Cały kolejny dzień spędziłam z Michałem. Chodziliśmy po parku, po galerii, jedliśmy lody i pizzę. Uśmiechałam się i naprawdę nie było źle. Cieszyłam się, że mam takich przyjaciół. Wczoraj Gabi i Szymek poprawili mi humor swoimi sprzeczkami. Dzięki nim zapomniałam na chwilę o tym, co zobaczyłam. Wciąż nie mogę wyjaśnić, dlaczego mnie obchodzi Zbyszek? Ma dziecko. To już ustaliłam. Prawie całą noc nie spałam myśląc o tym. Nawet płakałam. Nie miałam takiego zamiaru. Serio, to mnie przerosło. Jak ktoś taki jak Zbyszek, a przynajmniej taki, jakiego znałam, mógł coś takiego mi zrobić? Jakiejkolwiek innej dziewczynie? Czy to przez przypadek ja zostałam jego ofiarą, czy mogła to być każda inna? Naprawdę nie rozumiem…
O dziesiątej przyszedł po mnie Misiek. Dał buziaka w policzek, czym mnie troszkę speszył. Ale zdawał się tego nawet nie zauważać. Jestem mu wdzięczna, że on jest. Że po prostu mi pomaga. Może odzyskałam swojego Michała? Tego, którego tak bardzo kochałam kilka miesięcy temu? Ale na razie nie jestem w stanie myśleć o nim w taki sposób. Na razie jest moim przyjacielem, a on dobrze o tym wie i nie przekracza granicy. Rozumie, że nie jestem gotowa na nic więcej. I nie jestem w stanie włączyć się do kolejnego związku. Chyba mu to nie przeszkadza.
Wieczorem odwiedziłam z Gabrysią Marka i Weronikę.
- Córcia! Jak się czujesz?
Niedawno powiedziałam mu, że jestem przeziębiona i dlatego nie mogę ich odwiedzić i na odwrót. W sumie to nie do końca to było kłamstwo. Czuję się, jakbym była chora. Duchowo.
- Dobrze, tato- uśmiechnęłam się uspokajająco.
Pewnie ten uśmiech nie był by taki szczery, gdyby nie Gabrysia obok.
- Wchodźcie, wchodźcie- zaprosił nas do środka.- Wercia jest na górze, zaraz zejdzie.
- A ty jak się czujesz, tato? Jak twoje serce? Mam nadzieję, że się nie przemęczasz!
- Oczywiście, że nie. Jest wszystko w porządku. Wczoraj trochę posprzątałem w garażu i zrobiło się dużo miejsca.
Zmarszczyłam brwi.
- Sam?
- A niby z kim?- zaśmiał się.
Wzruszyłam ramionami. Nie podobało mi się to, że on przenosił te wszystkie sprzęty. Wtedy zeszła Weronika.
- O, cześć dziewczynki!- ucieszyła się i nas przytuliła po kolei.- Miło, że wpadłyście. Napijecie się czegoś?
- Herbaty jeśli można. Troszkę zmarzłyśmy tym spacerem- przyznała Gabrysia.
- Marku, dlaczego nie zrobiłeś im herbaty?- westchnęła i udała się do kuchni, a ja za nią.
Podeszła do czajnika i nalała wody. Wyjęłam cztery szklanki i włożyłam herbatę.
- Weronika…
- Tak?
- Tata powiedział mi, że sprzątał w garażu.
- Wiem- kiwnęła głową i się skrzywiła.
Nie chcę jej oskarżać, ale muszę zareagować do cholery!
- Dlaczego mu nie przeszkodziłaś? Wiesz, że ma słabe serce. Już dwa razy wylądował w szpitalu.
Zacisnęła usta i westchnęła.
- Myślisz, że łatwo go przekonać? Próbowałam. Ale wiesz przecież jaki jest uparty.
Zrobiło mi się przykro.
- Nie chciałam…
- Wiem. Rozumiem- uśmiechnęła się i pogłaskała mnie po ramieniu.- Martwisz się o ojca.
Skinęłam głową.
- Obiecuję, że już się to nie powtórzy.
- Okej.
Zaniosłyśmy kubki z napojami i dosiadłyśmy się do Marka i Gabi. Rozmawialiśmy przez godzinę. A gdy miałyśmy się zbierać, ojciec nagle wypalił tekstem:
- An, wpadnij tu z tym swoim chłopakiem. Dawno go nie widziałem.
Zamarłam. Boże, co teraz?
- Co? Coś nie tak?- zauważył moją bolesną minę.
- Nie panie Marku- odezwała się na moje szczęście Gabrysia.- Zbyszka na razie nie ma.
- Uh, no dobrze. Nie chcę pytać, może wyjechał, tak? Nie ważne.
Z mocno bijącym sercem wyszłyśmy na dwór. Po drodze zahaczyłyśmy o park.
- Um, Gabi dziękuję- opuściłam głowę.
- Za co?
- No, że to powiedziałaś. Ja… nie byłam w stanie…
Kiwnęła głową i mnie przytuliła. Czułam, jak łzy podchodzą mi do oczu. Zacisnęłam mocno powieki, żeby nie wyleciały na policzki. Założyłam jej rękę za łokieć i tak szłyśmy przez park do naszej ulicy z blokami.
- Widzę, że coś się wczoraj stało, Anka- oświadczyła.- Czy Michał… coś ci zrobił?
- Nie- rozszerzyłam z niedowierzaniem oczy.- No co ty? To nie on…
- Więc kto?
I powiedziałam jej o Zbyszku i dziewczynce. Oczywiście mówiła, że to nie możliwe. Brała inne wyjaśnienia pod uwagę, co dało mi do myślenia. Ale to co potem zobaczyłam, upewniło mnie w jednym przekonaniu.
Zbyszek.
Idę właśnie z Majką i Zosia na spacer. Mąż mojej kuzynki musiał jechać na jakieś spotkanie biznesowe, więc one zostały u mnie na noc. Idąc przez park, Zosia zrywała kwiatki a my rozmawialiśmy.
- Co jest z tobą nie tak?- zapytała mnie, gdy usiedliśmy na jednej z ławek.
- Ze mną?- zdziwiłem się.
- Przecież widzę. Zazwyczaj jesteś pełen energii i gadasz jak narwany- oświadczyła.- Co się stało?
Taa, zapomniałem. To moja kuzynka i jednocześnie przyjaciółka z dzieciństwa. Nie przypadkiem zostałem chrzestnym jej córki.
- Namieszałem- przyznałem w końcu.
- Niech zgadnę… chodzi o dziewczynę?
Zrobiłem niewinną minę, ale ona dobrze się zorientowała, że ma rację. Westchnęła.
- Co zrobiłeś?
Oblizałem nerwowo usta i spojrzałem na Zosię, która niedaleko nas robiła bukiecik ze stokrotek.
- A więc zaczęło się od tego, że wróciła Aśka- zacząłem.- Przez nią straciłem kobitę, na której tak cholernie mi zależy.
- Zaraz, zaraz… Ta Aśka?!- zdumiała się. Kiwonąłem głową.- Co dalej?
Przejechałem dłonią po twarzy i oparłam się wygodnie o oparcie ławki.
- I kurwa…
- Język!- capnęła mnie w tył głowy.
- I kurde- poprawiłem się, na co ona się uśmiechnęła.- zrujnowała mój związek. A teraz ona nie chce ze mną gadać. Zostawiła mnie.
- Kilka miesięcy temu bym się nie zdziwiła. Drań z ciebie jest.
- Był- poprawiłem.
Przewróciła oczami.
- Dobra, był. Ale wiem, że ci na niej zależy.
Uśmiechnąłem się.
- Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo. Jest całym moim życiem. Ale kompletnie nie wiem, jak to wszystko naprawić.
- Nie powiedziałeś jej o niej?!- wkurzyła się.
- Mówiłem… ale Aśka przedstawiła się jako moja dziewczyna. Może i wszystko by było dobrze, gdyby nie tamten cholerny dzień.
- Język- syknęła.
- Kurde, nie poprawiaj mnie! To takie irytujące.
- Nie zmieniaj tematu.
Westchnąłem i opowiedziałem jej o tym, jak Aśka weszła do mnie do pokoju i otworzyła drzwi Ance. Gdy mnie wysłuchała kiwnęła głową.
- Jak ona ma na imię?
- Ania.
- Wuuujkuuu!- krzyknęła Zosia i podbiegła do nas.- Zobacz mamusiu, jaki bukiet zrobiłam!
- Śliczny, kochanie- uśmiechnęła się Majka do niej i pogłaskała po główce.
- Proszę.
Dziewczyna podała jej kwiatki wspięła się na moje kolana.
- Chcę huśta!- uśmiechnęła się do mnie.
- Dobrze, ale jak dasz mi buziaka. O, tutaj- wskazałem palcem mój policzek.
Dziewczynka oparła się dłońmi o moją klatkę piersiową i pocałowała mnie. Wtedy szybko wziąłem ją na ręce i podrzuciłem kilka razy do góry.
- Jeszcze! Jeszcze!- krzyczała ze śmiechem.
- Zbysiu, tylko uważaj na nią!- ostrzegła mnie kuzynka.
Gdy kolejny raz podrzuciłem małą do góry i złapałem w swoje ramiona, zobaczyłem dwie dziewczyny idące w naszym kierunku. W pierwszej chwili nie poznałem.
Anka i Gabrysia.
Patrzyłem się na tą pierwszą z tęsknotą.
- Jeszcze!- uderzyła mnie lekko w ramię dziewczynka.
Postawiłem ją na trawie.
- Mamusiuu!- krzyknęła płaczliwie.
Majka szybko do nas podeszła i wzięła małą na ręce. Ja zbytnio nie zwracałem uwagi na nie. Przed oczami miałem Anię. Zauważyła mnie i zrobiła wielkie oczy. Wtedy poczułem dłoń na swoim ramieniu.
- To ona?- spytała.
- Tak- szepnąłem.
- To na co czekasz? Leć do niej!
Obróciłem do niej głowę i spojrzałem w oczy. Czy miałem szansę, że Anka mnie teraz wysłucha? Nie ma teraz przy niej ani Szymona, ani Michała. Nie będę musiał najpierw się z nimi rozprawiać. Ale jest Gabrysia. A ona jak lwica.
- Idź- szepnęła Maja i dała mi buziaka w policzek.- My pomału idziemy z powrotem.
Zobaczyłem w jej oczach szansę. Szansę, że cokolwiek się stanie, muszę spróbować.
Odwróciłem się znów do dziewczyn, ale one już szybko szły w drugą stronę. Muszę je dogonić.
Anka.
- I mówisz, że Grzesiu zaprosił cię na tę kolację bo…
- Nie wiem, Anka!- syknęła.- Zaprosił mnie do drogiej restauracji.
- Może ci się oświadczy?- zasugerowałam.
Dziewczyna prychnęła zażenowana.
- Dobrze wiesz, że nawet jeżeli to ja…
- Nie mów mi tylko, że byś nie przyjęła!- zagroziłam.- To by była szansa na nowe życie. Nowy związek.
- Kuźwa, przecież wiesz dobrze, że nie mogę tak po prostu zapomnieć! On nie wróci, wiem. Pogodziłam się z tym. Ale to cholera nadal boli…
Zrobiło mi się smutno.
- Gabi, nie możesz wciąż o nim myśleć. Przepraszałam cię już…
- Nie rób tego więcej, to nie twoja wina.
- Ale mimo wszystko, czuję się odpowiedzialna!- zaprotestowałam.- Musisz zapomnieć. Serio, Gabi. To jest szansa.
- Nie potrafię…
- Masz szansę być z Grześkiem. On jest super facetem, pasujecie do siebie.
- Nie czuję tego tak, jak z…
- Nie mów już nic o nim. Po prostu spróbuj ułożyć sobie życie z Kosą.
- No właśnie. Jestem niby z nim, ale wciąż to wszystko… kwiatki, miłe słówka, czułe pocałunki.. to wszystko mi go przypomina.
- Czasem ma wrażenie, że jesteś od tych myśli uzależniona i…- nie dokończyłam swojej wypowiedzi.
Stanęłam jak wryta.
Może ze sto metrów dalej stał nie kto inny, jak Zbyszek. Do tego nie był sam. Obok niego stała ta dziewczyna, co go przytulała w telewizji po meczu, a na jej ramionach dziewczynka z wczoraj…
I wszystko mi się ułożyło.
- Gabi, wracamy- powiedziałam stanowczo.
- Co się stało?- powędrowała wzrokiem za moim.- Och.
Zacisnęłam wargi i przez chwilę patrzyłam.
Byli wpatrzeni w siebie, choć chwilę wcześniej on spoglądał na mnie. I mimo tej odległości poczułam mocne przyciąganie… Pocałowała go w policzek.
W moich oczach zalśniły łzy i natychmiast obróciłam się na pięcie ciągnąc za sobą Gabrysię.
Nie mogłam dłużej na to patrzeć.
-------------------------------------------------------------
Cześć ;)
Tak więc, udało mi się szybko napisać rozdział. (dlatego taki krótki, przepraszam)
Jutro wieczorem kolejny, już prawie gotowy ;p
Dziękuję za ponad 33.000 wyświetleń!
Do następnego, pozdrawiam ;*
Niech Zibi jej już wszystko wyjaśni bo strasznie mi ich szkoda no... ;/ Anka cały czas dokłada sobie nowe teorie, a żadna z nich nie jest prawdziwa. Wystarczająco się nacierpieli ;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
UDUSZĘ CIĘ!!! Tak zakończyć??? Jak możesz robić to mi i wszystkim czytelnikom!?!? Czytam, czytam i czytam, czekam, czekam i czekam, aż porozmawiają, a tu co?? No właśnie, nic... Ale rozdział fantastyczny!! Już się nie mogę doczekać kolejnego *_*
OdpowiedzUsuńOGŁASZAM WSZEM I WOBEC, ŻE TEŻ CHCĘ TAKIEGO WUJKA!! *_*
Anka ja Cię uczciwie ostrzegam, jeśli w trybie natychmiastowym nie porozmawiasz ze Zbyszkiem, to będziesz miała ze mną doczynienia! ;>
Michał. A co do Niego, to mam tylko jedną radę, odwal się od Anki!! ;>
Ściskam mocno, buziaczki ;****
zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com
Coż hahaha XD czyli i tak i tak nie uniknę śmierci XD
UsuńDziękuję, buziaki ;**
Zabije! No po prostu zabije cię!
OdpowiedzUsuńW takim momencie?! Dlaczego :C ?
Oby w następnym wszystko już było ok...
Jezuuu jak mogłaś po prostu xD jak mi ciśnienie podskoczyło jak zorientowałam się, że już koniec rozdziału -,-'
Pozdrowienia <3
jaaaaaaa, w takim momencie przerwać.? xd mam nadzieję, że Ania porozmawia ze Zbyszkiem i wg się pogodzą, bo Michał ostro zaczyna mi działać na nerwy. :P pozdrawiam i czekam na next'a. ;3
OdpowiedzUsuń