.
Wiedziała za co. Za wszystko.
- Nie ma sprawy- uśmiechnęła się znów. Widocznie próbowała przelać swoją złotą aurę na mnie. Jednak to nie działało. Niestety. – Zaraz muszę się zbierać do restauracji… dziś nie idę do Resovii. Co ty na to, żebym po pracy zabrała cię na spacer i na zakupy?
Kiwnęłam przecząco głową, co miało oznaczać, że nie mam ochoty. Widocznie zrozumiała.
- Nie mogę niestety z tobą zostać- posmutniała.- Ale załatwiłam ci towarzystwo!
Podniosłam na nią oczy. Ona wzięła kolejny łyk kawy.
- Jakie?
Spytałam, bo na serio byłam ciekawa.
- Zobaczysz... - stwierdziła patrząc na zegarek na ręce, który dostała ode mnie na osiemnastkę- za jakieś… pięć, sześć minut.
Tata? Powiedziała mu, ze jestem w Polsce? A może to ktoś inny… tylko nie żaden siatkarz, błagam… Mam już tego dość! Mam ich po dziurki w nosie!
- Coś się stało? Zdenerwowałaś się.
Widocznie było to wypisane na mojej twarz.
- Wszystko jest w porządku.
Nie uwierzyła mi. Cóż… sama bym sobie nie uwierzyła. Napiłam się kawy. Była pyszna. Trochę mnie orzeźwiły kolejne łyki. Przynajmniej to. Poczułam, że mam rumieńce na twarzy.
- Nabrałaś kolorów- uciszyła się.- Wreszcie nie wyglądasz jak trup!
Była szczera.
- To dobrze.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Gabrysia wstała i poszła otworzyć.
- Cześć- zawołał ktoś.
Znam ten głos. Bardzo dobrze znam ten głos. Była to Iwona Ignaczak.
- Cześć Aniu- uśmiechnęła się i podeszła mnie przytulić.
- Cześć.
- To co? Ja już idę bo miałam dziś być na rano na barze…- westchnęła Gabrysia. – Zajmij się nią, dobrze?
- Oczywiście- uśmiechnęła się.
- A gdzie dzieci?- zainteresowała się Gabi.
- Od wczoraj są u babci- zachichotała.- Dziś wieczorem po nie jadę.
- To super! Poczęstuj się kawą i czuj się jak u siebie.
- Dziękuję.
I przyjaciółka wyszła. Iwona patrzyła na mnie przez chwilę, a potem siadła naprzeciwko, na miejscu Gabi.
- Jak się czujesz?- spytała.
Cholera jasna! Jak jeszcze raz ktoś się mnie spyta, jak się czuję, to osobiście moją pięść poczuje na twarzy. Zmusiłam się do uśmiechu.
- Dobrze.
- A nie wyglądasz- stwierdziła.- Powinnaś wyjść na świeże powietrze.
- Nie mam ochoty.
Niepotrzebnie Gabrysia przyprowadzała mi gości. Tylko sprawiała im kłopoty. Sama bym sobie poradziła! Nie jestem dzieckiem…
- Na co masz dzisiaj ochotę? Co chcesz robić?- spytała wstając po kubek.
- Najchętniej nic.
Szczerze to powiedziałam. Nie kłamałam. Nie chciałam nic robić. Mogłam się patrzeć godzinami na zegar, albo w sufit. Raczej by mi się to nie znudziło.
Nalała sobie kawy i się jej napiła.
- Może się położysz?- spytała.
Kiwnęłam głową i wyszłam do salonu. Nie chcę być nie miła dla niej. Lubie Iwonkę. Nie chcę jej zranić. Usiadłam na kanapie, przykryłam nogi kocem jak to miałam ostatnio w zwyczaju i włączyłam TV. Na Polsacie Sport mówili o siatkarzach.
- Mogłabyś pogłośnić?- zapytała uprzejmie.
Widocznie jej zależało na informacjach o Igle. Ja nie miałam ochoty na nich patrzeć. Bałam się, ze zobaczę jego. Albo, że pożałuje swojej decyzji o odejściu. Trenerzy myślą, że tymczasowo. Ale ja nie wiedziałam. Może lepiej będzie jeżeli w ogóle nie wrócę? Kocham ich tak bardzo, że gdybym zobaczyła ich twarze, na pewno nie czekając dłużej spakowałabym walizkę i do nich dołączyła.
„- Siatkarze rozpoczęli dzień od śniadania. Potem odpoczną i przed pierwszym meczem będą mieli trening. W tym momencie znajdują się w stołówce, gdzie jedzą podstawowe danie dnia. Udało nam się zatrzymać na chwilę Bartosza Kurka, który wczoraj z powodu choroby nie pojawił się na rozpoczęciu IO. Bartku, jak się czujesz? Czy już przeszła grypa?
- Tak. Już jest lepiej. Żałuję, że nie mogłem tam być. Jednak wszystko co się działo wiem, bo oglądałem w telewizji.
- Jak nastroje w drużynie przed pierwszym meczem?
- Na razie spokojnie. Staramy się maksymalnie skupić. Jednak takie skupienie będzie dopiero tuż przed samym meczem. Teraz odpoczniemy a wieczorem zjawimy się na hali aby pokonać drużynę z Włoch
- Czyli nastawieni jesteście pozytywnie?
- Jeżeli tak to można nazwać.
- A co sądzisz o grupie, w której Polska się znalazła?
- Nie jest łatwa. Nigdy nie jest łatwa. Bułgaria, Włochy, Argentyna... no i nie zapominajmy o Wielkiej Brytanii i Australii!Trzeba się pilnować, bo można się potknąć nawet na najsłabszych drużynach.
- Życzę powodzenia.
- Przyda się na pewno- zaśmiał się Bartek.
- W takim razie dziękuję.
- Dziękuję.
- Rozmawiałem z Bartoszem Kurkiem. „
Słuchałam tego wywiadu w skupieniu. Zatęskniłam za nimi.
- Wszystko gra? Pobladłaś…
Jeżeli można być jeszcze bardziej bladym niż byłam przed kilkoma minutami to chyba jakiś rekord.
- Nie, nie…
Właśnie uświadomiłam sobie, że ich zostawiłam.
- Może lepiej żebyś się położyła? Otworzyć okno?... A może chcesz herbaty?...
- Spokojnie. Nic mi nie jest- prawie wysyczałam.
Zaczęła mnie głowa boleć. Wstałam i poszłam do łazienki. Czułam na placach zatroskany wzrok Iwony. Zamknęłam za sobą drzwi od łazienki i przekręciła klucz w zamku. Spojrzałam w lustro opierając się o umywalkę. Faktycznie byłam blada jak ściana. Cóż.
Cały czas usprawiedliwiam się, że zostawiłam ich w słusznej sprawie. Że przez moją i Zbyszka kłótnie cała drużyna cierpiała. Uważam, ze słusznie zrobiłam.
Więc dlaczego czuję co innego?
Odkręciłam zimną wodę i umyłam twarz. Dokładnie ją potem wytarłam w zielony ręcznik i wyszłam. Od razu zobaczyłam niedaleko Iwonę. Mogłam ją nazwać moją przyjaciółką. Tak mi się zdaję. A więc moja przyjaciółka podała mi kubek z herbatą i usiadła obok.
- Chcesz pogadać?- spytała nie patrząc na mnie. Nie odpowiedziałam, więc dalej mówiła.- Jeżeli nie chcesz, nie musisz. Wiem, że to boli. Jednak kiedy wyrzucisz wszystko z siebie, będzie lepiej. Uwierz mi- spojrzała mi głęboko w oczy.- Pomogę ci. Przynajmniej się postaram…
Kiwnęłam głową. I powiedziałam. Wszystko. Od dłuższego czasu to była moja najdłuższa wypowiedź. Znów płakałam.
- Jesteś pewna, ze masz rację? Nie wierzę, żeby Zbyszek był w stanie ci to zrobić…
- Ja też na początku nie wierzyłam. Teraz… Teraz już nie wiem co myśleć.
- Trudna sprawa. Rozmawiałaś z nim? Wyjaśnił ci wszystko?
Zaśmiałam się gorzko. Co wyszło raczej jak charczenie.
- Taaaak…. Chciałam z nim się pogodzić. Poszłam do niego do pokoju- zmrużyłam oczy, żeby łzy znów nie leciały.- Była tam. A on stał za nią z rozpiętą koszulą…
Koniec. Nie mogłam dłużej wytrzymać. Głos mi zadrżał i zaczęłam płakać. Znowu. Iwona objęła mnie czule ramieniem i mówiła cicho:
- Może to tylko tak wyglądało?... Przecież on nie mógł… O wiele mogłabym go oskarżyć, ale nie o takie świństwo! I do tego na pewno nie dlatego, że ciebie już nie chce. Przecież on poza tobą świata nie widzi, dziewczyno! On patrzy na ciebie jak na księżniczkę! Jesteś jego narkotykiem. On cię kocha.
- Chciałabym w to wierzyć- westchnęłam cicho ocierając oczy.
- Uwierz mi. Jestem dobrą obserwatorką- uśmiechnęła się pocieszająco.- Krzysiek już się z nim rozprawił z tego co słyszałam…
- Co?
Zdziwiłam się szczerze. I on mi nic nie powiedział?!
- Skarbie, jesteś dla nas jak rodzina… jak młodsza siostra! Wiem od Igły, że sam Zibi nie jest w humorze i jak to mój mąż ujął: „Strzela błyskawicami z oczu, więc lepiej nie podchodzić zbyt blisko…”.
Coś mi się nie zgadzało… Skoro Zbyszek czuję się tak samo podle jak ja, to dlaczego mnie nie zatrzymał? Dlaczego dał mi odejść?
- Iwona. Obejrzymy dziś mecz. Zostaniesz?- spytałam.
- Tak. Ale najpierw pojadę po dzieciaki…
Kiwnęłam głową i położyłam się. Nie wiem jakim cudem ale zasnęłam prawie od razu. Ostatnio nic nie robię tylko śpię.
Obudziłam się po południu akurat na obiad. Westchnęłam. Nie chciało mi się jeść a Gabi znowu wepcha we mnie pełno tego jedzenia… Jednak zjadłam posłusznie makaron z sosem. Potem znów się położyłam. Nie oglądałam telewizji. Nie czytałam. Patrzyłam w okno nieobecnym wzrokiem.
Iwona pojechała po dzieci i obiecała z nimi wpaść, jak tylko uda jej się zostawić je u sąsiadki. Gabrysia dzielnie dotrzymywała mi towarzystwa cały czas z kimś rozmawiając przez telefon.
Moi rodzice ( znaczy tata i jego dziewczyna Weronika ) nie wiedzieli o tym, że tutaj jestem. W Polsce. Od razu by przyszli i zaczęli wypytywać. A tego starałam się uniknąć. Tak jak spotkania z innymi znajomymi.
Zadzwoniła moja komórka. Niechętnie przeniosłam na nią wzrok. Zobaczyłam zdjęcie pięknego uśmiechy Zbyszka.To zdjęcie robiłam mu, kiedy po imprezie z siatkarzami smacznie sobie spał. Nawet nie nacisnęłam czerwonej słuchawki. Dopiero za trzecim razem wyciszyłam telefon. Gabrysia spojrzała uniosła brew. Ale nic nie powiedziała. Ja nie byłam gotowa z nim rozmawiać.
Wtedy, kiedy do niego poszłam a otworzyła mi ta zdzira, przeszkodziłam im. Sama to powiedziała. Przeszkodziłam im w zabawie i wspólnym nabijaniu się ze mnie. Jaka jestem głupia i łatwowierna… Rozkochał, wykorzystał, zostawił.
Ale zaraz… to ja go zostawiłam!
To dobrze, że ja. Przynajmniej zachowałam resztki godności.
Znów spojrzałam w błękitne niebo za oknem i przypomniał mi się incydent, kiedy o mały włos się nie przewróciłam o wieszak w sklepie. Zbyszek mnie przytrzymał. Dzięki niemu mam jeszcze jedynki. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.
„-Wisisz mi za to kawę i…
- I co?
- I coś jeszcze… ale to wieczorem- zamrugał śmiesznie brwiami.
- Chyba kpisz!
- Nie… mówię całkiem serio- miał kamienna twarz.
- Hm… jak mnie złapiesz, to może- pokiwałam niepewna głową.
Wtedy wbił we mnie stalowy wzrok.
- Już przegrałaś- zakomunikował.
Prychnęłam ze śmiechem i zaczęłam uciekać. Wybiegłam ze sklepu pędząc jak szalona między ludźmi. To było w Rzeszowie w galerii. Oczywiście nie miałam szans z nim. Po kilku minutach złapał mnie w swoje szerokie ramiona.
- A nie mówiłem- zamruczał mi do ucha, przytulając mnie od tyłu.
- Kiedyś z tobą wygram- ostrzegłam.- To jaki to był ten twój plan?...
- Chodź do domu, to ci pokaże- uśmiechnął się zawadiacko.
A mnie zabrakło tchu. Zapomniałam o oddychaniu…”
- Dobrze się czujesz?- spytała przyjaciółka wyciągając mnie z tych pięknych wspomnień.
- Coś się stało?- spojrzałam na nią.
- Oddychaj- posłała mi spojrzenie typu: „chcesz się udusić, idiotko??”
Westchnęłam znów i zamknęłam oczy. Nawet nie wiedziałam, ze śpię.


*** 

- Znowu śpi?
- Tak… ostatnio coraz częściej. Może dlatego, ze jest wyczerpana płaczem.
- To raczej jej dusza jest wyczerpana.
Słyszałam rozmowę dwóch osób. Otworzyłam oczy. Na środku pokoju stała Gabrysia i Iwona. Za oknem już było ciemno.
- O, wstałaś!- ucieszyła się przyjaciółka.
- Długo spałam?
Ziewnęłam i przeciągnęłam się.
- Jakieś cztery godziny… za niecałe pół zaczyna się mecz- odparła Iwonka.
Kiwnęłam głową. Poszłam do ubikacji. Załatwiłam swoje potrzeby, umyłam zęby i wróciłam na kanapę. Już się do niej przyzwyczaiłam. Śpię na niej, myślę, oglądam TV… nawet czasem jem.
Usiadły po moich obu stronach. Iwona kupiła i przyniosła paluszki. Gabi zrobiła kawę zbożową. Piłyśmy i oglądałyśmy studio. A potem pierwsze spotkanie chłopaków na hali w IO w Londynie.
Spotkanie z Włochami było interesujące. Siatkarze nie dali im szans na wygraną. Wygraliśmy 3:1. Dziewczyny piszczały i komentowały każdą złą i dobrą akcję.
- Grzesiuu! Mój bohater! Zablokował go, widziałyście?!- ekscytowała się Gabi.
- Krzyś! Jak dobrze, że on tam stał! Mój mężuś to jest- poruszyła porozumiewawczo brwiami żona Igły.
I takie i inne komentarze padały. Ja tylko patrzyłam na jedną osobę. Na Zbyszka. Grał świetnie. Ale trudno mi było się uśmiechać i cieszyć z ich wygranej. Nie wiedziałam, czy on tak piekielnie mocno atakował ze złości, czy z wolności jaka poczuł odkąd odeszłam.
Zadzwoniłam do nich godzinę później. Słyszałam, że cieszą się jak dzieci w  autokarze. Pogratulowałam i życzyłam powodzenia w kolejnych meczach. Nie wspomniałam o Zbyszku.





----------------------------------------------------

Witajcie ;)
Kolejny, trochę dłuższy od poprzedniego. Mam nadzieję, że nie zanudzam tą depresją Anki? Jutro albo po jutrze pojawi się nowy rozdział i postaram się troszkę wytłumaczyć sprawę z innej perspektywy :)

Tak że, mam nadzieję, że zostaniecie i czekacie ;)

Pozdrawiam ;*

5 komentarzy:

  1. Właśnie chciałam o to zapytać czy napisałabyś z perspektywy Zbyszka na przykład

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Poświęcę Zbyszkowi jeden cały rozdział. I kilka innych wątków może ;a

      Usuń
    2. To dobrze chetnie poznam jego wersje ;)

      Usuń
  2. Mam nadzieje ze im sie wszystko ułoży :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ania stanowczo za dużo myśli.. xd

    OdpowiedzUsuń