- Chodź, bo się spóźnimy!- zawołałam na Gabrysię, która stała pewnie w sypialni przed lustrem i sprawdzała, czy sukienka idealnie na niej leży.- Gabryśka, Michał już czeka w samochodzie!
Zawsze gdy jestem zła, czy coś, mówię do niej Gabryśka. Nie spotkałam się z sytuacją, żeby nie zadziałało. Gabi wyszła do mnie w trampkach i sportowej sukience do kolan. Na nogach miała grube, czarne rajtuzy. Ja ubrałam się w zwykłe szorty i bluzkę.
- Oj, przestań…- westchnęła.
Wzięła zasuwany sweter i wyszłyśmy.
- Anka, a tobie nie będzie zimno? Wzięłaś jakąś bluzę?- zapytała Gabi, gdy doszłyśmy do parkingu.
- Zapomniałam.- Uderzyłam się w czoło grzbietem dłoni. – Ale jest ciepło, więc…
- Jak chcesz- wzruszyła ramionami.
Weszłyśmy do samochodu Michała, który siedział na miejscu kierowcy i się szeroko uśmiechał.
- Cześć- powiedziałyśmy do niego jednocześnie.
Ja usiadłam z tyłu.
- Cześć, dziewczynki.
Nachylił się najpierw do Gabrysi i cmoknął ją w policzek, a potem obrócił się do mnie. Może jestem przewrażliwiona, ale zdawało mi się, że dłużej zatrzymał wargi przy mojej skórze. W końcu odpalił samochód.
- Kierujcie mnie, bo nie za bardzo wiem gdzie jechać- zakomunikował.
- To najprostsza droga, jaką znam- odparłam.- Tu! W lewo skręć za światłami.
Zrobił, jak kazałam. Przejechaliśmy przez cichą drogę i wjechaliśmy na ulicę Ignaczaków. Powiedziałam, który dom. Zatrzymaliśmy się przy płocie i wysiedliśmy.
- Chyba jesteśmy pierwsi- zauważył Misiek.
- No widzisz, Anka! Niepotrzebnie tak mnie pośpieszałaś.
Pokazałam jej tylko język, co jest bardo dziecinne. Podeszliśmy do furtki i nacisnęłam domofon. Po chwili usłyszałam kobiecy głos.
- Hej Iwona!- zawołałam.- Wpuścisz nas?
- Jasne, wchodźcie.
Długi dźwięk i weszliśmy na plac. Zaraz wybiegł Krzysiek.
- Hej! Hej! Kto to do nas przyszedł?- wyszczerzył się i podszedł najpierw do mnie. Mocno mnie przytulił do siebie. Potem przygarnął do siebie Gabrysię i spojrzał z przymrużonych oczu na Miśka. Zerknął na mnie. - A to kto?
Czy Igła właśnie jest na mnie zły?
- To… Michał.
Posłał mi spojrzenie: „domyśliłem się, proszę więcej szczegółów!”.
- Michał- wyciągnął rękę w stronę Ignaczaka.
- Krzysztof.
Myślałam, że powie, że dla przyjaciół „Igła”, czy coś w tym stylu. Ale tego nie zrobił. Za to zabrał szybko rękę.
- Chodźcie, Iwona już czeka.
- Jest ktoś?- dopytała Gabrysia.
Odwróciliśmy się w kierunku drzwi i zaczęliśmy iść. Igła przepchał się między mnie a Miśka i objął ramieniem.
- Nie. Jesteście pierwsi- wyszczerzył się.
Uśmiechnęliśmy się i weszliśmy do domu.
- Rozgośćcie się. Anka, pokaż łazienkę i tak dalej- puścił mi oczko, ale coś mi mówiło, że nie jest zadowolony.
Naszych uszu doszedł trzask z kuchni. Szybko poszedł w tamtą stronę. Pokazałam Miśkowi najważniejsze pomieszczenia i weszliśmy do kuchni. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- To może otworzę?- zaproponowałam, bo Igła pomagał Iwonie z kiełbasami.
- Nie… ja idę- zakomunikował pan domu.
Wytarł ręce o szmatkę i wyszedł. Podeszłam do Iwony i pomogłam jej przyrządzać mięso. W końcu dołączył do nas Igła i Nowakowski.
- Cichy Pit!- ucieszyłam się i wskoczyłam na niego.
- Cześć, mała- przytulił mnie.
Stanęłam przy nim i spojrzałam do góry. Jak zawsze, gdy stoję przy nim. Przy jakimkolwiek siatkarzu.
- Cześć wszystkim!- pomachał.- Pomóc w czymś?
- Chodźcie, weźmiemy grilla rozpalimy- zaproponował Krzysiek.
Wszyscy mężczyźni wyszli, zostałyśmy w trzy. Gabrysia wstawiła wodę, a mnie przypadło wycieranie talerzyków. Chwilę później zabrzmiał kolejny dzwonek. Do kuchni zajrzał Grzesiu Kosok.
- Witajcie kobiety- wyszczerzył się.
- Grześ!- zapiszczała Gabrysia i do niego szybko podeszła. Przytulili się.
Potem dostałyśmy od niego buziaka w policzek. Gabrysia razem z Grzesiem poszli do reszty grupy. Westchnęłam cicho i wróciłam do swojego zajęcia.
- Jak się czujesz?- zapytała Iwona.
- Jest okej- uśmiechnęłam się słabo.
Spojrzała na mnie oceniającym wzrokiem.
- Jesteś smutna. Nie oszukasz mnie.
Znów westchnęłam.
- Jest dobrze. Mam Gabrysię, Szymona...
- … Michała- dokończyła za mnie i podniosła brwi.
Wzruszyłam ramionami.
- Jesteście parą?
- Nie. Przyjaźnimy się- odparłam trochę zła, że tak bardzo docieka.
Przerwała na chwilę płukanie talerzyka i óspojrzała na mnie.
- Przepraszam. Nie chcę być wścibska. Po prostu się martwię.
- Że wrócę do Miśka?
- O to też- przyznała.
Zaśmiałam się. Czemu niby?
- On jest TYLKO moim przyjacielem- powiedziałam kończąc tym temat.
- Widziałaś się ze Zbyszkiem?
- Możemy o tym nie rozmawiać? Przyszłam się tutaj bawić, a nie mówić i myśleć o nim!
Iwona skinęła głową, ale jej mina była nie wyraźna. Jakby coś ukrywała.
Skończyłyśmy robotę i wyszłyśmy do ogrodu z tyłu domu. Wszyscy już siedzieli na swoich miejscach.
- O, kuchareczki przyszły!- uśmiechnął się Igła, stojący przy dużym grillu.
- I kto to mówi?- prychnęłam.
- Ja jestem szefem kuchni- odparł z godnością.
Może i by to wyszło wiarygodnie, gdyby nie szufelka, którą trzymał w ręce podpartej pod bok.
Wybuchliśmy śmiechem.
- Z tym tu narzędziem, wyglądasz jak ninja- stwierdziła Gabrysia.
- Bo jestem super ninja!- zrobił ruch rękami i przez to uderzył się łopatką w nos.
Znów ryknęliśmy śmiechem.
- Nie śmieć się z mistrza!- pogroził szufelką.
- Mój mąż ninja Igła- westchnęła Iwona i pocałowała go. Potem usiadła na swoim miejscu.
Słońce jeszcze nie zachodziło, choć jest dziewiętnasta. Rozejrzałam się. Gabrysia z Grzesiem zajęli miejsca na drewnianej ławce, Pit usiadł na plastikowym krzesełku. Nie mam gdzie usiąść. Michał przywołał mnie gestem do siebie i poklepał kolano.
Szczerze nie chciałam siedzieć mu na kolanach i widzieć te podejrzliwe spojrzenia.
- Idę przynieść sobie krzesełko- uśmiechnęłam się do niego.
Zrobił smutna minkę.
- Jak chcesz- wzruszył ramionami.
Przechodząc obok Ignaczaka, widziałam że się uśmiecha. Odłożył łopatkę, którą wachlował i depcząc mi po piętach, szedł za mną do domu. Chwycił mnie za ramię, gdy chciałam wziąć plastikowe krzesełko. Obejrzałam się na niego.
- Co?
- Nie podoba mi się to.
Posłałam mu pytające spojrzenie i obróciłam do niego przodem.
- Czemu go zabrałaś?
Czyli jednak jest zły.
- Przepraszam. Powinnam była powiedzieć, kogo zabieram…- zaczęłam, ale mi przerwał.
- Nie ważne. Ale faktycznie powinienem był wiedzieć- przyznał i zrobił bezradną minę będąc myślami gdzieś daleko. – Mam nadzieję, że…
Wtedy zabrzmiał dzwonek do drzwi. Nie wiedzieć czemu, Igła aż podskoczył i przełknął ślinkę. Spojrzał w prawo i w lewo, potem nachylił się i powiedział:
- Obiecaj, że nie będziesz zła.
Zaskoczona patrzyłam na niego tępo.
- O co chodzi?- spytałam.
- Po prostu się nie denerwuj. Przepraszam. Nie wiedziałem, że będziesz z Michałem. Twoim BYŁYM. Co on z tobą robi? Zachowuje się, jakbyś była jego!
Znów zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- Krzysiek, otwórz wreszcie!- krzyknęła z ogrodu Iwona.
- No już!- odkrzyknął do niej i znów spojrzał na mnie.- On nic o tym nie wie.
Wyminął mnie i poszedł otworzyć drzwi. Stałam tam marszcząc czoło i nie rozumiejąc, co właśnie zaszło. Jaki ON? Michał? O czym nie wie? Boże, czemu Igła mówi jakimś szyfrem?! Za nim czasem trudno nadążyć…
Chwyciłam krzesełko z zamiarem wyniesienia go do ogrodu. Obróciłam się i wpadłam na kogoś.
- … za zaproszenie- tyle usłyszałam.
I tyle wystarczyło, żeby się domyślić. Spojrzałam do góry z szeroko otwartymi oczami. Krzesło wypadło mi z rąk, głośno lądując na płytkach w korytarzyku.
Zbyszek.
Na pewno będę spóźniony.
Wstałem rano z zamiarem, że nie idę na tego grilla do Ignaczaków. Już nawet napisałem sms. Ale go skasowałem. Czemu?
Bo nie mogę odseparować się od przyjaciół. Może tam zapomnę na chwilę o problemie z Anią. Może tam będę mógł się w końcu pośmiać? Ja pierdole, tak bardzo bym chciał.
Wstałem więc z łóżka i wziąłem prysznic. Potem zjadłem kanapkę i wypiłem kawę. Naprawdę jestem zmęczony. Nie wiem czym. Może życiem? Musze w końcu odwiedzić rodziców. Mama pewnie się ucieszy, ale tata… Zapewne czeka mnie kolejny wykład na temat, jakie błędy popełniłem, oraz jaki czynnik wpłynął na moją złą formę. Kurwa. Paranoja.
Podłączyłem telefon do ładowarki bo w nocy mi się rozładował. Gdy odblokowałem go, na wyświetlaczu zamigotało zdjęcie moje i Ani, które zrobiłem w Spale.
- Nie, poczekaj!- krzyknęła i pobiegła do lustra w łazience.
- No chodź… to tylko zdjęcie!- zawołałem za nią.
Nie odpowiedziała. Boże, dlaczego kobiety muszą być takie skomplikowane? Walnąłem głową o poduszkę z rezygnacją. Po dwóch minutach, które dłużyły mi się w nieskończoność, wreszcie przyszła.
- Już? Makijaż poprawiony? Włosy ułożone?- zadrwiłem, za co dostałem od niej w ramię.
Położyła się obok mnie i oparła o ścianę. Zachichotałem.
- Możemy w końcu zrobić zdjęcie?- spytałem zniecierpliwiony.
- Dobra. Ale jak nie wyjdzie - usuwasz.
Kiwnąłem głową. Oczywiście nic takiego nie zrobię. Położyła się obok mnie i oparła o moje ramię. Poprawiła włosy na ramieniu. Przystawiłem usta do jej policzka i zrobiłem zdjęcie.
- Pokaż!- rozkazała natychmiast.
Zrobiłem, jak chciała.
- Usuń.
- Nie.
- Zbyszek, to miało być idealne. A zobacz na moją minę!
Zerknąłem.
- Jest urocza- stwierdziłem.
- Obiecałeś usunąć- przypomniała.
- Obiecałem usunąć, jeżeli zdjęcie nie wyjdzie i tak stwierdzę. Ale uważam, że jest fantastyczne!
Zrobiła szokującą minę, bo mam rację.
- Ty kłamco!- spojrzała na mnie gniewnie.
- Na następny raz pamiętaj uściślić swoje warunki- zachichotałem.
Wkurzona, próbowała złapać moją komórkę, ale wyciągnąłem rękę w drugą stronę.
- Oddawaj!- zawołała i wstała. Stanęła obok łóżka. Z jej oczu ciskały błyskawice.
- Kochanie, nie denerwuj się tak. To tylko głupie zdjęcie. Aniu… Anulciu…
- Nie Anulciuj mi tutaj!- warknęła i skoczyła na moją rękę.
Ale ta nie była w jej zasięgu. Za to ja wykorzystałem sytuację.
Gdy przewróciła się na mnie, chwyciłem ją za biodra i przyciągnąłem do siebie. Zanim się obejrzała, już leżała pode mną. Była zdezorientowana.
- Zibi… wykasuj zdjęcie- szepnęła.
Uśmiechnąłem się na jej słaby głos. Nachyliłem się i pocałowałem ją w szyję.
- Nie! Najpierw skasuj.
Nie zważając na jej sprzeciwy, chwyciłem jej biodra w swoje dłonie. Położyłem się na niej tak, żeby było jej wygodnie i pocałowałem w usta. Na początku walczyła ze mną. A raczej z samą sobą. W końcu się poddała i oddała pocałunek. Włożyłem dłoń pod jej koszulkę i dotknąłem rąbka stanika. Jęknęła.
- Zbyszek… nie.
Odsunęła się ode mnie. Siadłem obok niej i pogłaskałem po włosach.
- Kocham cię- szepnąłem.
Nie odwróciła się do mnie, szybko oddychała.
- Też cie kocham- odpowiedziała.
Skoczyła na mnie przewracając na plecy i usiadła mi na brzuchu.
- Skasujesz zdjęcie?
- Co ci zależy? I tak nikomu go nie pokażę- obiecałem.
- Niee.. tylko swoim przyjaciołom i całej Spale- żachnęła się.
- Nikomu. Obiecuję.
Popatrzyła mi w oczy i zrozumiała, że nie kłamię. Uśmiechnęła się lekko i mnie pocałowała.
Zacisnąłem powieki chcąc odegnać od siebie tamto wspomnienie. Do jasnej cholery! Dziś nie ma czasu na wspomnienia. Idę się dobrze bawić.
Włożyłem dżinsy i czarną koszulę. Odpiąłem kilka guzików, żebym nie wyglądał tak oficjalnie. Przejechałem żelem po włosach. Jest dobrze.
Wyjechałem z mocnym postanowieniem, że będę się dobrze bawił. Jednak nie przewidziałem tego, co Igła zaplanował…
Stanąłem przed domem Ignaczaków za jakimś samochodem, którego nie rozpoznaję. Wszedłem na plac, bo furtka jest otwarta i zadzwoniłem do drzwi. Po minucie nikt nie otwierał. Zmarszczyłem brwi. Czyżby impreza odwołana? I gdzie ja zjem kolację? Nacisnąłem drugi raz na dzwonek. Jeżeli nie otworzą w dwie minuty, będę się martwił.
Ale drzwi się otwierają i przede mną staje Krzysiek.
- Cześć- mówię z uśmiechem.
Igła ma niewyraźną minę. Wpuścił mnie do środka. Podaję mu czerwone wino, najlepsze do grilla.
- Dzięki- wyszczerzył się, ale była w tym jakaś sztuczność. Próbował być… nie wiem. – Chodź, wszyscy są w ogrodzie.
- Okej.
Przeszliśmy przez salon i zbliżaliśmy się do korytarzyka, gdzie znajdują się drzwi do ogrodu.
- Tak w ogóle to dzięki. Bo wiesz… Może dziś uda mi się zapomnieć- powiedziałem sam nie wiem po co.- Dzięki za zaproszenie…
I nagle BUM!
Wpadłem na kogoś. Spojrzałem w dół.
O kurwa.
-------------------------------------------------------------------
Hej, hej, hej! :)
Jest taki oto rozdział. Kolejny już gotowy, dodam jutro jak nic mi nie pokrzyżuje planów.
Jak myślicie, co zrobi Zbyszek? Jak zareaguje Michał i Ania?
XD
Wiem, jestem wredna. Ale postanowiłam Was trochę potrzymać w niepewności ;p
Dzięki za komentarze, jesteście kochani <3
tsaa dręczysz od 10 rozdziałów tym samym :)
OdpowiedzUsuńDzięki za opinię. Przynajmniej wiem, co myślisz. :)
UsuńMam nadzieję, że Igła zrobi wszystko by ze sobą pogadali:)
OdpowiedzUsuńJezu aby chociaż tym razem się udało! :C
OdpowiedzUsuńPomimo, że nadal się nie pogodzili to rozdział napisany zajebiście! :* Bosko wplotłaś tam to wspomnienie :D
Może 25 sierpnia będzie pozytywny, bo w ten oto dzień wydarzy się cud! Zbyszek i Anką się pogodzą!! :**
aaaaaaaa <3 oby się pogodzili, awww :3
OdpowiedzUsuń